50g drożdży
430g ciepłej wody (ok. 1,5 szklanki)
1 łyżka cukru
1 łyżeczka grubej soli
50g masła (3 łyżki)
3 jajka
5,5 szklanki mąki - a czasem cały kilogram
Zawsze mnie zdumiewa, jak zmienia się struktura ciasta drożdżowego w zależności od - wydawałoby się - nieistotnych modyfikacji. Jedno jajko więcej, oliwa zamiast masła, inna kolejność... i raz mamy chałkę, a raz pizzę.
Ten przepis dostałam dawno temu od siostry, a ona od kolegi piekarza, ale zapodziałam go gdzieś i odtworzyłam z pamięci. Wychodzi naprawdę chałka!
Do drożdży z cukrem i wodą wlać jajka, masło (bardzo miękkie!), sól oraz dodać 2 szklanki mąki. Wymieszać. Dodawać powoli resztę mąki i wyrabiać na stolnicy.
Zostawić do podrośnięcia. Potem krótko zagnieść i formować chałki. Z podanych proporcji wychodzą trzy olbrzymie lub cztery wielkie chałki, polecam mieć to na uwadze przy dzieleniu i formowaniu ciasta. Równie dobrze można z niego wykreować bułeczki, placek z owocami i kruszonką, czy inne cuda, pamiętając o tym, że struktura ciasta będzie zdecydowanie chałkowa i że nie jest ono zbyt słodkie.
Zostawić do podwojenia objętości. Upiec w 180 stopniach.