2 WIELKIE kapusty pekińskie
2 średnie czarne rzodkwie pokrojone w kosteczkę( w oryginale podaje sie koreańską białą, ale ona u nas niedostępna, a ta nasza czarna jest do niej najbardziej podobna w smaku)
1 nieduża główka czosnku-drobno posiekana
2 pęczki cebulek -dymek- pokrojonych w 3 cm-kawałki
2 łyżki utartego imbiru
1/2 szklanki mąki ryżowej(dostępna w sklepach ze zdrową żywnością, ba nawet supermarketach)
1 szklanka połamanej w moździerzu dość drobno(na większe wiórki) ostrej , suszonej papryki.Nie używać tej zwykłej-mielonej.Musi być grubsza-w grubszej konsystencji
1/2 szklanki sosu rybnego(dostępny w stoiskach z orientalną żywnością)
3 łyżki cukru
sól gruba, niejodowana, najlepiej morska
Sezam podprażony na suchej patelni do serwowania.
"Kim chi" to wspaniała w smaku kiszona kapusta pekińska (czyta się -"kimczi' " akcent na końcu)Jest BAAARDZO ostra więc to danie dla miłośników ostrej kuchni. To danie pochodzi z Korei. Dla Koreańczyków to wprost święte danie. Ich narodowa duma i codzienny przysmak.Po obydwóch stronach Korei- i tej południowej i północnej. Zapożyczyły " kim chi "prawie wszystkie okoliczne kraje i zajadają je z apetytem)) Jest bardzo zdrowe i smaczne(niestety, jak nasza kiszona kapusta- nieco...śmierdzi)))- zapraszam więc i Was do przygody, która nazywa się ...KIM CHI!!!
Kapustę dzielimy wzdłuż na ćwiartki, moczymy przez chwilę w wodzie i wcieramy w nią pomiędzy liśćmi -sól-sporo. Odkładamy na kilka godzin. Płuczemy każdy liść pod bieżącą wodą, odsączamy na sicie. Kroimy kapustę w kwadraciki. Podobnie postępujemy z rzodkwią.
W międzyczasie do ok 3 szklanek wody dodajemy mąkę ryżową i cukier.Gotujemy do zgęstnienia. Powinien powstać taki kleik.Sam w sobie jest pyyyyszny!!!!! Studzimy. Dodajemy do niego przyprawy i warzywa. Mieszamy dokładnie na pastę(mieszać w rękawiczkach)
Mieszamy dokładnie kapustę + rzepę z pastą. Wkładamy do pojemników-szklanych, kamionkowych. Upychamy szczelnie- nie do końca pojemnika, bo może wyciekać w czasie kiszenia. Pozostawiamy lekko przykryte pokrywką w cieplym miejscu na 3-4 dni. Wg mnie jest wtedy -w sam raz- nie za kwaśna. Potem zamykamy pojemniki i wkladamy do lodówki.Można ją tam przechowywać do miesiąca.
Podajemy w porcjach posypane podprażonym na suchej patelni sezamem.
Niektórzy robią "kim chi" z samej rzepy, z ogórków .Zaprawiają gotowa pastą z ostrej papryki, dodają jabłko utarte, gruszki. itp. Ale ten przepis to przepis podstawowy.
To pyszna, bardzo aromatyczna, chrupka kiszona kapusta. Ale horrendalnie ostra. Ja ją wprost uwielbiam. Nauczyłam się ją przygotowywać od żony mojego kolegi-jest Koreanką. Koreańczycy, ale też Chińczycy jedzą to na tony. Do wszystkiego.Robią nawet z tego zupy, placki, gulasz itd.. "Kim chi" jest bardzo zdrowe. W smaku jest ostre, trochę słodkawe, kwaśne, chrupkie. Nie wszyscy je kroją- niektórzy po prostu zwijają te liście kapusty przed kiszeniem i potem je jedzą jako takie zwinięte rolki. Myślę, że warto tego spróbować, bo przygotowuje się łatwo i teraz kapusta pekińska jest niedroga. Ja tego nie wyczuwam, bo robię to w niedużych ilościach, ale podobno w większych ilościach, bo oni to kiszą w setkach beczek-śmierdzi jak 100 diabłów)))-podobnie do naszej kiszonej kapusty))). "Kim chi" to wspaniały dodatek do potraw orientalnych, ale też je się to z ryżem, jako przystawkę, jako samodzielne danko. Polecam, bo jest smaczne-choć niebywale ostre, i zdrowe, bo zawiera bakterie sprzyjające naszym jelitom i jest kopalnią witamin, zwłaszcza witaminy C..
Uważaj, bo to dziko ostre)) Uprzedzam, jakby co)) Ja własnie takie uwielbiam, ale na takie normalne polskie żołądki to ...trudne danko))))Pozdrawiam.
Taaaak ..tak ...wiem ..:) dlatego cały czas się przymierzam ,bo boję się ,że sama z tym zostanę do zjedzenia :)
Dzięki za przepis :) również pozdrawiam :)
Ha, i wpadłam w kimchi. Kocham tę śmierdzącą kapustkę sercem całym. Ideałem była robiona przez siostrę koleżanki, ale wyjechała gdzieś i doprosić się o przepis nie było sposobu, poza tym podobno trochę na oko robiła. No i postanowiłam sama zrobić. Pierwsze-wg. strony z koreańską kuchnią-niewypał. Słabo ukiszone, ostrość taka, że przy dotknięciu dziąsło krzyczy z bólu. Mimo, że ostre jem z uzależnieniem. Drugie podejście-znów coś nie tak (już nie pamiętam, ale smak coś nie tego). Do trzech razy sztuka-Twój przepis. Z połowy ilości na wszelki wypadek. Już pomysł z kisielkiem ryżowym mi się miły wydawał. Kisiłam 5 dni, teraz siedzi w lodówce, a ja codziennie po przyjściu z pracy siadam wygodnie i chrupię miseczkę na poprawienie zimowego nastroju. To kimchi jest IDEALNE. Dzięki dobra Istoto za zamieszczenie przepisu. I tylko dodam, że tak samo idealne jest do przepisów z użyciem kimchi (buta kimchi, zupy etc.)
Dziękuję. Taki przepis znam od znajomych.nie wymyśliłam go))Mnie również smakuje. Podoba mi się ta chrupkość i ostrość. Zapach...hmmm...akceptuję))) Ty i ja lubimy ostre smaki, ale myślę,że wielu z forumowiczów może być...wstrząśniętych ostrością kim-chi. To jedno z tych dań, które nigdy nie smakują pierwszy raz, tylko dopiero potem.Tak jak-flaki, czernina, kawior, tatar itp. Za to potem....jest sie uzależnionym od tego niesamowitego smaku)))
Już któryś raz otwieram Twój przepis i powtarzam sobie: kurczę, prawie wszystko masz w domu, leć po kapustę, rzepę i mąkę ryżową i heja! Boję się jednak, bo to potrawa, której smaku zupełnie nie znam i z niczym mi się nie kojarzy, zaś z drugiej strony uwielbiam ostreeee! Powiedz mi tylko ile z tych proporcji wychodzi w efekcie kapusty.. Pytam, bo nie wiem czy podołam zjeść, jeśli zostanę sama na froncie z tym smakołykiem..:)
Wyjdzie dużo. Tak ok 2 ubite słoje litrowe. Jak chcesz spróbować- zmniejsz proporcje i zrób z mniejszej ilości. a ostra jest diabelnie więc uważaj))Dla dzieci raczej sie nie nadaje.,ale ty całkiem duża dziewczynka chyba))Dasz radę)))