Jest to przepis
Nigelli Lowson, z pewnymi (nawet dość znacznymi) modyfikacjami. Tytułowe "cupcakes'y" są piękne aczkowliwe obłednie słodkie - przez lukier, którym je ozdobiłam. Myślę, że bez niego byłyby nieco lepsze, ale za to o wiele mniej ciekawe :)
Wykonanie nie jest typowo muffinkowe, choć babeczki są takie jak najbardziej - i w smaku i z wyglądu. Dwie najważniejsze różnice w stosunku do „rasowych” muffin to użycie miksera oraz wymieszanie wszystkich składników jednocześnie, bez podziału na suche i mokre. Dlaczego? Nie wiem... Ale ufam Nigelli ;)
Wszystkie składniki - oprócz mleka - wkładamy do miski i mieszamy ze sobą za pomocą blendera aż do uzyskania gładkiej masy. Ważne, aby odpowiednio wcześniej wyjąć je z lodówki (chodzi głównie o masło), aby miały jednakowa, pokojową temperaturę.
Kiedy już się połączyły dolewamy stopniowo mleko i dalej mieszamy. Ostatecznie masa ma być lekko płynna, lejąca.
Jeżeli mamy ochotę na muffiny z dodatkami, teraz jest odpowiedni moment na ich dorzucenie. W zależności od upodobań możemy dadać do miski posiekane orzechy, migdały, czekoladę albo owoce – co kto chce...
Formę do muffinek smarujemy tłuszczem i wykładamy papierowymi foremkami. Za pomocą łyżki nabieramy nieduże porcje masy i wlewamy do tychże foremek. Wypełniamy je do ok. ¾ wysokości.
Pieczemy przez ok. 18-20 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni. Gotowe babeczki będą delikatnie rumiane, puchate i leciutko popękane na szczycie. Wyjmujemy je z piekarnika, wydostajemy ostrożnie z formy i zostawiamy do ostygnięcia na kratce.
I na tym etapie możemy poprzestać. Właśnie takie babeczki są według mnie najsmaczniejsze. Ale jeśli mamy ochotę zmienić zwykłe muffiny w bardziej elegancki i „robiący wrażenie” deser możemy ozdobić je lukrem. To właśnie on – w wersji Nigelli - skusił mnie do wypróbowania tego przepisu.
LUKIER:
2 białka i 3 szklanki cukru pudru wsypujemy do miski i ubijamy mikserem przez ok. 5 minut. Po tym czasie dodajemy sok z połowy cytryny. Po pierwsze rozrzedzi on nieco lukier, po drugie zneutralizuje jego obłędną słodycz. Jeszcze chwilę ubijamy, a gdy jest odpowiednio gęsty, błyszczący i lśniący nakładamy na babeczki (ja nakładałam i rozsmarowywałam łyżką).
Na białym lukrze układamy ozdoby - cukrowe perełki, kwiatuszki, czekoladowe listki - co nam fantazja podpowie :)