Wiesz Alman, zaintrygował mnie ten przepis. Co myślisz o dodaniu do jabłek landrynek miętowych ? Robiłam jabłka z miętą z przepisu Mari i bardzo smaczne wyszły, może i te byłyby dobre - a już miałam nadzieję,że przetwarzanie jest zdecydowanie za mną...:)))
Alidab, skoro z przepisu Mari z miętą Ci smakują, myślę, że te również będą. Ja już nie wypróbuję w tym roku, bowiem definitywnie zamknęłam przetwórstwo /zresztą nie mam swoich jabłek a kupować nie widzę już sensu/. Myślę, że taką jedną porcyjkę możesz zrobić na próbę, a jeśli będzie ok to wiesz ile osób będzie Ci w przyszłości wdzięcznych?? Wiesz, myślę tylko, że trzeba użyć cukierków lekko miętowych /nie tych, które są straaaaaasznie miętowe/. Pozdrawiam!
Super przepis, można go w ciągu roku wykorzystać. Przecież jabłka są cały rok i landrynki też...
Bardzo się cieszę, że skorzystałaś z przepisu, a do tego jeszcze jesteś zadowolona z efektu końcowego. Co do ilości cukru - myślę, że byłaby odpowiednia do jabłek kwaśnych. Wazne jest Twoje spostrzeżenie, że i bez cukru marmolada jest wystarczająco słodka. Nie masz chyba nic przeciw temu, że zamieszczę tą wskazówkę przy przepisie. Pozdrawiam.
Jasne,że nie mam. Lubię czytać komentarze, więc cieszę się,że i mój ma znaczenie. Robiłam też z landrynkami miętowymi z Wedla. Lekko mięta jest wyczuwalna, ale to wina za długiego smażenia, nie kontrolowałam procesu, bo musiałam wyjść i syn nie dopilnował. Ale i tak go chwalę, bo czasem do kuchni się zapędza i fascynuje czymś( nie tylko wrzucając do dzioba ) Robi wina i miody pitne, a to ponoć męska rzecz Pozdrawiam.
Bardzo ciekawe w smaku i o konsystencji prawdziwej marmolady. Dodałam zbyt dużo cukru, najpier myślałam, ze landrynki wsytarczą, potem, ze mało słodkie... i w końcu przesłodziłam. Myślę, ze smak w duzej mierze zależy od smaku landrynek.
Mnie sie przepis podoba i będę czasem takie robić.