A co z miąższem z pomidorów? Wywalić szkoda. Można go pokroić i dodać do ryżu?
Wypatrzyłam dzisiaj ten przepis w komentarzach. I od razu przeszłam do realizacji - bo trzeba mi było na jutro jakiegoś gościńca do kawy. Przyprawy dałam po swojemu - goździki, imbir, gałka muszkatołowa, kolendra, pieprz biały (bo nie miałam gotowej) - po 1/4 łyżeczki. Wyszły mi dwie małe keksówki - jedna pójdzie dzisiaj na szkolną wigilię, druga jutro w gości.
Powiem - tak - całkiem niezłe (musiałam spróbować, co daję). Nie wiem tylko czy dobrze zrobiłam smarując dżemem (żurawina) - bo do wieczora chyba nie zdąży mi zwilgotnić całego ciasta - i czuć różnicę w strukturze. Na przyszłość (bo na pewno będą powtórki) postaram się dać czas na zwilgotnienie ciasta - i wtedy będę wiedziała czy lepsze przekładane czy same (bo same też bardzo dobre).
W każdym razie polecam jako takie ciasto na szybko.
Ja kupiłam kiełbasę taką na śniadaniowe pattis (myślę, że polskim odpowiednikiem będzie właśnie metka, "polska" kiełbasa jest wędzona). W wersji hot.
Tutaj robią właśnie pieczone osobno - na szkolnej imprezie, przygotowywanej przez nauczycieli dla uczniów były trzy rodzaje - każdy smakował inaczej. Ale każdy pieczony był osobno. Drążyłam temat - bo zaintrygowało mnie nadzienie, które tak naprawdę nie jest nadzieniem a zapiekanką. No to właśnie wyszło - że jakoś tak ludziom bardziej pasuje, że w zasadzie powinien być farszem - ale tak jest lepsze. No to postanowiłam wypróbować samodzielnie.
Dodam, że to moje pierwsze Święto Dziękczynienia w USA, więc do wszystkiego podchodzę z zainteresowaniem i chęcią poznawania.
Nie omieszkam spróbować z ogórkami - co prawda pewnie dopiero po Nowym Roku, po powrocie - bo teraz zabieramy się za utylizowanie tego co w lodówce przed wylotem do Polski
Myślę, że możesz - jakby nie było pierwotnie to było nadzienie do indyka, zmienione przez ludzi w zapiekankę.Także każdego ptaka można tym nafaszerować.
Co do ilości bułki - trudno mi powiedzieć - bo nie ważyłam jej, używałam chleba, który kroiłam w kostkę i wsypywałam do "cup", czyli miarki o pojemności 237 ml. Myślę, że będzie jakieś 5 do 6 kajzerek. Jako miarki możesz użyć zwykłej szklanki czy kubka duraleksowego - jakby było więcej chleba, wtedy dolejesz płynu, aby uzyskać odpowiednią konsystencję. Płyn podałam zachowawczo w kierunku za mało - właśnie uwzględniając rodzaj pieczywa - bułka, chleb świeże albo czerstwe - każde wymaga ciut innej ilości płynu.
Wagę grzanek spisałam z opakowania (w przepisie było pół opakowania).
Na przepis natrafiłam w komentarzach. Od razu kupiłam pieczarki. Wczoraj była premiera - rano nastawiłam, na późny obiad mieliśmy gotowe. Super!!! Prawie wszystkie zniknęły nie wiadomo kiedy. I tylko zdziwienie - to my tyle pieczarek zjedliśmy.
Zastanawia mnie czy w ten sam sposób można zrobić ogórki pokrojone w plastry (aby były leciutko zamarynowane i tylko na jeden obiad - czy się rozciapią w trakcie tego gotowania.
We wstępie do przepisu napisałam. East Carolina to oficjalne określenie okolic w których mieszkam - łącznie z kliniką medyczną, uniwersytetem i drużyną footbolową. Nie wiem czy w całej Karolinie pieką farsz osobno - tutaj jest to bardzo popularne.
Moja sałatka selerowa przypada na okres, gdy seler był be. Jak był za grubo pokrojony, było za mało innych składników i zostawał mi smak na języku - nie było dobre. W tej chwili nie wyobrażam sobie gotowania bez selera naciowego - cebula zalana oliwą, leciutko podgrzana, po chwili dodany seler - i duszone razem - ten słodkawo-orzechowy smak...
A może spróbować zastąpić karczocha fasolką szparagową? Nie to samo, ale...
A co? Nie lubisz. Selera też nie - może w komplecie dadzą całkiem fajna kompozycję. Moja wyobraźnia podpowiada dobre!!!
Moje też. Dlatego zapisałam przepis, żeby nie zginął. Ostatnio przez trzy dni żywiłam się tym co z wody. Pod wieczór na koniec tych mini wakacji miałam dosyć. Ale co zrobiłam po pójściu do sklepu - zaczęłam oglądać krewetki i przegrzebki. Ba nawet włożyłam do koszyka- ale uświadomiłam sobie, że nie wiem czy Ślubny jada - bo on nigdy nie zamawiał. I odłożyłam.
Myślę - że można zrobić też dokładnie to samo w wersji z kurczakiem czy indykiem- będzie pasował idealnie. I też na pewno wypróbuję.
Makusiu - jaki to to typ mąka na żurek? Zwykła razowa?
A patrząc na poprzednie pytanie - 25 g drożdży świeżych to 7 g suchych. Także powinno być jakieś 10-12 g suchych. Ale na 7 g też wyjdzie - i to nawet podwójna porcja chałki- tylko tyle drożdży mi zostało w słoiczku - a miałam musika na tą chałkę, więc zaryzykowałam.
Twoja chałka zrobiła międzynarodową karierę u mnie w szkole. Ile krajów "przewędrowała" w ludzkich żołądkach trudno policzyć - jakby nie było bardzo międzynarodowe grono z nas. Wyszła mi naprawdę świetna - wielka, pulchna. I bardzo smakowała - zostały tylko okruszki do posprzątania.
Partnerem był konfitura z żurawiny.
A przepis poszedł w świat (i to szeroki).
Ja na 320 g żurawiny (tak jak jest najczęściej pakowana) wlewam szklankę soku pomarańczowego. I po 15-20 minutach mam aksamitny i gęsty dżem (co prawda nie gotowałam tego jako przetworu do słoika, a masę do sernika i do ryżu - gdzie żurawina rozgotowała się wcześniej niż jabłka). Właśnie dzisiaj kupiłam żurawinę, aby zrobić do słoików. U Ciebie jest gotowanie przez długi czas - czy jest ono niezbędne - czy tylko moja żurawina jest taka łatwo poddająca się?
Zrobione po raz nie wiem który. Uwielbiamy tę zupę!
Dzisiaj w wersji eksperymentalnej - ze słodkimi ziemniakami. Można sobie pozwolić na szaleństwo z przyprawami - bo słodkie ziemniaki to przełamią. Może nie za często - ale eksperyment wart powtórzenia.