Smacznego!
Na mnie samo hasło "wg prababci" działa "wruszenogennie" :) Pamiętam moją babcię w kuchni, która oddałaby serce i jeszcze więcej dla rodziny, między innymi gotując dla nas posiłki według znanych sobie receptur trzymanych w niezawodnej do któregoś roku pamięci. Szkoda, że nie pamiętam prababci :(
Muszę przyznać, że przepis jest lekko zmieniony, babcia używała dużo lubczyku z ogródka, a ja nie wiem gdzie mogłabym go dziś dostać i oczywiście nie używała kostek rosołowych :)
Tu Cię mam - liście i łodygi lubczyku są lepsze niż kostki, bardzo aromatyczne. W sprzedaży świeżego nie uświadczysz, chyba że sadzonki, a szkoda. Miejmy nadzieję, że niedługo jednak to się zmieni - kiedyś trudno było w Polsce kupić świeżą kolendrę, a teraz nie ma z tym większych problemów.
Czyli jeżeli mam lubczyk to nie muszę użyć kostki rosołowej?
Kupowałam jeszcze z jakieś 3 tyg. temu na targu liście i łodygi lubczyka, ale neistety już po sezonie. Strasznie uzależniający jest lubczyk, pięknie pachnie, więc dodawałam go prawie do wszystkiego :)
Lubczyk można zamrażać i nic nie traci ze swojego smaku i zapachu. Suszony niestety już tak ładnie nie pachnie . Dlatego ja zawsze na zimę zamrażam . Ale na razie mam jeszcze świeży z ogródka.