Dla mnie porcja z całego jajka to tez za dużo, ale nie widzę problemu podzielenia jajka na dwie lub nawet trzy części. Reszta zawsze się przyda. :)
Super! Bardzo się cieszę, ze smakował. :)
Zapomnialam dopisac, ze trzeba je ulozyc w sporych odleglosciach od siebie, bo rosna dosc mocno. :)
Widocznie zla kobieta ze mnie!!! :) w przepisie chyba juz ok?
Dziwne. Byly oieknie wypisane jedne pod drugimi!!! Najpierw trzy razy nie udalo sie dodac przepisu a teraz wyglada w taki sposob!!! Koszmar. Postaram sie poprawic, choc pewnosci nie mam, ze po edycji znow nie bedzie wygladac tak samo. Dzieki za uwage. :) powinien wygladac tak:
Scones. Truskawki i smietanka. Pyszne! 2,5 szklanki maki pszennej1/2 lyzeczki soli2 lyzeczki proszku do pieczenia1/2 lyzeczki sody oczyszczonej110 g zimnego, pokrojonego masla1/4 szklanki mleka1/4 szklanki smietanki kremowki1/3 szklanki cukru1 duze jajko1 lyzeczka ekstraktu waniliowego1 szklanka truskawekLukier: 3/4 szklanki cukru pudru3-4 lyzki smietanki kremowki1/2 lyzeczki ekstraktu waniliowego
2 lyzki cukru do posypania przed pieczeniem
Make, cukier, sol, proszek do pieczenia, sode mieszamy. Osobno mieszamy jajko, smietanke i mleko. Do suchych skladnikow dodajemy posiekane bardzo zimne maslo, mieszamy przy uzyciu 2 nozy do polaczenia z suchymi skladnikami, najszybciej jak mozemy. Dodajemy 3/4 mieszanki mleczno jajecznej (pozostala czescia posmarujemy buleczki przed pieczeniem) i ekstrakt waniliowy. Mozliwe, ze bedzie trzeba dodac ok 1-2 lyzki mleka wiecej, w zaleznosci od maki. Dodajemy pokrojone w duze kawalki truskawki. Zagniatamy. Dzielimy ciasto na dwie czesci, kazda podsypujemy maka i formujemy kolo ok2 cm grubosci. Kazde dzielimy na 8 czesci. Ukladamy na blasze wylozonej papierem do pieczenia. Jesli chcemy, by scones byly super kruche i maslane, schladzamy ciasto przez 30 minut. Smarujemy pozostala masa mleczno-jajeczna. Posypujemy cukrem. Pieczemy w 200stC przez 15-18 minut. Skladniki na lukier mieszamy, polewamy lekko przestudzone buleczki, podajemy.
Niezmiernie mi milo :)
Kanelbullar robi sie inaczej. Z bigosem polskim to dobre porownanie. Wyobrazmy sobie, ze gdzies na przyklad w Argentynie ktos przygotowuje polski bigos i znajduje przepis na kapusniak, podaje wiec dumny z siebie ten kapusniak, swiecie przekonany, ze podal staropolski bigos. Nie powinnismy dzialac na zasadzie "co z tego jak sie nazywa, wazne jak smakuje." Jesli dodajemy przepisy na typowe dania jakiejs kuchni, nazywamy je tak...wiec musimy zadac sobie troche trudu, przejrzec przepisy w ich oryginalnym brzmieniu, poszukac u zrodel, porownac przynamniej 10, zeby moc powiedziec "tak, to bedzie to". :)
Bardzo sie ciesze, ze smakowal!
Arancini, czy nasze supli...moja rodzina uwielbia, a ja nawet zapachu nie znosze, maja szczescie, ze nie przeszkadza mi w przygotowywaniu. Cannoli...wlasnie nauczylam sie robic. A Sycylie...poki co podziwiam na zdjeciach, ktore przysyla mezowski, nawet teraz tam jest, zlosliwiec jeden. :) Podobno do konca wakacji sie wybierzemy, na szczescie M.juz wie gdzie, co i jak, gdzie sie chodzi bedac nie turysta, a "swojakiem". :D Nie moge sie doczekac.
Z tego powodu dodaje tu, zeby nie trzeba bylo za nim przekopywac watkow archiwalnych. :)
Pomyślałam, że ostatnio już zbyt pazerna się robię i postanowiłam się przepisem podzielić. :)
No wlasnie!!! Plytkie plaskie proszku!!! No i na vizirze nie wyszly!!! ;) dobrze, ze teraz juz wiem, ze proszek do pieczenia!!! ;)