Jest to najprostszy sposób na ozdoby z czekolady (bez tzw. temperowania).
Do małego garnuszka należy rozkruszyć czekoladę (wystarczy na kostki), dodać łyżkę śmietany kremówki (można też masła - jednak wówczas isnieje wieksze prawdopodobieństwo, że czekolada się zważy). Następnie podgrzewać na małym ogniu do rozpuszczenia.
Dobrze jest rozpuszczać czekoladę nad parą wodną.
Czekolada może być mleczna, gorzka, biała. Ta ostatnia nadaje się świetnie do barwienia.
A może dodać odrobinę oliwy? Ja tak bym zrobiła, ale nie nie mam zbyt wielu sukcesów w tej dziedzinie. Nigdy nie robiłam takich ozdób.
Trochę sie przy tych kwiatkach namęczyłam, bo nie jest to takie proste jak się wydaje, ale warto było, jaka satysfakacja :) Radzę do robienia tych ozdób kupić naprawdę dobrą czekoladę, ponieważ lepiej się rozpuszcza. Ja miałam kiepską czekoladę, którą ciężko się rozpuszczało i była jakaś gęsta, ciapkowata, ciężko sie po liściach smarowało, przez to listki wyszły takie grube i mało widoczne były na nich "nerwy" (tak to chyba było określane na bilogii) :) Oto moje dzieło:
Wielki szacun, Aniu (za odwagę i efekt)
Ja robiłam podbnie listki i na laurowym lisciu ale mozw wisz czemu one były matowe.
Hmm, żeby czekolada nie była matowa powinno się dodać do niej śmietankę kremówkę albo masło.
Druga rzecz to jest sposób rozpuszczania czekolady. Fachowcy i mający dużo cierpliwości temperują czekoladę (na zmianę podgrzewaja ją i chlodzą). Według mnie żeby czekolada na pewno była lśniąca można rozpuscić ją nad parą wodną - wystudzić - i jeszcze raz rozpuscić.
No i jak się przekonałam - zwłaszcza po rozmowach z osobami z wz - jakość czekolady nie jest bez znaczenia. Nalezy wybierać jednak dobre czekolady.
Pozdrawiam