3/4 szkl tartych surowych ziemniaków (ok. 4 średnie)
1,5 szkl ugotowanych tłuczonych ziemniaków
1 jajko
6 łyżek mąki ziemniaczanej
8 łyżek mąki pszennej
100g białego sera tłustego lub półtłustego (zmielonego)
3/4 łyżeczki soli
Omasta:
150g boczku surowo-wędzonego
150g kiełbasy
2 cebule
2 łyżki oleju (opcjonalnie)
Dzieci lubią obrzydliwości. Zamiast zwykłych kopytek, dużo chętniej zjedzą... robale. Nieważne czy z twarogiem, cukrem, śmietaną i cynamonem, czy ze skwarkami i prażoną cebulą. Chodzi po prostu o niebanalne podanie zwykłego obiadu. A nie zawsze to co ładne jest zachęcające. Czasem lepiej, aby było zaskakujące i nieco przerażające. Kto się odważy spróbować glisd na talerzu?
Surowe ziemniaki obrać i zetrzeć na miazgę. Przełożyć na sito, odcisnąć. Płyn odstawić na 10 minut, zlać wodę, pozostawiając krochmal, który zebrał się na dnie naczynia. Wymieszać go z miazgą ziemniaczaną.
Do surowych ziemniaków dodać ugotowane, utłuczone na gładką masę i wystudzone ziemniaki, mielony twaróg, jajko, oba rodzaje mąki, sól i wyrobić na gładką, miękką masę.
Z surowego ciasta odcinać niewielkie porcje i podsypując mąką, formować wałeczki o średnicy ok. 1 cm i długości 5-8 cm. Wrzucać na osolony wrzątek. Gotować przez 4-6 minut od wypłynięcia.
Podawać gorące okraszone cebulą zrumienioną na oleju ze skwarkami wytopionymi z boczku i pokrojonej drobno kiełbasy. Dzieciom można przygotować wersję na słodko, z dodatkiem twarogu, gęstej śmietany, cukru i cynamonu.
Rzeczywiście jest od lat z tą "glizdą" trochę zamieszania - spory polonistyczne były i chyba wciąż są dość zażarte, ponieważ nie wszystkie kręgi językoznawcze dopuszczają, że "glizda" to potocznie ddżdżownica, lub zamiana "s" na "z" funkcjonuje w niektórych regionach Polski. Aby więc nie prowokować dalszych kłótni, dla świętego spokoju zmieniam wyraz na "glisdy" - przepis się chyba nie obrazi, a przynajmniej niektórym czytelnikom będzie czytało się lepiej, szczególnie że nie planowałam odnosić się do znaczenia obelżywego :)
A co na to profesor Miodek?
Zrobione i zdjedzone ze smakiem. Na drugi dzień odsmażone na boczku i cebulce jeszcze lepsze :D Ciasto jedynie dla wytrwałych, bardzo mocno mi się kleiło i wymagało cierpliwości i natychmiastowego wrzucania do wrzątku po wywałkowaniu. Ale w rezultacie wszystkim smakowało bardzo ;) Moja 2,5 letnia córka miała dużo zabawy przy tworzeniu po swojemu glisd a potem chętnie je zjadała :)
Ojej, ciasto kleiło się? Mnie prawie wcale się nie kleiło - podejrzewam, że dużo zależy od gatunku ziemniaków, ilości krochmalu, jaki zawierają oraz wilgotności mąki.
Ale cieszę się bardzo, że glisdołki smakowały :)
Właśnie zjedliśmy robaki :) Są przepyszne, nigdy do kopytek nie dodawałam surowych ziemniaków i teraz się przekonałam że są o niebo lepsze. Dzięki za super pomysł :)
Kingo654, bardzo się cieszę i dzięki za opinię :)