- 1 szklanka mąki,
- 1/2 sklanki kakao gorzkiego,
- 1/2 łyżeczki sody,
- 1/2 łyżeczki soli,
- 0,25 kg czekolady mlecznej - połowa posiekana drobno do topienia, połowa posiekana grubo (takie kawałki na ząb) do wrzucenia do ciasta,
- 1/2 szklanki masła (może być pół na pół z margaryną),
- 1 i 1/2 szklanki cukru,
- 2 duże jajka,
- 1 łyżeczka ekstraktu lub aromatu waniliowego
przepis Marthy Stewart wygrzebany na jej stronie - jako że amerykański - banalnie prosty :)
- piekarnik nagrzać do 160 st C,
- w misce wymieszać mąkę, kakao, sodę i sól, odstawić,
- wymieszać masło z czekoladą drobno posiekaną, roztopić w kąpieli wodnej cały czas mieszając, ostudzić,
- ostudzoną masę czekoladowo-maślaną przelać do miski miksera (wyposarzonego w końcówki do wyrabiania ciasta), miksując na wysokich obrotach dodać cukier, po jednym jajku, dolać olejek,
- zmniejszyć obroty prawie do minimum, dodać mąkę z kakao i po dokładnym wymieszaniu dosypać czekoladę w kawałkach (ciasto ma konsystencję dość luźną),
- nakładać małe kulki przy pomocy dwóch łyżek lub łyżki do lodów na wyłożoną papierem do pieczenia blachę (tylko nie na silikonie - próbowałam - ciasto spływa), zostawiać duże odstępy - przynajmniej 5cm, piec 15 minut
- upieczone i wyjmowane z piekarnika ciasto jest miękkie - tak ma być - po wystygnięciu robią się skorupkowe na zewnątrz i miękkie w środku :)