To szybkie i smaczne danie gości w mojej rodzinie od pokoleń. Prababcia nazwała je pasztetem, choć nie jedna osoba nie mogła by się doszukać pasztetu w pasztecie. Ja nazywam to "jajeczną mamałygą", robię ją bardzo często gdy jestem głodna a nie mam czasu na coś bardziej pracochłonnego.
Jajka wbijamy do głębokiej miski, lekko rozbijamy widelcem, przyprawiamy. Dodajemy po trochu mąki, mieszając dużą łyżką tak aby nie było grudek, ciasto ma być gęste. Dosypujemy drobno pokrojoną pietruszkę, oraz pokrojoną w małą kostkę wątróbkę, mieszamy.
Pasztet umieszczamy łyżką w ok 1,5l bulionu (może być z kostki). Gotujemy chwilkę, następnie odklejamy go delikatnie łyżką od dna. Zostawiamy na wolnym ogniu na 10 min. Po tym czasie odcedzamy na cedzaku. Podajemy gorący posypany natką pietruszki.
SMACZNEGO.
Bardzo oryginalne danie. Nigdy wcześniej się z takim nie spotkałam. Do ulubionych :)