O jak fajnie mi się czytało tę historię...
Nasza znajoma, przebywala kiedys przez sobote i niedziele w mieszkaniu swojego brata. Zrobila sobie frytki na oleju, w specjalnym do tego garnku. Tam byl piec gazowy, ktory mozna bylo skrecic na minimum... przekrecajac galke po za maximum. Ona zrobila te frytki, oraz herbate...zabrala wszytsko do pokoju, zostawila jednak olej na malym gazie. W pokoju zjadla frytki, polknela tabletke na uspokojenie.... wypila herbate i zasnela.. Jak sie obudzila.. to sadza cisnela sie przez zamkniete drzwi..do pokoju!
Wyskoczyla w panice..widzac co sie dzieje..pobiegla po kogos z sasiadow.. Rozsadny sasiad, rzucil na palacy sie olej mokry recznik..i zadusil plomienie. Gorac w kuchni byl taki, ze plastikowe zabki do firan stopily sie.... wszystko bylo czarne z sadzy.... Cale szczescie, ze jej nic sie nie stalo. Brat jej wrocil za dwa tygodnie..a ona w miedzyczasie wytapetowala im mieszkanie, za pomoca kolezanek i koelgow. Zestaw wypoczynkowy... oddala do profesjonalnego czyszczenia... bo wszystko bylo, czarne i tluste.
To chyba byly jej najdrozsze frytki! Nie ma zartow z tluszczem, do glebokiego smazenia... Zycze wszytskim, dobrych frytek, bez historii tego rodzaju! :)
No proszę, a wydawałoby się, że to takie zwykłe, pokrojone na słupki , kartofelki :))))))) Fajne te wasze opowieści...
jak widac i taki slupek ziemniaczany potrafi dostarczyc emocji i do tego jakie bezcenne wspomienia:)
no swietne
fajne historyjki
Maddalena (2008-03-10 22:34)
:))) swietna historia:) przypomnialas mi czasy, gdy robilysmy sobie z kolezanka frytki, a na deser kisiel z bita smietana:)) matko, ale rozpusta!!