Przecież napisałaś suchych drożdży!!!!! A to dla mnie instant. I może zdrowy rozsądek by zwyciężył, gdybym korzystała z maleńkich torebek - a ja mam spore opakowanie zbiorcze - zwątpiłam, gdy ciasto zaczęło wyłazić z miski.
Niestety pity w moim wykonaniu to porażka - po podzieleniu na porcje ciasto siadło, w piekarniku już nic nie urosło są takie plaskate placki, niemiłosiernie gorzkie (zawierają w sumie ok 170 g drożdzy na poł kilograma mąki). Część może jutro jako bułkę wykorzystam do knedlików.
Jesteś pewna, że 45 g drożdży? - to prawie 7 paczek standardowych dr Oetkera. Ciasto rośnie jak głupie - już dwa razy przekładałam do większych misek, a po dwóch godzinach to chyba będzie mi chodzić po całej kuchni. moze miało być 4,5 g? Dam znać co wyszło
Na blaszce prostokątnej - dużej. Dokładne wymiary nie mają znaczenia - mam 3 rodzaje i piekę w tej która się pierwsza wyjmie. A cukier w masie dodajemy do prawie ubitej śmietany i jeszcze trochę ubijamy.
Wydaje mi się, że tak - serek musi być taki, który smakuje jedzony z pudełeczka (bo inaczej i całość nie będzie smakowała) - ważne żeby był homogenizowany, a nie twarożek z kubełka, bo jest za "ścisły".
a wiesz, że nie pamiętam. Wydaje mi się, że 150. Wcześniej używałam z TSM (Torunska Spóldzielnia Mleczarska), ale odkąd zaczęłam w smaku wyczuwać mąkę ziemniaczaną to potem przeszłam na te z Leder Price. Jak będe w sklepie to sprawdzę dokładnie.
a worek sie nie rozgotuje i nie przylepi do dna?
Ciasto jest takie jakby zbite - zwarte (przynajmniej mnie takie wychodzi) a nie puszyste, jak bywają murzynki. Ale po nasączeniu wychodzi pyszne. Dziękuję za zdjęcie
Wklejam zdjecia z ciastem przed i po wyrośnieciu -mój przepis nie jest identyczny, ale zbliżony (dotyczy ciasta wytrawnego). Może sie przyda
Ja mam pytanie odnośnie przechowywania - czy pitę tą można mrozić? Wykonanie jest dosyć czasochłonne i zrobiłabym od razu podwójną porcję
Zrobiłam - to rewelacyjna przekąska, nawet dla dzieci - choć bardzo syta. Każdy kawałek kiełbaski owinęłam dodatkowo serem żółtym.
początkowo przepis wydawał mi sie dziwny - szczególnie ta margaryna w całości, choć sam pomysł potraktowałam jako niezły. Początek wyrabiania był trudny - ciasto zrobiło się klajstrowate (takie za długo wyrabiane ciasto kruche) i juz myślałam, że coś pokręciłam. Ale cierpliwe wyrabianie dało efekt.
gorąco polecam wszystkim - szczególnie na kinderparty (to była próba przed urodzinami córki) - tyle, że wtedy trzeba robić mniejsze rogaliki.
A ja dziurę robię końcem wałka do kręcenie ciasta (patent Jolus) - na końcu wtedy jest poręczny uchwyt w postaci gałki.
Wyszło rewelacyjnie w smaku, do wykonania mozna mieć zaastrzeżenia. Ja nie mam brązowych obwódek - moje wyszły prawie w kolorze mięsa. Czy przyczyną może być zastosowania sosu sojowego (ale ciemnego) a nie o smaku grzybowym (z racji niemożności nabycia). A może posmarowanie dzień wcześniej? ale potem i tak po wierzchu jeszcze maziałam - a one i tak są (były) blade. No i moje roladki nie za bardzo się trzymały w zgrabnych plasterkach - pobejcowanie nie podziałało jak klej - choć związane były solidnie - sporo zabawy było z odwijaniem.
Ale sobie smaka narobiłam. Musi poczekać do końca postu - ale mam pytanie - tą śmietanę daje się całkowicie bez cukru - czy można ją ciut posłodzić? Czy dodanie cukru nie wpłynie na jej rozpłynięcie?
Zrobiłam.Maja być na jutro - tyle, że z rozpędu pobejcowałam je dzisiaj. Mam nadzieję, że do jutra przeżyją. Niestety, rolowanie mi nie wyszło - jakoś nie mam wprawy w owijaniu nićmi - wsio się rozlazło. Trudno - za to będą roladki mini. Z tymi już nie było problemów. I czy mogę prosić o krótki kurs zdjęciowy w galerii (albo w gawędach) odnośnie rozcinania mięsa i potem jego obwiązywania nicią?
Zgodnie z obietnicą moje zdjecie - brzeg opsypany jest przyprawami. I jest naprawde danie imprezowe - bardzo sycące i przy małej liczbie osób jedzących trudno roladzie dać radę