Słyszysz jak wiatr życzenia niesie?
Hula po polach i szumi w lesie,
Jak stuka w okna, wchodzi w kominy,
I obserwuje dziecięce miny?
Jesli to slyszysz, to zamknij oczy,
Niech świat z dzieciństwa znów w życie wkroczy.
Poczuj makowca zapach wspaniały.
Zobacz za oknem, swiat caly bialy.
Już karp się smaży, kompot gotuje,
Mróz znów na szybach kwiaty maluje
A Ty radosny z iskierką w oku,
Szukasz Gwiazdora, czekasz do zmroku.
Teraz choć wiosen trochę przybyło,
To wiatr ten sam, szumi nam milo.
Ja razem z wiatrem ślę Ci życzenia,
Niech Ci się spełnią wszelkie marzenia,
A pierwsza gwiazda świecąc o zmroku
Niesie Ci radość w tym Nowym Roku.
Kochani i tym miłym akcentem otwieram Grudniowa Kawiarenkę i zapraszam wszystkich do ciepłych rozmów przy kominku z filiżanką cynamonowej herbaty, kubkiem aromatycznej kawy, pierniczkiem lub serniczkiem a może i makowcem, wełnianym kocem, a może prawdziwym kiciusiem i wtedy zaczynają się wspomnienia, marzenia, opowiadania zwykłe i niezwykłe....Witamy i zaczynamy
Jak pięknie! Jak nastrojowo! Jak magicznie!
Coś czuję, że będziesz naszą grudniową Czarodziejką. Idealnie zapoczątkowana Kawiarenka.
No to startujemy w ten ostatni miesiąc roku Fruuuuu!
Witam. Usłyszałam, jak wiatr stuka w szybę i niesie życzenia... zamknęłam oczy i przeniosłam się w świat dziecięcych dni, w świat marzeń, a ponieważ najlepiej marzy się w kawiarence, siedząc przy kominku i słuchając Waszych rozmów i szeptów, natychmiast tu trafiłam. Oj, jak mi tu dobrze, jak błogo, jak beztrosko.
Dużo pozytywnych doznań i wrażeń w tym grudniowym czasie życzę wszystkim, a Gospodyni dużej kreatywności jak zwykle, tak w szyciu, jak i w życiu ...kawiarenkowym.
Cudowne otwarcie Kawiarenki
Cieplutko, aromatycznie i pięknie jest u Ciebie.
Z przyjemnością usiądę przy stoliku, posłucham i pogadam, poczytam.
A jest co poczytać, zapamiętać i recytować nawet:
'z iskierką w oku' a nawet łezką wzruszenia.
Do zobaczenia, zaklepuję miejsce bo mam zamiar często bywać i łapać tyle magii ile się da.
Nadiu bardzo dziękuję
Jeju, jak się rozmarzyłam... Jakby święta były tuż tuż.. Jak magicznie, cieplutko i sielsko.. Może magicznej herbatki z Gożdzikami, miodem i pomarańczą? Uwielbiam, może to dziwne ale święta Bożego Narodzenia kojarzą mi się z zapachem pomarańczy.. Zawsze o tej porze roku wracają magiczne wspomnienia z dzieciństwa
Jak miło i ciepło.
Już grudzień, rok prawie przeleciał nie wiadomo kiedy.
W sobotę w drogę.
Jedziemy oglądać Christmas town. A w niedzielę zwiedzanie. Wykupiliśmy sobie roczny bilet, na Thanksgiving była promocja, drugi za pół ceny.
Colonial Williamsburg ma bardzo dużo do zobaczenia, to odtworzona historyczna część miasta, z domami, ulicą w dawnym stylu. Byliśmy kilka razy, nigdy we wnętrzach. Jednorazowo nie ma szansy zobaczyć wszystkiego, a bilety tanie nie są. I jak masz kupić dwudniowy, to już bardziej opłaca się roczny.
Także będzie co robić.
Witam wszystkich ciepło, aczkolwiek grudniowo.
Zaraz rozpalę w kominku i usiądziemy sobie wszyscy razem, ogrzejemy się, a popijając różne herbatki rozgrzewające i aromatyczne, powspominamy, jak to kiedys bywalo
Jeśli macie jakieś swoje opowieści z dzieciństwa, przedświąteczne czy świąteczne, to zapraszam do podzielenia się nimi. Nie ważne czy radosne, czy nostalgiczne, bo w każdą opowieść można wejść całym soba i tam być jako obserwator opowiadanej historii
''Pamiętam jak napadało dużo śniegu, ulice były przykryte śniegiem a tata wziął nas na sanki. My opatuleni ciepło w żółte czapki z kołnierzem, tak ze tylko buźki bylo widac, a po boku czapki wyszyta glowa miska, gruba kurtka, rekawice, szal i wszyscy gotowi do zabawy.
Najpierw tata nas wozil tymi sankami jak przystalo na doroslego czlowieka, ale ze byl mroz i troche marzly nam palce od nog i rak, wtedy tata wymyslil zabawe, abysmy trzymaly sie mocno sanek, bo on bedzie robic takie wywijasy tymi sankami, zeby nas zrzucic z nich.
No i dopiero teraz zaczela sie zabawa na dobre, bo mimo mocnego trzymania się, pisków i okrzyków radości, prawie nigdy nam się nie udało utrzymać, wszyscy się śmiali włącznie z tata, a na naszych buziach byla radosc i czerwone puldaski (policzki).
Mimo, ze mroz się wzmagał, wieczór nadchodził wielkimi krokami, to chcieliśmy zostać jak najdłużej i udowodnić, ze się nie damy zrzucić. Raz sie udalo, to potem tata wsiadł na sanki, a były to mocne, żelazne sanki, robione jeszcze przez dziadka, tylko gora byla z mocnych , twardych desek.wiec my z ledwością dalismy rade ruszyć sanki z miejsca, no ale jak ruszyly, bo tata sie odepchnal, to nie było już tak źle.
Raz tylko udało nam się wywrócić sanki z tata, ale do dzisiaj nie wiem, czy to była nasza zasługa, czy też tata dal nam szanse satysfakcji, kończąc zabawę i zagnania nas do domu.
Było co opowiadać i mamie i dziadkom, oj bylo... ''
Zapraszam do Waszych opowieści z dzieciństwa, do kubka gorącej herbaty i kominka - Powspominamy sobie razem dzisiaj
P.S. Nas ubierała babcia
Ale się wczułam w Twoją opowieść...taka ciepła, rodzinna i radosna. Fajnie, że się podzieliłaś. Wspomnienia są potrzebne, bo wtedy jeszcze mocniej zaczynamy czuć więź i wracają uczucia. Też mam wspomnienie związane z sankami.
Pamiętam, że mama coś robiła - może nawet to było przed samymi świętami...? Tato zabrał mnie na sanki. Śniegu było sporo, ale górka z której zjeżdżaliśmy na samym końcu miała spory pas czarnej ziemi, bo tam przebiegały jakieś rury grzewcze. Mój tato mówił - nie martw się ja wyhamuję, ale się przeliczył. Zaliczyliśmy klasyczny "lot". Najpierw ja wyskoczyłam z sanek a zaraz za mną tato, który na szczęście przeleciał nade mną. Wróciliśmy do domu upaprani w czarnym błocie i to oboje. Mama była w szoku, bo za oknem biało a po nas zimy nie było widać
Wstawilam czajnik na gaz, zeby zaparzyć kwiaty czarnego bzu w porcelanowym czajniczku i weszłam na WZ...
Przeciez zawsze slysze jak woda się zagotuje, zanim zacznie gwizdać...
Nie tym razem
Tak mnie wciągnęła opowieść Smakosi, ze nic nie slyszalam , wiecej, nawet byłam zdziwiona, co to za hałasy o tej porze.... no i biegiem wyłączyć gaz w kuchni hahha.
Tak to jest, opowieści i wspomnienia mają cos magicznego w sobie, ze automatycznie wchodzimy w świat wyobraźni, i o wszystkim zapominamy i to właśnie lubię
Dziekuje Smakosiu za piękne i na pewno niezapomniane wspomnienia
Co tam błoto, ważne że Wy cali i zdrowi.
Mamy zawsze miały trudniej - musiały nasze ubranka doprać albo nawet cerować po takich przygodach.
Jak to fajnie było dzieckiem być, czekać na sanki, ślizgawki czy lodowiska na stawach i większych kałużach.
Ojcowie dla córek zawsze są najlepszymi kumplami, bo pozwalają na więcej szaleństw niż nadopiekuńcze Mamy.
Babcia nigdy mnie nie ubierała, rzadko Mama /bo ja siama/ więc byłam wyjątkowo zahartowana i niewiele miałam dni 'chorobowych w szkole
Świąteczne wspomnienia mam głównie choinkowe - jej zapach, kłujące igiełki, czasami podpalone gałązki od świeczek /ozdobnych, kolorowych/ lub zimnych ogni.
Najpierw przygotowania: łańcuchy klejone z kolorowego papieru i orzechy zawijane w sreberka /jak u świstaka / z opakowań czekoladowych.
Po zmianie adresu na blokowy, zmieniliśmy i choinkę, na plastikową - ubrana ślicznie, zamiast świeczek ozdobne lampioniki elektryczne i ... wielki zawód w oczach dziecka .
Prawie płakałam gdy zobaczyłam małe niby drzewko stojące na podłodze. Ustawiliśmy je na niskiej ławie - ciut lepiej, ale wciąż nie było to To, na co czekałam. I stał się cud, Gwiazdka /czyli starsza Siostra/ przyniosła pięknego świerka, który został zamówiony ale nieodebrany z bazarku. Ubraliśmy i jego,
i wtedy świętowaliśmy z 2ma choinkami:
*piękną, wysoką aż do sufitu, ustawioną w pokoju 'stołowym;
**ładną, przeniesioną do pokoju dla Gości.
Radość w oczach dzieci i szczęście w sercach dorosłych zagościły przy stole wigilijnym /lata 70te chyba / a ciepełko domowe i zapach potraw, ciast, ciasteczek /wtedy pieczonych 'hurtowo/ wypełniły mieszkanie i klatkę schodową .
A sanki, właściwie sanie, były normalką, nam nigdy nie brakowało śniegu i czasu na jazdy, mini-kuligi i lepienie bałwanów. Było tak, jak w Narnii - biało, mroźnie i pięknie.
I tego piękna, uroku natury, Wszystkim życzę
Jej, jaka urocza ta opowieść. Wczułam się mocno
Smosiu,dzięki Twoim wspomnieniom uruchomiłas i moje jakże podobne
Ja co prawda się nie przeprowadzałam,a bynajmniej nie w dzieciństwie ale reszta podobna. Robótki ręczne typu orzechy włoskie zawijane w ''zlotko'',papierowe łańcuchy czy ciasteczka na choinkę to zawsze ja i brat. O drzewko dbał tata. Co roku woził z lasu pachnącego świerka,którego stroiliśmy o 6:00 rano w Wigilię.Dzień wcześniej rodzic go ''obrobił''by mógł wejść do stojaka. Pozapinał lampki a potem już my wieńczyliśmy dzieło. Mama krzątała się po kuchni przygotowując świąteczne smakołyki.Po ozdobieniu choinki,zaraz szłam jej pomagać.Uwielbiałam kręcić mak,ten ogólny zapach i atmosferę. W wannie od 2-3 dni pływały dwa karpie.Nie mogliśmy się na nie napatrzeć. Potem jakimś dziwnym trafem,ciach i ich nie było ,by w końcu spotkać je na stole w odmienionej postaci Po wieczerzy dziadziuś zaczynał śpiewać ''Wśród nocnej ciszy'' a my wszyscy się dołączaliśmy. Nazajutrz szliśmy rano do kościoła,potem w gości do cioci (babci córka) która tego dnia miała urodziny. A więc świętowaliśmy podwójnie,a nawet potrójnie,bo córka cioci w Wigilię miałą urodziny i imieniny.Pamiętam jak płakała,że to niesprawiedliwe bo dostaje tylko jeden prezent
Po obiedzie szliśmy rzucać się śnieżkami,ale był ubaw.Szkoda,że te czasy minłęy bezpowrotnie. Teraz też jest fajnie,ale jednak to nie to,choćby dlatego,że nie ma już śniegu,nie jest się dzieckiem ,no i wszystko juz tak nie smakuje jak kiedyś,bo tego na codzień nie było. Dlatego karpia czy zupę grzybową z uszkami robię tylko raz w roku,by poczuć tą wyjątkowość ...
Piękne miałaś święta - chce się powiedzieć, że takie wzorcowe. Jej, jak miło się to czyta
Twoja opowieść z sankami też bardzo fajna. U nas tata urządzał kuligi. Połowa dzieciaków z naszej miejscowości doczepialo swe sanki, kto źle doczepił został z resztą na poboczu A jak byliśmy jeszcze mniejsi, tak 6 lat może, to doczepilismy do sanek naszego psa Remika, braliśmy długi kijek a na nim na sznurku powiesiliśmy parówkę. Remik gonił za przysmakiem a my z bratem uciecha z jazdy na sankach Oczywiście nagroda w końcu została skonsumowana, dzielny piesek Dziś sobie tego w ogóle nie wyobrażam, dziecko na sankach, a powozi pies, w dodatku na ulicy, toz to szok. No ale kiedyś było zupełnie inaczej, aut na wsi jak na lekarstwo. Zjeżdżało się więc z górki na pazurki, niejednokrotnie lądując w rowie a właściwie w zaspie Oprócz sanek zjeżdżało się też na worku z sianem, też było bajera. Albo chodziło po lodzie na środku jeziora.. Dziś aż mnie ciary po plecach przechodzą na samo wspomnienie, no ale wtedy były zimy i mróz trzaskał aż miło. Zahartowalismy się, mało się chorowało, a ile razy buzię nacierali śniegiem by się rozgrzać, tak rozgrzać, po tym mrozie. Oj wspomnienia, jakże wspaniałe jesteście...
Dokladnie tak Goplano, nacieralo sie sniegiem nie tylko buzki ale i zmarznięte ręce czy nogi, bo nawet letnia woda parzyla niemiłosiernie
Najbardziej mi sie podobala opowieść o doczepieniu do sanek psa, a przed nim parówka na kijku, no na to bym nigdy nie wpadła
Masz rację, dobrobyt niejako zabił oczekiwanie.
Teraz, w tym roku, to nawet nie ma kiedy świętować - bo wszystko w weekend. I w człowieka za wiele jedzenia nie wejdzie. Niby lepiej dla zdrowia, że przestaliśmy się objadać, jemy bardziej świadomie, ale chwilami trochę żal tego nie jedz, bo na święta i potem jedz, bo się zepsuje... U mnie niewiele się psuje, wiele rzeczy odpuściłam, staram się zrobić ile jesteśmy w stanie zjeść.
Ale, żeby mieć namiastke tego ze wspomnień uszka robię tylko raz w roku, do tego rodzinnie.
Dlatego tak cieszy mnie amerykańskie świętowanie oczekiwania.
Moje radio w samochodzie ustawione na kanał z piosenkami świątecznymi, czekam na te które lubię najbardziej, na jedną z ulubionych jeszcze nie trafiłam.
Moja szopka wystawiona, niby nic a cieszy.
Ekkore śliczna ta szopka :)
Czekamy jednak na Twoje świąteczne wspomnienia z dzieciństwa, które dobrze zapamiętałas
No i nie zawiodłam się na Twoich wspomnieniach Goplano :)
Dreszcze mi przeszly jak opowiadalas o dziadziusiu, wszystko widzialam oczami wyobrazni :)
My też zawsze kilka pierniczków robiliśmy z dziurka, żeby móc potem je zawiesić na choince.
Przypomnialo mi sie, ze tez byla tradycja dekorowania choinki w dniu Wigilii, nie predzej.
Pamietam , ze nie mogliśmy się doczekać ubierania choinki, tym bardziej, ze najpierw tata zakładał lampki na choinkę a dopiero potem, my zawieszalismy bombki pod jego czujnym okiem, a więc te duże najpierw na dole choinki, a te najmniejsze, najwyżej. Reszta była dowolna, a więc pierniczki, ozdoby choinkowe typu pajacyk, czy inne, no i wata na gałązkach symbolizująca śnieg obowiązkowa, a na końcu, lameta i uwielbiany przeze mnie włos anielski, bez tego dla mnie choinka była niedokończona i nieładna
Goplano każdy z nas wewnątrz, jest nadal dzieckiem, tylko trzeba dotknąć odpowiedniej struny Pozdrawiam :)
Tak Goplano, jak i u nas - jedzenia aż brzuszki pękały, śpiewy w domu lub na pasterce i radość z każdego drobiazgu znalezionego pod choinką.
A uszka czy karp i pierogi kapuściano-grzybowe, zupa grzybowa z makaronem wstążki /obowiązkowo wstążki, nie wiem dlaczego/ tylko na wigilię.
Piękne to były zwyczaje, teraz już z wygodnictwa zapominane.
Wow! Dzięki Tobie Smosiu, od razu wróciły mi zapomniane wspomnienia
Pamiętam te łańcuchy klejone z wycinanek, to byla zabawa. Jednak orzechy, to malowaliśmy srebrna farbka plakatowa, a tata delikatnie wbijał małego gwoździka w takiego orzecha i mozna bylo zamontowac nitkę i powiesić na choince
Podobnie jak Ty mieliśmy zawsze żywą choinkę z lasu, jednak szybko igły gubiła i było zawsze pełno tego na dywanie, a choinka nie była już tak atrakcyjna, jak na początku :/
Dlatego jak pierwszy raz kupiono sztuczna choinke, to moja reakcja była całkowicie odmienna od Twojej, bo bardzo sie ucieszylam, ze w koncu nie ''wyłysieje'' tak szybko i nie kłuje w palce
Hmmm...jak to dobrze, ze opowiadacie o tamtych latach, bo to nasuwa nowe wspomnienia, a raczej stare, tylko wygrzebuje je z dalekiego zakątka
Nadiu ta piękna świerkowa choinka była 1szą i chyba ostatnią żywą, przez igły wbijane w dywan, z trudem wyciągane /odkurzanie nie zawsze pomagało/.
Tak to ze wspomnieniami bywa, gdzieś ulatują, zmieniają kształt, z czasem je ubarwiamy i 'lukrujemy jak ciasta na Święta.
Ważne by mieć ich jak najwięcej i zachować w pamięci te najpiękniejsze, najważniejsze.
U mnie w domu zawsze była sztuczna choinka. Plus darmowe gałęzie z dołu choinek, przynoszone z miejsc, gdzie sprzedawali. W wazonie z wodą, ubrane bombkami.
W swoim dorosłym życiu raz miałam żywą choinkę, potem wybieranie igieł z dywanu było koszmarem, odkurzacz nie chciał wessac.
Amerykańskie sztuczne choinki kupuje się już ze światełkami, także jak ktoś nie chce bombek, to ma gotową choinkę, tylko złożyć i połączyć kable. Wszystkie światełka, na choince czy do dekoracji luzem, mają z jednej strony wtyczkę do kontaktu, a z drugiej gniazdko, żeby następny segment dołączyć.
Zdjęcie jest z poprzednich lat. Krzaki i kolumny są połączone światełka do światełek, w sumie 6 zestawów.
Garaż był na osobnym przedłużaczu,
Ciekawa jestem Ekkore jak to jest, ze choinki są sprzedawane wraz ze światełkami, to co, gdy światełka sie przepala? Wtedy następuje zakup nowej choinki?
Zdjecie jak zwykle cudne
U nas choinka na dywanie nigdy nie stała, tylko na "surowej" podłodze właśnie z tego powodu. Tata zorganizował by choinka miała co pić, tzn pod spodem miała wodę. Zresztą zwyczajowo stała do Trzech Króli i potem na podpałkę..
A wracając jeszcze do Wigilii, bo to głównie z nią mam najwiecej wspomnień, to u nas na Pasterkę się nigdy nie chodziło, tylko na pierwszą poranną Mszę w Boże Narodzenie. Na Pasterce byłam ledwo 3x z mężowskim i na tym stanęło..
U nas Pasterka, to był przywilej, no i dziecięca kalkulacja
Po Wigilii i tak dosc dlugo sie siedzialo, więc co szkodzi posiedzieć ciut dłużej i pojsc do kosciola a potem spać i całe pierwsze święto jest dla Ciebie, bo nie musisz isc do kosciola, od samego rana do samego wieczora, taki komfort dziecięcy mozna powiedziec
Jednak ja lubilam Pasterki dlatego, ze byla przed msza wielka cisza, wszystko wystrojone choinkami, swiatelkami i ozdobami, a za chwile ksiądz wchodził, organista zaczal grac, a cały Kościół śpiewał kolędę BOG SIE RODZI.....to brzmiało jak magia, wszyscy głośno śpiewali, tak z serca, ciarki przechodziły po plecach i czuc bylo wszedzie jednoczenie się ludzi...to bylo piekne
Mnie zawsze ciarki przechodziły na Pasterce. Kolędy miały inny wymiar. Zresztą mają do dzisiaj, nie słucham przed Wigilią, to jest zarezerwowane na ten jedyny w roku dzień jako początek (co innego piosenki w radiu, one nud są kolędami).
Przestałam chodzić, chyba w pierwszym roku małżeństwa był mój ostatni raz, gdy zemdlałam- za dużo zapachów, za duszno, za gorąco.
Nie chciałam nikomu robić kłopotów swoją osobą.
Tak, w takim tłumie i w tak gorącej atmosferze można stracić przytomność.
Nasz kościół gotycki, bardzo wysoki, więc powietrza nigdy, nikomu w nim nie brakowało.
Ja tez mdlałam w kościele, ale jako dziecko. Faktycznie było dużo ludzi, duszno a człowiek bał się wyjść z kościoła i nabrać troche oddechu
Goplano
W mieszkaniu zastawionym segmentami i wersalkami wyboru nie było - stała w rogu, blisko kaloryfera a dywan lub wykładzina /nie pamiętam już/ sięgał aż do okien.
Pasterki odpuściłam sobie dopiero tutaj - musiałabym dreptać lub jechać do sąsiedniej wsi lub do miasta.
Lata lecą, więc takie spacery, często po oblodzonej drodze już nie dla mnie a jazda samochodem po wigilijnym 'kompociku zabroniona
2 grudnia
ja dalej w magicznym nastroju, w który wprowadziła nas Nadia. Chciałoby się tak usiąść przy kominku, rozmarzyć i czekać do gwiazdki... Niestety obowiązki wzywają. Jak sobie pomyślę o myciu okien to już mi słabo Póki co na dzień dobry zapraszam na sniadanie. Dzis serwuję świeże bułeczki z pastą z makreli, do tego kubek korzennej herbatki
Obowiązki nie zając nie uciekną
Zawsze możesz sobie zaplanować 1 tylko okno dziennie, to mdlosci mina
Ale też tym jednym oknem mozesz oszukac swoja podswiadomosc, bo wiadomo, ze najgorzej sie za cos zabrac. A jak już się zabierzesz za mycie jednego okna, to potem chęci same przychodzą na umycie drugiego. Najgorzej się zabrać za cos, a potem jak juz wprowadzimy lokomotywę w ruch , to pedzi, ze az milo
Goplano czekam na Twoje wspomnienia, nie wykręcisz się oknami
Piątek, piąteczek, piąteluniek Jupi!!!
Tydzień wydaje mi się krótki, bo dużo się działo i zleciał mi baaardzo szybko. Mam jeszcze sporo do zrobienia więc dziś planuję zakasać rękawy.
W pracy też jest dużo zajęć i głowa zajęta organizacyjnie. Ale jeszcze trochę, jeszcze trochę...byle do świąt
Za oknem chłodek. na szczęście nie pada. Zostawiam gorącą herbatę i zapalam świeczkę.
Dobrego dnia
Witam w chłodnawy piątek :)
Dziekuje dziewczyny, ze usiadlyscie ze mna przy kominku i zaczely sie nieśmiałe wspomnienia przedświąteczne.
Mam nadzieje, ze wiecej gawędziarek do nas dolaczy, nie tylko tych naszych kawiarenkowych, ale i tych które czytają, zapraszamy, miejsca się znajdzie dla wszystkich i zachęcam do podzielenia się swoja historia z dziecinstwa, swoimi wspomnieniami, a może czymś zupełnie innym, zaskakującym?
A na zachętę i początek nowego dnia stawiam imbryczek z herbatka z kwiatów czarnego bzu działa ona na odpornosc, napotnie, antywirusowo, usmierza bol, w tym ból głowy, przyspiesza przemianę materii, rozrzedza katar, działa wykrztuśnie, ale przede wszystkim ma piękny zapach i smak - Zapraszam serdecznie
Skoro zrobiło się tak świątecznie, to może włączymy sobie RMF Classic? Fajnie teraz grają
https://www.rmfon.pl/play,7#p
Swietny pomysl Smakosiu! Troche muzyki bardzo sie przyda.
Akurat trafilam na Queen :)
Ile wspomnień ze świętami, zimą.
Moje najwcześniejsze wspomnienia są związane z tatą- wróci czy nie wróci na święta. Jak rzeki zamarzły wcześniej, zimowali zagranicą.
Ake jak wrócił to zapach pomarańczy i czekolady był wszędzie.
Poza tym święta to rodzynki, kubańskie pomarańcze i szynka z puszki.
Poza tym ozdoby choinkowe, robione co roku nowe, bo ważne było robienie.
Jak śnieg spadł to oczywiście górka - mieliśmy za blokiem hałdę ziemi, pozostałą z budowy, co roku wykorzystywana do upadłego. Mokre spodnie, rękawiczki, buty - komu to przeszkadzało? I potem rozbieranie niemalże w drzwiach, żeby nie roznieść doczepionego śniegi po domu. I nogi na grzejniku.
Druga górka była w szkole, większa wyższa, ale też bardziej niebezpieczna, bo z pozostałościami po budowie- uzbrojony beton z wystającymi prętami. Niby na tą część nie wolno było nam chodzić, tylko zjeżdżać po równym stoku - ale wiadomo jak to z zakazami, gdy mama nie widzi.
Na choince zawsze były orzechy, jabłka.
No i szklane bombki, wszystkie ręcznie, znaczy ustami, dmuchane.
Do dziś mam mamy kolekcję kształtów w Polsce. I chyba po mamie zostało mi to upodobanie do zbierania figurek, kształtów. Moje są plastikowe, ze względu na koty.
Oczywiście choinka zawsze ubierana w Wigilię, gdy wszystko wysprzątane i gotowe do ostatecznego przygotowywania wieczerzy.
Tak było w moim dzieciństwie, tak było przez całe polskie życie.
W Stanach, po pierwszym okresie świątecznym, gdy nasze okna i balkon były ciemne, bez dekoracji, a zaraz po nowym roku wszystko zniknęło z otoczenia, od następnego roku już dostosowaliśmy się do lokalnych zwyczajów.
Które bardzo polubiłam, o czym pisałam.
Wiadomo, dlatego my też choinkę teraz zdobimy wcześniej, niż kiedyś to robiono
No prosze jakie wspaniałe wspomnienia
Przypomnialo mi sie, ze też chodziliśmy na górkę, zaraz po drugiej stronie ulicy był zrobiony wykop pod fundament jakiegoś domu i tam dzieciaki zrobiły sobie 3 zjazdy (zjezdzalo sie do srodka tego wykopu). Wykop był w kształcie kwadratu, więc na rogu jednego było najbardziej ślisko, i tam najczęściej zjeżdżały dzieciaki, ktore sie nie baly, potem była obok dla średniaków a nastepna dla początkujących
Dziękuję za Wasze wspomnienia, dzięki temu moje się uruchamiają, nieco zakurzone
Chyba na wszystkie nas tak działa, lawina wspomnień, wywołana Waszymi wspomnieniami. I następne, następne...
Jest dokładnie tak, jak napisałaś - odkopujemy lekko zakurzone ale jednak ciągle żywe wspomnienia.
Mowa była o pomarańczach i mandarynkach. Oj taaaaak. Mandarynki po dziś dzień są częścią świąt
Ale to jest właśnie fajne, takie zakurzone wspomnienia znowu stają się żywe
Jabłuszka!! były, specjalnie odkładane te śliczne, niezbyt duże.
Takie cukrowe 'koronkowe i kolorowe ozdoby też musiały być, tak samo jak soplowe cukierki.
Aż gałązki uginały się pod ciężarem tych pyszności.
Cukierki do podjadania zawieszaliśmy - znikały 1sze, potem orzechy i jabłka na końcu
Cukierki zawsze pierwsze znikały. Było frajdą znaleźć te najbardziej ukryte. I jeszcze w ulubionym smaku.
Teraz nie wieszam już, każdy może wziąć z miski.
Cukierki były specjalne, czekoladowe, nietykalne, ale i tak w niedługim czasie zostawały tylko starannie zawinięte papierki, żeby nikt nic nie podejrzewał
Też próbowaliśmy jabłko powiesić, ale galazka się ugięła, i pach na podłogę, a zaraz za nim bombka, więc zrezygnowaliśmy z wieszania jabłek
Oj, widać nie miałaś sprawności harcerskiej /Sobieradek Terenowy / - jabłuszka zawieszałam tuż przy pniu drzewka, tam gałązki są grubsze i jabłko udźwigną
Im dalej od pieńka, tym lżejsze słodycze i ozdoby muszą wisieć.
Teraz to logiczne Ale po tym incydencie, to zabroniono nam wieszania jabłek na choince, sa pierniczki, cukierki - chociaż cukierki zawsze były zawieszane pod ścisłym nadzorem, wiadoma rzecz
Dobry wieczór :)
I nie wiem kiedy dzień zleciał, trochę ogarnęłam kuchnię i pranie, mopowanie też zaliczone.
Czytam i widzę, że mamy podobne wspomnienia, dekorowanie i pakowanie prezentów, biesiady i kolędowanie.
A pasterki pamiętacie?? kościół zapchany aż do przedsionków i wesołe kolędowanie, nieraz zbyt wesołe .
'Cicha noc zawsze na rozgrzewkę strun głosowych, a potem 'lista przebojów najpiękniejszych, skocznych i wzruszających też.
Długo wierzyłam, że śpiewamy tylko polskie kolędy, jak to dziecko co poza PL świata nie widziało. Piękna 'Cicha noc' jednak jest zapożyczona od Niemców .
Wstąpiłam tu bo Alman nie widzę i zaczynam martwić się :(
Radio mam ustawione i słucham, łapię te świąteczne klimaty.
Dzięki Smakosiu za przypomnienie.
Spokojnej i dobrej, przespanej nocy
Oryginał po niemiecku, ale nie z Niemiec a z Austrii. Kawałek od Salzburga, byłam z grupami w Oberndorf, gdzie powstała.
No prosze, co kilka glow, to nie jedna, zawsze mozna wiecej sie dowiedziec
Dzięki, to bardziej mi pasuje - Austriacy wg mnie, to tacy milsi Niemcy /pracują po to by żyć, a nie odwrotnie /.
Nie będę tego rozgłaszać u nas, nie będę radości odbierać rodzince niemiecko-bawarskiej, pewnie kłóciliby się ze mną a ja mam już dość kłótni...
To region bardzo nadgraniczny. Bawarczycy i Austriacy są bardzo zbliżeni do siebie mentalnie. Mogliby tworzyć wspólną nację, Bawarczykom bliżej do Austriaków niż Niemców. Ale to moje osobiste odczucie i doświadczenia.
Kolęda jednak jest od Franza Józefa.
Za to Niemcy mają jedno z piękniejszych sanktuariow maryjnych, nie tak daleko od granicy.
Bawarczyków znam dość dobrze /jak w rodzinie/, Austriaków bardziej z opowiadań i widzę 1ną wspólną cechę - są katolikami.
Bawaria wielbi piwo, mnóstwo go wypijają, wymyślne, regionalne i smaczne.
A. to winiarze, często pędzą własne pyszne winka domowe.
Zawsze zapas trzymają w lodówce, dla siebie i gości
Bawarczycy gościnni, ale od - do, nie przepadają za obcymi.
Austria jest bardziej otwarta i przyjazna.
Tez sie zastanawialam co sie stalo z Alman? Mam nadzieje, ze to tylko brak czasu a nie brak zdrowia
Nie może zalogować się ?? czy już nie chce z nami gadać
Taki lajf, jak mawiają młodzi - pełen niespodzianek.
Mam nadzieję, że wstąpisz tutaj i opowiesz co słychać /dzisiaj widziałam takie nakrycie głowy, fajne na zimę co nie /.
Pozdrawiam i na seans filmowy pędzę
Alman przyjdzie na pewno, jak tylko bedzie mogla
A jaki seans filmowy?
Filmy z płyt - liczyłam na kolejną część 'Piratów , ale jak zwykle wypadło coś innego i wieczór zleciał na muzyce z lat 60tych /stars'y mają takie cykle/.
W międzyczasie eM omal nie przepłacił za odtwarzacz cd, na raty - na czas interweniowałam i budżet domowy uratowałam
Trzeba uważać, zwłaszcza teraz, w gorączce przedświątecznej.
"Piratów kolejnych dzisiaj obejrzę
Witam sobotnio
Jej, jak mii dobrze Nie musiałam się zrywać wcześnie, leżałam i rozmyślałam o tym, jak zaplanuję sobie dzień. Teraz muzyka z RMF Classic, kawka małe światło na stoliku. Cisza za oknem i póki co jeszcze ciemno.
Wczoraj musiałam zostać w pracy ciut dłużej przez to nie zrobiłam zakupów więc trzeba będzie dzisiaj pomaszerować.
Czytałam Wasze wspomnienia i kiedy wspominałyście o cukierkowych soplach przypomniała mi się moja sytuacja.
Było już dobrze po świętach, kiedy przy śmietniku stanął wyschnięty świerk. Jako dziecko szybko wypatrzyłam, że nie jest taki całkiem goły i nie mogłam wyjść ze zdumienia, że ciągle wiszą na nim cukierkowe sople. Z jednej strony niesamowity fart a z drugiej wstyd przed zabieraniem czegoś, co nie moje i na dodatek stoi obok śmietnika. Co ja się wtedy nakombinowalam. Wewnętrzną walkę wygrała chęć żeby je zdjąć i tak się stało. Nitki były poplątane więc czatowalam czy ktoś nie idzie i z doskoku zdejmowałem po jednym. Dziś nie pamiętam czy o tym opowiedziałam w domu, ale utkwiło mi, że wówczas czułam się tak, jakbym znalazła górę pieniędzy
Dobrego dnia
Az dziwne, ze ktos wyrzucil słodkie sople wraz z choinka.
Chyba nikt by obok takiej choinki, nie przeszedł obojętnie
Pewnie to była jakaś rodzina bez dzieci.
Teraz się czuję rozgrzeszona, z tego, że ograbilam czyjeś "śmieci"
Dobrze, że nie zostałaś przyłapana - Rodzice mieliby ograniczone prawa rodzicielskie, albo i gorzej ...
Witam sobotnio :)
Wyobraźcie sobie, ze wczoraj przyjechała do mnie koleżanka z zywa choinka, a właściwie świerkiem, co za radość
Świerk nie za duży i nie za mały, taki w sam raz. Trzeba go teraz włożyć do jakiegoś wiaderka, i tak jak ktos wspomnial, nawodnic, czego nigdy nie robiłam - Widzicie ile rzeczy można się dowiedzieć, jak każdy się odezwie, powspomina, rozmarzy się
Dostałam to jako prezent urodzinowy, po raz trzeci z rzędu, a ja jej dałam malutka choineczkę, też żywa w doniczce, ze światełkami :)
Ponadto dała mi kilka nici do szycia, jakieś stare pokoleniowe projekty sukienek i kawalek materialu To wszystko dlatego, ze dowiedziala sie, ze zaczelam szyc. Wczoraj tez pol dnia obrabiałam resztę firan i zasłon hihi wciągnęło mnie ;)
Na sam koniec wysle Wam cos co wczoraj dostalam w smsie
Mała historia dla drogich Ci ludzi!
Dwóch podróżujących aniołów zatrzymało się, aby spędzić noc w domu zamożnej rodziny.
Rodzina była niedobra i nie pozwoliła aniołom odpocząć w ich pokoju gościnnym .
Zamiast tego dostali nocleg w zimnej piwnicy. Kiedy położyli się na twardej podłodze, starszy anioł zauważył dziurę w ścianie i naprawił ją.
Kiedy młodszy anioł zapytał dlaczego to zrobił , starszy anioł odpowiedział: „Rzeczy nie zawsze są tym, czym się wydają”.
Następnej nocy odpoczywali w domu bardzo biednego, ale gościnnego rolnika i jego żony. Po podzieleniu się z nimi tym, co mieli do jedzenia , gospodarze pozwolili im spać w ich łóżku, i spali dobrze.
Następnego dnia słońce wzeszło po niebie, anioły zastały rolnika i jego żonę we łzach. Ich jedyna krowa, której mleko stanowiło ich jedyny dochód, leżała martwa na polu.
Młodszy anioł rozgniewał się i zapytał starszego anioła, jak mógł na to pozwolić?
- Pierwszy człowiek miał wszystko, ale i tak mu pomogłeś - powiedział oskarżycielsko. „Druga rodzina miała mało i pozwoliłeś krowie umrzeć”.
„Rzeczy nie zawsze są takie, na jakie wyglądają” - powiedział starszy anioł. „Kiedy odpoczywaliśmy w zimnej piwnicy dużego domu, zauważyłem, że w tej dziurze w ścianie było złoto. Ponieważ właściciel miał obsesję na punkcie chciwości i nie chciał się dzielić swoim szczęśliwym losem , wiec uszczelniłem ścianę, aby nie mógł już tego robić.” Żeby nie mógł znaleźć tego złota.
Kiedy wczoraj spaliśmy w łóżku rolnika, anioł śmierci przyszedł po żonę. Zamiast tego dałem mu krowę.
Rzeczy nie zawsze są takie, na jakie wyglądają ”.
Czasami tak właśnie się dzieje, gdy rzeczy nie okazują się takie, jak widzimy W DANYM MOMENCIE .
Kiedy masz wiarę, to wszystko co jedynie musisz zrobić, - to ufać, że każdy wynik jest dla Ciebie korzystny. A rezultat
Możesz nie od razu zauważyć, Zobaczysz to jak minie trochę czasu ...
Niektórzy ludzie wchodzą do naszego życia i szybko odchodzą. ..
A Niektórzy ludzie zostają przyjaciółmi i zostają w naszym sercu trochę dłużej ...,
pozostawiając ślady w naszych sercach ...,
jesteśmy bardzo podobni, bo zaprzyjaźniliśmy się !!
Wczoraj - to historia.
Jutro - jest tajemnicą.
Dzisiejszy dzień - jest darem.
Dlatego dzień dzisiejszy jest również nazywany - : obecny.
Myślę, że to jest wyjątkowe ...,
A tak w ogóle to : - żyj i ciesz się każdą chwilą ...
Bo , - To nie jest próba generalna!
Weź tego małego anioła i trzymaj go blisko siebie. JEST TWOIM ANIOŁEM STRÓŻEM - WYSŁANY, - ABY CZUWAĆ NAD NAMI
Miłego dnia i Alman czekamy na Ciebie
Ja mam swojego Anioła stróża, opiekę boskiej rodziny.
Co było nie tak w moim życiu, nie tak jak oczekiwałam, miało zawsze jakiś cel, który było widać w perspektywie czasu.
Było ustrzezeniem przed złym i problemami czy było lekcją cierpliwości i pokory.
Mądre i piękne opowieści i sentencje - każdy ma swojego Anioła, ale czasami i on nie poradzi, nie nadużywajmy więc Jego cierpliwości.
Ja od urodzenia Anioła mam, jak każde niewinne dziecko, mam nadzieję że nie obarczam GO za bardzo /uważam na siebie i już nie ryzykuję jak kiedyś, za młodu/.
Nie raz, nie dwa Jego 'skrzydła uchroniły mnie przed nieszczęściem, za co jestem bardzo wdzięczna, co doceniam i staram się przekazywać dalej ...
No to w drogę dzisiaj. Pogoda spłata nam figla, miało być bez deszczu, a już leje. Niby ma się skończyć do popołudnia, więc światełka powinniśmy zobaczyć.
Będziemy chodzić na przedstawienia, jest ich sporo, dopiero wieczorne, na lodzie ma być na zewnątrz. No i zapalanie światełek jako przedstawienie. A na karuzelach nie muszę tym razem.
Kochanym Barbarkom, Basiom, Basieńkom składam serdeczne życzenia w dniu ich święta, zeby byly mocne, silne, zdrowe, a jednocześnie delikatne, piekne i kobiece. Oczywiście spełnienia najskrytszych marzeń, i co tylko chcecie, niech dzisiaj się dzieje
Alman dla Ciebie szczególne życzenia, oprócz tych powyżej, zebys byla zdrowa, ogrodowa i czesciej zagladala do naszego zakątka, siedząc z nami przy kominku i snując niesamowite opowieści - Wszystkiego najlepszego!
Wszystkiego najlepszego balu udanego i humorku dobrego, dzisiaj
i zawsze.
Wasze zdrowie Basie, Basieńki i Alman
Najlepsze życzenia dla wszystkich solenizantek.
Alman 100 lat!
Moje nogi.
Byliśmy w parku od 12 (otwarcie) do 19.30.
Na początku lało, ale ludziom to kompletnie nie przeszkadzało.
A potem było tylko więcej ludzi...
Chodziliśmy od przedstawienia na przedstawienie, wszystkie super, każde w innym stylu. Wszystkie oparte na piosenkach świątecznych.
Jako bonus do rocznego biletu była gorąca czekolada, to dla męża, wypił obie oraz 10 dolarów zniżki do zakupów. Ja mam kubek, który już poprzednim razem mnie urzekł a mąż wybrał szklaną bombkę.
I jeszcze ozdoby choinkowe w gratisie.
Hotel mamy ten sam co poprzednio. I ostatni raz. Wcześniej było w porządku.
Teraz dostaliśmy najpierw pokój śmierdzący petami, pobity zlew.
Zmienili nam, jest dużo lepiej niż w tej norze, ale w porównaniu do poprzedniego pobytu nie jest pozytywnie.
Aż dziwne, że w jednym hotelu, który dobrze wygląda z zewnątrz można mieć tyle kategorii.
Dzisiaj pospalismy, jak nigdy. Trzeba się zaraz zbierać na zwiedzanie. Ile zobaczymy nasze, reszta następnym razem.
Jeszcze dopiszę.
Jedliśmy wczoraj o barbarzyńskiej porze, koło 21.
Bo mąż się uparł na meksyk, a przy hotelu, kilka minut spaceru jest bardzo dobra restauracja.
Teoretycznie mogliśmy zjeść w parku (może następnym razem tak zrobimy), ale tam jedzenie fastfoodowe i drogie. I jeszcze doliczają prowizję od transakcji, co moim zdaniem nie jest w porządku, przy cenach biletów.
Ale nie o tym.
Zamówiliśmy margarity w wersji monster - pół litra drinka.
Była margarita z prickle pear, to owoc kaktusa, kwaskowaty w smaku, bardzo czerwony.
Już piliśmy taką margarite, ale była z sokiem, kolor był ledwie różowy. Tu było zmiksowane puree, z drobinkami i pestkami. Ale to było dobre.
Alman i wszystkie Basie, Basieńki życzę zdrowia w ogromnej ilości, niech każdy dzień przynosi uśmiech i radość
Witajcie poniedziałkowo
Noc miałam trochę niespokojną. Pewnie dlatego, że stresuje się pracą. Przede mną dwa trudniejsze dni. Potem trochę odetchnę. Później jeszcze będzie trudno 19 i 20 grudnia. Niby wiem, że na wiele rzeczy nie mam wpływu ale i tak człowiek się denerwuje czy trzeba czy nie....
Pogoda słaba. Zapowiadają deszcz i miejscami może być ślisko więc uważajcie.
Dobrego startu w nowy tydzień
Witam poniedziałkowo :)
i wesoło, bo Święta już blisko.
Dzisiaj chyba okno kuchenne ubiorę świątecznie, jeśli dam radę - w planach obiadowych rury nadziewane mięsem i pieczarkami a one zajmują sporo czasu.
Mikołajki jutro - czas na słodkości domowe.
*Może jabłecznik Krystyny /nawet pigwę mogę dodać jak gabigold, mam zapas świeżej/.
** Pleśniak skubany albo ... wiewiórkę, taka dobra a dawno jej nie piekłam.
Rmf kolęduje pięknie
Udanego dnia i fajnego tygodnia nam życzę :)
Na nerwy najlepsze są małe radości i słodkie przysmaki.
Spokojnie, szkoda zdrowia i radochy magicznej, ja swoje nerwy zagryzam słodyczami.
Witam. O rany, nie było mnie zaledwie 4 dni, a Wy już tyle "natworzyłyście", poczytam później. Dziękuję za troskę. Pisałam, że mam w planie badania i wizyty lekarskie, stąd moja nieobecność na usprawiedliwienie. Moje wyniki? jestem jakimś ewenementem medycznym... to zdanie lekarza, choroby atakują mnie znienacka, nawet bezobjawowo, różne, a potem w zaskakującym tempie ustępują lub się wycofują. Och, życie, a ja bohaterka, biorę wszystko na klatę myśląc, że to po coś, że może za kogoś, więc niech tak będzie.
Basią nie jestem, nawet na trzecie, ale za życzenia dziękuję.
Też życzę wszystkim Basiom wszystkiego najlepszego, a szczególnie Basialis, która nie zagląda do kawiarenki, ale może podczytuje.
No to trzymajcie się zdrowo.
Rzeczywiscie Alman, przecież Ty Alicja jesteś
Nie wiem dlaczego tak wyszło, ale jak sama piszesz wszystko jest po cos, więc życzenia przyjmij, bo widocznie tak ma być
Ciesze sie, ze jestes juz z nami i ze badania wychodzą dobrze, a choroby szybko uciekają od Ciebie, to wspaniala wiadomosc Pozdrawiam :)
Ja myślałam, że to urodziny Alman, bo że Alicja to wiedziałam.
Życzeń nigdy za dużo...
A ja pomyślałam o:
ważnych badaniach i ich wynikach
* rocznicy lub innym święcie rodzinnym
** albo wcale nie jest Alicją i wkręciła mnie
Zdrowia nigdy za wiele więc przyjmij szczere życzenia i czekaj aż się spełnią
No, to sprawa załatwiona -Alman czeka na spełnienie życzeń
A wiewiórka to jakie to ciasto, aż mnie zaciekawiło :)
Wiewiorka to ciasto. Zwane też dziadem, salcesonem. Ostatnio słyszałam ciasto włoskie.
To placek z jabłkami, orzechami, to podstawa. Czasami z rodzynkami i / albo żurawiną. Z racji jabłek jest długo wilgotne.
Ja bardzo je lubię, jedyna robota to skroić jabłka w "trójkąciki" (czyli na osemki i potem w plasterki).
Wiewiórka ma wiele nazw /ja ją piekłam daaawno temu jako wiewiórkę właśnie/:
przepisów i nazw jest sporo - różnice minimalne /ilość oleju, cukru i miodu, sody czy proszku do pieczenia/.
Przepis z sieci, ze stronki która która pewnie już nie istnieje ;(
Jeżeli ktoś ciekawy, to wkleję go tutaj.
Dobra, poszperam w zeszycie i wklepię przepis
Dopisano 2022-12-6 9:3:27:
Dobra, poszperam w zeszycie i wklepię przepis
Smosiu dziękuję za przepis na wiewiórkę, bardzo fajne ciasto, i takie nawet świąteczne :)
Dobrze, ze napisalas czy zauważyłam ten wpisany przepis, bo jednak jak się cos przeczyta, a potem do tego dopisuje, to juz sie nie wyswietla, ze cos dopisano.
Dziekuje jeszcze raz i w przyszłości wypróbuję, a na razie sobie wpisze do zeszytu
Drobiazg
Polecam w każdej wersji - z polewą lub bez.
Masz rację - gdyby polewę lub posypkę białą dodać to wyjdzie taka jakby ośnieżona, świąteczna
Wklepałam 'wiewiórkę, zauważyłaś czy zaginęła w akcji mikołajowej?
Smacznego :)
Kolejny tydzień rozpoczęty.
Alman ja wiem, że to żadna pociecha czy poprawa jakości życia, ale lepiej mieć zdiagnozowane choroby bez objawów, zawsze to szansa na wczesne stadium niż diagnozowanie z objawami, które nie pasują do żadnej choroby na podstawie badań.
Rozpoznany wróg, to nie wróg. Jest szansa na walkę. A inaczej to miotanie się.
Oczywiście najlepiej nie mieć żadnej z opcji i cieszyć się dobrym zdrowiem bez leków jak najdłużej. Tyle, że im więcej lat, to rzadszy luksus.
Wróciliśmy wczoraj wieczorem do domu. Bardzo się cieszę na roczny bilet.
Wczoraj udało nam się zwiedzić pałac gubernatora, drukarnię i rymarnie. To super, że nie musisz się spieszyć, żeby zobaczyć jak najwięcej w ramach dziennego biletu, możesz posłuchać informacji, pogadać.
Lunch jedliśmy w restauracji stylizowanej na XVIII wieczną, z menu z tamtego okresu.
Byliśmy o 12 tam, zapisaliśmy się na listę i na stolik czekaliśmy półtora godziny, nie był to problem, bo w trakcie zwiedzaliśmy. Restaurację otwierali o 11.30. Podobno ludzie czekają w kolejce od 10. Byłoby mi szkoda czasu. Gdy była nasza kolej do wejścia do środka, lista robiła przerwę na pół godziny, żeby dodać kolejnych oczekujących. Nie ma wcześniejszej rezerwacji stolika, tylko ta lista.
Jedzenie najtańsze nie było, porcje w stosunku do ceny małe (porównując do standardowych przerośniętych porcji), choć wystarczające do uczucia sytosci. Powiem, że wolę tak.
Jedliśmy przepyszną wołowinę, tzw sztukę mięsa we własnym sosie, do tego puree ziemniaczane i fasolka zielona z całymi małymi marchewkami. Jakie to było dobre, miałam ochotę wylizać talerz. Przepis z 1770 lat (nie pamiętam dokładnie, wszystko było opisane w menu).
Na następne razy będzie noga kaczki, placek ziemniaczono cebulowy z jabłkami, potrawki z kurczaka, wszystko brzmiało smakowicie.
Najwięcej czasu zajął nam Pałac Gubernatora. Obeszłam cały ogród, mieli szczaw, czego jeszcze nie spotkałam w Stanach.
Poza tym okromne kapusty, jarmuz, brokuły, zioła. Podobno te warzywa wykorzystują w restauracjach (są dwie), wypytam się następnym razem. Bo wiem, że nie mają imprez z jedzeniem wewnątrz pałacu.
Wczoraj pałacowa kuchnia robiła czekolady od podstaw, zaczynając od mielenia w moździerzu ziaren kakaowych.
Czekolada twarda była bez cukru, ale robili też czekoladę do picia (nie przy nas, nie wiem czy dla publiczności, czy tylko dla przebranych pracowników), do tego mielili cukier z wielkiej głowy.
Kilka zdjęć z dnia wczorajszego.
Oj ta wołowina to mnie zaciekawiła
1770 lat" i taka soczysta, smaczna
A tak serio - oni w tych USA mają chyba jakieś kompleksy, ciągle odliczają, datują i podkreślają swoją młodą /jak dla nas/ tradycję.
Czasami lepiej nie mieć tradycji i żyć bez jej ciężaru na barkach
Fotki super, dzięki :)
Dlatego, że mają tak krótką historię, szanują każdy jej element, dbają, upamiętniają. To jest akurat dobre.
Gorzej jest z ich kompleksem narodowościowym, to sprawdzanie pochodzenia, testy, skąd pochodziła rodzina, jaką mieszanką są.
A co za różnica, człowiek jest człowiek, bez względu ma mieszankę krwi.
Faktycznie, mogliby odpuścić sobie badanie 'korzeni, przecież nie jesteśmy stadem do hodowli?? chyba...
Jeszcze gorsze jest podejście do nowych, 1sze pokolenie osadników ma przerąbane - polonusi potrafią być okropni.
Może lepiej 'udawać Greka
Kazdy moglby sobie takie badania sam porobić, jakby byl zainteresowany np. gdyby chciał szukać swoich korzeni od dziada pradziada. Ale to jakby chcial podkreślam, a nie obowiązkowo.
To prawda, czlowiek to czlowiek, nie ważne czy czarny, bialy czy niebieski, ważne co ma w sercu
Witam późnym popołudniem w poniedziałek :)
U nas choinka już przystrojona, lampki zawieszone, udekorowane i zupelnie inaczej wyglada.
Zrobiło się jakby cieplej, spokojniej i klimatycznie
Dzisiaj moja przyjaciółka ma urodziny, wiec zyje tym dniem, sami rozumiecie :)
W tym dniu urodziła się również moja babcia, która bardzo kochałam, ale jej już nie ma wśród nas, ale są za to ciepłe wspomnienia
Zaczelam robic ciepłe skarpety dla syna, wczoraj właśnie przyszła zamówiona włóczka.
Maja byc luzne, tak, żeby można nałożyć je na dodatkowe skarpety
A zima do nas podchodzi, skrada się powoli i być może w niedzielę spadnie pierwszy, jakiś tam symboliczny śnieg, więc trzeba szybciej machać tymi drutami
Pozdrawiam wszystkich ciepło i miłego wieczorku życzę
Tylko nitki nie zasupłaj, przy skarpetach o to nie trudno.
A to jest co chwile, nawet szydełko poszło w ruch, bo gdzies zgubilam oczko, i ze skarpetek na moment, zrobiły się ponczochy, gdzie łapało się oczko
Witam wtorkowo
Wpadłam tylko zostawić gorącą herbatę i mapę pogodową. Dziś mam pełne ręce "roboty" więc zmykam.
Fajnego, mikołajkowego dnia
Witam mikołajkowo
i deszczowo. W nocy chyba padał nawet śnieg, tyle by trasę mikołajową pobielić.
Leniwy poranek i plany - obiad, deser dla dużych dzieci i drobne prezenty dla nas.
Miałam obiad 2wudniowy, ale rury mięsno-grzybowo-ogórkowe /ogórki z selerem bardzo pasowały do szynki i pieczarek , polecam/ wyszły tak smaczne, że znikły dzisiaj rano. Trudno - zamieszam coś nowego.
Nie mam pomysłu, to może zjemy coś 'na mieście??, ale dzisiaj pewnie wszędzie będą tłumy, które nas odstraszą.
Poza tym ok, porządki, my i kociarnia.
Można odgrzebywać zakurzone filmy świąteczne, zaparzyć coś aromatycznego i cieszyć się długimi wieczorami w domu.
Dużo zdrówka i lepszej pogody życzę nam Wszystkim
Witam Mikołajkowo
Czy kochani byliście grzeczni?
Nie widze....
Nie slysze...
No to teraz już wiem, ze nie za bardzo
Ale moze Mikolaj sie zlituje, jak wypucujesz ladnie buty, i cos tam włoży do tego butka
Moja córka to wczoraj pucowała kozaki długie aż do nieba i ze skóry specjalna wazelina do skóry. Ja mowie, nie masz co tak czyścić tych butów, bo to wszystko zależy czy byłaś grzeczna Nawet nie drgnela,ale za chwile powiedziała, ze w takim razie, to ona może wyczyścić jeszcze jedna pare
W każdym razie u nas Mikołaj już był i zdradzę Wam tylko, ze maz dostal ''ksiege'' krzyżówek na lepsza pamiec, bo ciągle o czymś zapomina, a na osłodę jajko niespodziankę i krówki, które uwielbia
Pochwalcie się co u Was, czy cos dostalyście czy byłyście niegrzeczne, tak jak ja
Życzę przyjemnych Mikołajek i radosnego wtorku
P.S.Widzialam, ze prognoza pogody dzisiaj nie specjalna, bo deszczowo, ale życzę słońca w sercu - buziole
Witam. Wygląda na to, że nie byłam grzeczna...Mikołaj do mnie nie przyszedł... buuuu...
Muszę się poprawić do następnego roku.
Krówki uwielbiam i podjadam 2 dziennie, bo mimo, że wydałam zakaz ich kupowania, to M i tak co jakiś czas je przynosi... ciekawa jestem mojego poziomu cukru... A krzyżówki to moja ulubiona rozrywka, tylko gorzej ze wzrokiem już. Ja lubię Jolki i mam cały zapas miesięczników, zgromadzonych do rozwiązywania, bo to nie tylko trzeba znać odpowiedź, ale jeszcze trafić gdzie wpisać... taka trudność podwójna.
Pogoda jak wszędzie, szaro i ponuro, ponoć ma padać deszcz.
Ja dziś mam w planie zrobić gołąbki postne na Wigilię i zamrozić. Zawsze robiłam z kaszą gryczaną i grzybami wg naszej Alidab /pychota/, w tym roku zrobię z kuskusem i pieczarkami, no i w kapuście włoskiej. Wolę na gołąbki kapustę białą, tą specjalną, spłaszczoną, ale w tym roku dla odmiany zrobię z włoską /osobiście za nią nie przepadam, ale... taki kaprys/.
Trzymajcie się zdrowo i radośnie nastrajajcie się na święta.
Aha, upiekłam ciasteczka na kefirze, nic specjalnego, ale do kawy można pochrupać.
Alman Ty jesteś gospodyni z prawdziwego zdarzenia, az slinka m popłynęła na myśl o gołąbkach a ciasteczka na kefirze wygladaja oblednie smakowicie
Czekaj cierpliwie na Swietego Mikolaja on juz biegnie tylko troche czasu ma mało. Jak nie zdazy to oczekuj go w przyszłym roku z podwójnym prezentem A na razie troche duchowych prezentów dostaniesz
Tak to bywa z Mikołajem, nie zawsze docenia nasze starania
Jak to ze starszym, zapracowanym panem bywa.
Za dużo ma na głowie.
Ja wyszperałam pyszności czekoladowe i śliwkowe /też w czekoladzie/.
I schab w lodówce znalazłam, co najbardziej mnie ucieszyło bo to prosty i lekki obiad - upiekłam cały i może do tego frytki lub tylko domowe buraczki lub ogórki słoiczkowe.
Winko nam w sobotę podrzucił, ale już poszło przy niedzieli i tych emocjach sportowych /'niby człowiek wiedział, a jednam się łudził'/.
Dzisiaj możemy już tylko piwko-wać.
Miłego wieczoru i ślę zapytanie: gdzie jest Goplana i dlaczego nie chwali się prezentami??
Ja dzisiaj chyba wreszcie ostatnie wybryki pirackie pooglądam, to moja ulubiona część.
Goplana nie może wejść na forum, bo jej sie nie wyswietla, jak na razie :(
mam to samo na komórce, ale na laptopie normalnie działa
Hohoho, Mikołaj nadchodzi.. albo już był.
My w tym roku nie robiliśmy sobie specjalnych prezentów na Mikołaja.
Ale zamówiliśmy karton wina, a z nim karafkę (zwaną decanterem) oraz dwa kieliszki kryształowe, były do zamówienia.
To chyba nie najgorszy prezent.
A dzieciom damy kasę, niech sobie kupią co im potrzeba, jakieś drobiazgi.
Wczoraj byłam długo w pracy. Baby się rozgadały. Całkiem miłe popołudnie.
Może na święta pójdziemy do moich pracodawców. Może, bo z ich (znaczy Amerykanów) zapraszaniem to różnie bywa, często jest grzecznościowe, ot tak rzucone bez późniejszej realizacji. Zważywszy, że wolne będzie tylko sobota i niedziela, to wcale się nie zmartwię jak nie.
Od 19 kończy mi się laba, praca na cały etat.
Ale w tygodni przed będę miała wolne, ze służbą u psa. To zadeklarowałam sama, żeby nie oddawali jej do psiego hotelu.
Dostałam od nich wielką szynę z kością poświąteczną. Sami wedzili.
Jakby mieli wyrzucić, to ja coś z tego zrobię. Rok temu też dostałam, tylko tamta była miodowa, zrobiłam sałatkę makaronową potem.
Mało jadalna, choć mięso przepyszne.
Bo strasznie słona. Tu się kupuje szynkę surową zapeklowana już, to jest naprawdę słone. Jest w sprzedaży tylko w okresie świątecznym (Thanksgiving i Boże Narodzenie).
Ja tak kupiłam mostek, skuszona ładnym kawałkiem, bez sprawdzania co to zbaczy, ucieszyłam się na pastrami. Jest piekielnie słone. Nie wiem jak damy radę zjeść. Ale może reuben będzie częstym gościem.
Albo pokroję i zrobię mięso w sosie, bez doprawiania.
Macie pomysł co zrobić z tak słonym mięsem.
Bo jest tego sporo. Wczoraj wszystko odkrajalam od kości, na kości nagotowałam wywar, żeby się nie zmarnowało. Kość ogromna, nie miałam jak podzielić, żeby zamrozić. Użyłam największego baniaka jaki posiadam. Tylko nie wiem co zrobić z tą ilością wywaru teraz. Nie wiem czy mam tyle słoików...
Nie miała baba problemu, przyjęła szynkę od pracodawców.
Wczoraj zrobiłam na obiad medaliony z polędwiczki w sosie z gorginzola, z pieczarkami. Do tego puree z kalafiora.
Jest jeszcze na dzisiaj, dla odmiany będzie z ryżem.
Szczerze powiedziawszy nie jestem fanką takiego mięsa czy inszych szynek lux ale przyszło mi do głowy, że może warto część zmielić (pasta) i dodawać potem do różnych dań tak, jak się daje przyprawę. Przy dużych ilościach najlepiej zrobić małe porcje (saszetki) i zamrozić.
Ja zamrożę porcje po jakieś 300 g.
Mięso nadaje się do pokrojenia w kostkę, bo nie dało się odkroić od kości, żeby były plasterki.
Już dwa pomysły mam. Krupnik, z szynką w kostkę oraz czosneczkowa.
Myślę o sałatce makaronowej, tylko nie wiem czy smaki się przemieszają, gdy niczego więcej nie posole, a nie bezplciowy i słony będą obok siebie.
Ja też nie jestem fanką, mimo wszystko preferuję wygodę, szynka bez kości uwedzona i sparzona. Sama bym nie kupiła w tej formie.
Ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby...
Mam jeszcze jedną taką szynkę, od męża z pracy. Aż się boję odpakowac, ta jest miodowa, tym bardziej nie mam odwagi.
No Ekkore jak juz, to juz, z wielka pompa - skrzynka wina
Jak wedzone miesko, to na mysl przychodzi mi tylko grochowka - mniam!
Na wędzonce tak jak mówi Nadia - grochówka, albo żurek...
a taką szynkę z kością /chyba to była prawie cała noga świni/ wędził mój Tata, pamiętam, byłam wtedy jeszcze dzieckiem, bo potem to już były szyneczki sznurowane.
A ja gołąbki zrobiłam, powędrowały na tacach do zamrożenia, potem przełożę do woreczka. Oto dowód, że pracowałam i się nie leniłam. Wyszło mi 16 szt. czyli 2 tace się mrożą.
Ta co dostałam to taka właśnie cała świńska "dupka" czy raczej poldupek, do połowy nogi.
Rewelacyjna z tego byłaby taka dojrzewająca szynka, jakby miał warunki.
Parmeńska czy serrano.
Druga, od męża z pracy waży ponad 5 kg, jest mniejsza niż ta, z mniejszą kością.
Kość ledwie mi się zmieściła w 11 czy 12 litrowym garze, nie pamiętam już jakiej dokładnie pojemności jest, ale wielki.
Eleganckie gołębie i to po włosku - smaczne aż ślinka kapie.
Surowe mrozisz, tak?
My zamawiamy wina regularnie, średnio co 3 miesiące, jakby rozłożył w czasie. Bo zazwyczaj jest więcej jednorazowo i potem dłuższa przerwa, gdy zapasy nam się przerzedzaja. Większość jest po 12 sztuk w zestawie (te pojedyncze to nie kupię za taką cenę, żeby w jeden wieczór wypić). Teraz mąż wykupił opłatę za roczną dostawę (jako, że to szkło to każda przesyłka idzie jako delikatna, kurierem, a to kosztuje), karta kredytowa oddała nam dwa razy po 40 dolarów za zakup wina u jakiegoś winnego dystrybutora, nasz się kwalifikował, więc jak się trafi to co lubimy w dobrej cenie i z bonusami, to zamawia, postoi w garażu, jeść nie woła.
Te wina co przyszły teraz są właśnie z jednym z tych 40 dolarowych bonusów.
Dzień Dobry w środę
Plucha i zawierucha, oto jaka pogoda za oknem. Mimo wszystko aura nie odbiera mi dobrego samopoczucia, bo spiro już zrobiłam. Nawet mam karpia na Wigilię. Mężowski kupił na stawach za 27 zł za kg. Sfiletowalam i czeka w zamrażalniku. Nie wyobrażałam sobie, że moglo by nie być tej ryby, a ceny w sklepie czy na bazarze mnie odstraszały. Na szczęście nieoczekiwanie sprawa sama się rozwiązała.
Uszek jeszcze nie lepiłam i chyba nie ulepię, bo zabrakło miejsca w zamrażalniku. Zrobię więc rano 24 grudnia, bądź bedzie grzybowa z lazankami.
Najgorsze jest to, ze zamówiłam firanki przez internet, zapłaciłam i zonk. Ani firanek, ani zwrotu pieniędzy, ani zadnego kontaktu.. Dzwonilam, meilowalam i bez rezultatu. Wygląda na to, że nic nie będzie z moich świątecznych firanek a tak się cieszyłam, a jak widać przedwcześnie. Żałuję, ze wczesniej nie poczytałam opinii na temat tego sklepu. Sporo osób ma ten sam problem.. No cóż oszustów nie brakuje, a ja mam nauczkę
O jesteś Milo Cię widzieć ponownie
Firankami się nie przejmuj, kupisz sobie o niebo lepsze, i starcza Ci na długie lata, tego jestem pewna
Witam w pomikołajowa środę
Przyznać mi się tu zaraz, kto dostał wczoraj rozge?
U mnie sie zlitowal i dostałam duże ferrero rocher, tzn. jedna taka kule, no to i tak cud, ze cokolwiek mi przypadło w udziale - Nie, to nie samochód, to słodkość z orzeszkiem w środku
U nas jeszcze ciemno, połówek śpi a ja pisze przy ozdobnych lampkach choinkowych, wiec pisze na wyczucie bardziej niż widząc literki
Czeka mnie jeszcze dzisiaj rano wizyta u dentysty, może dlatego Morfeusz odszedł ode mnie wcześniej niż zazwyczaj?
Jak tam przygotowania do świąt?
Macie juz jakies pomysly nie tylko na potrawy, ale na dekoracje ?
Czekam na Wasze pomysły
Pozdrawiam i ciepły uśmiech zostawiam
Nie ma to jak isc do dentysty i zobaczyc ''czarny scenariusz'' swoich zębów, dodatkowo co Cię czeka jeśli ''nie'', a co Cię czeka jeśli ''tak'', włącznie z zawartością Twojego portfela.
Co powinnas zrobic, a czego nie, decyzja należy do Ciebie, ale tak naprawde to Ty nie masz w ogóle wpływu i wyboru, chyba, ze chcesz miec znowu ''czarny scenariusz''
Kochani, albo przestajecie pic kawe słodzoną,czy ubogacona przedświątecznie, rezygnujecie ze słodkości, które kuszą na każdym kroku, albo przekładacie wizytę u dentysty na bardziej depresyjny czas, jakim jest styczeń, bo wtedy już Was nic zdołować nie potrafi
Pozdrawiam podentystycznie, a to dopiero wstep do preludium a co dalej?
Co dalej??
Wg moich informacji albo nowa porcelana /najlepiej szwajcarska/ albo szuflada czyszczona "z siłą wodospadu"
Porcelana bardzo kosztowna, to drugie też nie za tanio.
Masz rację czas odstawić słodycze i zamówić wizytę kontrolną.
Witam
fajnie, że nas znowu więcej
Rano bieg po pieczywo. Teraz odsapnę po wczorajszym maratonie mikołajowym:
szukanie prezentów /gdzieś wcisłam słodkości i musiałam szukać/, gotowanie obiadu /upiekłam schab i frytki, buraczki moje/, zlewanie wina /niby już spowalnia pracę, ale musi jeszcze postać w balonie/ i dopiero wieczorem nagroda od 'Pirata.
Głowę mam ciężką /to wina tego młodego wina/ i chętnie pospałabym, ale te dekoracje świąteczne mnie powstrzymują.
Pomysłów nowych nie mam, stare przed domem też w tym roku sobie odpuszczę - nie chcę by mokły.
Powiesimy tylko sznury światełek na krzakach.
W domu tylko stroik zawieszę na ścianie, choinki nie będzie - są iglaki za oknem, poza zasięgiem kociarni.
Fajnego dnia :)
A rózgi nie znalazłam, pewnie koty ją ukryły, jak zacznę wymiatać kąty to ją znajdę /zasłużyłam na taką mini - zbyt soczysty język opanowałam i trudno mi z niego zrezygnować w moich 'okolicznościach przyrody/.
Witam i o zdrowie pytam.
Mikołaj zreflektował się dopiero pod wieczór, że jeszcze taka istota na ziemie jest, nie zostawił rózgi tylko czekoladki.
U mnie od wczoraj pada, niebo zasnute chmurami, szaro jakby nadchodził wieczór.
Dziś w planie mam przygotowanie warzyw do ryby po grecku. Robię tak od kilku lat, gorące wkładam do słoika, zakręcam i odwracam, a potem do lodówki. Potem zostaje już tylko usmażenie ryby.
Ryby nie kupione, ale u mnie karpia nie będzie, nie przepadamy za karpiem, no tylko ja i starszy syn jemy w galarecie, tą wersję lubimy, ale tylko my we dwoje, więc rezygnuję z niej, zwłaszcza, że cena zawrotna.
Wczoraj mąż zakupił ładny kawałek boczku surowego, wędzonego. Obsypałam go obficie kminkiem i włożyłam już do rękawa do pieczenia, nabiera smaku w lodówce, a dziś przełożę do zamrażarki. Przed świętami wyciągnę i tylko upiekę. Jest pycha.
Nie mam domu to i dekorować nie muszę, a w mieszkaniu będzie tylko mała choinka. Już chyba od 2 lat zrezygnowałam z ubierania dużej, nie mam na to siły. Ale to tuż przed świętami.
To tyle moich nowości, trzymajcie się zdrowo.
Lepiej późno jak wcale, zawsze mówię, zeby czekac, czekać i jeszcze raz czekać, bo w końcu Mikołaj jest bardzo zajęty, a czasami zapominalski
Witam środowo
Wczoraj Mikołaja widziałam i to nawet kilka razy, ale minął mnie i poszedł do dzieci. O rzesz! Że co, że ja za stara czy jak?
Mój dzionek przeleciał w pracy - całe czternaście godzin. Robiliśmy wielką imprezę dla dzieci. Wszystko się fajnie udało więc zadanie wykonane. Teraz czas na kolejne - paczki dla bezdomnych i ubogich. Na szczęście firmy jeszcze chcą się dzielić tym, co mają więc uda się przygotować do 20 grudnia. Tylko roboty sporo więc zmykam.
Trzymajcie się zdrowo, bo idą jakieś śniegi z deszczem czy coś w tym stylu
Smakosiu do Ciebie przyjdzie Mikolaj potajemnie, i po cichutku, bo co dzieci by sobie pomyslaly, one muszą być na piedestale, a troche starsze dzieci, to tak z boczku, ale nigdy nikogo Mikołaj nie lekceważy, nigdy
Bardzo podoba mi się to ta część charytatywna dla ubogich i biednych - bardzo piękna inicjatywa z sercem robiona
Hello, witajcie!
Naprawa samochodu córki zamknęła się w kilkunastu dolarach. Ufff. Plus przegląd i wymiana oleju. Pojechałam ją odebrać, a okazało się, że za pół godziny skończą, to już posiedziała tam.
Podzieliłam wczoraj mięso, mam na jakieś trzy pasztety (czy raczej porcje pasztetowe, bo z jednej wyjdzie więcej foremek). Może pierwszą przygotuję już w przyszłym tygodniu, żeby wolne się nie marnowało.
Wywar rozlałam do słoików, mogę robić teraz zupy. Najbliższa z planowanych to krupnik. A zaraz potem kapusniak, tyle, że ten to pewnie po nowym roku.
Bo zupy mogę gotować w weekendy, w tygodniu za długo czekania. A moje wolne godziny odchodzą w niebyt.
My karpia nie lubimy, nie nasza bajka.
Zrobię jakiegoś fileta, pewnie pstrąg albo Łosoś. Chyba, że będą jakieś inne ciekawe ryby.
Do tego Łosoś wędzony na zimno. I wystarczy.
Sałatek rybnych mój mąż nie lubi, śledzie są drogie i niezbyt dobre. Raz kupiłam, do dziś siedzą w zamrażalniku, bo szkoda mi wyrzucić, a jeść jakoś się nie chce tego.
My chyba też w tym roku zrezygnujemy z karpia i zastąpimy inna ryba, zobaczymy jak to będzie później szło. Na pewno będą śledzie albo po kaszubsku albo w oleju. Ze słodkości to raczej tylko piernik, pierniczki i zobaczymy co jeszcze...po dentyście straciłam apetyt na słodkie
U mnie będzie sernik, jak zawsze. Może tylko zrobię dwa małe, jeden z żurawiną, drugi z czekoladą. Bo dla męża i córki polewa jest ważna, a ja zdecydowanie wolę galaretkę żurawinową. Pomyślę jeszcze.
Może wymocz te śledzie w:
winie, piwie, mineralce gazowanej z sokiem cytrynowym lub przyprawami?
Mleko też radzą zastąpić kefirem lub maślanką.
Takie porady wyczytałam w sieci
Karpia nie kupuję od dawna.
Kiedyś amur bardzo nam smakował, obowiązkowo będzie pstrąg.
Śledzie muszę wcześniej zapakować do słoja, czy do wigilii dotrwają, wątpię.
Może w tym roku ryba w sosie greckim?
Witam po 4 dniowej przerwie z powodu zepsucia się serwera :)
W koncu pojawilo sie WZ
No kochani wstawać, wiem, ze dzisiaj niedziela i mozna sobie dluzej pospac, ale nie wiadomo jak długo będzie jeszcze chodzić ten serwer
Nie wiem jak u Was, ale pojawia sie pomalu jakaś dziwna choroba, ze skora swedzi, najgorzej na pośladkach, potem przechodzi i w gore i w dol, ale to wszystko stopniowo.
Lekarze nie wiedza co to jest, przepisują jakies kremy, żeby się nie drapać, albo samemu można pic wapno. Robia badania krwi i na tym sie konczy.
U niektórych jest krócej a u niektórych dłużej, nawet do miesiąca. Towarzysza temu male siniaki.
Najciekawsze, ze samo przyszlo samo poszlo.
Na razie mało się o tym słyszy, bo to sporadyczne przypadki no i jakby nie patrzeć wstydliwe, ale takie sa fakty.
Dobrze byloby sie już teraz zaopatrzyć w wapno, albo w jakieś kremy przeciw swędzeniu skóry, bo pozniej to nie wiadomo jak z tym wszystkim bedzie.O tym dowiadujemy się od znajomych tylko i wyłącznie, może jest tego i więcej, ale ja wiem o 1 przypadku w UK i jednym przypadku w Niemczech.
Podzieliłam się tym, co wiem, a co Wy zrobicie to już Wasza sprawa
A teraz takie rzeczy przyziemne, czyli pogodowe - u nas przymroziło troszkę, ale nie ma śniegu, tylko nad ranem szron się osadza :)
No a dzisiaj o dziwo mgla sie tez pojawila :)
Jak tam dziewczyny przygotowania do świąt?
Co słychać?
Pozdrawiam serdecznie i zycze milej niedzieli :)
Witam :)
pogodnie czyli fajnie - słonka nie ma, lekki mróz i szron, czasami śnieżek sypie i zaraz znika.
U mnie już ok, było słabo bo eM przytargał grypę 'żołądkową czyli jelitówkę.
On w miarę spokojnie ją zniósł, ja miałam gorzej ;(
Podobno probiotyki należy zażywać, ale skoro ich nie mam /nie wiem nawet co to takiego?? może pro-secco?/ to sączę mineralkę z sokiem cytrynowym, miodowe miksy też stosuję.
Wczoraj podszykowałam tylko żarełko na dziś, szykowanie świąt zawiesiłam.
Tyle czasu jeszcze, chyba zdążę a jak nie, to nie - mniej zjemy i nie wystroję domu na pstrokato.
Teraz najważniejsze są: zdrowie i wnioski urzędowe bo terminy gonią.
Fajnie, że znowu żarłokujemy
Pozdrawiam i miłej niedzieli życzę :)
Witam po przerwie. U mnie wreszcie zima, od wczoraj pada śnieg i przykrył co nieco /mam nadzieję, że wszystkie niedoróbki na mojej działce też/.
Ja też ostatnio jakoś zdrowotnie niezbyt, noga mi spuchła, chyba mam jakiś stan zapalny żył, smaruję Liotonem 1000 i bandażuję, już przechodzi chyba, do lekarza nie mam zamiaru iść, mam już ich dość.
Taką dziwną wysypkę miał właśnie mój syn młodszy, jakoś m-c temu chyba /nie rozumiem, czemu to ma być wstydliwe coś???/. Wysypka, podobna do różyczki lub innej dziecięcej, pojawiła się u niego na klatce piersiowej, potem chyba nogi i ręce. Miał do tego temperaturę 38-39 st. i gardło. Lekarka nie wiedziała co to, test covid był ujemny, dała mu jakiś lekki antybiotyk i... skierowanie do szpitala na wszelki wypadek, gdyby się pogarszało. Na szczęście się nie pogarszało, pracował gdzieś 2 tyg. zdalnie i wysypka zeszła, a temperatura też po 2 dniach.
Ja podejrzewam, że to jednak jakaś odmiana covida.
Przygotowania świąteczne przyhamowały, jakoś nie mam nastroju i świadomości, że to już za 2 tyg.
Trzymajcie się zdrowo.
Ale covid to wyszedłby mu w testach. Prędzej będzie fałszywie pozytywny niż negatywny.
Z całej tej epidemii to jedno dobre w Stanach, testują na wszelkie choroby jak już pójdziesz do lekarza.
Tyle wiem od znajomych. Bo ja sama od 2020 roku nie byłam nawet porządnie przeziębiona, co najwyżej miałam zatkany nos, nawet bez kataru.
Tak naprawdę nigdy w życiu nie byłam testowana na żadną chorobę.
A na covid tylko w domu, sama i ewentualnie przed wyjazdem, gdy były takie wymogi. Jeszcze nie miałam wirusa.
Alman nie ryzykuj zdrowia, idź do lekarza.
Żebyś sobie nie narobiła kłopotu.
Spuchnięta noga to nie przelewki.
Ekkore, wiem, jestem świadoma, ale jakby powiedział śp. Jan Nowicki - mam na to wyrąbane. Leczę się sama tzn. nogę leczę, a jeśli nie będę dłużej się pokazywać, to..... ja się nie boję jutra, niech jutro mnie się boi!
Ja też się nie boję jutra, wychodzę z założenia, że co ma być to będzie, ile przeżyłam to moje, reszta jest prezentem.
Nie chcę żyć długo, jak mój teść, chcę odejść jak moja mama, we śnie. Ale co będzie mi dane, przyjmę z pokorą.
Niemniej nie zamierzam ułatwiać dzieła tej z kosą.
Diagnostyka to podstawa.
Ekkore, ja liczę na to, że złego diabli nie biorą...
Nadchodzą święta, więcej ludzi zagląda po przepisy, serwer nie wyrabia. To już standard.
Ale dobrze, że już WZ wróciło.
Wczoraj mieliśmy służbę u psa córki, trzeba było jeździć, aby go wyprowadzić. Na trochę zabraliśmy go do nas, aby się wybiegał.
Kupiłam pieczarki, trzeba przesmażyć, grzyby namoczyc, potem wszystko zmielic. Farsz na uszka będzie, za tydzień lepienie.
Barszcz nastawię, żeby jak już się narobimy zjeść trochę.
Muszę jeszcze ryby popatrzeć, może coś specjalnego, jak nie to mam pstrąga i łososia, coś wybiorę.
W tym roku święta to tylko weekend.
Mąż ma piątek i poniedziałek wolny jeszcze, ja do pracy.
Witam niedzielnie
No dziwnie jakoś tak, kiedy nie ma dostępu do WŻ Człek się przyzwyczaja. Na dodatek święta przed nami a przepisy w ulubionych. Coś tam drukowałam ale czy akurat to, co potrzebuję...?
Praca goni robotę a robota pracę i tak mijają dzionki. Dziś weekendowy luzik dla odmiany, bo nie da się tak ciągle gnać.
W nowym tygodniu dzionki rozpisane, ale nie jest źle - wszystko pod kontrolą
Byle do 21 grudnia, potem już zejdą mi z głowy stresujące rzeczy. Zostaną same przygotowania
Zawsze z Połówkiem robiliśmy sobie jakieś prezenty. W tym roku totalnie nie mamy pomysłów - ani On, ani ja. Kupiłam drobiazg i chyba na tym poprzestanę, bo na siłę nie da się wymyślić czegoś sensownego.
Szybko robi się ciemno. Mozna zapalić małe światełka, które już powiesiłam w różnych miejscach. W Leroy Merlin kupiłam maleńką choinkę, która teraz ozdabia stół. Zaczyna się robić bardzo przytulnie i nastrojowo
Obyśmy tylko byli zdrowi
Smakosiu, znam Cię z solidności i rzetelności. Pamiętam, że ktoś rzucił hasło, byś może każdego dnia wklejała ten obrazek pogodowy i Ty się z tego wywiązujesz. Zdaję sobie sprawę z tego, że często jest to dla Ciebie uciążliwe? wszak pracujesz i rano masz na głowie dotarcie na czas do pracy, a tu jeszcze rola "pogodynki", bo nie miałoby sensu podawanie pogody na dany dzień wieczorem.
Biorąc powyższe pod uwagę apeluję, by zwolnić Smakosię z tego obowiązku.
Ja zwalniam, bo prawdę mówiąc zanim dotrę do WŻ już dawno prognozę u siebie widzę przez okno, a potem w tv.
Apelacja przyjęta
Proszę o zabranie głosu w tej sprawie:
1) Smakosiu czy dobrowolnie rezygnujesz z pełnienia funkcji pogodynki;
2) Nadia czy zgadzasz się z Alman?
Dziękuję za wklejanki pogodowe, fajne były i pożyteczne
Witam zimowo
Napadało śniegu jak na prawdziwą zimę przystało. Żeby tak do Świąt wytrzymało to byłoby bajkowo. A teraz, no cóż trzeba się łapać za łopatę i odgarnąć.
Blisko coraz bliżej do gwiazdki, a ja jeszcze nie zrobiłam uszek, piernik zamierzam piec w środę lub w sobotę. W ogóle nie mam jakiegoś przymusu jak ostatnimi laty. Powoli wszystki robię, z myślą, najwyżej nie zrobię Zwłaszcza, że na oba święta mamy zaproszenie. Jedynie Wigilia będzie u nas jak co roku z resztą. Dacie wiarę, ze nigdy nigdzie wczesniej nie byłam na wieczerzy? A przepraszam, raz w 1987 z bratem i babcią u jej córki. Rodzice przebywali wtedy w sanatorium.. I powiem Wam, że to nie było to samo. Jedynie babcia była szczęśliwa, bo zjadła aż 3 talerze siemieniotki, podczas gdy my z bratem z ledwością upchnelismy po 3 łyżki. Nawet nie podejrzewaliśmy, ze rok później to już będzie ostatna Wigilia z Mamusią...
Od tamtej pory ja zajmuję się przygotowaniami, a od 1994 odkąd znalazłam przepis na karpia z kartki z kalendarza stał się on naszą tradycją. Rok rocznie na stole mamy Karpia doskonałego, ktory jest w moich przepisach na Wużet.
Raz jedyny w roku wszyscy na niego czekamy W tym roku będzie u nas też Tato z Żoną, on z kolei przywiezie śledzia w śmietanie, tzn zupę śledziową. Oboje uwielbiamy, no cała reszta niekoniecznie.
Będzie piernik i sernik oraz ciasteczka orzechowe i amoniaczki. Jak widać wiele nie robię, tak aby zjeść. A teraz migiem za łopatę i odśnieżać, bo przecież jeszcze coś upichcic muszę. Tymczasem...
Witam :)
u nas też biało. Czy odśnieżać to nie wiem, może samo zniknie?
Obiad mięsny dzisiaj muszę ugotować i nadrobić zaległości chorobowe.
Poza brakiem apetytu i osłabieniem, wszystko w porządku.
Popijam barszczyk zakwaszony octem malinowym + pieprz cytrynowy i majeranek. Za dzień lub 2a zapomnę o chorobie.
Teraz mini-obchód, uzupełnienie ptasich korytek i michy dla innych gości
Piernik, sernik to i tak sporo. A u nas musi być jeszcze makowiec, często gotowiec zawijany - taki lubimy najbardziej.
Do ciastek startuję za parę dni.
Udanego dnia i całego tygodnia
Ja to na wielu Wigiliach bywałam, sporo wyjazdowych było, do teściów albo mojej mamy, a wcześniej do babci czy cioci. Ale zawsze przy wigilijnym stole, w domu, nigdy na wakacjach.
Jak Wielkanoc mogę odpuścić, już byliśmy kilka razy w podróży, tak Wigilia zawsze rodzinnie.
W przyszłym roku Wielkanoc też będzie w podróży, lecimy do Polski w Wielki Piątek.
Jak dobrze pójdzie, to spędzimy z rodziną, ale też w drodze (czas trzeba podzielić pomiędzy moje rodzeństwo, które będzie w komplecie a teścia. Dobrze, że to tylko pomiędzy Wrocławiem a Jelenią Górą).
Nasza łopata dalej stoi, jak przyszła, zapakowana.
Kilka lat temu napadało sporo śniegu, 12 cm, mierzyliśmy. Jedyna łopata jaką wtedy udało nam się kupić to była taka dla dzieci. Zamówiliśmy od razu normalną, bo nie było wiadomo na jak długo śniegu starczy i czy nie spadnie nowy.
Nie spadł, a co roku ledwie kilka centymetrów na jeden dzień jest.
W tym jest wyjątkowo ciepło. Temperatury czasami spadają nad ranem poniżej zera, ale jak słońce wzejdzie, to od razu w górę.
U nas też co roku był makowiec, za to nigdy sernika. W tym roku na życzenie domowników i Taty będzie taki zestaw.
Sernik to u mnie zawsze tylko na Wielkanoc, a teraz mała zmiana Wyjątkiem był makosernik ktory bardzo lubię, ale mężowski niekoniecznie. Sernik wyjadł mak zostawił
Witam z zimowego zakątka. U mnie zima na całego, a ponieważ zaczęło obficie padać w nocy z soboty na niedzielę, gdy wszystkie służby mają wolne, to wiadomo co się dziś dzieje na drogach.
Wczoraj córka wracała i na lotnisku nie była w stanie dokopać się do samochodu, który zostawiła przed wylotem na parkingu. Parking strzeżony, ale chyba tylko z miejscem na postój, skoro nikt nie pomyślał, by też odśnieżyć dojście do samochodu.
Święta coraz bliżej, ale ja nadal nie mogę pozyskać tego nastroju, tej werwy przedświątecznej. Przydałoby się coś przysposobić już, ale... po prostu mi się nie chce. Nie rozumiem sama siebie, jestem już tak "dorosła" czy zrobiłam się leniwa? a może jedno i drugie.
Dziś zakiszę buraki, bo muszę, bo już nabyłam, więc nie będą tak leżeć.
Myślę też, ale na razie tylko myślę, nad zrobieniem makowca w cieście krucho-drożdżowym, bo super się zamraża i jest potem jak świeżo upieczony.
Jak wspominałam, Wigilia ma być w tym roku u syna. Chyba to powoduje, że nie mam nastroju świątecznego. Odkąd wyszłam za mąż, a było to bardzo, bardzo dawno temu, zawsze święta u mnie. I pamiętam, jak wszystkie moje koleżanki pakowały bety i dzieci i wyjeżdżały zawsze do swoich rodziców na "gotowe", a ja już nie miałam Mamy, więc jakoś tak wyjazd do brata i bratowej to już nie było to samo. Zostawałam więc w domu, ale bardzo im zazdrościłam. I wtedy postanowiłam, że moje dzieci muszą kiedyś mieć to, czego ja nie miałam, czyli przychodzić na "gotowe" święta dopóki będę żyła. I tego zawsze pilnowałam. Nie było mowy o tym, by coś też przygotowywały, ja "sama" wszystko.
A ponieważ mąż też nie miał już rodziców, jako najstarszy, czuł się w obowiązku zapraszać też na święta swoją siostrę i brata /potem już z rodziną/ do nas. I tak zawsze byłam urobiona po pachy, ale było rodzinnie i gwarno.
W ostatnich latach spotkania były już ograniczane tylko do dzieci i wnucząt, bo i tak było nas w sumie 12 osób. A teraz mają być święta u syna... tzn. Wigilia... jakoś sobie tego nie potrafię wyobrazić póki co.
No to się rozpisałam...
Trzymajcie się zdrowo.
Zrobiłam sobie przerwę w Waszym towarzystwie - czyli najlepszym
Chcecie czy nie mapa pogodowa (czasami) będzie. A co! Ciastami się nie chwalę, to chociaż tak zaistnieję
Cały czas słucham RMF Classic. Oczywiście powtórek muzycznych nie brakuje, ale zupełnie mi to nie przeszkadza.
W tym roku (jak w minionym) Wigilia będzie u mnie, ale my się spotykamy zaledwie w 5 osób więc to żaden wyczyn - dam radę. W pierwszy lub w drugi dzień idziemy w gości. Oczywiście też coś przygotuję. Część zakupów mam już zrobionych. Tylko nad rybami ciągle dumam. Te do ryby po grecku są w zamrażarce, ale nie mam pojęcia co do smażenia. Chętnie bym w tym roku zastąpiła karpia haibutem ale nie wiem czy uda mi się kupić przed samymi świętami. Zobaczymy... W tym roku z ciast będzie piernik i sernik z musem z mango.
U mnie nie jest tak biało, jak u Was. Trochę przyprószyło śniegiem w nocy i miejscami jeszcze leży. Chłodno.
Koniec przerwy Paaaa!
No i masz... ja tu nadopiekuńcza seniora kawiarenki martwię się o nałożony na Smakosię obowiązek, a Ona chce to robić...Smakosiu, tej przyjemności nie można Ci zatem odbierać, wycofuję swoją propozycję... tak to jest, jak się wychodzi przed szereg...
Też słucham radia Clasic, kiedy tylko wchodzę na laptopa.
Dostałam werwy, piekę makowce, przy okazji drożdżowe z owocami /jabłka, gruszki i niedobre śliwki do jedzenia/.
Trzymajcie się.
A ja się biorę za mielenie grzybów na uszka. I tak muszę je zamrozić, ale tylko teraz mam czas, żeby to zrobić.
A po południu służba u pracowego psa.
Miałam jeździć trzy razy, tak planowałam, ale ta biała pięknotka nie chce iść za potrzebą, gdy ciemno oraz na wilgotną trawę. Wczoraj patrzyła na nas jak na idiotow z werandy, gdy staraliśmy się ją zachęcić do ekstra siku (byliśmy po 18, żeby na noc jej starczyło).
Dzisiaj też najpierw nie chciała wejść na trawę, ale potrzeba była silniejsza.
To pojadę trochę później, wypuszczę ją do ogrodu, ogarnę trochę mieszkanie, bo zlew pełen i pranie po noworodku namoczone. Ale tak jest jak się wyjeżdża z dwójką małych dzieci, starasz się wyjść. Korona mi z głowy nie spadnie jak załaduję pralkę i zmywarkę, nie będzie kislo przynajmniej. Do środy wieczór, to się zasmierdnie.
A potem wezmę ją, znaczy psa, na spacer.
Alman, dzięki Tobie nie będę miała "ciśnienia" i poczucia obowiązku Zwyczajnie wpadnę rano z pogodą jak będzie taka możliwość. Dobry duszek z Ciebie, wiesz? Ja to bardzo cenię. Uściski!
Smakosiu, dobry duszek? ja? chyba Ty byłaś i jesteś tym duszkiem, ale skoro tak uważasz, nie wypada protestować... toż takie słowa to miód na moje skołatane serce.
W podzięce... lubisz ciasto drożdżowe? świeżutkie, z kruszonką, jabłkiem, gruszką i śliwką, tylko po kawałeczku dla dziewczyn, reszta dla Ciebie.
Czy ja lubię ciasto drożdżowe? Taaaaaaaaak! Nawet bardzo Mogę za takie oddać całego torta.
Nie ma to jak bezkarnie zajadać się drożdżakiem Dziękuję!
oj, muszę się poprawić, bo wpadłam z tą drożdżówką zaraz po wyjęciu z piekarnika, jeszcze z papierem do pieczenia.... przepraszam.
Teraz podam już w bardziej cywilizowanej formie. Częstujcie się.
Ta Twoje drożdżowe ciasto wygląda apetycznie w każdej odsłonie
Właśnie zrobiłam poranną kawę więc dokładam do tych pyszności.
Kawa jak marzenie, z samiuskiego rana wypita od razu postawi na nogi
Udanego dnia w pracy
Za drożdżowe ja także, moze całego tortu nie oddam ale pół Przepysznie wygląda.
Nic nie musisz, było swojsko choć przaśnie - fajnie, po domowemu
Akurat czegoś szukałam po kawusi, kromala porywam, a masło dodałaś czy sam olej starczył?
Dziękuję
Smosiu, zgodnie z przepisem czyli sam olej, u mnie rzepakowy jak zawsze.
Witam wtorkowo
Ostatnio mam dużo snów, ale to chyba normalne kiedy głowa pełna myśli.
Dziś trochę stresujący, dzień w pracy. Będzie się dużo działo. Popołudniu zaś pojadę do rodziców i wrócę wieczorem więc wtorek umknie w mgnieniu oka.
Oooo kawa wypita. Przechyliłam filiżankę i się zdziwiłam. Czyżby już ktoś się do mnie przysiadł?
Udanego dnia
Dobry wtorek
mroźny i chyba śliski, trzeba stąpać ostrożnie.
Wczoraj jednak odwaliłam furę śniegu, z przerwą na doładowanie kawowe.
Dzisiaj ścieżki tylko posypię żwirkiem kocim, podbieram kiedy potrzebuję - nie protestują bo i tak już go nie chciały.
Mięsko samo fajne wyszło, dzisiaj dokładka i może wreszcie laba??
Fajnego, zimowego dnia życzę - cieszmy się bo tak pięknie i biało może będzie dopiero w przyszłym roku
Witam. Patrzę przez okno i...
"Na całej połaci – śnieg
W przeróżnej postaci – śnieg
Na siostry i braci
Zimowy plakacik – śnieg... śnieg...."
Fajny widok, bielusieńko, czyściutko...
Dziś imieniny obchodzi Lucja i od dziś obserwujemy, jaka będzie pogoda na następny rok. Warto zapisywać, podobno się sprawdza. Dziś pogoda na styczeń, jutro luty... itd. w Wigilię na grudzień przyszłego roku.
Wczoraj upiekłam 2 makowce w cieście krucho-drożdżowym, dziś zapakowane w papier i folię powędrowały do zamrażalnika, będą czekać na święta lub inną okazję.
Przymierzam się do ciasteczek. Zawsze na pierwszy ogień idą amoniaczki, ale okazuje się, że nie mam smalcu, a do nich musi być obok masła. Do sklepu nie chce mi się wychodzić, może znajdzie się ktoś?
Tymczasem trzymajcie się zdrowo.
Śnieg… Śnieg? Śnieg. Śnieg… Na całej połaci — śnieg, W przeróżnej postaci — śnieg, Dla sióstr i dla braci Zimowy plakacik — śnieg, śnieg.
Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,jeremi_przybora_i_jerzy_wasowski,na_calej_polaci_snieg.htmlNa całej połaci - śnieg. W przeróżnej postaci - śnieg. Na siostry i braci Zimowy plakacik - śnieg... śnieg.
Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,anna_maria_jopek_i_jeremi_przybora,na_calej_polaci_snieg.htmlNa całej połaci - śnieg. W przeróżnej postaci - śnieg. Na siostry i braci Zimowy plakacik - śnieg... śnieg
Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,anna_maria_jopek_i_jeremi_przybora,na_calej_polaci_snieg.html
Nadia gdzie jesteś?
Tutaj takie piękne piosenki śpiewają dla Ciebie i dla Nas, jak na "Kabaret Starszych Panów przystało
Tęsknimy i zaczynamy martwić się, i to bardzo ...
Pozdrawiam
Czas gna nieubłaganie, zaraz święta, potem nowy roku, obudzimy się rok starsi.
Miałyśmy mieć jutro babską Wigilię, takie spotkanie nim dzieci zaczną ferie (jesteśmy w różnym wieku, dzieci też pojawiały się w różnym, np moja równolatka drugą córkę urodziła w wieku 44 lat, teraz mała jest w trzeciej klasie) oraz nim przygotowania świąteczne będą w pełni. Ale gospodyni się pochorowała. I nici ze spotkania.
Byłam wczoraj z psem na spacerze, pierwszy raz tylko z nią. Ale to frajda chodzić z psem, który umie być na smyczy. Równe tempo, równy krok.
Bentley, pies córki jest ciężki do spacerowania. On preferuje ogródek i rzucanie piłki. Na spacerze ciągnie niemiłosiernie.
44 lata?? odważna kobieta, podziwiam.
W PL pewnie cała porodówka huczałaby od śmiechu i plotek...
Smosiu, otóż nie. Moja przyjaciółka przez wiele lat nie mogła zajść w ciążę i dopiero w wieku 44 to się niespodziewanie stało, urodziła mając 45 lat... nikt się nie śmiał... teraz właśnie została sama szczęśliwą babcią mając chyba 73 lata.
Na szczęście nikt.
Nam wmawiali, że 'stara pierwiastka to wstyd i te wywiadówki w szkole /kiedy wszystkie mamy klasowe taakie młode/.
Idzie oświecenie do PL, to cieszy
Moja mama urodziła najmłodszą siostrę niecały miesiąc przed 40 urodzinami.
Koleżanka w Polsce miała kinderniespodzianke na 42 urodziny.
Inni mieli w podobnym wieku, na 18 stke córki, przy czym mieli nie mieć więcej dzieci, on miał pogrypowe powikłania, skutkujące zanikiem plemników i dodatkowo problemy sercowe.
A tu po latach spokojnego pogodzenia się z rzeczywistością taka niespodzianka.
Dziecko urodziło się jakoś przed naszym wylotem do Stanów.
Także późne macierzyństwo nie jest odosobnione.
I teraz coraz bardziej popularne.
Moim poprzedni pracodawcy zaczęli w jej wieku 38 lat i na 41 urodziny (krótko po urodziła) dostała trzecie dziecko, dziewczynka, po dwóch chłopakach.
Tak, pokolenie współczesne już inaczej podchodzi, ze zrozumieniem, do spraw "planowania rodziny.
Moi, na zadupiu - a mieli tylko po 35 lat kiedy urodziło się najmłodsze dziecko-niespodzianka.
Idzie ku lepszemu, to daje nadzieję, że świat ma jeszcze jakąś przyszłość.
Teraz to nikogo nie dziwi. Natomiast ponad 20 lat temu kiedy ja byłam przy nadzieji to jeszcze tak. Pamiętam jak czekając w kolejce do ginekologa jedna ciężarna non stop płakała, a że siedziała przy mnie zapytałam czemu tak płacze, a ona na to "a z czego mam się cieszyć?? mam 42 lata i wnuczka 2 letniego, a to w brzuchu bedzie jego wujkiem? jakbym się w porę zorientowała w życiu bym nie dopuściła do..." Wtedy opowiedziałam jej historie wlasnej babci, urodziła ostatnie dziecko dokladnie w jej wieku. W dodatku chodziła w ciąży równocześnie z najstarszą córką. I co? I się razem wychowały. A dziś ta granica się zatarła. Coraz więcej matek rodzi po 40,choc to raczej drugie dziecko, ale i pierwsze też. Np moja kuzynka wciąż pytana przez rodzinę kiedy w końcu jakieś małe będzie, a ona na to przecież powiedziałam, że planuję na swoją 40 tkę i tak się stało. Miała dokładnie 40 i 2 miesiące. Dziś mała ma 10 lat
Witam środowo
Dobrze, że już bliżej do piątku
Wczorajszy dzień trochę mnie wymęczył ale dziś powinno być spokojniej.
Jakiś mrozik nadchodzi. Bronię się przed czapką ale trzeba będzie zmądrzeć.
Dziś muszę zrobić listę ostatnich zakupów i powoli myśleć o pieczeniu ciasta piernikowego. Pewnie zrobię to w sobotę, bo przecież musi zmięknąć. Oj, będzie pachniało
Dobrego dnia
Witam :)
Dzisiaj mroźna noc i poranek, ale idzie już do nas ocieplenie więc te Święta chyba będą 'po wodzie a Wielkanoc pewnie 'na lodzie.
Nie ma rady, taki mamy klimat i trzeba z nim współpracować czyli odpowiednio ubierać się, odżywiać i dbać o kondycję.
U mnie kondycja lepsza, choć jeszcze nie-najlepsza.
Dzisiaj mam w planach obiad kombinacyjny albo odmrożony bigos czyli łatwizna.
Skompletuję sobie przepisy ciastkowe i śledziowe gdyby znowu stronka znikła, przemyślę listę zakupów i odwalę rachunki domowe by nie siedziały na głowie kiedy mam robotę w kuchni.
Pozdrawiam i kolejną kawusię stawiam
Witam z mroźnego tym razem zakątka, bo rano było -9.
A niech mrozi, może wymrozi te wszystkie wirusy, a także kleszcze i ślimaki /działkowiec się we mnie odezwał/.
Dziś zabieram się za amoniaczki. Jakoś nie mam za wielkiej ochoty, ale zaplanowane i trzeba plan realizować.
A co się dzieje z naszą Nadią??? mam nadzieję, że ok, a tylko może prądu nie ma?
Goplana też ostatnio rzadko wpada...
Zostawiam herbatę z pigwą i udaję się w rejon kuchni. Trzymajcie się zdrowo.
No własnie, właśnie czyli 'doookładnie: gdzie jest nasza Magiczna Gospodyni spod Londyńskiej Gwiazdki
Tyle dni bez słowa i cieplutkich skarpet, szalików :((
Marzniemy tutaj tak dosłownie i tak 'duchowo.
Pozdrawiam
I u mnie poniżej zera, symboliczne -1. Przed wschodem słońca może jeszcze spaść ciut na chwilkę, to najzimniejsza część doby.
I od soboty cały przyszły tydzień zapowiada się przymrozkowy.
Dzisiaj nastawię barszcz, bo sobota i niedziela będą uszkowe.
Właśnie dotarło do mnie, że od soboty to już za tydzień święta, a ja nie mam buraków na drugi barszcz. Wygląda na to, że muszę dzisiaj kupić, bo od poniedziałku pełna praca, bez wolnych godzin.
Zaraz pora pomyśleć o śniadaniu i ruszać do psa jak się rozjaśni.
Pijecie tylko jedną kawę z ana, a potem już nic, czy w innym towarzystwie to robicie?
Ale puchy... nie ma z kim słowa zamienić, gdy człowiek oderwie się na chwilę od roboty...
Ja generalnie piję tylko z rana, chyba, że jestem gdzieś.
A potem do pracy, jak wracam to w Polsce już przed lub po północy.
Teraz mam niby wolne, ze służbą u psa. I mam dużo mniej czasu niż normalnie, hehehe, więcej i częściej w pracy mogę wygospodarować, hehehe.
Zwykle 2ie lub nawet 3y.
2gą popijam w biegu, przy robocie /wtedy zasuwam jak ten osiołek w kieracie , bez zastanowienia co i dlaczego tak mi ciężko /.
Dzisiaj akurat odtajałam przed tivi /wciągnął mnie mini-serial z cyklu 'Ostatnie gwiazdy/ więc popijałam kawę z całą rodziną Newman, ich przyjaciółmi i wielbicielami, do których i ja należę.
Piękni, utalentowani, sławni, nie-biedni a jednak normalni.
Palma im nie odwaliła, życie ciężko przepracowali, swoje wycierpieli a jednak myśleli o poprawianiu świata, pomaganiu innym.
A jak kupię ekspres do kawy od Brada P. czyli de l... to chyba z nim tą 2gą będę popijać /co musimy odłożyć w czasie, może nawet na świętego nigdy, bo strasznie się ceni super-star i firma co go wynajęła/.
Spokojnej nocki
Ja mam magnifica z de longhi. Z dołączonym zbiornikiem na mleko, że sama robi cappuccino i latte. Już dwa lata.
To był nasz pierwszy prezent na 30 rocznicę ślubu. Jeszcze przed rozpoczęciem roku rocznicowego, ale w grudniu.
Generalnie chciałam kupić inny, tańszy model, ale nie dostarczyli, gdy był w promocji na black friday. To zaczęłam szukać po necie, ale było sporo drożej niż ta cena, która chciałam zapłacić. I znalazłam też obecny ekspres, z zaporową ceną, której nie wiem czy kiedykolwiek byłabym w stanie zapłacić (w sensie pogodzić się z tak dużym wydatkiem), ale wiedziałam, że innego nie chcę. Albo ten, albo wcale.
I za dwa tygodnie dokładnie ten ekspres pojawił się w ofercie sklepu, gdzie nie dostarczyli tego tańszego, w sporo niższej regularnej cenie i jeszcze w promocji o 200 dolarów taniej.
Miał być nasz...
Ale gdyby był od razu w ofercie, nie widziałabym sporo wyższych cen w necie, pewnie nie zdecydowalibyśmy się kupić.
A tak to była okazja.
Co więcej nigdy nie mieli więcej tego modelu, tylko te tańsze.
Witam :)
z Narnii - znowu dosypało nam sporo śniegu. Pięknie jest i tak właśnie być powinno. Zaraz złapię za miotłę i łopatę, może nawet bałwana ulepię ?
Teraz szybkie i pożywne śniadanie, potem trochę gimnastyki bez muzyki ;(
Czekam z nadzieją na wpis, liścik od Gwiazdki Grudniowej
Smutno tu bez Niej.
Pozdrawiam i do zajęć cięższych-domowych gnam, bo kto jak nie ja
Witam czwartkowo
Jak zwykle zaczynam pracowniczy dzień z dźwiękami z RMF Classic i jest mi wtedy duuuuużo milej Pozapalałam na parapecie lampki, lampeczki, świeczkę i patrząc za okno cieszę się, że siedzę w ciepłym pomieszczeniu. Dziś jest bardzo mroźno. Mgła zamienia się w szadź na drzewach. Odczuwalnie, kiedy szłam do pracy było minus 16 stopni. O godz. 6.30 przechodziłam obok Katedry i pomyślałam, że jeśli będzie otwarta, to wejdę się pomodlić. Drzwi ciężkie więc pchać trzeba było mocno. Były już uchylone, kiedy zobaczyłam w środku totalną ciemność i maleńkie, mrugające świeczki. Z dala wyłaniał się zarys ołtarza z dużymi świecami. To było naprawdę niesamowite. Całość podbiła nagle muzyka. Potem zaczęły wchodzić pojedyncze osoby, snując się powoli z tymi swoimi malutkimi świeczkami. Dawno się tak nie wzruszyłam... Było pięknie.
Wspomniałyście o ekspresie do kawy. Mój De Longhi (kolbowy) mimo, że skromny jest jak dla mnie the best! Spisuje się idealnie. Zazwyczaj piję dwie kawy - jedną przed pracą a drugą już po obiedzie. To jak nagroda za cały dzień. Uwielbiam zapach kawy
Dobrego dnia
Witam kochani czwartkowo
Dzięki za wszystkie wpisy, tesknoty, smuteczki, radosci, za gwar jaki tu panuje, za pyszności jedzonkowe i do picia, za to, ze jestescie i się wzajemnie wspieracie
Mnie sie zdarzylo zachorować niestety, od niedzieli leze w lozku
Kości mnie juz bola, ale nadal jestem slaba, nawet sama kołdry nie dźwignę, niemniej jednak zaczelam juz szlafrokowac, czyli chodzić po domu w szlafroku i robić drobne czynności
Musze nabrac sil, zeby wrocic do normalnosci. Paskudny virus położył mnie do łóżka w niedziele, i nie dosyć ze tylko spalam z przerwami na picie i toaletę, to zwykłe gotowanie w kuchni, te opary, osłabiały mnie jeszcze bardziej, a jak chcialam zrobic sobie ryz z jablkami, to prawie bym klapla w tej kuchni i dalam sobie spokoj.
Mialam tylko bol glowy na poczatku, wysoka temperature, ktora zbita nastepnego dnia narastala, natomiast nie mialam dreszczy, bolu gardla, kataru, kaszlu i nie pocilam sie - nie moglam sie wypocic nawet pod 3 kocami i pijac lipe, herbatki z cytrynka etc. Dlatego musze do tego podejsc ostroznie, bo to musi wyjsc z organizmu, a na razie nie chce. Temperatury nie mam, czuje sie znacznie lepiej, wiec robie wpis i wracam do moich kochanych lowiecek, bo jak pasterz zachoruje, to w glowie sie kotluje hihihi
Jeszcze jedna zła informacja to 13 grudnia zmarła mojego dziadka druga zona w wieku 90 lat :(
Natomiast z dobrych wiadomości, to to, ze corka 14 grudnia miala graduation, czyli dostała dyplom ukończenia studiów i byliśmy bardzo szczęśliwi. Maz tylko pojechał, bo ja zostałam w domu niestety. A moze i dobrze, bo to bylo dosc daleko a swoje przygody tez przeżył, bo strajkowaly koleje, metro i musial jechac 4 h autokarem też z przygodami....
Cieszę się ze wracam powoli do zdrowia, dla mnie zatrzymał się czas i ped przedświąteczny, teraz tylko modlę się o siły, żeby móc w końcu zrobić za kilka dni piernik staropolski i zycze Wam duzo zdrowia i zasilajcie swój organizm w witaminę C, bo mój tego potrzebuje wyjątkowo dużo :)
U nas spadł śnieg odkąd polozylam sie do łóżka i czeka powoli topniejąc, tak ze mozna powiedziec, ze przeniedzwiedziowalam zime w uk
Milego dnia
Witam wszystkich, w szczególności odnalezioną zgubę. Nadia, dobrze, że już lepiej, zdrowiej szybko, wszak święta tuż, tuż.
A propos świąt - wiem, że będę, ale nastroju nadal nie czuję. Rozmawiałam z przyjaciółką i też mówi to samo.
Ja dziś piekę drugą porcję amoniaczków, bo syn poprosił, żebym zrobiła więcej.
Trochę taka zabawa z tym wycinaniem ciasteczek foremkami, maczaniem w białku i cukrze i dopiero pieczenie partiami. Ale jak trza to trza...
Jutro będzie dzień pierogowy, obiecałam M, że zrobię na obiad /u niego to zapewne będzie na wszystkie posiłki, tak przepada za nimi/.
W nocy znowu popadało i dosypało. Dziś pogoda na marzec, licząc od Lucji. Muszę zapisać co i jak.
No to zdrówka życzę, trzymajcie się.
Nadiu, dopadło Cie pewnie to paskudztwo, ale za to teraz już powinno być tylko lepiej. "Takie "szczęście w nieszczęściu", że przed świętami, bo do 24 grudnia zbierzesz siły i pozostanie Ci cieszyć się magią tych dni. Życzę z całych sił żebyś się prędko zregenerowała. Uściski
Nadia, dobrze, że zdrowiejesz.
Moją myślą było, że dopadło Cię choróbsko, tylko nie chciałam tego artykułować głośno.
Cieszę się, że powoli idzie ku lepszemu.
Gratulacje dla córki i dla Was rodziców.
Myśmy mieli w maju uroczystość, córka skończyła licencjat.
A wczoraj zakończyła pierwszą sesję na studiach magisterskich, z punktami za egzaminy i cały semestr na najwyższym z możliwych poziomów - GPA 4.0, wyżej nie można.
Jestem taka dumna z niej.
Mam dalej służbę u psa. Moi utknęli w korku, nie wrócili do domu, pojechali do rodziny (nie dziwię się, bo tyle godzin z noworodkiem w samochodzie).
Czyli znowu będzie spacer.
Osiedle, na którym mieszkają jest ogromne, wije się i nigdy nie wiadomo, gdzie wyjedziesz, a nawigacja średnio dobrze prowadzi przez osiedla.
Wczoraj poszłam na spacer z psem, wyszłam inaczej niż myślałam, potem poszłam ścieżką, która od dawna mnie korciła. Wyszłabym w innej części miasta, a w zasadzie w innym mieście, bo to takie dwumiasto połączone. Skróciłam drogę przez czyjś ogródek. Gdyby nie nawigacja i punkt poruszający się w powietrzu, czyli ja przeszłabym dużo więcej, nim wiedziałabym gdzie jestem. Dużo dalej od domu.
Nie był to problem, bo zakładałam długi spacer, nie mniej sam fakt, że nie bardzo wiem gdzie wyjdę, działał na nerwy.
Ale dobrze, że teraz, a nie z dwójką dzieci, jedno na rowerze, drugie w wózku.
Super zdolna dziewczyna, gratuluję
Spaceruj ile możesz, jak wróci maluszek to luzackie spacery z pieskiem odpadną.
Labirynt osiedlowy przeraża, a taki ogromny to nie dla mnie, nawet nawigacja by nie pomogła.
Dwoje dzieci 'zmotoryzowanych to trudne zadanie. Na szczęście dziewczynka na rowerku a chłopczyk w wózeczku, gdyby było na odwrót to chyba smycz dziecięca byłaby potrzebna albo wsparcie psa-stróża.
Nadia, gratulacje dla córki i rodziców. Super... ja już dawno wyrosłam z takich przeżyć, niebawem będę przeżywać sukcesy wnuków.
Ekkore, gratuluję tak mądrej córki... lubię mądrych młodych, którzy chcą i się uczą.
Dzięki Alman.
I pomyśleć, że to Młody miał być pasmem sukcesów, piekielnie zdolny, nic z tym nie zrobił. Życie mu się pokickalo.
Młoda miała skończyć szkołę tylko i robić coś w życiu.
W Stanach rozkwitła, szkołę średnią skończyła z wyróżnieniami, ze wszystkiego w czym brała udział.
Na studiach trochę się pogubiła, zbyt dużo pracowała zarobkowo, trochę zdrowie pokrzyżowało jej wybory, musiała zmienić kierunek. Ale tak miało być, bo odnalazła siebie. Magisterkę robi w tym nowym kierunku i jak widać idzie jej dobrze.
Dla mnie samej wykształcenie to rzecz drugorzędna. Oczywiście lepiej mieć niż nie mieć. Ale jeżeli znajdziesz pracę, która będzie sprawiała radość i zapewni utrzymanie, uczelniany papierek jest mało istotny.
Nota bene mój siedzi głęboko w szufladzie.
Pomaga mi w znalezienie lepiej płatnej pracy wśród zajęć podstawowych, do których nie jest potrzebny. I lubię co robię.
I wiem co powinnam robić, w czym byłabym dobra, zgodnie z wykształceniem.
Tyle, że nigdy w życiu tego nie robiłam, dojrzałam w zupełnie innym systemie ekonomicznym i musiałabym ukończyć na nowo kosztowne studia w podobnej dziedzinie.
Ekkore, ja odwrotnie, dla mnie wykształcenie to rzecz ważna, pierwszorzędna wprost. W moich czasach, pracę też otrzymywało się z reguły zgodnie z wykształceniem. Teraz jest nieco inaczej, wykształcenie sobie, praca sobie, a jeszcze zarobki czy majętność sobie. Mimo to, wykształcenie stawiam i tak na pierwszym miejscu i lubię patrzeć czy słuchać o młodych ludziach uczących się, osiągających dobre wyniki, bogatych w wiedzę, a niekoniecznie w kasę.
Sama nie wyszłam z bogactwa, ale nauką i własną pracą zdobywałam sama wszystko, lubiłam się uczyć, a uzyskiwane wyniki dawały mi dużo satysfakcji. Potem bardzo też dbałam, by moje dzieci otrzymały dobre wykształcenie, zgodnie z ich zainteresowaniami. I co ciekawe, wszystkie pracują w wyuczonym zawodzie, ale synowe już nie, co innego zawód wyuczony, co innego zawód wykonywany.
Bądź dumna z córki, bo zasługuje, nawet ja, choć nie znam, też się cieszę.
A tak na marginesie /przepraszam, to nie wchodzenie w cudze sprawy, ale piszę szczerze/, nie wiem czemu często myślę o Twoim synu, jakoś tak jak napisałaś jakiś czas temu o problemach... myślę tak po matczynemu, że Wy sobie tam razem, a on taki tu sam...i to myślenie jest niezależne ode mnie, ot, chyba Matka Polka odzywa się we mnie, a raczej Babcia ...Pozdrawiam.
Nawet nie wiesz ile razy proponowaliśmy jemu przyjazd. Najpierw na okres wizy, długie wakacje na wyciszenie umysłu.
Rozmawialiśmy ze znajomymi, żeby poręczyli za niego w procesie zielonej karty.
Odmówił.
Gdybym wiedziała, że wszystko tak się poplacze, zostałby na siłę, nie pozwoliłabym mu wyjechać. Ale on był taki poukładany, miał skończyć licencjat i starać się robić magisterkę tutaj. To była jego decyzja, on chciał wracać.
A co do wykształcenia, jestem jak najbardziej za zdobywaniem, pogłębianiem wiedzy.
Mimo wszystko to ułatwia życie zawodowe, nawet jeżeli zmieniamy branżę.
Ale nie przeszkadza mi kompletnie, gdy ktoś nie czuje potrzeby dalszej edukacji, coś tam umie i praca, którą wykonuje sprawia mu przyjemność.
Wszystko zależy od nas samych i naszych motywacji.
Ja się bardzo cieszę, że córka się uczy dalej i że dobrze jej idzie.
Tego chciałabym i dla syna.
Nawet nie wiesz, jak rozumiem Twoją sytuację, jak Cię rozumiem i przepraszam, że całkiem niechcący podrażniłam pewnie "ranę". którą nosisz.
Przepraszam, pozdrawiam, przytulasy ślę.
Nadiu jesteś już w dobrej formie psychicznej, kondycja też pewnie wróci niebawem.
Mnie najlepiej wzmacnia dobry barszczyk czyli pikantny i kwaśny /cytryna lub ocet smakowy/.
Podobno rosołki są świetne - co kto lubi, ja nie przepadam /smak rosołu z kurczaków sklepowych mnie odrzuca a zagrodowych nie mam/.
Gratuluję całej Rodzinie, fajnie że egzaminy zaliczone i możecie świętować wesoło.
Pozdrawiam
Piątek, piąteczek, piąteluniek. Jupi!
Wyczekiwany dzień Ech, jak dobrze!
Po pracy muszę iść do fryzjera podciąć włosy żeby mieć na święta porządek na głowie Jutro zrobię brakujące zakupy a potem zabieram się za ostatnie wymiatanie kurzy. Na szczęście niewiele zostało. W sobotę upiekę 4 blaty piernikowe. Wolę piec takie cieńsze, niż jeden gruby bo potem trzeba kroić a ja nie mam wprawy i obawiam się, że wyjdą mi nierówne albo co gorsza połamię
Dziś lepiej się szło do pracy, bo już nie ma takiego mrozu jak wczoraj. Co nie oznacza, że jest ciepło
W poniedziałek i wtorek nie zaglądnę do Kawiarenki, bo od rana będę miała pełne ręce roboty, ale liczę na to, że może w środę zrobi się czasowo "luźniej". No ale póki co weekend przed nami. Pewnie będziecie sporo pracować. Co planujecie?
Zostawiam gorącą herbatę z sokiem, cytryną i imbirem.
Dobrego dnia
Witam. U mnie temperatura koło 0 i coś pada, pewnie śnieg z deszczem, bo słychać stukanie o parapet a nie widać, czyli śnieg z deszczem.
Ja dziś mam dzień pierogowy, jutro dokładniejsze ogarnięcie chałupki i może choinkę już przygotuję. Tak się porobiło, że choinka stoi jeszcze przed świętami. Pamiętam z dzieciństwa, że choinka dopiero w Wigilię była strojona, no a wszystkie potrawy na kolację też robione w tym dniu... Mama już od świtu krzątała się w kuchni...
Ale może to dlatego, że nie było lodówek i zamrażarek.
Ja w tym roku jakoś bez planu zmierzam do świąt, to niebywałe u mnie. Zawsze menu i harmonogram był rozpisany na m-c wcześniej, a teraz...czyżby to starość zawładnęła mną??? choć ja nie czuję się stara, wprawdzie nie mam już 29,5 jak do niedawna, ale stara???
Póki co idę nastroić się do jakiejś roboty. Trzymajcie się zdrowo.
To nie starość tylko doświadczenie. Kiedyś musiałaś planować a teraz już włącza się "automat" i działasz "bez zająknięcia"
hahaha, mówisz Smakosiu, ze to doświadczenie? przez grzeczność nie zaprzeczę i tego będę się trzymać...przytulasy ślę
Witam
znowu na biało - sypie od nocy i chyba przez cały dzień.
Co planuję? nie wiem jeszcze, bo moje plany zwykle ktoś lub coś niweczy ;((
Jak nie wirus, to lenistwo albo nagłe wezwania rodzinne.
Kombinuję farsz do uszek z mielonymi orzechami zamiast bułki tartej, wspomniane wcześniej gotowane ziemniaki może też dodam gdyby masa była zbyt sucha.
Wczoraj szybko kupiłam niezbędne mięsa i przyprawy, od poniedziałku picowanie domu i pieczenie, gotowanie.
18go niedziela handlowa, może z niej skorzystam - ryby, pieczarki, dobry ser mielony i jeszcze lepszą mąkę pierogową dokupię.
Prezenciki mam, owoce są, słodycze będą domowe.
Pracujcie Pszczółki Domowe i chwalcie się efektami
Oj Ty pszczółko Smosiu. Nie kombinuj z tym farszem do uszek, nie eksperymentuj. Grzyby i pieczarki są w sam raz, a na koniec mielenia, żeby "wyczyścić" maszynkę przepuszczam kawałek bułki i wtedy z reguły już nawet tartej nie trzeba. Nie wiem jak u Ciebie, u mnie na kolacji wigilijnej ma być tradycyjnie, eksperymentów typu orzechy do farszu grzybowego do uszek by nie zaakceptowali. Ale decyzja należy do Ciebie /jak w tym programie tv, ktoś pamięta?/.
Wiadomo, decyduję od zawsze sama o sobie /chyba, że mnie coś zaczadzi czyli otumani/.
Ja bez kombinacji umarłabym z nudów w kuchni albo przysnęła na blacie.
Nie używam maszynki: nie mam już takiej na korbkę a innej nie potrzebuję.
U mnie rządzi malakser lub blender.
Moja rodzinka musi akceptować moje odstępstwa od tradycji bo nie ma wyjścia /jak nie chcą jeść, niech sami coś lepszego ugotują a ja sobie odpocznę/.
Programów tivi nie pamiętam, bo ich nie oglądałam - miałam ważne powody: praca, nauka, obowiązki rodzinne i rzadko relaks.
Orzechów mam sporo, co mi szkodzi parę dodać do malaksera razem z grzybami.
Masz prawdziwe zadatki na profesjonalna kucharkę
Najpierw poeksperymentuj, zapisz i wydaj książkę
Nic nie będę wydawać, sknerus ze mnie straszny i zachowam w 'skarbczyku dla potomnych /chyba dla wnuczek mojej Siostry /.
A tak serio to nie chcę konkurować z Bahati, bo szans nie mam
i Ewą co gotuje - niech sobie bidulka zarobi /jak na miss przystało /.
Pozdrawiam
Smosiu, wyobraź sobie, że dziś w nocy, kiedy nie spałam i "łaziłam" po necie trafiłam na taką propozycję, by do farszu grzybowego dodać 2-3 łyżki posiekanych orzechów. Ty to masz nosa kulinarnego, podziwiam.
A jak myślisz, skąd ten pomysł?
Wyszperany w sieci. Czasem samo coś wpadnie do mojego anty- łba.
Ja raczej powinnam cukiernictwem zająć się, nie garami.
Jak to czasami warto coś poczytać , ze zrozumieniem
Pozdrawiam
Kochani witam ubraniowo piątkowo
Ubraniowo, czyli w koncu sie ubralam!
Zaskoczenie było rano w łóżku, jak sie obudzilam a tu kości mnie nie bola i moglabym juz leżeć sobie w tym lozku.
Okazalo sie, ze to nie od leżenia mnie bolalo tylko to ten zdradliwy virus, ktory nie rozprzestrzenil sie po calosci jak to zwykle bywa i wiemy ze nas bola miesnie i kosci i ze cos grypowego jest, tylko umiejscowil sie w okolicach kosci ogonowej i biodra prawego, udajac ze to od lezenia.
Niestety jak wstalam to bol sie pojawil znowu taki dziwny, jakby ktos dal ci zastrzyk bolesny w posladek i przy kazdym ruchu to odczuwasz.
Cos czuje, ze tak latwo nie odpusci.
Teraz rozumiem, dlaczego wczoraj mój kot non stop siedział na moich nogach na kocu, obojętnie czy go przesuwałam, czy sama musialam wstac, to on z upartością kociaka kladl sie na moich nogach i zasypiał wyciągając tego nieproszonego gościa :)
Dobra koniec o chorobach
Wracajac do graduation, to córka zdobyła też wyróżnienie za dobre wyniki w nauce, podobnie jak Ekkore jestem bardzo z niej dumna
Dziekuje wszystkim za gratulacje, przekaże jak się pojawi u nas :)
Ekkore gratulacje również dla Ciebie i Twojej córki
Dziekuje kochani, ze mnie wspieracie w tej chorobie, wiem ze z dnia na dzień będzie lepiej, ale to powolny proces.
Mimo wszystko raźniej jest w grupie kawiarenkowej
Alman piecze amoniaczki i oczami wyobrazni widze juz te ciasteczka jak byly robione :)
Smakosia planuje piernik na sobotę zdaje się? To już jutro! :)
Kazdy ma jakies plany i stara się z nich wywiązać, a jak sie nie da wywiązać to i tak świat się nie zawali, bo przecież tu nie chodzi o jedzenie, tylko o atmosferę świąteczną, żebyśmy dobrze się czuli w ten wyjątkowy czas
Najfajniejsze są rozmowy i wspomnienia z dawnych lat, jak to kiedyś bywało i jak się świętowało...
Więc warto dzieci zgarnąć razem podczas tego dnia i opowiedzieć im jakąś historię z życia, albo usłyszana od kogoś, i to może utkwić im na długo w pamięci, właśnie ta wasza historia....a może będzie przekazywana z pokolenia w pokolenie.... kto wie
Milego piatku
Tyle, że dla dzieciaków i nastolatków opowiadanie historii to takie przynudzania.
Bo jak można było świętować bez smartfona i internetu.
Młodzi chcą nowej tradycji, na starą się buntują. I gdy bunt opadnie, wracają do tego co było.
A potem, gdy opowiadającej osoby zabraknie, jest czemu ja nie słuchałam.
My nie byliśmy inni generalnie (bo wyjątki zawsze i wszędzie są).
Moja babcia lubiła opowiadać o Francji - była nianią, tam poznała dziadka. Opowiadała o Kazachstanie - ale z taką lekkością, że nie czuło się tragedii, jaką przeżyli.
Tyle, że ja nie chciałam słuchać, lepiej było latać z kuzynostwem i ich kolegami. Coś tam zostało.
Jak babcia zmarła, zaczęto głośno mówić o tym co ludzie przeszli. I nagle - czemu ha słuchałam jednym uchem... Coś tam zostało, ale bardzo mało.
Moja teściowa nigdy nie opowiadała o Syberii, zawsze płakała.
Ale w grudniu przed udarem nagrała audycję dla Instytutu Sikorskiego, pamięć zostanie.
Jeszcze żeśmy nie oglądali, mąż nie ma jeszcze siły.
Dlatego też trzeba troche sie sprezyc w sobie i zachęcić dzieciaki w taki sposób, aby odeszły od sprzętu i w tym tkwi nasza moc tajemna ;)
Jakoś jak był emitowany Harry Potter to wszystkie dzieciaki rzucały sprzęty i oglądały z zapartym tchem :) One uwielbiają magiczne wątki...
Dlatego starsi też powinni odrzucić na ten czas komórki, bo to też im przeszkadza, w planowaniu zaproszenia, do magicznego świata sagi rodzinnej - Powodzenia
Tyle, że dla dzieciaków i nastolatków opowiadanie historii to takie przynudzania.
Bo jak można było świętować bez smartfona i internetu.
Młodzi chcą nowej tradycji, na starą się buntują. I gdy bunt opadnie, wracają do tego co było.
A potem, gdy opowiadającej osoby zabraknie, jest czemu ja nie słuchałam.
My nie byliśmy inni generalnie (bo wyjątki zawsze i wszędzie są).
Moja babcia lubiła opowiadać o Francji - była nianią, tam poznała dziadka. Opowiadała o Kazachstanie - ale z taką lekkością, że nie czuło się tragedii, jaką przeżyli.
Tyle, że ja nie chciałam słuchać, lepiej było latać z kuzynostwem i ich kolegami. Coś tam zostało.
Jak babcia zmarła, zaczęto głośno mówić o tym co ludzie przeszli. I nagle - czemu ha słuchałam jednym uchem... Coś tam zostało, ale bardzo mało.
Moja teściowa nigdy nie opowiadała o Syberii, zawsze płakała.
Ale w grudniu przed udarem nagrała audycję dla Instytutu Sikorskiego, pamięć zostanie.
Jeszcze żeśmy nie oglądali, mąż nie ma jeszcze siły.
Dzięki za gratulacje, cieszy mnie Wasza radość.
Dzisiaj polski babski comber świąteczny, jak wyjdę z domu rano, wrócę jak po pełnym dniu pracy. Do psa, do koleżanki, znowu do psa. I wreszcie do domu.
Służba u psa przedłużona. Niestety mały w szpitalu, pochorował się, dostał gorączki, a w Stanach z noworodkami trzeba do szpitala.
Nie wiem kiedy wróca, może nawet w niedzielę. Nie pytałam o wiadomości, mają dosyć stresu, jak będą wracać dadzą znać. A ja będę chodzić do psa, ile potrzeba. Trzeba pomagać.
Idę jeść śniadanie i szykować się na dzień pełen zajęć.
Witam z zimowego zakątka
Zimno,śnieżno jak nigdy,ale jakie widoki. Już dawno nie było tak bajkowo.
U mnie już coraz bliżej świąt. Wyciągnęłam choinkę,bombki i lampki. Jeszcze dziś będzie ubrana. O 13:00 piekę piernik. Już ciasto rozlożyłam na blasze.A czemu od 13:00,no bo tańsza taryfa. Poza tym gotuję dziś barszcz czerwony z całymi ziemniakami. Już zaliczyłam odśnieżanie.Zajęło mi to godzinę,bo w nocy napadało chyba z pół metra śniegu
A teraz wracam do pracy ,ciągle jakiś bałagan się robi choć się sprząta
Właśnie wróciłam z treningu, łopata jakby lżejsza dzisiaj - śnieg jak puch i wsparcie sąsiedzkie.
Teraz już tylko odpoczynek bo padam na nos.
Wesołego wieczoru w domu lub na imprezie
Witam w biala sobote
Dzisiaj ostatni dzień śniegu i jeszcze po chorobie, zdążyłam wyjść do ogrodu i podziwiać bialy zmarznięty puch, który tak ładnie wygląda na drzewach, stolach, lisciach :)
Idzie odwilz, zapowiadają 10 stopni, deszcze i silne wiatry...
Ja przed chwilą umylam sobie w końcu głowę i czuje, ze wracam do zdrowia. Wczoraj wypralam pościele i dzisiaj tak dobrze się spało, ze gdyby nie budzik, to maz by zaspał do pracy
Zrobiłam też ciepłe skarpety na drutach z zylka dla syna, i już je przepralam, włożyłam na blokery i sie susza - dostanie na gwiazdkę ( jak wytrzyma tyle czasu )
A co u Was?
Sle poranne pozdrowienia wraz z muzyczka na obudzenie ;)
Skaldowie - Z kopyta kulig rwie
Witam i na kawę zapraszam, bo zrobiłam świeżutką.
U mnie zima w pełni, biało, puchato, ale nie wiem, jak długo się to utrzyma.
Dziś muszę ogarnąć kąty jakoś dokładniej, bo po niedzieli już nie będzie na to czasu.
No to trzymajcie się zdrowo.
Witam
w ten śliczny, zimowy poranek.
Święte słowa:
kochaj bliźniego swego jak siebie samego" - chyba za wysokie wymagania jak dla mnie /?? co mnie czeka, chyba czyściec - w piekle Polaków nie chcą, bo im kotły rozkręcają i na złom sprzedają, jak Żurek kabaretowy twierdzi/.
Miłego dnia, z dobrą pogodą 'naturalną i duchową
Foto chyba od Basi, warte przypomnienia:
Ja od rana zagoniona, choć wstałam na budzik jak do pracy. I dopiero teraz mam chwilkę.
Ale grzyby gotowe, obsuszone, mocno płynem podeszły w trakcie rozmrażania.
Wizyta u piesy zaliczona, wyprowadzona, wysikana, nakarmiona.
Mąż skończy śniadanie i bierzemy się za uszka, miejmy nadzieję, że damy radę do kolejnej wizyty u psa.
Albo, że pracodawcy wróca.
Jak nie, zostawię męża z końcówką lepienia.
Tu podaje pomysł z netu na przełożenie i dekoracje piernika staropolskiego :)
https://www.youtube.com/watch?v=vyTqWqvlnpQ&ab_channel=GREENCANOE
Witam niedzielnie
Sobota minęła pracowicie ale tak na spokojnie. Dokończyłam ogarnianie kątów w mieszkaniu, zrobiłam zakupy, upieklam chleb i piernik. Kiedy dzisiaj rano poszłam wyrzucić śmieci i wróciłam do domu, to odkrylam, że jeszcze utrzymuje się ten niesamowity aromat pieczenia. Na dodatek wymieszał się z akurat zaparzoną kawą. Czy może być piękniej?
Dziś w planach farbowanie włosów. U fryzjera byłam w piątek więc będę miała "komplet" na głowie
Byłam w Biedronce i kupiłam w promocji świeczkę o bardzo przyjemnym zapachu. Akurat jest promocja. Jeśli lubicie firmę Botanica, to polecam ten zapach (fotka).
Czas na herbatę, muzykę świąteczną i chwilę z gazetą
A! Zrobiłam wczoraj kilka fotek, bo było niesamowicie - wszędzie śryż.
Dobrego dnia
Dopisano 2022-12-18 8:46:44:
Napisałam "śryż" a miałam na myśli szadźale aktorzy do Ciebie zlecieli, oskary mają czy inne złote globy??
Witam niedzielnie :)
Wstawac spiochy, zaraz Wam tu podeśle kawkę wirtualna, bo widze, ze bez niej to ani rusz
Kochani wracam do życia pomalutku, pocichutku, ale zawsze do przodu, to juz cos :)
Zrobilam skarpety dla syna, wczoraj skończyłam tzn. blokowalam i suszylam. Skarpety wręczyłam mu od razu, bo zmarzluch niesamowity, a i w domu mimo ogrzewania za ciepło nie jest. Ze skarpet zadowolony, a to najważniejsze
Jak przeleje zdjecia to Wam pokażę :)
Dzisiaj sprobuje przejsc sie z mezem kawałek po dworze, trzeba się hartować, bo we wtorek dentysta mnie czeka
Mam nadzieje, ze dzisiaj odpoczywać będziecie, nalezy Wam sie po tylu dniach pracy i krzątania się po kuchni. Ja natomiast piekę 3 chleby z ziarnami. Wczoraj upieklam bezglutenowy i tez wyszedl, chociaz osobiscie wole z glutenem :)
Smakosiu piekne fotki :)
Kochani życzę Wam wspaniałej niedzieli
O joj! Jaka profesja! Widać doświadczenie w rękach. Brawo!
Dopisano 2022-12-18 15:31:51:
O nie! Znów dostrzegłam błąd. Chciałam napisać tak na luzie "profeska", to wskoczyło mi "profesja . Tak to jest jak się pisze w komórce.
Piękne skarpety.
Ja zrobiłam w życiu parę rękawiczek i jedną skarpetę (albo odwrotnie, nie pamiętam). Nie moja bajka. Ewentualnie za wcześnie, za młoda byłam. Teraz na pewno nie zacznę, bo oczek nie widzę.
Ale w tych moich okularach bifocus to całkiem fajnie lepi się uszka.
Choć czytać w nich nie lubię nadal, nie dlatego, że nie widzę, tylko że jak podniosę głowę, potem znaleźć ten punkt, żeby widzieć bardzo mnie męczy. Prościej zdjąć okulary.
Ale w sklepie są fajne, przynajmniej widzę ceny bez zdejmij załóż.
W kwietniu spróbuję zrobić progresy.
Wczoraj zrobiliśmy uszka, ponad 250. Część rozdana, Część zjedzona, dzisiaj powtórka z jedzenia jeszcze.
Teraz najbardziej smakują, na Wigilię i święta je się symbolicznie, teraz pełna degustacja.
I jeszcze na jeden obiad zostaną.
Farsz został, to może kiedyś paszteciki w kruchym drożdżowym cieście zrobię.
Albo wykorzystam do czegoś innego - schabowe a la pierogi, czyli kotlet cieniutko rozbity, nafaszerowany farszem pierogowym, opanierowane lub nie i upieczone.
A u kolezanki jadłam ruskie luzem.
Foremki do muffinek wyłożone boczkiem, najpierw podpieczonym już w formie lub na płasko, na to farsz jak do ruskich (z twarogiem lub same ziemniaki, tu proporcje dowolne, wzbogaconym co nam pasuje, po wierzchu serem żółtym. I znowu zapieczone.
Jakie to dobre było. Muszę zrobić.
Witam z mroźnego /-12/, acz słonecznego zakątka. Od rana mróz skrzypi, a słońce oślepia...prawie bajkowo.
Wirusy też szaleją. Syn chory i jego synek też, nie wiem jak będzie do świąt, czy wydobrzeją?
A poza tym... nic nowego.
Trzymajcie się zdrowo.
Dziekuje Ekkore, każdy ma swoje dary, Ty z tym wędzeniem, to jesteś nie do przebicia :)
Nawet nie zwrocilam uwagi - dziekuje Smakosiu :)
Bardzo ładne, cieplutkie i sama chciałabym takie mieć.
Talent wrodzony masz, cierpliwości dość to i efekty rewelacyjne
Dziekuje Smosiu za dobre słowa, przydadzą się jak w siebie zwątpię
O, nie zauważyłam tego dzieła. Nadia, to Ty zdolna jesteś jak nie wiem co, bo jeszcze szalik wydziergać na drutach to aż taki wyczyn nie jest, ale skarpety? tu już trzeba super zdolnych rączek, a Ty takie masz, to widać, słychać i czuć /hihihi/. Super, też bym takie chciała, szkoda, że nie jestem Twoim synem, ja też bardzo marznę w stopy.
Dziekuje Alman, ale cały czas się uczę na błędach. Teraz robie skarpety z pojedynczej wełny dla córki i okazaly sie za szerokie i musze kombinowac ;)
Witam słonecznie
i mroźno, a miejscami bardzo ślisko - stąpałam dzisiaj jak baletnica, by bezpiecznie dotrzeć po bułki i cebulę do śledzi.
Tak więc teraz robota kuchenna: zaprawić mięso, przygotować śledzie, podsmażyć grzyby i jutro chyba farsz do uszek będzie gotowy.
Wczoraj upolowałam ser i rybę wędzoną, nie mam tylko świeżej.
Jak nie kupię, to będzie smażony filet.
Mamy lekki młyn, jak to zwykle pod koniec roku bywa - każdy sobie przypomina czego od nas chce i dzwoni, pisze albo odwiedza.
Fajnie, tylko czas tak szybko ucieka a my coraz wolniejsi i bardziej leniwi - wieczorkiem zasypiamy jak maluchy, po dobranocce albo po meczu
Pozdrawiam i do kuchni pędzę
Witam poniedziałkowo i piernikowo
Dzisiaj zaczęłam piec blaty piernikowe do piernika staropolskiego, a reszta ciasta pójdzie na pierniczki
Jestem w trakcie roboty, więc muszę być czujna, żeby nic mi sie nie przypalilo.
W sumie fajnie sie piecze tak bezstresowo :)
Przełożę je za dwa dni powidłami tylko, no i może polewa na to czekoladowa, i tyle w tym temacie.
Do lepszego pieczenia puszczam sobie delikatna muzyke z internetu:
https://www.youtube.com/watch?v=B5W7lESYY3Y&ab_channel=SoothingSounds
Uważajcie bo w Polsce panuje covid z jelitówką
Miłego przedświątecznego tygodnia :)
I już poniedziałek, za tydzień u mnie będzie po świętach, 26 to normalny dzień roboczy.
Wczoraj zrobiłam córce ciasto na pierogi, ona zmielila sobie farsz, mąż bawił się z psem na dworze. I pojechała lepić do siebie.
U mnie mroźny poranek, -3, na Święta ma być -7. Zobaczymy.
Dzisiaj pierwszy dzień w pracy na full.
Mały ciągle przeziębiony, zapchany nosek. Ciężko mu spać, ciężko jeść.
Jak musiało być źle wcześniej.
Także mam dzień pełen roboty od początku.
Ściągam mu wydzielinę z nosa, ale nie gruszką tylko wężykiem z filtrem na końcu małej probówki. Działa rewelacyjnie. Ludzki wdech ma dużo więcej siły niż mała grucha.
Witam z wciąż zimowego zakątka
Widzę, ze u Was już tyle porobione, a ja zaledwie wczoraj piernik masą śliwkowo czekoladową przełożyłam. Dziś dopiero biorę się za ciasteczka i to bez entuzjazmu. Ostatnimi czasy jestem jakaś osłabiona i wyczerpana. Bylam wczoraj u okulisty, niby wszystko w porządku. Zdziwiona była że czytam bez problemu drobny mak. A ja mówię ze czasem oczy zachodzą mi mgła a ona mówi, ze to od nadciśnienia. W końcu mam z 1/2 stopień...
Dziś robię także domową wędlinę gotowaną. Kupiłam dorodny kawałek schabu więc do dzieła. Póki co pozdrawiam i sorki za nieobecność. Czasem tak się ma, ze najlatwiej się zaszyć pod kocem i nie wysciubiac nosa Moze wpadnę pozniej na kawkę
No to kochana uważaj na zdrowie, bo co z tego jak wszystko zrobisz, a nie będzie miał kto tego jeść, bo człowiek chory patrzy zupełnie za czymś innym ;)
Dobry wtorek :)
Coraz cieplej i ślisko jak na lodowisku.
Prawie nie wychodzę z domu, siedzę w kuchni, oglądam świąteczne kawałki, wymiatam kąty.
Rózgi nadal nie znalazłam, ale parę przydasiów, zabawek i szpargałów.
Wczoraj zaprawiłam śledzie wg Meganek - z cebulą, przyprawami i pigwą świeżą. Pachną super, jutro sprawdzę jak smakują.
Grzyby czekają nadal na zainteresowanie, mięsko upiekłam /polędwiczki z żurawiną, pieprzem cytrynowym, mielonymi goździkami, imbirem i octem malinowym + woda do podlania/. Samo wyszło w naczyniu żaroodpornym, w piekarniku: 180, potem 150 C.
Chyba zacznę od grzybów dzisiaj, potem ??, jutro wypucuję wszystko "na błysk /chyba w oku / i zacznę dekorowanie, w sobotę skończymy razem zawieszanie światełek i stroików.
Oj pracusie, mam wyrzuty sumienia przez Was - jak można być tak pracowitym i radosnym, nie potrafię tego i chyba już nie opanuję tej sztuki.
To do dzieła, eM już czeka na 1sze pierogi i uszka
Pozdrawiam
Witam. Dziś obserwujcie u siebie pogodę, taka będzie w sierpniu.
U mnie +2 i zaczyna prześwitywać słoneczko.
Smosia pisze o radości, która z nas tryska. No, jeśli mam być szczera, nic ze mnie nie tryska. Nie mam świątecznego nastroju. U młodszego syna wirus się panoszy i zatacza coraz szersze kręgi, syn i wnuczek już chorzy od soboty, dziś w nocy źle się zaczęła czuć wnuczka... a święta coraz bliżej.
Dziś muszę zlać barszcz zakiszony, no i jakiś obiad sklecić. Będzie kapuśniak i może krokiety z ruskim nadzieniem, bo został mi farsz od pierogów.
Zasadnicze prace zaczną się chyba od jutra.
Trzymajcie się zdrowo.
Witam wtorkowo :)
U nas po sniegu ani sladu, zrobiło się znacznie cieplej a może i nawet słonko wyjdzie, kto wie?
A ja dzisiaj do dentysty, mam stresa jak jasna anielka, no ale nie ma co odkladac na zas, bo to nic nie da...
Moj maz jakby chorowity, mam nadzieje, ze go tak nie rozłoży jak mnie
Dzisiaj w planie robienie pierogów, farsz już jest i czeka, więc nie ma co się oglądać.
Blaty upieczone, pierniczki zrobione, tak ze jutro będę przekładać powidłami i robić polewy, oraz lukrować pierniczki :)
Musze cos zrobic ze śledziami, może po litewsku? Zobacze jak dam radę
Kochani będę miała dla Was mala niespodziankę na 24 grudnia, mysle ze Wam sie spodoba
Życzę udanego dnia i zdrowego
Oj będzie mnie mniej, będę wpadać jak po ogień.
Obecna dwójka dała mi więcej pracy wczoraj niż poprzednia trójka. Ale to było dobre zmęczenie, lepsze niż nuda.
Może nie będzie źle, gdy mały przestanie mieć zatkany nos, zacznie spać.
Bo teraz bardzo go męczy, katar budzi go, a potem nie może zasnąć, bo jest zbyt zmęczony. Butelkę pił wczoraj przez dwie godziny, potem zaraz był znowu głodny, bo był regularny czas karmienia. To też nie daje mu dobrze się wyspać.
Dzisiaj jest lepiej, bo dał radę w godzinę.
Wiecie coś na temat przepukliny pepkowej z doświadczenia w Waszym otoczeniu?
Jaką ma szansę na samoistne wchłonięcie.
Małemu się przytrafiło właśnie.
W piątek przed świętami pracuję.
Ale mam poniedziałek wolny, choć coś z tych Świąt będzie, a nie szybko spać, żeby rano wstać.
Witam środowo
Dwa dni ciężkiej pracy za mną i teraz już tylko rozliczanie i napisanie podziękowań do sponsorów. Paczki wręczone. Niestety liczba potrzebujących, ubogich i ... rośnie.
Pogoda lipna - raz lodowiska a raz chlapa. Wolę, to drugie, bo przynajmniej człowiek się nie połamie na drodze.
Przygotowania do świąt idą całkiem sprawnie ale wiadomo....w piątek i sobotę będzie najwięcej pracy.
Połówek już w pociągu i w południe powinien być w domu. Dla mnie w tym momencie zaczynają się święta
No ale póki co sporo mam spraw na głowie więc trzeba zabierać się za to
Dobrego dnia
Witajcie w środę
Idzie odwilż, czyli nic nowego Święta po wodzie, ale co tam najważniejsze by w sercu była radość. Dziś 21 grudnia. Pamiętacie, dokładnie 10 lat temu miał być koniec świata któreś z rzędu zresztą
Póki co świat istnieje i oby jak najdłużej.
Ciasteczka upiekłam, schab ""ugotowałam". W piątek robię sernik. A dziś idę do fryzjera i kosmetyczki, trochę się zrelaksuję a potem jeszcze wpadnę po zakupy.
To na razie
Ktory to ja juz koniec swiata przegapiłam, to nawet nie zliczę
Dawno temu czytałam, że odwołali koniec świata /jeśli już to tylko człowieka.../ - nie wiem czy śmiać się czy już płakać
Witajcie
kochane Pszczółki robotnice i te mniej zarobione.
U mnie wszystko powolutku, jak w smole, ale do przodu:
farsz uszkowy prawie gotowy, może dzisiaj nawet trochę nagotuję??
Wizyty przed, w trakcie i po Świętach zaplanowane.
Zostało: pieczenie sernika, pichcenie barszczu, ryby i kapusty.
Z milszych spraw: dekorowanie ogrodowej choinki /w tym roku obwieszę niski krzaczek żywotnika /, pakowanie drobiazgów-prezentów.
Tylko ostatnie, drobne zakupy oblecę i już.
Pozdrawiam i na kolejny kubek przed-świątecznej kawy/herbaty namawiam
Witam. Pogoda dziś zapowiada pogodę na wrzesień. U mnie rano +3 i słoneczko.
Rodzina młodszego syna chora, zatem nie będą na wspólnej kolacji, żeby wirusa nie roznosić. Ja muszę upiec dodatkowy sernik, za synową, bo skoro chorują, to nie upiecze, a miała właśnie sernik przynieść.
Jutro będę piekła zatem piernik do przełożenia powidłem /ale nie staropolski/ oraz 2 serniki - jeden królewski z brzoskwiniami, do połowy sera dodam troszkę maku, będą tylko kropki makowe w części sernika, zaś drugi to będzie sernik wiedeński, taki z 1,5 kg sera, podzielny, wysoki, ten na wynos.
Nastrój świąteczny na razie nie przyszedł. Jestem jakaś zdezorganizowana, choć w kalendarzu rozpisałam już co kiedy powinnam zrobić.
Dziewczyny, nabyłam nasiona CHIA, podobno dobre dla anemików, ale do czego je użyć, nie mam pojęcia. Wierzę, że mi podpowiecie.
Tymczasem trzymajcie się zdrowo, nie zapominajcie, że po świętach życie będzie się również toczyć dalej.
Alman tu masz przykładowy deser z nasionami chia:
https://www.kwestiasmaku.com/przepis/pudding-chia
Ja najbardziej lubię do chia pudding.
Proporcje to 1 miara chia na 4 miary płynu (mleko zwykłe, kokosowe, migdałowe), najbardziej na migdałowym mi smakuje. Plus cukier do osobistego smaku
Zalewam nasiona płynem, słodzę, mieszam łyżką, na 15 minut. Potem bzykam mikserem, żeby rozbić glutki, na godzinę zostawiam.
I jeszcze jeden bzyk mikserem. Nie cierpię tej zbitej krochmalowatej konsystencji, stąd mikser. Niektórym mieszanie łyżką wstarcza
Przekładam do pucharków, z owocami, orzechami, wiorkami kokosowymi, pomiędzy i na górze. I do lodówki (albo do jedzenia, choć czasami chia potrzebuje więcej czasu do napęcznienia).
Niektórzy mieszają z jogurtem oraz mascarpone, czasami kolorowe warstwy z owocami.
Mi mleko zwykłe do tego nie pasuje, więc jogurt i ser też średnio.
Raz zmiksowalam z owocami, ale nie pasowała mi konsystencja, nie było kulek.
Poza tym czasami daję do owsianki. I do chleba do srodka.
Na pierwszym zdjęciu ostatni w wykonaniu pucharek, z listopada.
Czerwona warstwa to gotowana żurawina
Drugie zdjęcie to jakieś z lata.
Witajcie środowo
Widze, ze nie tylko u nas odwilż nastąpiła, ale w Polsce to samo. Nie wazne, jak mówi Goplana, czy swieta beda biale, czy nie, ważne by w sercu zawsze był maj :)
Dzisiaj niektorzy beda sie relaksowac u kosmetyczki, a ja jak zwykle stresować, najpierw u lekarza, a potem znowu u dentysty. Mam nadzieje, ze to ostatni raz przed świętami .
Dużo ludzi teraz choruje, maz tylko zdołał mnie zarejestrować, bo ludzie walą drzwiami i oknami, cos panuje teraz, więc uważajcie na siebie, jak tylko możecie
Jak tam u Was robota? Smakosia dobroczynna, Alman bez nastroju, ale nic dziwnego skoro rodzina choruje, to sercem jestesmy z nimi, miejmy nadzieje, ze sie wykuruja zanim nastana swieta. To samo z Ekkore i jej maleństwem. Niestety nie znam nic na przepukline pepkowa, trzeba pytać doświadczonych lekarzy. Smosia to pewnie już tak wtopiona w prace przedświąteczne, ze ciezko ja dopatrzyc ;)
U mnie pomalutku. Wczoraj zrobilismy pierogi z kapusta i grzybami, troche uszek, pierniki przełożone powidłami i polewy zrobione :)
Dzisiaj bede robic śledzie, ale nie po litewsku, jak wspomniałam, ale po wilensku, lekka roznica
A teraz mam troche pytan do Was:
1.Gdzie przechowujecie już przełożone pierniki?
2. Macie jakies doswiadczenie z zywnoscia bezglutenowa?
Prawdopodobnie mój syn, od niedawna nie toleruje glutenu, jak cos zje to toaleta, musi mieć bezglutenowe :( A jak zrobić ciasto na pierogi bez glutenu, skoro po zamrożeniu powstają dziury w cieście i tego nawet gotować nie idzie bo farsz wypłynie. Ręce opadają ....
Moj maz tez taki, jakby bakcyla połknął, teraz polozyl sie na chwile, ale mam nadzieje, ze dojdzie do siebie.
Dobra ide go przykryc kocem, a Wam zycze zdrowia i milej srody
Bez glutenu tradycyjne wyroby mączne nie wyjdą.
Można próbować zrobić namiastke, używając gumy ksantanowej albo guar, ale to trzeba znaleźć odpowiedni przepis, bo samemu eksperymentować ciężko.
Niektóre mieszanki bezglutenowe są już dobrane proporcjami tak, że wychodzi coś a la w teksturze, bo w smaku nigdy nie będzie.
Można próbować piec pieczywo czy ciasta z opcji keto, one w większości są bez glutenu, chyba, że używają, żeby zachować smak i teksture, samego glutenu (białko pszeniczne), trzeba czytać czy nie zawierają gotowych mieszanek.
Jak przejrzysz moje przepisy, te najnowsze są bezglutenowe, ale nie dlatego, że nie używam glutenu, tylko węglowodanów zbożowych na ile to możliwe.
Co do pierogów, to preferuję tradycyjne, jeżeli mam jeść. Ale ja nie mam żadnej nietolerancji glutenu.
Jak będziesz miała pytania, to odpowiem - ze strony low carb czy keto. Ja się odżywiam niskoweglowodanowo, z wykorzystaniem przepisów keto oraz własnej twórczości.
Na pierwszym zdjęciu mój ulubiony chleb z masła orzechowego (u mnie migdałowe ulubione), na drugim bułki keto, bez grama mąki, na trzecim pijana śliwka z przepisu ireny sikory od nas z WZ, zrobiona w wersji LC, a i bezglutenowej przy okazji.
A co do przepukliny - moi mają diagnozę- wchlonie się albo operacja.
Pytałam Was, bo może ktoś się zetknal, ja sama nigdy, jak to wygląda z tym prawdopodobieństwem.
Mały zdrowieje, wczoraj wreszcie oddychał bez zatkanego nosa, ciągle mu coś tam jeszcze świszczy, ale coraz mniej i coraz rzadziej.
Spał w domu, nakarmiłam, pojechaliśmy na pływanie, w samochodzie drugi raz zasnął, przespał całą lekcję, pierwszy raz tak spokojnie. Kilka razy to go ruszałam czy nic mu się nie stało.
W nocy też dobrze spał, chyba z jedną pobudką.
Teraz też posypia, musi odrobić straty z zeszłego tygodnia, hehehe.
A my mamy zadanie zrobić domek z piernika.
Wszystko mamy tylko połączyć i udekorowac. Ja się nie czuję na siłach, nigdy mnie to nie ciągnęło artystyczne zajęcia, nie umiem więc to będzie pierwsza pokraka w moim życiu. Dekorowanie ciastek polegało na posmarowaniu lukrem lub czekoladą i posypaniem czymś. Gotowe.
Ale Mała będzie miała radochę, którą zje w międzyczasie.
Witam. Wpadłam tylko się przywitać. Dziś ogrom pracy przede mną, głównie pieczenie. Zatem pozdrawiam, trzymajcie się zdrowo.
Witam czwartkowo :)
Pogoda bez słońca, wiatru i deszczu,wiec taka sobie. Na pewno nieswiateczna
Dziękuję za dobre rady Ekkore i jeszcze jednej naszej użytkowniczce, która napisała do mnie prywatnie, odnośnie kuchni bezglutenowej.
Każda rada na wage złota.
Teraz kieruje do wszystkich co czytają , kochani nie krepujcie sie, możecie tu bezpośrednio pod komentarzem dać swój komentarz, nawet tylko jednorazowo, a nawet nie wiecie ile to radości, ze ktos sie zainteresowal, przeczytał i zdecydowal sie poradzic drugiej osobie. Bo człowiek jak nie mial z tym doczynienia, to jest jak dziecko bezbronne, i kazda pomoc, każda rada jest niezwykle cenna
Byłam wczoraj u lekarza i okazalo sie, ze syn nie jest uczulony na gluten, bo wyszedł mu test negatywny. No ale co z tego, skoro on nadal nie może jeść produktów z glutenem :/ Dlatego jestem wdzięczna za Wasze rady, za kazda jedna
No dobra, to zakończyłam wizyty lekarskie i dentystyczne w tym roku, i to jest baaardzo pozytywna wiadomość, przynajmniej dla mnie
Wczoraj zrobiłam śledzie po wileńsku i wszystko by było dobrze, gdybym zalewy pomidorowej zamiast w gramach, nie zrobiła w dekagramach, i wyszło jej za dużo, i przyznaje troche za kwasna, ale da się zjeść - wczoraj byla proba na domownikach
Czyli te matjasy pływają sobie w oceanie pomidorowym.
No trudno i tak to bywa. Poukładałam je do słoików i jak się ludziska przeslodza, wtedy bach, na stół wjedzie ''ocean czerwony'' a gdzieniegdzie mały matjasek, zeby nie bylo ze bez ryby
No ale to tak jest, jak człowiek ma za duzo na glowie, i nie moze przestac myslec o jednej sprawie, wtedy takie bledy sie zdarzaja A tak naprawde to nie tylko o tej jednej, bo mąż też miał wczoraj stan podgorączkowy a dzisiaj wyrywa się do pracy...
Widze, ze Alman szybko sie przywitała i szybko uciekła do kuchni, więc niech Ci się tam wszystko dobrze upiecze
Wszystkiego dobrego na ten przedświąteczny czwartek i zróbcie sobie przerwe na kawe, albo herbate, wtedy zregenerujecie sily i mniej błędów popelnicie - Miłego dnia
Istnieje coś takiego jak nietolerancja.
Nie wyjdzie w testach, a miesza bardzo.
Ja tak mam z czekoladą, duszę się od kostki gorzkiej czekolady oraz na masło z arachidow - puchnę w buzi. W testach nic nie wyszło. A na pewno jest.
Jak nie gluten to jeszcze sprawcą pobytów w toalecie może być mleko i jego produkty. Jeżeli używacie, starajcie zastąpić je, choćby czasowo, dla sprawdzenia, roślinnymi lub bezlaktozowymi, działają na pewno.
Teoretycznie bezpieczne są sery dojrzewające, bo tam laktoza już jest "zjedzona" przez bakterię. Ale jak będzie nietolerancja białka mlecznego, to i tak zapewni pobyt w toalecie.
Uwaga na mleko kozie, niby bezpieczniejsze, tyle, że jak nigdy nie piliśmy, nie mamy enzymu.
Ja sobie zafundowałam od marca poranne pobyty w toalecie. I do sierpnia nie mogłam dojść od czego. Mleka koziego nie podejrzewałam. Po siostrzenicy zostały mi dwa czy trzy kartony mleka bezlaktozowego, trzeba było zużyć. Ogarnęłam problem toaletowy w tydzień.
A ja nie piję mleka luzem, tylko ociupinka do kawy plus czasami do dań, jak potrzeba.
Witam :)
pogodnie i dość ciepło.
Dzień raczej mniej miły, bardziej uciążliwy.
1no ciasto pierożane gotowe - prezent będzie chyba udany, czas na moje uszkowe /prościzna, w tym roku znowu bez jaj/.
Pieczenie do jurta poczeka aż kury zniosą świeże jajca wioskowe...
Poza tym wszystko płynie /jak powiedział 'Pan Tarey /.
Pozdrawiam i kolejkę stawiam:
kawa czy herbata, może barszczyk zaprawiony octem malinowym - czem chata bogata, tym Was poczęstuję
A śledzie megusiowe pyszniaste, polecam /zwłaszcza na occie smakowym + pigwa do kompletu/ - dzięki za przepisy
same pszczółki-robotnice widać... ja zakończyłam pieczenie i prawie padłam... teraz muszę jeszcze śledzie zrobić tzn. połączyć wszystkie składniki, a te już mam przygotowane /pokrojone, osączone czy sparzone jak cebula/...
chyba już nie lubię tych przedświątecznych robót...
U mnie nic nie gotowe, pracuję od 5 rano, do 6 wieczór. Jak wrócę, to po to, aby spać.
Ale barszcz ajry wczoraj nastawiłam.
Dzisiaj zagniote spód do sernika w polewie czekoladowej. Ten będzie tradycyjny, na cukrze i kruchym spodzie.
Jutro przygotuję oba serniki, drugi z żurawiną dla mnie, z erytrytolem, na spodzie migdałowym.
A w sobotę rano polewa czekoladowa na jeden i galaretka zurawinowa na drugi.
Potem tylko jajka na sałatkę warstwową ugotować. I przygotowania gotowe, reszta przed samą Wigilią.
To ja poprosze ten barszczyk ;)
A to szczęściara jajcara
Nadiu, czasami takie objawy, jakie ma Twój syn nie są powodem nietolerancji glutenu. Ja bym sprawdziła poziom witaminy B12. Kiedy mamy jej za mało organizm potrafi "wariować". Objawy są różne a miedzy innymi częste "bieganie do toalety" po zjedzeniu niektórych produktów.
Życzę szybkiej poprawy zdrowia.
Piątek, piąteczek, piąteluniek
Dziś Wigilia Wigilii czyli pewnie bardzo pracowity i zarazem radosny dzień, bo w oczekiwaniu na spotkania rodzinne a czasami na chwilę ciszy i spokoju. Oj, będzie się działo
U mnie wczoraj było trochę więcej zamieszania, niż zwykle. Kiedy Połówek jest w domu, to czas na kupowanie choinki. Więc poszliśmy do Leroy Merlin a tam drzewka z 50% rabatem. Za śliczną jodłę ok. 150 cm zapłaciliśmy 25 zł. Chyba nigdy nie kupiłam tańszej choinki
Potem zrobiliśmy ostatnie zakupy i na koniec wpadłam do kuchni gdzie zastał mnie późny wieczór. No ale piernik dostał już swoje czekoladowe ubranko (w załączeniu fotka z placu boju ) a ryba kołderkę z warzyw. Na dziś zaplanowałam gotowanie zupy grzybowej, pieczenie sernika i może jeszcze pasztetu (jak starczy czasu). Jutro upiekę chleb. Potem ogarnę mieszkanie i na 17-tą zaprosiłam rodziców. Kolacja w maleńkim gronie. Cieszę się, bardzo się cieszę...
Nie chce pisać życzeń w pośpiechu więc postanowiłam zostawić je dla Was dzisiaj.
Życzę Wszystkim pięknych emocji, radości w sercu i wielu wyjątkowych wzruszeń. Nich najważniejsi będą ludzie, z którymi się spotkacie, potrawy tylko pysznym dodatkiem do tych spotkań. Celebrujcie z uśmiechem każdą chwilę, doceniajcie i dostrzegajcie najdrobniejsze gesty. Niech zdrowie Was nie opuszcza nawet na minutę.Wesołych Świąt!
Uściski - Emila
Dziękujemy Smakosiu i Tobie życzymy tego samego :)
Witajcie w ostatni piątek przed świętami :)
Dziś jest dobry dzień :)
.Dzień będzie trwał 7 godz. 42 min. i będzie dłuższy od najkrótszego dnia w roku o 13 sekund
Kochani to jest bardzo dobra nowina! Pamiętacie jak Robert Gawliński śpiewał ''slonce pokonal cien...'' a ja zaśpiewam ''dzień pokonał noc..''
Dlatego, ze dzisiaj dzień jest dłuższy od najkrótszego dnia w roku, czyli od wczoraj, o 13 sekund!
Czyli mamy dłuższy dzień, choroby ida w cien, światło zwyciężyło, jasność zapanowała, więc żegnamy się z chorobami i niedomaganiami tymi krótkotrwałymi, ktore nas dopadaly teraz, przed świętami i zdrowiejemy!
Toz to cudowna nowina! Niech żyje Światło!
Dzisiaj będę tworzyć barszczyk i salatke warzywna :)
Ciast piec nie będę, bo nie ma kto jeść, piernik i pierniczki wystarcza i po kawałku sernika kupnego i tyle.
Kochani co macie dzisiaj do zrobienia to zróbcie, bo energia od dzisiaj jest o niebo lepsza, jak wczoraj :)
Nie zapomnijcie o odpoczynku, bo organizm lubi przerwy w pracy i zregenerować się filiżanką dobrej kawy lub herbaty
Miłego przedednia Wigilii, a ja zamiast życzeń wstawię jutro zapowiedziana niespodziankę
Wszystkiego dobrego
Wczoraj wcześniej wyszłam z pracy, bo już przed 15.
Warto było wcześniej zaczynać.
Mały wczoraj miał idealny dzień- jadł, spal, czas przewijania i znowu drzemka, oglądał świat i co chwilę przycinał komar.
Takie niemowlaki mogłyby być na stałe, hehehe.
Wykorzystując przychylność małego, z małą zaczęłyśmy robić domek z piernika (gotowy piernik, tylko skleić i udekorowac). Frajdy co nie miara, mnóstwo cukru w jej organizmie.
Za rok może upieczemy kruche ciasteczka. I będziemy dekorować.
Upiekłam wczoraj serniki, dzisiaj zrobię polewy.
I jeszcze wywar warzywny do barszczu ugotuję.
Ciągle nie mam pomysłu na obiad, myślę, że stanie na serach i winie przy kominku.
Zostawiłam mężowi ogarnięcie moich krzaków przed mrozami, kazałam mu wykorzystać folie aluminiowe na szyby samochodów, hamaki, koce, ręczniki, stare tshirty, kartony. Zobaczymy jak się wywiąże.
Elliot nadciąga, już o 3 po południu ma być na minusie.
A w nocy -11.
I tak cały następny tydzień.
My dostaniemy małym czubkiem skrzydła fali mrozów, bez śniegu.
W Teksasie będą mieli zimniej, Elliot dotrze aż nad Zatokę Meksykanska.
Boję się o korzenie roślin, bo wczoraj lało cały dzień, zamarzająca woda może wszystko zniszczyć. Ale co ma być to będzie i już.
Mój mąż ogarnął, super kosmitów nastawiał.
Wieje okropnie, ale jeszcze ciepło, koło 13 stopni. I potem spadek do -11.
Witam przeddzień Wigilii
Muszę zajrzeć choćby na chwilę.Właśnie jestem w trakcie robienia farszu do uszek.Jutro z rana będę lepić. Z zamrażalnika wyciągnęłam filety z karpia i zalałam wodą grzyby na zupę. W nocy upiekłam sernik na spodzie orzechowym. Piernik już fajnie mięciutki. Dziś przyjechał Tata ze swojskimi wędlinami. Oczywiście to niespodzianka,bo nic wcześniej się nie umawialiśmy. Robię nie wiele na święta ,bo i tak potem zostaje ,a ja nie lubię marnować jedzenia.
W Boże Narodzenie jedziemy na proszony obiad,troszkę posiedzimy i do domu. Zimy już prawie nie ma.Ostatnie partie śniegu spadają z dachu zamieniając się w wodę. Na tym kończę,pozdrawiam życząc niezbyt ciężkiej pracy a w święta odpoczynku i smacznego jadełka
Słyszysz jak wiatr życzenia niesie?
Hula po polach i szumi w lesie,
Jak stuka w okna, wchodzi w kominy,
I obserwuje dziecięce miny?
Jesli to slyszysz, to zamknij oczy,
Niech świat z dzieciństwa znów w życie wkroczy.....
Mam dla Was obiecana niespodzianke :)
Mysle, ze pierwsze słowa wprowadziły Was w klimat z dzieciństwa, poniewaz mam dla Was opowiadanie świąteczne, które sama napisałam 20 lat temu i to jeszcze na maszynie do pisania .
Niestety, końcówka tego opowiadania sie gdzies zapodziala, ale wymyśliłam nowa, bo nie mam pojęcia jaka była oryginalna
Możecie też sami dopisać sobie własną końcówkę :)
Wkleje 3 zdjęcia tego opowiadania - 2 są oryginalne, a trzecie dopisane na komputerze, ale za to druk jest bardzo wyraźny na tym trzecim
Mam nadzieje, ze spodoba Wam się to opowiadanie, ze dacie sie wciagnac w ta krótka opowieść i poszybujecie z wyobraźnią gdzieś daleko, daleko, gdzie może przypomni się Wasze dzieciństwo, a może cos jeszcze...
Zapraszam do czytania i do wejścia w świąteczny klimat, zwalniając nieco tempa w kuchni i do przemyśleń, które w tym wyjątkowym dniu są bardzo wyjątkowe i prawdziwe.
Życzę Wam wyjątkowego spotkania rodzinnego przy jednym stole, do klimatu, do popatrzenia na dzieci, a może nawet do opowiedzenia im czegoś, co może ich wbrew pozorom bardzo zainteresować, bo to magiczny czas - Pozdrawiam serdecznie - nadinkowy mikołaj
Na nadchodzące, radosne Święta
i zbliżający się Nowy Rok,
I ja spieszę z życzeniami,
bo nie mogę być tam z Wami.
Zdrowia, szczęścia, pomyślności
i niech dobro wśród Was gości.
I niech Boga wielka moc
na Was spłynie w świętą noc.
Wesołych świąt!
Święta Bożego Narodzenia to czas magiczny,
cudowny i wyjątkowy.
Niech te Święta będą właśnie takie,
spędzone wśród tych, których kochamy
i w niepowtarzalnej atmosferze.
Niech spełnią się świąteczne życzenia,
a Nowy Rok obdarzy wszystkich zdrowiem,
spokojem, miłością, radością i życzliwością.
Wesołych Świąt życzy Alicja
Życzenia świąteczno-noworoczne. Z okazji zbliżających się Świąt i nadchodzącego Nowego Roku składam Wam tą drogą moc najserdeczniejszych życzeń zdrowia, pomyślności i radosnego spędzania czasu w gronie najbliższych, miłych sercu i stanowiących Wasza dumę i radość.
Basialis.
Wesołych świąt Wam wszystkim i Waszym rodzinom.
Nadia dzięki za podzielenie się opowiadaniem.
U mnie zaczyna się wczesny dzień.
Miałam spać do oporu, opór okazał się przed regularnym budzikiem do pracy.
W prezencie od dzieci i pracodawców dostałam 2 butelki wina i voucher na zabiegi - w tym masaże. Myślę, że zafunduję sobie taki gorącymi kamieniami, wygrzeje moje nerwy.
W zasadzie spodziewałam się ekstra kasy, jak co roku, ale taki jest dużo milszy, wymagający trochę zachodu, żeby to załatwić. Cieszę się bardzo.
Ja dzieciakom zafundowałam zabawki, a pracodawcom weekend spania, zostanę z dzieciakami, gdy oni mają sobie gdzieś pojechać. Z rzeczy ciężko coś dobrać, wszystko mają, a taka wolność jest tym co mogę dać od siebie. To ich prezent na święta oraz na obojga urodziny (ona miała w grudniu, on będzie miał w styczniu).
Upiekłam sernik naszej Megi65 w wersji z mąką kokosową, żurawiną w środku, słodzony erytrytolem.
Nie mogłam się doczekać, wczoraj rozkroilam, jeszcze przed nałożeniem galaretki z żurawiny. Jakie to dobre.
Dla reszty rodziny jest tradycyjny, sernik.
Zaraz się biorę do wykańczania obu.
Elliot jest straszny. Wczoraj wiało jak za huraganu, mąż poza ogacaniem krzaków na mróz, zbierał wszystko z zewnątrz co szykowało się do odlotu.
Ja to samo w pracy.
Wywiało nam siatkę z drzwi, stół na osiatkowanym tarasie zbierał się do odlotu, musiał płytki wyciągać.
Wczoraj miałam szybko skończyć. Ona wróciła z pracy już o 13. I pojechała odebrać szynkę świąteczną. Stała dwie godziny w kolejce po odbiór zapłaconej szynki.
Szybciej wychodzili Ci co chcieli kupić bez zamawiania.
Ludzie zaczęli się kłócić, sprzedawczynie obsługujące też nie były miłe.
Gorzej niż za komuny, za 100 dolarów, bo tyle za pieczona szynkę, którą pewnie dostanę po świętach, bo nie zjedzą nawet połowy. A dopiero co pozbyłam się swojej - od męża z pracy, oddałam koleżance, która jechała na rodzinne święta do Teksasu. Ale nie lubię marnowania, więc jak mi dadzą wezmę i coś wymyślę.
Z pracy wyszłam dopiero po 3 po południu.
Ale mała jest super.
Skaleczyłam się trochę przy zbieraniu ich koszy na śmieci, nic wielkiego, bez krwi. Ale do domu weszłam z informacją o bólu.
Jak wstała po spaniu, przyniosła z góry pudełko z plastrami, ja zapomniałam już o tym. Nie było wyjścia, musiałam mieć kolorowy plasterek.
Witam świątecznie :)
Chcialam podziekowac wszystkim za piękne i ciepłe życzenia świąteczne
Jak tam u Was przebiegała Wigilia? Było wytwornie i nastrojowo?
A kto dostal prezenty? Prosze sie pochwalic
U nas dostal nawet kot, chociaż ten, najmniej byl zainteresowany, a o dziwo najbardziej mu smakowało
Dzisiaj wszyscy odpoczywają, niektórzy do pracy, a niektórzy śpią jeszcze, tak to jest :)
Pogoda u nas wyjatkowo piekna, to znaczy cisza, spokoj, bez wiatru, 13 stopni na plusie, i tylko słychać w oddali śpiewające ptaszki
Kochani spędzajcie te święta rodzinnie, spotykajcie sie, rozmawiajcie, smiejcie sie, nie namawiajcie do jedzenia, bo wszystko mozna zamrozic ;)
Ale tu chodzi o spotkania międzyludzkie, gdzie normalnie jest brak czasu na takie rzeczy, , dlatego życzę Wam przyjemnych spotkań i rozmów, ciepłych z dobra energia i żebyście zapamiętali te chwile na długo, a może i nawet na całe życie
Rodzinnego i miłego dnia
Wigilia była u mnie. Był tato z żoną, jako prezenty dostaliśmy paczuszki z krowkami, tymi cukierkami. Orginalne bielskie
Wszystko się fajnie udało, ale nie najlepiej sie czułam. Okazało się, ze mam 39 gorączki. Mialam być u brata na obiedzie, ale to najpewniej grypa, bo łamie mnie w kościach a glowa pęka. Nie spodziewałam się takiego obrotu w święta, ale cóż. Przynajmniej sobie poleżę i pośpię. A tymczasem życzę Wszystkim przede wszystkim zdrowia
Goplano najszybciej jak tylko możliwe, idź do łóżka i tam przelez przynajmniej 3 dni, wiem co mówię i życzę szybkiego powrotu do zdrowka
Nadinko nasza gwiazko grudniowa oprócz życzeń świątecznych składam urodzinowe. Wszystkiego naj naj naj
Nadia, najlepsze życzenia urodzinowe!
U nas zimno trzyma.
Drzwi (siatka na ramie) wymiana przez Elliota, wróciły na miejsce...
Po południu ma córka przyjść z psem.
A jutro, jako, że już po Świętach, pójdziemy chyba na zakupy, córka potrzebuje ubrań na konferencję naukową w kierunku studiów, bo są restrykcje (żadnych jeansów, żadnych getrow). Trzeba ubrać dziecko.
Dostałam pod choinkę ninja steam airfryer z szybko i wolnowarem, poza tym lawendowy żel pod prysznic i balsam, marynarkę, sukienkę oraz po litrowej puszce piwa, napełnianej w małym lokalnym browarze.
Mąż dostał Drona, książkę oraz podstawkę pod telefon lirda Vadera. Ten ostatni prezent ucieszył go nieziemsko.
Bez umawionia się, siostrzenica w Polsce Dostała taką samą podstawkę tylko z jej ulubioną Ashoka.
Pochwaliła się mężowi, to on pokazał jej swoją.
Zabieramy się za ciasto i kawę.
Dziekuje Ekkore
Prezenty jak się patrzy - Musieliście być z mężem bardzo grzeczni w tym roku
Witam w drugi dzien swiat :)
U nas ma być piękna i słoneczna pogoda, a na dodatek niebawem ma się zjawić moja koleżanka i wymienimy się prezentami - juz nie moge sie doczekac
Dzisiaj w Wielkiej Brytanii jest Boxing Day, czyli wielkie wyprzedaże w sklepach, więc ruch będzie jak w mrowisku, ja ten dzień omijam wielkim łukiem
A co u Was slychac? Jesteście zdrowi? Szczęśliwi? Czy też za bardzo zmęczeni?
Pozdrawiam i życzę miłego, świątecznego poniedziałku
P.S. Przesyłam wszystkim kolędę dla nieobecnych :)
https://www.youtube.com/watch?v=ZpGC7zKq7lI&ab_channel=totylkoizka
W Stanach też boxing day.
Dlatego ja sobie odpuściłam zakupy z córką.
Bo jak złapię jakiegoś wirusa, przy tej różnicy temperatur i dzikim tłumie, to wcale nie trudne i znowu sprzedam Małemu, który ledwie się wykaraskal z poprzedniego.
Córka też nie wiem czy pojedzie, bo widzę, że dodała spodnie na amazonie do koszyka.
A my mamy prezentowe piwo, to trzeba wypić, aby się nie zepsuło.
Będzie smażony ser z frytkami.
Jak się trochę ociepli pojadę po ser, sos tatarski. I przy okazji oddam (mam nadzieję, bo nie mam paragonu) zapleśniały ser w zamkniętym opakowaniu, przed terminem ważności.
Zalałam kawą elektryczne gniazdko w naszej kanapie. Cały kubek poszedł w kanapę. Zaczęło wydawać dźwięki, wszystko odłączyłam od prądu, bo zwarcie byłoby murowane
Rozkładanie działa, tam mokre nie poszło.
A gniazdko zobaczymy jak wyschnie.
Niestety smutna wiadomosc, dzisiaj zmarł aktor Emilian Kamiński. Mial 70 lat :(
Ja akurat go bardzo dobrze pamiętam z filmu ''Szaleństwa panny Ewy''
(*)
(*) Bardzo smutne wieści.
Niech już znajdzie ukojenie, spokój.
Dla nas zawsze będzie Bocianem z Królowego Mostu czyli nawróconym gangsterem.
Witam wtorkowo i poświątecznie
Wigilia, którą miałam u siebie w domu upłynęła bardzo sympatycznie. Dzięki temu, że potrawy robiłam sukcesywnie a niektóre znacznie wcześniej, to potem miałam spokojne przygotowania i czas dla gości. Pierwszy raz robiłam "faworki z karpia" wg przepisu Magdy Gessler. Nie da się ukryć, że autentycznie były bardzo smaczne. Nawet mój tato, który nie lubi karpia zjadł z przyjemnością.
Sernik z mango również się udał, ale nic nie przebije smaku sernika, który wczoraj jadłam będąc w gościach. Będę musiała zrobić kiedyś taki.
Pierwszy dzień świąt mieliśmy z Połówkiem tylko dla siebie więc znalazł się czas na odpoczynek. Pod choinkę dostałam radio do kuchni, bo wiecznie słuchałam przez komórkę, ale okazało się, że nie spełnia swojego zadania, bo nie łapie tych stacji, na których mi zależy więc trzeba będzie oddać. Na szczęście było kupowane w sklepie stacjonarnym. Musze się rozejrzeć za jakimś fajnym,internetowym.
Wcześniejsze zaganiane dni odreagowałam małym osłabieniem a co za tym idzie jestem lekko przeziębiona. Mam tylko nadzieję, że prędko to rozgonię i skończy się na katarze.
Dziś w autobusie było bardzo mało ludzi. Na ulicach cisza i spokój. Chyba sporo ludzi wzięło sobie wolne.
Oj, zleciały te święta jak zawsze zbyt szybko. Chętnie bym dziś została w domu żeby nacieszyć się choinką. Jak ja lubię ten nastrój światełek...
Dobrego dnia
Dopisano 2022-12-27 7:42:53:
Poszukałam przepisu na ten sernik, który mi tak niesamowicie posmakował. Zostawiam dla Was. Może ktoś się skusi...? A może już znacie "sernik baskijski"?
Znalazłam filmik, jak można zrobić ten sernik baskijski bez spodu :)
No i pomocnik nie byle jaki
https://www.youtube.com/watch?v=XoYf3CHTpew&ab_channel=PierogizKimchi
Witam w poświąteczny czwartek :)
Właściwie tutaj, to jeszcze świąteczny, bo jak swieta sa w weekend, to dni wolne automatycznie są przesuwane do przodu, żeby sobie wypocząć w ciągu tygodnia. Ma to swoje plusy i minusy.
Jednym minusem jest, ze stacja kolejowa wczoraj była zamknięta na 4 spusty i żadnego pociągu. Dzisiaj natomiast, niektóre pociągi tylko, startują dopiero po południu, więc jeśli chcesz dojechać do pracy, to musisz skorzystać z innych środków transportu.
U nas zaczął się czas układania puzzli, bardzo relaksuja :)
Ja bardziej preferuje robienie skarpetek, tym razem dla córki :)
Smakosiu moze zalaczylabys ten swoj sernik na fotografii, bo przepis faktycznie ciekawy
Prezent z radiem bardzo dobry, nawet jak fal nie łapie tych ulubionych, bo jest następna inspiracja, zeby zakupić radio internetowe :)
Kochani co u Was slychac, bo malo sie odzywacie, moze choroba Was zmogla?
Dzięki Bogu Smosia się odezwała i Smakosia, Ekkore tez sie pojawia, jednak co z Alman i Goplana?
Jeśli jesteście podziebione i macie stan podgorączkowy, to klasc sie do lozka bez oglądania się na nikogo, 3 dni i powinno byc ok. Taki virus niestety panuje...
A ja Wam zycze zdrowia, optymizmu i dużo radości na ten dzisiejszy dzień :)
Dopisano 2022-12-27 13:5:44:
Oczywiscie nie moge juz poprawić błędu, ale zaczne od poczatku :
Witam
Niestety ale ja się rozchorowałam. Najpierw gorączka, potem dołączył kaszel i ból w klatce. Dziś dzwonię do ośrodka o wizytę,także święta minęły mi pod kołdrą. Nie jest to jednak takie straszne, bo domownicy mi pomagają. Już nie pamiętam kiedy tak było. Jednak samopoczucie paskudne, a głowa boli dalej. To na tyle póki co..
Witam i melduję, że jestem. Wzięłam tylko "urlop" od laptopa na święta.
Święta minęły bez obżarstwa z mojej strony, jakoś jak tak dużo jest różności w zasięgu ręki, to nie chce mi się jeść, "pasę się" wzrokiem i już nie jestem głodna.
Wigilia u syna się udała, a bałam się jak to będzie tyle osób. Ale było sympatycznie. Trochę dziwie się czułam przed kolacją, bo brakowało mi tej nawałnicy robót i tego zgiełku w moim domu.
Smakosiu, dzięki za podpowiedź co do sernika. Link do przepisu, który podałaś, to autorstwa mojego krajana, bo Rozkoszny to przecież gość z Rzeszowa.
Sernik z mango też u mnie czeka w kolejce, od dawna zresztą, ale ciągle jakiś inny wypycha go z kolejki.
Ja tym razem upiekłam wiedeński oraz królewski /z dodatkiem do części sera maku oraz z brzoskwiniami/. Sporo ciast rozdałam, więc przynajmniej nie będę zmuszona jeść na siłę.
Pogoda u mnie do kitu. Wieje niesamowicie, no i jakoś niebo zachmurzone chyba, w każdym razie słońca nie ma.
Trzymajcie się, zdrowiejcie i wypoczywajcie.
Wyleżeć w łóżku ile sie da, a potem poczujesz się lepiej i bedziesz mogla juz myslec o wstaniu - zycze zdrowka
Goplano, trzymaj się dzielnie. Pewnie najgorsze już za Tobą. Teraz powoli powinnaś zdrowieć. Jak człowiek ma obok bliskich, to wtedy szybciej się regeneruje. Uściski.
I tak długo siedziałam cicho
Cześć kochane Duszki Kawiarniane :)
Zleciało szybko i pracowicie, sama nie wiem kiedy.
Jak zwykle na ostatnia chwilę stroiłam co mogłam, kiedy pogoda i prace kuchenne pozwoliły.
Wyszło ładnie, smacznie i ciekawie:
moje uszka czyli minipiergale z ciasta bez jaj, z dużą ilością masła i łychą oleju znikły 1sze a wyszło ich prawie 100szt.
barszczyk z malinową nutką rewelacyjny
ryba super-na winie czy raczej nawinie /dosłownie co miałam pod ręką i do łba wpadło to dodałam/, pieczarki marynowane i seler słoiczkowy nawet wpadły do naczynia żaroodpornego
indyk z ryżem i nóżkami pieczarek co po uszkach zostały, suszonymi podgrzybkami bardzo nam wczoraj smakował.
Więcej nie powiem, ale wino argentyńskie od rodzinki to już ekstaza smaku :P
Teraz szykuję dom na bal czyli szukam odpowiedniej muzyki /w Berlinie/, potem odwiedzimy Wiedeń i może naszą Stolicę, jeśli tvpkultura będzie osiągalna /ostatnio są kłopoty na łączach/.
O serniku myślę, poczytam co Smakosia tu podesłała, pokombinuję i pochwalę się efektami, jeśli zaliczę na + kolejny test cukierniczy ;)
Jesteśmy w dobrej formie, poza ciągłym niedospaniem nic mi nie dolega.
Pozdrawiam , prawie wiosennie z naszego grajdołka
Niestety fotki nie będzie, bo to nie był mój sernik. Miałam jedynie okazję zjeść pierwszy raz tego rodzaju "smakowitość", ale zrobię go z pewnością (przy jakiejś okazji). Ten, który był w święta wyglądał identycznie, jak w tym przepisie, co wkleiłam link.
Zaskakujące jest to, że piecze się go krótko w wysokiej temperaturze. Hm...nawet bardzo wysokiej. Potem długo musi stać, nim trafi pod nóż. Konsystencja początkowo jest prawie płynna. Ponoć opada sporo i gęstnieje a na koniec jest jak "krem"
To ja zaczekam, aż zrobisz ten nietypowy sernik
I po Świętach.
Dzisiaj dzień roboczy. Wczoraj zresztą też był, ale średnio odczuwalny.
Na zakupach byłam, zapleśniały ser oddałam.
Szukałam małego camemberta, do smażonego sera special, nie znalazłam, ale kupiłam kilka wynalazków- sery president - baton, trojkaciki oraz do smarowania, jeden z truflami czy może o zapachu (to dla męża, ja w przepoconych onucach nie gustuję). Gdyby nie poszukiwania, nawet nie wiedziałabym, że takie coś istnieje.
Wczoraj wykorzystaliśmy z mojego gwiazdkowego prezentu airfryer do frytek. Fajne wychodzą. Główne funkcje to kiedy indziej. Ciekawa jestem mięs smażonych przy użyciu pary.
Jeżeli któraś z metod działa choć odrobinę podobnie jak w KFC, to może być niezłe.
Ale to trzeba mieć czas, żeby wszystko zrobić jak trzeba.
Nie mam pomysłu na obiad, będzie zaległy krupnik, w wersji zupy lub też jako kasza na gęsto, zależy co się zrobiło w słoiku.
Witam środowo
Coś mi się mieszają dni... Myślałam, że jest czwartek.
Wczorajszy dzionek był trochę bardziej intensywny, niż planowałam. Połówek oddał nietrafiony prezent i musiałam szybko poszukać czegoś w zastępstwie. Zaczęło się analizowanie, które radio internetowe spełni oczekiwania i będzie w rozsądnej cenie. Dziś odbiór zamówienia - zobaczymy, co tym razem udało się wybrać...? Miałam też inne, zaległe zakupy przez internet i dzionek zleciał. Na koniec wieczorem jeszcze gość i jak poszłam do łazienki, to już nie było czasu na mycie głowy a taki był plan Co za dzień. Chodzi mi po głowie żeby na piątek i poniedziałek wziąć sobie urlop. Kiedyś trzeba nacieszyć się Połówkiem
Musze też pomyśleć co kupić i przygotować na spotkanie sylwestrowe. Póki co jakaś pustka w głowie. Nie chce mi się bawić w wielkie gotowanie.
Katar nadal mnie trzyma ale na szczęście nic więcej się nie dzieje. Oby mijało.
Wszystkim dużo zdrowia i miłego dnia
Witam z ciepłego, prawie "wiosennego" zakątka. Słońce świeci od rana, a wierzby które zawsze obserwuję gdy nadchodzi wiosna nabrały jakiegoś złocistego koloru. Mam nadzieję, że to nie to samo, co wiosną, gdy soki zaczynają w nich krążyć. Jeszcze na to czas i mam nadzieję, że to efekt oświetlenia słonecznego, bo cóż by potem się stało, gdy nadejdą mrozy, a z pewnością nadejdą jeszcze.
Moje dzieci wróciły do pracy, wszystko zresztą wróciło na stare tory.
Zatem trzymajcie się zdrowo i wesoło, jak na okres między świętami przystało.
Witam w SRODE
Wczoraj cos mi sie pomylilo i myslalam, ze jest czwartek, ale widze, ze nie jestem sama, bo Smakosia tez nalezy do tego ''klubu''
U nas dzisiaj wietrznie, deszczowo i nawet się nie chce nosa wyściubić poza okno, czy drzwi, jest okropnie na dworze.
Za to jutro zapowiadają sloneczko, też ma być wietrznie, ale bez deszczu, a to już wielki plus - Spragniona jestem już tej witaminy D3
Wcale bym się nie pogniewała gdyby zamiast deszczu spadł śnieg, wtedy byłaby prawdziwa zima, no ale marzenia odstawmy na bok
Jak tam dziewczyny?
Wszystkie choruszki do łóżka i wyleżeć, odpocząć i nabrać sił .
Podchoruszki zadbac o dostateczna ilosc chusteczek do nosa i witaminizować się cytryna, naturlnymi syropkami i oszczedzac swoja energie, bo ciało musi się zregenerować.
Wykonczeniuszki, czyli osoby wykończone przygotowaniem do świąt, teraz maja wspanialy czas regeneracyjny
Pozdrawiam cieplo, przesyłam dobra energię i zycze zdrowka
Mój czas do regeneracji wątpliwy, hehehe.
W pracy, z dwójką dzieci, w tym najmłodszym marudnym.
Najprawdopodobniej gorzej się czuje po mleku mamy, mimo, że pani doktor od tętnic, nie odżywia się najlepiej.
Gdyby jeszcze piła koktajle warzywno owocowe. A oni piją jakieś odżywki, witaminy. Wszystko bio, ale to nie jest dla niemowlaka. Mnie odzrzuca na zapach z szafki. Myślę, że to wzdyma małego, który będzie typem pierdziuszka i jak nie może wydalić gazu, to źle się czuje. Kolek nie ma. Wczoraj to nawet pierdki były śmierdzące.
Wczoraj już był na mleku mieszanym. I dzisiaj zupełnie inne dziecko. Tfu tfu, żeby nie zapeszyć, bo to dopiero rano
Myślałam o cieście na sylwestra/nowy rok.
Ale ciągle jest świąteczne, boję się, że przedobrze. Myślę, że poczekam aż mi przejdzie przesyt, zrobię kulki i blok z masła orzechowego.
A ciasto miało być kawowy sernik z pianką z bitej śmietany.
Ekkore Ty będąc z maluszkami automatycznie się regenerujesz.
Dzieciaczki dają Ci ''z buta'' moc swojej energii, dzięki temu czujesz zmęczenie, ale za to jaki piękny sen wtedy masz. Doceń mloda i czysta energie
Ja w pracy kompletnie nie czuję zmęczenia, nie chce mi się spać, nic. Do dziś się zastanawiam jak dawałam radę z trójką, żadna z osób nie była samodzielna, gdy zaczęło się troje. Zmiana dwóch pieluch, trójka do przebrania/pomocy w tym. Zebranie się na czas do szkoły.
Myśmy się nigdy nie spóźnili z powodu za późnego wyjścia. Może ze trzy razy zapomnieliśmy plecaka do szkoły, a William odmówił pójścia bez niego, teoretycznie był niepotrzebny, szkoła zawsze miała snacki na tą okazję, ale komfort dziecka był ważniejszy, wracaliśmy do domu, bez szansy na bycie o czasie.
Po prostu robiło się co trzeba, żeby dzieci czuły się najlepiej.
Ale jak wrócę do domu, zmęczenie daje znać o sobie.
Padam i śpię do budzika.
Dajesz radę, wszystko jest jak w "scenariuszu" i inaczej już nie będzie, bo należysz do osób zorganizowanych, odpowiedzialnych i bardzo "poukładanych". Wszystko to jest w Twoich wpisach. Z pewnością lubisz pracować, bo czujesz się dobrze, kiedy coś się dzieje i kiedy efekty zależną od Ciebie samej. Czy się mylę?
Masz rację, lubię pracować, lubię być pożyteczna finansowo, nie ważne co robię.
W domowych warunkach to len jestem, jedynie kuchnia sprawia frajdę, wymyślanie i gotowanie.
Reszta to już to co trzeba wykonać. Zawsze może poczekać, co się odwlecze to nie uciecze.
Gdybym nie pracowała, pewnie większość by była na zasadzie praca nie zając. A tak daję radę wszystkiemu.
Witam czwartkowo
Wiedziałam, że dziś nie pomylę dni
Katar powoli mija - tfu tfu! Mam nadzieję, że do soboty nie będę już taka "pociągająca"
Wczorajszy dzionek znów na szybkich obrotach. W ekspresowym tempie obiad, ogarnąć co nie co, bo mieliśmy gościa. Jak wskoczyłam do łóżka, to nie wiedziałam kiedy zasnęłam. Za to obudziły mnie paskudne sny - brr! Oby szybko zapomnieć treść.
Dziś dzionek będzie równie "krótki", bo po pracy jedziemy na zaległy obiad urodzinowy do moich rodziców więc wrócimy wieczorem. Chciałam zrobić jakieś zakupy weekendowo-sylwestrowe ale chyba się nie uda. Trzeba będzie przełożyć na sobotę. W piątek jednak przyjdę do pracy. Urlop muszę trochę pozmieniać. Ale nie ma problemu. Nowa wersja też nie jest zła.
A! Mój prezent czyli wymienione na nowe radio internetowe spisuje się doskonale więc melduję, że mój Mikołaj jest "na medal"
Jak tam zdrowie u Was?
Dobrego dnia
No to sama radosc, ze prezent w koncu sie dopasowal do oczekiwań - Gratulacje
Witam w końcu czwartkowo
Cokolwiek to znaczy ''w końcu czwartkowo'', bo raz, ze sie pomylilam we wtorek (dziwne bo Smakosia miala to samo), dwa, ze to ostatni czwartek w tym roku :)
Dzisiaj ma być słonecznie, na razie jest księżycowo
Ciekawa jestem czy wzięliście już oddech po świętach i myślicie już o Sylwestrze i Nowym Roku?
Macie jakieś dania zaplanowane, czy też wszystko na szybko zrobicie, a może się gdzieś wybieracie na potańcówkę, albo z rodzina spędzicie ten wystrzałowy czas?
Pozdrawiam ciepło wszystkich i zycze milego dnia
Witam wiosennie z zimnego na ogół zakątka. Słońce świeci jak niemal latem, ale za ciepło nie jest, bo zimny wiatr skądś powiewa. A na niedzielę zapowiadają u mnie +16. No lato jak nic!!!
Wykorzystałam słoneczną pogodę i po zmianie pościeli tą wypraną wywiesiłam na balkonie /loggii/.
Gotuję też bigos, cały ogromny gar. Ja, w przeciwieństwie do wielu, nie gotuję nigdy bigosu na święta, a właśnie dopiero po świętach. Robię go już drugi dzień, jeszcze będzie też trzeci i dopiero konsumpcja.
A poza tym wszyscy zdrowi, tzn. za wyjątkiem mojego starszego syna, który coś zaczyna się źle czuć, zaś młodszy już wrócił do pracy.
Mam pytanie do Smakosi. Oglądałam wigilię u Gesslerów, a wcześniej z którąś rodziną robiła właśnie chrust z karpia. Zapowiadała, że powie przy tym, co zrobić, by nie było ości, ale w trakcie programu nie odnotowałam takiej podpowiedzi. Skoro robiłaś to danie to może wiesz w czym tkwi szczegół?
Pozdrawiam wiosennie.
Ja też gotuję bigos zawsze po świętach i to jak zostaną jakieś miesiwa czy kiełbasa. Przed świętami nie robię nigdy.
Ja dalej jak niedobita żaba, ścięła mnie strasznie ta grypa. Sylwester oczywiście w domu, jak co roku zresztą. Ostatni raz bawiłam się poza domem w 1999 roku. Pamiętam wtedy ten strach, pluskwa milenijna, te sprawy i co i nic. Niech żyje bal
W Nowy Rok wprowadzi nas Smakosia wg kolejności
A tymczasem wszystkiego dobrego
Uprzedziłeś mnie z pytaniem, kto będzie gospodarzem w styczniu
Już pędzę z odpowiedzią A w zasadzie, to nie mam się co rozpisywać, bo wszystko znajdziesz w tym filmiku:
https://www.youtube.com/watch?v=uF3VxWQhWZY
U mnie biała sala, od dawna. Teraz już nawet nie czekam na Nowy Rok.
I odkąd dotarło do mnie, że nie lubię win musujących, nie ma "szampana".
Robię dzbanek jakiegoś drinka, coś dobrego do jedzenia, zazwyczaj to sery i wędliny dojrzewające ostatnimi czasy. W tym roku będzie podobnie, z rozszerzeniem o jerky z Luizjany, dostałam od koleżanki, trzymam na tą okazję. A do picia też w stylu - sztandarowy drink z Luizjany - hurricane.
Ze słodkości pewnie nic, mąż ma jeszcze ciasta ze Świąt, to dokończy.
I siedzimy, dopóki nam się nie znudzi, mnie zazwyczaj szybko.
Jutro mam wolne, pójdziemy do kina na Avatara. Pierwsza część już przypomniana w Święta.
A w Sylwestra na Kota w butach.
I będzie zaraz 2023.
A właśnie kto przejmuje paleczke za rok? Czyli w niedzielę, kto nas poprowadzi przez karnawał?
Pałeczkę przejmuje Smakosia :)
Dołączam do klubu nie lubiących szampana
Hejka :)
i tak dotrwałam do ostatniego czwartku w 2022 roku, hurrrra
Jak ten rok zakończymy?? pewnie w domu, może z gośćmi.
Plan rozrywkowy mamy zaklepany, gorzej z bufetem.
Nie wiem co przygotować, może trochę powtórek wigilijnych:
barszczyk /tym razem mięsny/ i krokiety /najchętniej grzybowo-serowe/, dorsz czarny nawinie + wino domowe 'bursztynowe, sałatka.
Upiekę wreszcie sernik/serownik bo ser straci ważność i zużyję białka zalegające w lodówce.
Poza tym bieganina, jak zwykle na koniec każdego roku - ważne ubezpieczenia, dokumenty i ogólna męcząca nuuuda.
Trzymamy się zdrowo i w miarę możliwości wesoło.
EM stuka, puka więc jest w swoim prywatnym raju, ja jak na jego utrzymankę przystało - umilam nasze życie
Dzisiaj wyciągnęłam go do Grycanów na pyszne ciacha i eklery /rewelacja/, wpadły mi też w oko lody czekoladowe, ale musielibyśmy gnać z nimi do domu a musiałam kupić świeże wędliny i mięso.
To Was zanudziłam, czas na kolację i deser: delicja z makiem i sernik z czekoladą, eklery juz pożarte
Pozdrawiam i udanego wieczoru życzę
Raczej narobiłaś apetytu
Grycan to pra firma lodów z zielonej budki, które uwielbiam :)
Tak i mam szczęście, bo otworzyli cukiernio-lodziarnię, kawiarenkę u nas
ZB założyli dwaj bracia, po paru latach ich drogi rozeszły się, jak to z rodzinką bywa
Ale lody są nieziemskie, chyba sama przyznasz
Piątek, piąteczek, piąteluniek - ostatni w tym roku
Ależ to zleciało!
Wczoraj po pracy byliśmy na obiedzie u moich rodziców. Wracając wieczorem pomyślałam, że może uda się jeszcze zrobić zakupy, bo dziś pewnie będzie dużo ludzi. No i okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. Już mam to z głowy. Na szczęście było wszystko czego szukałam. Wybieramy się na Sylwestra do znajomych więc trochę trzeba było pokupować.
Jeśli teraz jest moja kolej przejąć klucze do Kawiarenki, to oczywiście otworzę ją w Nowym Roku, ale wybaczcie jeśli zrobię to dopiero z późniejszych godzinach, bo wiecie jak to jest... Trzeba będzie odespać zarwaną noc a potem jeszcze trochę się ogarnąć nim odpalę komputer. Jeśli stwierdzicie, że szkoda by było "tracić" poranną kawę w Kawiarence i ktoś będzie chciał ją otworzyć, to ja wówczas zacznę luty. Tylko dajcie znać. Ale jeśli nikt się nie zaoferuje, to ja oczywiście zapoczątkuję 2023 rok
Dziś (jak można wywnioskować po godzinie wpisu) jestem w pracy. Początkowo planowałam urlop, ale ostatecznie stwierdziłam, że będzie to nadchodzący poniedziałek i czwartek. Tak więc w przyszłym tygodniu szykuje się trochę wolnego. Na dodatek w piątek jest święto więc wszystko fajnie się poskłada.
A póki co herbata i spokojny poranek.
Dobrego dnia
Smakosiu, jeśli o mnie chodzi, to możesz otworzyć Nowy Rok dopiero 2 stycznia.
Wszyscy lub prawie wszyscy będą odsypiać.
Smakosiu wystarczy, ze zrobisz wpis jeszcze w Starym Roku a wyślesz już po toaście i powitaniu Nowego Roku. Mysle, ze to tez jest dobry pomysł
Ja tak otworzyłam grudniowa kawiarenkę, oczywiscie bez toastu
Pozdrawiam :)
Witam w przeddzień Sylwestra czyli przedsylwestrowo
Nowy Rok zbliża się szybkimi krokami i można powiedzieć, ze jest tuz za rogiem...
...To znaczy tuż za rogiem jest Żubr, z reklamy piwa
U mnie na Sylwestra i Nowy Rok będzie bigos i leczo, ale z piwnicy, bo to zostało mi z zeszłego roku, więc wszystko na luzie, bez zadnego stresu.
Jeśli chodzi natomiast o slodkie, to zamierzam upiec pierwszy raz w życiu sernik bezglutenowy i ciekawa jestem jak wyjdzie. Jak nie wyjdzie, to będzie mój pierwszy i ostatni bez glutenu
No i w planach mam szarlotkę też bez glutenu, ale to zobaczymy, jak to wszystko pójdzie...
A teraz dopóki pamiętam, to powiem Wam tak, upieczcie następnym razem piernik staropolski, bez względu na to czy lubicie czy nie, to bedzie piekny i smaczny prezent dla najbliższych. Nawet jak ktoś nie chce, to nie musi piec piernika staropolskiego, tylko pierniczki z tego ciasta. Wiecie ile pochwal dostałam od rodziny i znajomych
Mój mąż zajada się tym piernikiem staropolskim i twierdzi, ze lepszego ciasta nie ma na świecie.
Moja znajoma przyszła w gości i jadła wszystko oprócz piernika staropolskiego, co mnie zdziwiło. Na koniec spytałam się, czy chciałaby troche piernika do domu ( zawsze było, nie, zostaw dla siebie i dla dzieci, meza...)tym razem było inaczej: ''Twojego piernika ZAWSZE!''
Natomiast kiedy moja córka zaniosła pierniczki swojej koleżance, a jej mama jest zawodowa kucharka, i spróbowała tych pierniczków staropolskich, to z ust jej mamy wyszły tylko takie słowa: ''Nie przepadam za piernikami, ale Twoje są zajeb..e!''
No więc na przyszły rok nie musicie biegać po sklepach, tylko postawić na prezentowy piernik staropolski, lub pierniczki staropolskie
Pozdrawiam piernikowo i życzę wspaniałego piątku
Witam. Ale piernikowo się zrobiło. Ja nie przepadam za piernikiem, choć zawsze jakiś piekę, aby tradycji stało się zadość. W tym roku zrobiłam taki szybki, w zasadzie to blender wszystko zrobił, upiekłam w keksówce i przełożyłam powidłem.
A szampana to ja uwielbiam.
U mnie skończyła się wiosna, tzn. temperatura niezła, ale pochmurno, lekki deszczyk i wiatr.
Sylwestra spędzę w... "Leżajsku"... u nas tak się mówi, gdy zostaje się w domu i przesypia.
A tak poza tym... dobrze, że się już kończy ten rok, mam nadzieję, że następny będzie lepszy. Moja córka mówi, że będzie super, bo suma daje 7 /2+0+2+3/.
Zdrowia życzę.
Te pochwały i ta radość, to jest to!
U mnie też już nie ma mowy o tym żeby nie było piernika staropolskiego. Wszyscy czekają. Co mnie bawi, to słynne opowieści, że każdego roku są wyścigi żeby odkroić sobie kawałek, schować tak, by nikt nie znalazł a potem zajadać po cichaczu. Czy to nie jest miłe?
Nadia moje serniki bezglutenowe od dawna. Do tego bez zwykłego cukru. Na erytrytolu.
W tym roku robiłam własną wersję z przepisu Megi65.
Spód na mące migdałowej- jeden z lepszych.
A do ciasta zamiast skrobi mąka kokosowa, czubata łyżka.
Wyjdzie Ci na pewno.
Ekkore moglabys podac kilka linków do tych serników bezglutenowych?
Ja kombinuję sama. Robię na bazie znanych serników, zamieniając składniki.
Sernik to najprostsze ciasto do zrobienia w wersji bezglutenowej, low carb czy keto.
Spód Robię z mąki migdałowej. Dużo bardziej smakuje mi niż kruchy Spód.
Roztapiam 60 g masła, zdejmuję z grzania następnie dodaję dwie łyżki dowolnego słodzidła i 150 g mąki migdałowej (lub mielone migdały). Mieszam do połączenia, powstaje sypka kruszonka. Na blachę - ubić, żeby była gładka i równa powierzchnia. Podpiec 10-15 minut, w zależności od temperatury pieczenia sernika.
U mnie było 150 stopni, 15 minut.
Wyłożyć masę serową.
Proszek budyniowy czy skrobię zastępuję mąka kukurydzianą.
Tu jest przepis bazowy, robiłam na Święta z żurawiną na górze.
https://wielkiezarcie.com/przepisy/sernik-zosi-30112764
Dopisano 2022-12-30 16:57:23:
Nie kukurydzianą tylko kokosową miało być
Myślę, że biały puch alidab (ciekawe co u niej, co z choróbskiem, które ją dopadło) też się nada, tyle, że bez ciasta na górę, bo ta kruszonka migdałowa może się zapaść. I mąkę ziemniaczaną zastąpić kokosową (1.5 łyżki), ale to bezglutenowe, więc może zostać.
Poza tym robię serniki gotowane, zamiast mąki do środka daję agar agar (baza z przepisu niebieskiej różyczki). Tylko tutaj nie bardzo się nada kruchy spód, chyba żeby go upiec. Ja robię na cieście z masła migdałowego
https://wielkiezarcie.com/przepisy/sernik-gotowany-z-galaretka-z-zurawiny-wg-ekkore-3032615509619260313
Wszystkie serniki robię na philadelphia, bo u mnie nie ma twarogu.
Twaróg trzeba zmielić, bo będą grudki.
Ja razem z wiatrem ślę Ci życzenia,
Niech Ci się spełnią wszelkie marzenia,
A pierwsza gwiazda świecąc o zmroku
Niesie Ci radość w tym Nowym Roku.
Witam wszystkich w Sylwestra!
No to kochani, mamy dzisiaj sobotni koniec roku, czyli Sylwester
Bez różnicy, czy macie wychodne, czy nie, życzę Wam szampańskiej zabawy, w klimacie najbliższych, lub znajomych, żebyście dobrze się bawili, ale bez puszczania zbędnych petard. Szanujmy zwierzęta, bo dosyc na niebie będzie błysków, żeby wyjść i popatrzeć o północy, a nasi milusinscy odetchna z ulga
Dziekuje wszystkim naszym Uczestnikom WZ za wspólnie spędzony rok 2022 :) Mam nadzieje, ze 2023 nie będzie gorszy, a nawet może lepszy, życzę tego każdemu z całego serca
Dziekuje rowniez za wspólne spotkania w grudniowej kawiarence, za zyczenia zarówno świąteczne, jak i urodzinowe. Na pewno znajda sie tez dzisiaj życzenia sylwestrowo-noworoczne, więc za nie z gory takze dziekuje
Klucze do otwarcia Nowego Roku przekazuje Smakosi
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku
Witajcie w ostatnim dniu Roku
Ciężko uwierzyć,że już się kończy i od jutra znów wszystko od nowa z taką różnicą,że jest się starszym. Żałuję tymbardziej,że święta minęły pod znakiem choroby a i teraz nie najlepiej. Osłabiona jestem i nieco zmartwiona,że tak powitam Nowy Rok. No cóż jest jak jest,grunt,żeby gorzej nie było.
Córka za to idzie na bal z kolegą,niech się dobrze bawią. Na przekąskę robię sałatkę winogronową ulubioną,ciasto z makiem-taka babka z suchym makiem.Mężowski bardzo lubi. Piernik jeszcze został,im starszy tym lepszy. Pozatym będą jajka w majonezie,marynowane grzybki,coś a'la PRL
A o północy szampan a raczej wino musujące i po śledziku to zapewnia fart finansowy na cały rok
Nadinko specjalne podziękowania ,że przeprowadziłaś nas przez ten piękny miesiąc,który jako jedyny jest prawdziwie magiczny. Z przyjemnością czytałam i oglądałam Twoje urocze fotki. Do Siego Roku
Witam wszystkich!
Dziękuję za wspólne chwile w roku 2022 i Do Siego Roku 2023 !!!
Alicja Maria Anna
Wasze zdrowie, oby zawsze dopisywało
AMA i wszystko jasne - Mama Karmicielka ammm, mniammm
Ja nie mam czym się chwalić, średnio karmię ;(
Ter LucJa-dwiga i więcej nie zdradzę bo mnie na stos wyśle ojciec dyrektor
Smosiu Kochana, nie AMA, a ALMAN /czytaj litery pogrubione wszystkie/, ale AMA też mi się podoba, zwłaszcza Twoje tłumaczenie. Przytulasy.
Przez chwile myslalam, ze piszesz jakimś szyfrem Marabuta
Szyfry to moja 2ga pasja, 1sze zawsze są i będą ślicznoty kocie
Alman zdradz nam, co to za piękny trunek postawiłaś przed naszymi oczami
Goplano niczego nie żałuj, widocznie tak miało być. Ja tez chorowalam, gdy powinnam być u córki, a poza tym, był to czas prawdziwej, aczkolwiek krótkiej zimy. I mimo tego nie zaluje, bo kto wie jakby się to wszystko skończyło, gdybym akurat wtedy nie była ''przykuta'' do łóżka.
Wszystko ma swój cel i przyczynę, dlatego nigdy nie żałuj, ze cos takiego mialo miejsce.
Zalowac to można ludzi, ze im sie krzywde zrobilo, albo nasze złe słowo ich zraniło, to tak, ale nie to, ze chorowałaś akurat w ten czas. Tak mialo byc i koniec, dla Twojego dobra
Witam Sylwestrowo
i wiosennie .
Pogoda oszalała a z nią i cały świat...
Gotowe na bal ?? biały czy taneczny, obojętne, bo każdy może być świetny
Ja prawie, sernik upieczony, zakupy prawie ogarnięte - drobne dodatki tylko musimy znaleźć czyli upolować.
Co do sernika a właściwie 2ch, masa identyczna ale spody różne:
1.zmielone biszkopty, budyń bez cukru adwokatowy, kakao bardzo ciemne, cukier do smaku, sok pomarańczowy wlany po wsypaniu mieszanki;
2.delicje pomarańczowe luźno ułożone, zasypane grubo mieszanką zmielonych orzechów, migdałów, groszków czekoladowych, budyniem czekoladowym i zalane sokiem pomarańczowym.
Masa jak do kalinowskiego + mleko słodzone skondensowane + skórka pomarańczowa.
1sza wersja od wczoraj degustowana: smaczna, tylko wygląda średnio.
Obcykam 2gą wersję i wkleję foto, wygląda na 5+ cukiernia nawet nie powstydziłaby się tak idealnie równiutkiego sernika
Teraz szybki obchód moich 'włości i do kuchni, bal balem a jeść musimy i to sporo: barszczyk, schab pieczony i dorsz z winnymi warzywami.
Wszystkiego dobrego i pięknego w Nowym 2023 Roku - niech nam gwiazdy sprzyjają a Przyjaciele nigdy nie opuszczają
Ja też upiekłam sernik, ale bezglutenowy i bez spodu. Ciekawa jestem czy bedzie smakowac
Smosiu czekamy na fotki :)
Ostatni dzień roku.
Dla mnie samej to był trudny rok.
Dużo strachu, stresu, posiwialam, co dodało uroku moim rudościom, straciły całkowicie ogień, zrobiły się stonowanym starym złotem. Jak się nie przyjrzysz z bliska, siwego nie widać.
Ale też były i przyjemne chwile, te zostaną w pamięci, co złe się zagrzebie w głębi, wyparuje.
Trzeba stawić czoła nadchodzącemu, co przyniesie trzeba udźwignąć. Radości, smutki, wszystko będzie się przeplatać.
Za chwilę ruszam na służbę do piesla, chyba już zostanie moim obowiązkiem, w trakcie wyjazdów pracodawców, gdy będziemy na miejscu. Ale przynajmniej nie muszą oddawać jej do hotelu. Czy wybierać się w podróż z niemowlakiem.
Plany kinowe nam się zmieniły.
Pół godziny przed seansem nie było miejsc obok siebie, tylko kilka pojedynczych.
To poszliśmy na Kota w butach, polecam bardzo, końcówka to taki wyciskacz łez.
A na Avatara dzisiaj, bilety już mamy.
Od pracodawców dostałam dwie deski do serwowania, będą dziś w użyciu, przynajmniej jedna - mięsa, sery, wędliny, orzechy, winogrona.
Na zdjęciu deski.
Do zobaczenia za rok.
Wszelkiej pomyślności, wspaniałych chwil, życzę Wam i Waszym rodzinom.
Pieknie napisalas - Stonowane stare złoto.
No to czego chciec wiecej, masz cudne wlosy kobieto
Witam sobotnio
Komary się obudziły i pchają do okna jakby chciały się wprosić na Sylwestra O nie! Do spania "krwiopijcy"!
Chleb się piecze. Zaraz szybki obiad a potem zrobię sałatkę. Zakupy serowe, winogronowe i z suszoną wędliną zrobione. Parę innych dodatków też się znajdzie. Zapakujemy torby i wieczorem jedziemy do znajomych. Będzie kameralnie. Tak lubię najbardziej
Nadiu, dziękuję Ci za bardzo nastrojowo poprowadzony miesiąc. Było "ciepło", życzliwie i jak zwykle "po naszemu" - swojsko, smacznie i kolorowo.
Życzę wszystkim miłego wieczoru w radosnych nastrojach. Reszta życzeń w swoim czasie Z pewnością nie o północy, ale postaram się jeszcze przed południem.
Uściski pełne ciepła - Emila
Wpadam na moment.
Przyniosłam Wam na przegryzkę kulki, żebyście nie padły w trakcie robienia na bóstwo. Dopiero co zrobione.
U mnie chleb też się piecze, choć bardziej to pieczywo, niż tradycyjny chleb. Na mące migdałowej i z siemienia lnianego, z masłem migdałowym.
Będzie co do pracy brać.
Następny zrobię sobie z żurawiną, będzie do jedzenia z masłem. Nie miałam świeżej żurawiny, a bałam się dać zamrożoną.
Myślę też nad ususzeniem żurawiny, tylko muszę wymyślić jak ją trochę posłodzić. Szkoda mi robić roztworu wodnego, jak się normalnie przygotowuje żurawinę, erytrytol drogi.
Myślę, aby namoczyc w wodzie, ponacinać i obtoczyć w erytrytolu. O już mam, w soku pomarańczowym, wymieszam z alkoholem.
Ja nie potrzebuję słodkiej żurawiny, ale ciutka musi być, żeby przełamać kwas.
Jeszcze muszę dopracować szczegóły w wyobraźni.
A co to za apetycznie wyglądające kulki?
Kulki z mascarpone i masła orzechowego, po 200 g, 3 łyżek babki, orzechów, nasion, rodzynek, żurawiny, 3 łyżek słodzidła dowolnego. Otoczone kokosem, orzechami, sezamem.
No niestety następna smutna wiadomość, dzisiaj zmarł Papież Benedykt XVI.
Mial 95 lat (*)
(**) Bardzo smutne, kolejny wielki i mądry człowiek odszedł.
Zostawił po sobie wiele dobrego, wartego przeczytania i przemyślenia
Nigdy nie zapomnę Jego ciepłego uśmiechu.
Pokój Jego umęczonej duszy
Dziękuję Nadiu za piękny grudzień, przepełniony ciepłą magią
Nie wszystko wyszło tak jak sobie zaplanowałam, bo i wyszła choroba i zakaz wstępu na Wz, potem natlok pracy, ale ogólnie jestem zadowolona i jeszcze raz dziękuję wszystkim za grudniowe spotkania przy ciepłym kominku