Na dobrze osolony wrzątek z dodatkiem 1-2 łyżeczek cukru (dla zachowania
pięknego zielonego koloru) wrzucić opłukane ze śniegu różyczki brokułów i
kalafiorów. Gdy się zagotują - pozwolić im jeszcze na minutę szaleństwa we
wrzątku i na tym koniec (co za dużo to nie zdrowo). Warzywa nie mogą być
rozgotowane! Następnie wylać na durszlak i poczekać aż wystygną. W tym
czasie otworzyć puszkę z kukurydzą i odcedzić zawartość - niech sobie czeka.
Umytą paprykę
pokroić w niezbyt grube i niezadługie paseczki (swoją drogą mam wątpliwości
co do pisowni słowa "niezadługie" - łącznie czy rozdzielnie?)
Ananasy pokroić w cząstki średniej wielkości.
Koperek posiekać raczej grubo, powiedzmy na odcinki 5-7mm.
Moim zdaniem - drobniej posiekany smakuje tak samo, ale znacznie gorzej
wygląda. Gdy uznamy, iż nadszedł już ten moment, że z kalafiorów i brokułów
spadła ostatnia kropla wody, a temperatura obniżyła się do żądanego
poziomu - delikatnie przekładamy je do miski, dodajemy kukurydzę i paprykę,
ananasy, koper i majonez oraz przyprawy wedle własnego uznania. Wszystko
lekko mieszamy i przekładamy do salaterki. Nie ma konieczności dekorowania tej sałatki ponieważ jest
wystarczająco kolorowa , ale jak ktoś się uprze - to niech tam!
Nie podaję dokładnych proporcji składników. W tym przypadku nie ma to
większego znaczenia.