Mąkę, drożdże, miód i wodę włożyć do miski i miksować mikserem z hakiem przez 3-4 minuty (ciasto jest ścisłe)
Jeśli używamy zwykłych drożdży należy zrobić najpierw rozczyn z ciepłej wody, cukru i drożdży, wierzch posypując ok. 1 łyżką mąki i poczekać aż trochę ruszą, dopiero wtedy dodać do mąki i dalej robić jak w przepisie.
Po tym czasie dodać masło i sól i dalej ukręcać przez ok. 8 minut. Ciasto będzie super elastyczne.
Zostawić w misce przykrytej folią spożywczą na 40 min. do wyrościęcia
Wyłożyć z miski, wyrobić w wałeczek grubości ręki. Pokroić na 6 kawałków (duże bajgle) lub 8 - mniejsze. Z każdego kawałka utoczyć kulkę, zrobić w niej dziurkę, nadziać na palec i wywijając utworzyć "oponkę".
Odstawić ponownie do wyrośnięcia (30 min. - nie mają zbyt dużo wyrosnąć)
Zagotować w szerokim garnku wodę z dodatkiem cukru (ok. 2 łyżki na duży garnek)
Wrzucać pojedynczo bajgle do wody (ma tylko "perkotać" - mały ogień!!!) na 1-2 minuty na każdą stronę. Wyjąć do odsączenia.
Na tym etapie możemy otoczyć je z jednej strony w wybranych obsypkach.
Wyłożyć na wyłożoną papierem do pieczenia blachę.
Można również pominąć etap gotowania, ale wtedy bajgle smarujemy roztrzepanym jajkiem, żeby się błyszczały. Też są pyszne, ale jednak inne niż gotowane, no i chyba nie można ich tak samo nazywać
co nie zmienia faktu, że smakują równie wybornie.
Piec w temp. 200 stopni przez ok. 20 min. - mają być złotobrązowe.
Ostatnie zdjęcie do bajgle bez gotowania.
Jednym takim bajglem najemy się "po pachy", nie to co dmuchaną bułką ze sklepu, ale to pewnie wszyscy wielbiciele domowego pieczywa wiedzą.
Przepis zaczerpnięty od Rachel Allen, ale korzystałam też z wielu innych źródeł i w efekcie jest przepis w tych, a nie innych proporcjach.