Paszteciki są bardzo proste i niesamowicie smaczne. Wczoraj przygotowałam takie na parapetówkę i rozeszly się tak szybko, że nie zdążyłam nawet spróbować, a nie było wcale dużo ludzi i przygotowałam pasztecików z dwóch ciast francuskich...
Najpierw musimy przygotować farsz :) Pieczarki można pokroić na małe kawałeczki, ja ściaram na tarce, na duuużych oczkach. Następnie pieczarki wrzucamy na suchą patelnię, alby odparowały. Niestety ten proces trwa najdłużej, bo pieczarki mają w sobie sporo wody i dużo jej puszczają w trakcie obróbki termicznej. Po odparowaniu całej wody wlewamy na patelnię trochę oliwy (ja to robię metodą mojej Babuni- czyli "na oko" ;)), wrzucamy pokrojoną uprzednio cebulkę na drobną kosteczkę, solimi i pieprzymy. Podsmażamy całość, tak by pieczarki się podsmażyły, a cebulka zrumieniła :) Gotowy farsz należy ostudzić.
Cisto francuskie (ja kupuję takie zwini,ęte w rulonik, są właściwie w każdym markecie, leżą w lodówkach) rozwijamy, kroimy na kawałki (i tu samowolka- można pokroić na kwadraty, które potem złożymy w trójkąty, albo na prostokąty, które potem składamy na pół otrzymując z tego małe kwadraty lub prostokąty). Nakładamy po łyżce farszu na każdy kawałek ciasta i składamy na wybrany przez siebie kształt. Należy dobrze zgnieść brzegi (jak przy pierogach), aby farsz przy pieczeniu nam nie wypłynął.
Gotowe paszteciki wkładamy do piekarnika (i tu temperatura zależy od waszych piekarników i zakupionego ciasta francuskiego, więc najlepeij zasugerować się informacją z opakowania) na blasze lub papierze do pieczenia. Smarujemy paszteciki rozmąconym jajkiem i siup na jakieś 10-15 minut do pieca, aż się zrumieni.
SMACZNEGO :)