W pełni się zgadzam z moimi poprzedniczkami z Mamą Różyczki i Teresa55! Co teraz jest zdrowe i w czym teraz nie ma chemii?????!!!!!!!! Ostatnio rozmawiałam z panem, który ma własną masarnię i ten pan powiedział mi, że on z własnej masarni nie jje ani mięsa, ani wędliny ponieważ wszystko jest szprycowane chemią, nawet mięso! Jeżeli ma ochotę na mięso lub wędlinkę to kupuje sobie dziczyznę, bo ta jest najzdrowsza lub świnkę gdzieś na wsi i sam sobie robi wyroby i wędzi, a z własnej masarni nie jada! Więc co tu dużo mówić...
Ja również uważam, że ta łyżeczka wegety, nad którą zawisły czarne chmury to tylko "kropla w morzu" chemii, z którą na co dzień mamy do czynienia! A polędwiczka wygląda pysznie! Pozdrawiam
Tak jest. Zgadzam sie z Rozyczka. cukier sie karmelizuje inie czuc go zpelnie, ja nawet do smazeniacebuli daje ciut cukru. Zreszta w ogole do potraw wytrawnych szczypte cukru do slodkich soli. Moim zdaniem to wyrownuje inejako smak. Ale to wiadomo, jak wszystko, rzecz gustu.
Przeciw goryczce w watrobce mam sposob: moczenie surowej przez godzine w mleku- smakuje delikatniej.
Rozyczka spi ! a co do vegety,jak ktos jej nie uzywa,nie dolozy,chyba normalne,jakby tak byla szkodliwa ,kucharek,vegeta,ziarenka smaku,czy inne przyprawy ,to wszyscy by mieli uszkodzone mozgi,popatrz sobie w inne przepisy ile osob uzywa podobne przyprawy! widze ze szukasz znow dziury w calym ,sama zaczepiasz,masz jakis w tym cel? kupne kostki bulionowe,wolowe ,drobiowe,tez cos tam zawieraja,a ludzie kupuja i jedza.
niebieska-rozyczko , napewno dobra i soczysta ta poledwica,,,,,ale vegeta jako przyprawa to sama chemia:) nie wyobrazam sobie, ze twoja babcia uzywala vegete kiedykolwiek,,,vegeta daje kazdemu daniu wspanialy smak , obojetnie do jakiego dania sie ja uzywa ( wplywa na mozg ). Jestes mloda osoba i powinnas zastanowic sie nad doprawianiem potraw. Wlasnej roboty buliony bez chemi, mieszanki ziol i przypraw, sol i pieprz,proste,zdrowe i bez chemi,,,,
Watrobki mialam tyle samo co w przepisie :)no moze ciut wiecej,ale to nie gra roli :))) Mysle,ze pewnie dlatego,poniewaz nie lubimy za bardzo cukru.....nie dodaje go do kawy,herbaty .....Moze dlatego niewiem...ale w kazdym razie watrobka jest najlepsza bez cukru no i tylko z cebulka bez zadnych ulepszaczy.Takie jest moje zdanie :) Agnieszka
Kuleczko:) mnie też nie wszystko zawsze smakuje,nie wiem ile miałaś wątróbki,na 70 dkg i 5 cebul ,tego cukru wcale nie czuć,a jest on po to tylko ,bo nieraz wątróbka ma w sobie taką goryczkę,ta odrobinka cukru ją zabija.Jak ktoś nie lubi może sobie cukier odpuścić.Pozdrawiam Kuleczko:)
Malinko dziękuję za skorzystanie z tego przepisu:) fasolka wygląda bardzo smakowicie,Basiu tak też można ,ale fasolka z puszki ,tak nie smakuje:)jak taka ,uwielbiam fasolkę nawet na sucho,Dordo:)w początkach mama tak robiła,ale że obowiązkowo raz w tygodniu jemy fasolę,więc jelita podobno się przyzwyczajają.Pozdrawiam wszystkich.
Rozyczko - odwazylam sie zrobic watrobke z Twojego przepisu (zreszta to nie jest pierwszy przepis i napewno nie ostatni),nastepne czekaja juz w kolejce :))) Bylam ciekawa polaczenia watrobki z pomidorami no i przyprawy gyros itd; i musze to napisac Watrobka smakowala mi,tylko jest jedno ale...ten cukier moim zdaniem jest wcale niepotrzebny zabija smak wszystkiego :)) natomiast mojej rodzince niestety nie smakowalo wogole i musialam sama przez 2 dni jesc,w kazdym razie nie musi wszystkim wszystko smakowac -prawda?pozdrawiam Cie Aniu i zycze milej nocki :)))
Ja też jestem sympatyczką fasolki po bretońsku. Jednak zwykle wiąże się to z "dyskomfortem jelitowym". Znalazłam sposób jak temu zaradzić: zalewam fasolę wodą i zagotowuję (zwykle gotuję kilkanaście minut), potem zlewam wodę po gotowaniu fasoli i zalewam nową, przegotowaną, gorącą wodą i w tej wodzie gotuję już do miękkości. Zapewniam! sprawdza się. niebieska-różyczko też uważam, że zagęszczanie fasolki to co najmniej błąd w sztuce. Znowu fajny przepis!
Bardzo pyszna i syta. Prosty przepis, a jak bogate doznania smakowe ;o) Na stałe wpisuje się do naszego menu. Pozdrawiam !!!
Szacunek dla Babci
. Dziękuje za odpowiedź, w sobotę premiera!
Wody mama dała 3 litry,u nas tak jest przyjęte że zupy gotuje się dużo,jeżeli dodasz,warzywa ,ziemniaczki,kaszę i pulpety, będziesz miała cały garnek.Jak nawet gotuje się z mniejszej ilości wody, to też w dużym garnku,wtedy łatwo można mieszać i nie pryska na kuchnię.Właśnie jem wczorajszy krupniczek ,i szczerze polecam.Zapomniałam dodać, że zupy z ziemniakami następnego dnia nie gotujemy! tylko podgrzewamy ,wtedy ziemniaki nie będą twarde:)to jest rada mojej babci.Pozdrawiam.
Alelen:)) nie tylko świeże ,moja babcia mówiła,że jak była mała,to ona i jej rodzeństwo, jedli takie pestki,pili sok z kiszonej kapusty,który prababcia im dawałai dzieci nie miały robaków:)moja babunia jest bardzo mądra, i ja jej wierzę.Poszperałam w google i znalazłam coś takiego,co znaczy że babcia mówiła prawdę.
Medycyna ludowa od niepamiętnych czasów ceni sobie właściwości lecznicze nasion dyni. Używa ich przeciwko gliście ludzkiej czy tasiemcowi jelitowemu. Napój z mielonych pestek z wodą działał moczopędnie przy schorzeniach nerek.