Oj... nie powiem Pani ile kulek dokładnie wychodzi, nigdy nie liczyłam. Ja na dodatek zawsze robię z podwójnej porcji. Zresztą zalezy to też od wielkości, ale odpowiednia to taka jak rafaello. Tym razem jednak postaram sie policzyć i zrobić zdjęcie :) Niestety w późniejszym terminie, bo od przyszłego tygodnia zaczynam przygotowywać pieczone, a surowe na koniec.
o żesz w morde jeża....że tak powiem, ląduje w ulubionych ;) pozdrawiam
Super pomysł, hop do ulubionych:)
Przypomniałaś mi o tych kulkach :))) Dawno ich nie robiłam ....dzieciaki zadowolone bo bardzo dobre !
Musiałam je schować ...bo szybko by się skończyły !
super Ci wyszły:) to były moje ulubione świąteczne słodkości w czasach dzieciństwa:) pozdrawiam Cię:)
Dziękuję za przepis. Przypomniał mi dziecinne lata kiedy moja mama właśnie robiła takie bomby tylko nazywała je kasztanami ;-) W środek dałam konfiturę z wiśni.