Choć Boże Narodzenie minęło, następne daleko, u mnie dzisiaj była namiastka - w końcu upiekłam struclę. Początkowo wydawało mi się dziwne, że to ciasto bez jajek, ale zaryzykowałam. Zrobiłam z połowy porcji (poza marcepanem, bo tego dałam 200 g- kończy mu się ważność, stąd pieczenie)- wyszły dwie sztuki, z tym ,że zwijałam tradycyjnie jak roladę. Bardzo dobre, choć dla mnie za dużo rodzynek
A co ze skórą z białej kiełbasy? jak robię na ciepło zawsze obieram po ugotowaniu, wydaje mi się za twarda - tutaj jednak będzie
prawie dwa lata temu piekłam chałkę pierwszy raz (marzec 2005 - sprawdziłam w komentarzu). Od tego czasu na stałe gosci na moim stole, ze sklepu nie kupiłam ani razu. zjada ją nawet moja córka, która uważa, że wypieki nie sklepowe są niedobre. Z podanej porcji zawsze plotę dwie chałki (sa takiego samego rozmiasu jak te ze sklepu) - przy jednej ciasto za mocno rosło i się rozrywało. Jako, że do wątku drożdżowego zrobiłam zdjęcie też wstawie je w komentarzu - aby nie zginęło...
Przy pieczniu na dwie blachy ciasto zawsze jest bardziej suche, bo mniej miąższu jest w środku a w stosunku do całości dużo spodu i przypieczonego wierzchu. Moje też było takie. ale po nasączeniu wszystko OK. jeżeli Ci przeszkadza suchość ciasta w takim razie powinnaś piec jako jedno ciasto i kroić.
Przykro mi, że ciasto Ci nie wyszło. Dobrze, że wszystko z kremem Ok. Może spróbujesz jeszcze raz - albo masz swoje wypróbowane ciasto kakaowe (murzynka)
jeżeli pączki są bardziej zrumienione wtedy i biały pasek się usmaży - zerknij na moje zdjecia - te jaśniutkie pączki mają pasek, ciemniejsze już nie.
I ten pojedynczy pączek - w rzeczywistości nie był (jest - jeżeli ocalał) tak przypieczony - nie zwróciłam uwagi ,ale zdjęcie po skadrowaniu i zmniejszeniu wyszło dużo ciemniejsze (a dotarło to do mnie po zamieszczeniu)
Właśnie skończyłam smażyć i wstępnie objadać się. Jak zawsze pycha!!! Zaczęłam od razu od 700 g mąki - ciasto akuratnie. Są pączki, malutkie pączucie i obwarzanki (oponki). A tak wyglądają moje smażelinki:
A to moja dzisiejsza walentynkowa wersja omleta. Jako, że planowo miało wyglądać ciut inaczej - omlet w środku parówkowego serduszka - jednak nie przewidziałam, że parówka przy podsmażeniu będzie odstawać od dna patelni -na zdjęciach jest po jednym serduszku wyciętym z ogromnego omleta. I ewentualna rada - aby ładnie wyglądało - smażyć na mniejszej patelni omlet z dwóch jaj na dwie parówki.
Ciasto powinno wyglądać podobnie (na suchych drożdżach robię gofry i wychodzą pyszne). Tyle, że nie rób rozczynu a od razu ciasto (drożdże wymieszaj mąką i dodaj do jajek). Tu jest 20 g normalnych - czyli niecała paczuszka (7g suchych to 25 g świeżych), ale sądzę, że możesz dać całą.
To nie wina jajka. Inaczej wszelkie drożdżówki, pączki byłyby twarde. wszystko to kwestia gęstości ciasta - należy pamiętać, że mąka ma różną chłonność płynów. Różnica na pół kilograma mąki wynosi czasami szklankę w jedną lub drugą stronę. robiłam
A jak to chili dodawałaś? do ciasta czy po troszeczkę do każdej babeczki? Jadłam czekoladę z chili w Finlandii - choć przy pierwszy kęsie miałam stracha - było pycha!!!!
Domyślam się że w formie mufinkowej piekłaś - czy w normalnych do babeczek też można?
Można kupić taką jak ser żółty - jest ona bardzo jasna (mi najbardziej smakuje z mławskiej mleczarni), bardzo łatwo topliwa, dlatego dobra do zapiekanek i pizz. zdarza sie, ze na tydzień kupuję jej jakieś 60 dag - to ulubiony ser mojego syna. Dla mnie w smaku bardzo przypomina liliputa, choć chyba jest bardziej bezpłciowa.
mam spore doświadczenie w robieniu ciasta chlebowego (bułkowego) i mniej więcej wiem, kiedy z danego ciasta wyjdą "kamulce". Dlatego od razu dolałam wody i wyrobiłam. A moja uwaga - dużo łatwiej i szybciej wyrobić za luźne ciasto poprzez dosypywanie mąki niż za twarde przez dolewanie płynów (prawdopodobieństwo zakalca po upieczeniu ). ciasto po wyrobieniu powinno być gęste, ale elastyczne i sprężyste - jak dobrze wyrobiona plastelina, a nie twarde i zbite (a takie wyszło z mojej mąki przy podanych proporcjach). co nie znaczy wcale, że następnym razem nie okaże się, że potrzeba wiecej niż 0,5 kg mąki (czasmi różnice dochodzą do jednej szklanki)
Natomiast do bułek nie mam najmniejszych zastrzeżeń - wyszły pyszne. i z całą pewnościa będę je robić. A jak sie zachowują na drugi dzień dam znać - na pewno zostaną (nie jemy zbyt wiele pieczywa).
Bułeczki zrobione, część już zjedzona. Fajny przepis, omija się spore poranne czekanie, aż ciasto wyrośnie. wydaje mi się jednak ciasto ciut za gęste a przez to twarde - musiałam dolewać wody. Wiem, że to zależne od mąki - dlatego profilaktycznie proponowałabym nasypać w pierwszym rzucie mniej mąki (jakieś 400-450 g) - dużo prościej dosypać potem mąki i wyrobić niż dolać wody i wyrobić (zajmuje mniej czasu)