to danie jest tylko do jedzenia na zimno. Jak będiesz chciała potem podgrzać całość sie rozpłynie, tworząc malowniczą kałużę. Robiłam tą roladę z podobnego przepisu (troche inne proporcje) - tak to wygląda na zdjęciu
Ja zadam pytanie odnośnie rozwarstwiania się bułki w środku ( u Ciebie na zdjęciu to wygląda ślicznie i równo) - czy to się robi samo? Czy pitę, podobnie jak w przypadku takiej kupionej, smaruje sie wodą i do kuchenki czy piecyka i wtedy sie rozdziela na dwie połowy? czy samodzielnie trzeba rozcinać nożem. Kiedyś próbowałam robić pitę - ale mogła służyć jedynie jako bułka do pogryzania - sama się nie rozdzielała, a przkrojenie nożem nie było możliwe, bo się rozpadała
Pewnie myślisz o anyżu - odpada. Nie toleruję zapachu. ale celem sporadycznego robienia imbiriady kupię sobie w Warszawie doniczkę mięty (u nas niestety nie ma). zawsze będę miała jednego kwiatka więcej
a i jeszcze pytanie - czym zastąpić świeżą miętę?generalnie nie jestem jej zwolenniczką (czyli nie posiadam)- ale tutaj by mi doskonale się komponowała
Dzisiaj była powtórka z imbiriady. Dobrze, że za pierwszym razem byłam uprzedzona o efektach...bo inaczej całość wylana byłaby do zlewu po pierwszym łyku.. pali... a zrobiłam tylko z połowy imbiru. ale w miarę picia gorycz zanika a pojawia sie "uczucie bąbelków" (hehhe - jak w bąboladzie) - łaskocze w język. Niestety - tylko ja będę zwolenniczką i pewnie dla siebie samej nie będzie mi się chciało robić....
Chyba jednak nie tak słodkie...są super!!!!! Słoik zjadł sie w kilka chwil - nie jako dodatek tylko w ramach testowania. Mniam, mniam. Mari - czy mogę swoją wersję udostępnić jako osobny przepis (bo i tak wpiszę, do przyszłego roku zapomniałabym proporcji i znowu musiałabym kombinować) - nazywając je ogórki królewskie Mari wg ekkore
zrobione. W mojej wersji ok. 3/4 szkl. cukru i 3 łyżki miodu. i już wypróbowane... Smak intrygujący, tyle, że nie dam rady na raz zjeść więcej niż dwie ćwiarteczki - jak dla mnie za słodkie (choć pyszne). No chyba, że za wcześnie nastąpiła konsumpcja (w sumie po 48 godzinach). w każdym razie zrobię jeszcze jedną porcję i dam jeszcze mniej cukru. trudno mi jest wyobrazić sobie natomiast oryginalną słodycz
Nie martw się - róznie to bywa, raz pójdzie, raz nie - u mnie za każdym razem wygląda inaczej. a te kreski podłużne czy poprzeczno - ukośne to moje "dzieło" - długą wykałaczką lub końcem łyżki czy widelca mieszam w różnych miejscach . Kółeczka muszą być bardzo malutkie i trzeba to robić bardzo powoli, bo inaczej ciemniejsze ciasto pochłonie nam jasne
Generalnie jest. Na pewno ma na sobie znaki konserwowania, ale do końca pozostaje twarda. Trafiają się też słoiki z papryką, która rozpływa się - ale traktuję to jako feler i wyrzucam
no ogórki są gotowe - pokrojone. I zasolone solidniej - bo skorzystałam z przepisu na ogórki chili - tam jest dwie łyżki. Cukru rzeczywiście dam mniej - natomiast domiodzę (bo kusi mnie ten miodowy posmaczek - to, że ogórki najlepsze z miodem). Za kilka dni zamelduję o efektach smakowych
Powiedz - czy ja mogę trochę "odcukrzyć" te ogórki - nie przepadam za słodkimi marynatami - czy zaletą tych ogórków jest właśnie słodycz? no i ile soli do ogórków - łyżka- dwie?
Ja to robiłam na największą blachę jaką mam - do piekarnika muszę ją wkładać na prowadnicach do kratki, bo inaczej nie wchodzi. Ale spokojnie można zrobić na dużej standardowej - nie będzie za wysokie. dopiszę w przepisie
pozwole sobie odpowiedzieć za autorkę - uda się. tylko dobrze jest najpier natłuścić olejem dno (minimalnie, po prostu wysmarować ręcznikiem papierowym umoczonym w oleju) - bo inaczej pampuchy lubią się przyklejać do dna (choć nie zawsze).
jeszcze inne określenia - bułka wrocławska, kawiarka
Super!!! U mnie ciut zmodyfikowana - koperek w zdecydowanie mniejszej ilości, "zieloność" uzupełniona szczypiorkiem. Śmietana zastąpiona jogurtem, no i brak soku z cytryny - przez zapomnienie.
Wspaniały sposób na wykorzystanie kalarepy