Obyśmy wszyscy w tym roku patrzyli z wiarą i nadzieją w jednym kierunku.
Obyśmy poczuli, że świat przestał „wariować” i zaczyna się kręcić we właściwą stronę.
Obyśmy zasypiali i budzili się bezpieczni i z uśmiechem.
Obyśmy otaczali się tylko dobrymi i życzliwymi nam ludźmi.
Obyśmy mogli cieszyć się szczęściem naszych bliskich.
Obyśmy dostrzegali więcej, niż widać, patrzyli w głąb drugiego człowieka i potrafili zauważyć ten moment, gdy będzie nas potrzebował.
Szczęśliwego 2023 roku!!!
Ps. Właśnie wróciliśmy do domu więc teraz szybko do łazienki i do łóżka
Nic dodać, nic ująć Smakosiu
Szczesliwego Nowego Roku!
Witam środowo
Oj, nie w tym miejscu miałam pisać... więc już się poprawiam
Na szczęście, na zdrowie, na ten Nowy Rok,
żeby Wam się rodziła kapusta i groch,
ziemniaki jak pniaki, bób jak chodaki,
I jeszcze proso,
żebyście gospodyni nie chodzili boso.
Niech się Wam w dzieciach darzy,
w każdym kątku po dziesiątku
a za piecem troje!
I byście byli weseli, jak w niebie Anieli!
Szczęśliwego Nowego Roku 2023 !!!
Świetne życzenia Alman, az sie chcialo czytac
To i ja witam się z Wami w tym Nowym Roku.
Oby był lepszy niż rok wcześniej, a przynajmniej taki sam.
Niech nam się wszystkim darzy!
Witam w pierwszy poniedziałek nowego roku
Jak się dla Was zaczął?
Dla mnie spokojnie, przy filiżance pysznej kawy i dźwiękach miłej, jazzowej muzyki. Niech to będzie wróżbą na dobry 2023 rok
Mam dzień urlopu. Jeszcze nie wiem jak go spędzę, bo totalnie nie mam planu co jest u mnie rzadkością. Ale dobrze mi z tym. Czasami trzeba odpocząć, oderwać głowę od różnych zadań.
Połówek zostaje w domu jeszcze do końca tygodnia więc się cieszymy i nastroje są optymistyczne.
Lubicie robić plany na nowy rok? Ja zazwyczaj planuję nie mieć planów Chociaż wyjątkowo teraz obiecałam sobie zrobić wyniki w laboratorium. Zwykle ociągam się w tym temacie ale nie można przeginać więc postaram się jeszcze w tym tygodniu. O jej, powiedziałam to głośno więc już nie ma zmiłuj
Za oknem deszczowo, szaro i nic tylko siedzieć w ciepłej chałupce
Dobrego startu w nowy tydzień i przede wszystkim w nowy rok!
U nas pogoda się poprawiła :)
Jeśli chodzi o plany, na Nowy Rok, to nigdy tego nie robiłam, bo nie miałam takiej potrzeby - Po co niepotrzebnie sie stresowac
Fajnie, ze połówek będzie jeszcze tydzien z Toba, wykorzystaj to jak najlepiej
Pozdrowionka
Witam. U mnie prawie słonecznie... prawie, bo coś przesłania słońce, jakby jakaś mgiełka. Mogę jednak chwycić garść promyczków i podesłać Wam.
Planów nie robię, bo ... a co tu planować?
Dziś mam lenia totalnego i chyba nic nie będę robić... o, planuję dziś nic nie robić!
Trzymajcie się zdrowo.
Udanego Nowego Roku nam Wszystkim życzę:
spokojnego, ale nie nudnego;
w dobrej kondycji ciała i umysłu;
harmonii, zgodzie rodzinnej
i bez stresu finansowego czyli sakiewki pełnej i męża/żony oszczędnej
Wszystkiego dobrego i smacznego na cały 2023 rok
I prawie wolne się skończyło. Prawie, bo jeździłam do psa.
Bestia nie chciała iść do ogrodu, za mokra trawa, musiałam ją brać na spacer. Z korzyścią dla mnie, hehehe. Taki pies okazjonalnie, gdy dobra pogoda to całkiem dobra sprawa, żeby sobie pospacerować
Dzisiaj dzień roboczy już, ma być krótki, zobaczymy co wyjdzie w praktyce.
Ja nie robię planów na nowy rok.
Mam ogólnie plany do wszystkiego, ale nie są one związane z noworoczną nocą.
Witam w 2 dzien stycznia
Bylam dziś u lekarza, bo kaszel i ból w klatce stał się nie do wytrzymania. No i jest zapalenie oskrzeli. Dostałam antybiotyki których nie lubię, ale jak mus to mus. Czułam się fatalnie wchodząc po schodach, jakbym co najmniej przemierzyła z 10 km pod górę.
Ledwo zdołałam zrobić dziś obiad.
Pozdrawiam Was serdecznie i niech nam się wszystkim wiedzie, byle w zdrowiu a jakoś to będzie
Oj Goplano Oby ten antybiotyk szybko zadziałał. Wracaj do zdrowia. Uściski.
Oby,dzięki Smakosiu,Ty też dbaj o siebie,bo te pogody teraz są bardzo zdradliwe. Bardzo dużo ludzi choruje
Goplano trzymam kciuki i zycze duzo zdrowka
Dobrze, ze bylas u lekarza, przynajmniej teraz juz z gorki
Dbaj o siebie, wygrzej to choróbsko.
Pozdrawiam
Dbam jak mogę,ale nie zawsze jest to takie proste. Kiedyś szybko mi przechodziło,a teraz organizm jakiś słabszy się zrobił. Trzeba się dowitaminizować. Właśnie kończę gotować kapuśniak
Witam wtorkowo
Komu kawy a komu herbaty?
Jej, ale się nie wyspałam. Poszłam spać o 23-ej i byłam tak wypoczęta, że sen nie przychodził. Przewalałam się z boku na bok i jedynie podsypiałam co rusz spoglądając na zegarek. Oczywiście nad ranem spało się najlepiej
Wczoraj na obiad zrobiłam kawałki piersi z kurczaka z cebulą, jabłkami, majerankiem i syropem klonowym. Pyszne wyszło. Robicie czasami?
Dziś chyba ostatni suchy dzień. Od jutra zapowiadają deszcze. Oby tylko mrozu nie było, bo wtedy to lipa.
Wczoraj wieczorem piekłam chleb żeby dziś zabrać do pracy, bo obiecałam przynieść. Nie wiedzieć czemu nie chciał rosnąć a jak robiłam na Sylwestra, to podniósł się w niecałą godzinę. Czasami nie kapuję o co chodzi
Dobrego dzionka
Smakosiu, tak to juz jest, ze kiedy Ci najbardziej zależy, wtedy mniej wychodzi niż zazwyczaj, dlatego jak pieczesz, trzeba pokazać ze tak bardzo Ci nie zależy, taki normalny wypiek, wtedy wyjdzie na pewno
Piekłam pierwszy raz sernik bezglutenowy, bez proszku do pieczenia, z 1,5 kg sera i 8 jaj, wyszedl, ale ja nie bylam do konca zadowolona, bo wyszedl troche za suchy, można powiedzieć przypieczony, ale trzymałam się ściśle przepisu.
Innym razem, to znaczy 2 dni później, zrobiłam jabłecznik bezglutenowy i stwierdziłam ze wyjdzie to wyjdzie, a jak nie wyjdzie, to nie wyjdzie, tak wiesz, z taka normalna obojętnością podeszłam do wypieku, no i wyszedł rewelacyjny
Pozdrawiam :)
P.S. Pierwsze 2 zdjęcia są sernika a trzecie to jabłecznik, zaraz po upieczeniu
Witam. Słoneczko wczoraj Wam wysłałam, to dziś u mnie nie ma... na razie nie ma...
Zastanawiam się, czy tak dużo zjadacie słodyczy, że pieczecie ot tak, nawet w ciągu tygodnia, a to sernik, a to jabłecznik. Ja staram się piec raz w tygodniu na weekend, ale ostatnio coś kiepsko ciasto schodzi, więc na miniony nawet nie piekłam nic, bo jeszcze resztki ze świąt były, no i ciasteczka, które mogą poleżeć długo. A, przepraszam, bo piekłam pierożki drożdżowe z kapustą i pieczarkami.
Ale teraz obmyślam co upiec, bo będzie Trzech Króli, sobota i niedziela.
Myślę upiec szarlotkę z wykorzystaniem jabłek ze słoika, z pomarańczowym lukrem, no i chodzi za mną taki zawijaniec drożdżowy z cynamonem i kakao.
Nadia, mam dla Ciebie przepis bez glutenu, nie wiem czy chcesz, ale napotkałam w sieci. Nie wiem czy jest dobry, bo nie robiłam, ale pomyślałam o Tobie.
Najłatwiejszy chleb bezglutenowy
Ja generalnie w ciągu roku ciast nie piekę, tylko na święta.
Na urodziny wychodzimy zazwyczaj, a jakoś tak nikt ze znajomych nie świętuje imprezowo.
Ja czasami zjadłabym, ale kawałek. Myśl o zjedzeniu reszty odstrecza mnie od robienia.
W zeszłym roku było trochę więcej ciast, bo wyobraźnia prześladowała mnie, musiałam sprawdzić czy to działa jak wymyśliłam.
Odkąd poznałam erytrytol, coraz mniej cukru było w użyciu.
Od września, gdy odkryłam zależność pomiędzy bólami neuropatycznymi a cukrem, wyeliminowałam całkowicie.
Ciągle zdarza mi się próbować, jak mało mogę zjeść, bez zwijania się z bólu (a raczej wędrowania) na wyrobach, które lubiłam (marcepan w czekoladzie, kawowa czekolada), ale dużo łatwiej mi powiedzieć sobie nie.
Ekkore a Ty mi nie odpowiedziałaś w grudniowym wątku, jeśli chodzi o te kulki, co zrobilas - Jaka babkę Ty tam dodajesz? Babke plesznik, babke szerokolistna, babke zwykla? Dla Ciebie to oczywiste, ale dla mnie to już nie koniecznie :/
Masz rację, dla mnie oczywiste.
Zmielone nasiona babki jajowatej, tak mi się wydaje choć sumie to pewna nie jestem polskiej nazwy, używam psyllium husk.
Alman na święta ja mialam tylko piernik i pierniczki ze słodyczy i malutki kawałek kupnego sernika (tak na 4 osoby po małym kawałeczku) i wszystko.
Nie pieklam nie wiadomo czego.
Na Nowy Rok spróbowałam upiec sernik bezglutenowy i dal sie zjesc, nawet mojemu mężowi bardzo smakował, ale jak sie jadlo alidab sernik, to reszta moze sie schowac
Miałam też zapas jabłek szarej renety, którą trzeba było zużyć jak najszybciej, więc postanowiłam upiec jabłecznik bezglutenowy i ten mi wyszedł rewelacyjnie :)
Więc jak widzisz, nie piekę stosu ciast, tylko w miarę jak jest taka potrzeba. Nie patrzę szczególnie na święta, czy 3 kroli, tylko na apetyty domowników i zasoby jakie posiadam, to wszystko w temacie ''jak dużo pieczecie''
Dziękuję natomiast za ten przepis chleba bezglutenowego, bo nawet fajny pomysł, sama na pewno bym go nie znalazła .
Oczywiscie zrobie kilka zmian, bo suszonych pomidorów, ani oleju od tych pomidorów nie posiadam, ale zastapie czyms innym
Pozdrawiam :)
Nadia, mój wpis nie dotyczył akurat Twoich wypieków, czy tylko Twoich, a ogólnie. I to nie był zarzut, a raczej mój wyrzut sumienia, że mi się nie chce i ja tylko piekę "na niedzielę".
Chyba źle mnie odczytałaś.
Najlepsze serniki wychodzą w niskiej temperaturze, w 150 stopniach.
Góra jest ledwie zrumieniona, a sernik nie wysuszony.
Tak, tylko, ze moja rodzina nie przepada za takimi sernikami ''polsurowymi'' niestety. Dlatego czekam, az Smakosia zrobi ten sernik baskijski i wklei fotki, zebym zobaczyla czy nie jest zbyt surowy w środku. Chciałabym go zrobić, ale sie boje, ze wszystkie składniki wylądują w koszu...
Ale one nie są surowe, przynajmniej dla mnie. Kremowe, wilgotne. Wydłużony czas plus stygnięcie w piekarniku wypiekają do końca.
Ale każdy ma swój gust i smak. Mnie też trochę zeszło nim trafiłam na ten co lubię, który wyeliminował wszystkie inne.
Zrobię, zrobię, ale jeszcze nie dziś Ja należę do tej grupy osób, które pieką tylko na jakieś okazje. Mimo wszystko mam nadzieję, że ten baskijski sernik (mimo pieczenia w niskiej temperaturze) wychodzi każdemu. Tak twierdziła osoba, która częstowała nas swoim "smakołykiem". Jeśli chodzi o wygląd, to ten, który jadłam wyglądał dokładnie tak samo, jak prezentowany w tym filmiku. Przez to, że sernik musi odczekać po upieczeniu jeszcze cały dzień w chłodnym miejscu, to potem nie jest już rzadki. Normalnie daje się kroić i jest wyjątkowo kremowy
Zgadzam się Ekkore w... 200%. Ja zawsze piekę chwilkę w 170-180 st. a gdy już podrośnie, zwykle po 20 min. zmniejszam temperaturę do 150 st.
Nadiu:) To mnie uprzedziłaś - fotki mojego noworocznego sernika miałam wkleić, dzisiaj postaram się nadrobić zaległości.
Nawet porcyjkę, na wymianę za jabłecznik, mogę podać - ostrzegam jednak, że jest zwykły- glutenowy i baaardzo słodki.
Dla mnie najlepszy sernik glutenowy, ale na jabłeczniku bezglutenowym, też się nie zawiedziesz
Wow! A kiedy mogę odebrać?
Bardzo apetycznie wygląda
Za parę dni, jak upiekę kolejny, specjalnie dla Ciebie
Dzięki, smakuje wybornie, dzięki podpowiedziom wużetowym i mojej sklerozie /puszka mleka słodzonego była kupiona daaawno, szybki karmel na maśle miał być a wyszedł pyszny serniczek/.
Smosiu, Perfekcyjna Cukierniczko, no piękny serownik.
Uczę się od n a j l e p s z y c h
Dzięki ;)
Mniam,ale smakowicie wygląda a pewnie smakuje jeszcze lepiej ja póki co nie piekę,bo mamy jeszcze piernik staropolski i pierniczki z tego samego ciasta.
Na Trzech Króli robię obiad jak w niedzielę z taką różnicą,że bez rosołu. W sobotę mamy kolędę,ale nie taką w domu a w kościele. W zeszłym roku proboszcz ogłosił,że poszczególne miejscowości mają w danym dniu mszę kolędową,a że nasza parafia podlega pod 6 czy 7 miejscowości nasza ''kolęda'' wypada w sobotę. W sumie fajnie,bo nie zawsze każdy jest w domu i parafianie bardzo są z tej opcji zadowoleni,w tym i ja
Do takiego sernika, to ja się przysiądę z przyjemnością
Po balu domowym, na łączach internetowych + tivi, mam chwilkę na obcykanie kątów świątecznych 2022/23:
Witam w srode :)
U nas słychać ptaki za oknem, właściwie to papugi skrzeczące hihihi, ale za to wieczorem, jak już robi się szaro, to o dziwo, zaczynają śpiewać zwykle ptaki. Cos tej naturze sie poprzestawialo
Moja córka wczoraj wróciła z Warszawy. Była tam z koleżankami na Nowy Rok.
Niestety fajerwerki z Pałacu Kultury i Nauki zostały w ostatniej chwili odwołane, ale za to ludzie nie zawiedli i odbył się też fajny pokaz
Najważniejsze, ze wszyscy wrócili zadowoleni :)
Jedyny akcent, to bylo ladowanie jak już wracali, bo był silny wiatr, samolot się kołysał jak na morzu sztormowym i powlaczaly sie swiatelka alarmowe i zostały pokazane drzwi awaryjne w razie czego, wiec troche strachu bylo, ale na szczęście wszystko dobrze sie skonczylo :)
Mnie zaczyna troche ucho bolec, więc ide sobie zakroplić je woda utleniona, zanim to cos wejdzie na organizm :)
Zycze zdrowka i miłego dnia :)
Woda utleniona na początek, to idealny pomysł. Będzie dobrze! Życzę duuużo zdrowia
Dziekuje, rano sobie zakropiłam ucho, potem od czasu do czasu jeszcze pobolewalo, wiec wlozylam do ucha liść swiezego geranium, przepaskę na to ucho, zeby bylo cieplo, a dzisiaj obudziłam się już bez bólu ucha :) Gdyby mnie pobolewalo jeszcze dzisiaj, to powtórzyłabym kuracje z woda utleniona, ale śladu po bólu nie zostało - trzymajmy się zdrowo
Takie herbatki mężowski mi robił. Nie powiem sporo pomogły,bo gardło do dziś mnie nie boli,ale zapalenie oskrzeli jest jak wspomniałąm.Jutro mam iść do kontroli. W razie jakby były jakieś szmery mam zrobić RTG płuc.
Witajcie pszczółki kochane
słoneczko świeci, lekki mróz pobielił dachy i trawy - pięknie jest.
Już w piątek znowu trzeba świętować, co pieczecie?, gotujecie??
Mnie tradycyjna pizza nie ominie, rodzinka wypytuje o nią - łasuchy i żarłoki, potem znowu będą na diecie czyli przy stole zjedzą tyle co nic, potem myszkują w lodówce i szafkach, bo głodni.
To do dzieła, czyli do sklepu po pieczarki - rury mam w planie: mięsnogrzybowe w sosie pomidorowym /uwielbiamy je, aż za bardzo/.
Może tym razem wyjdzie obiad na 2a dni??
Pozdrawiam środowo, miłego dnia
Witam środowo
A ja jutro ma dzień urlopu! Jupi!!! Spania długiego nie będzie, bo zaplanowałam wypad do laboratorium i zrobienie podstawowych badań. Ot, takie postanowienie. Potem trzeba zrobić zakupy, bo przed nami trochę wolnego i jeszcze małe świętowanie. Obiecałam zrobić rybę po grecku (dopiero co robiłam ) i tradycyjną sałatkę jarzynową. Moja jest z zielonym groszkiem, bo kukurydzy raczej nie jadamy.
Dziś był niesamowity poranek. Ziemia jest teraz najbliżej Słońca i może dlatego niebo było takie wyjątkowe...?
Zdrowego i miłego dnia
Wow coś pięknego! Prześliczne fotki
Piękne wschody słońca, u mnie praktycznie codziennie są takie. To jedna z rzeczy co mnie tutaj zachwyca. Tetaz to tylko księżyc i gwiazdy mogę widzieć.
Zaczyna się szkoła, wreszcie coś regularnego, do wyjścia 40 minut, a my już gotowi, tylko misia w fotelik (zmienić trzeba przed) i możemy iść.
Po mroznych dniach w grudniu, nastało lato. Wczorsj 24, dzisiaj 26, jutro 21.
Przyroda się obudzi za wcześnie.
Chyba, że to już koniec zimy na ten rok. Ale śnieg jeszcze nie spadł...
Faktycznie macie dziwne skoki temperatury od mrozow po upaly
Witam czwartkowo
Dziś z domowych pieleszy. Niestety bez kawy, bo zaraz śmigam do laboratorium ale po powrocie będę się delektować
Wczoraj było trochę pichcenia, bo robiłam rybę po grecku. Dziś zabieram się za krojenie warzyw do sałatki jarzynowej. Nie mam pomysłu na obiad. Po świętach człowiek jakiś rozpieszczony czy co? Jakoś ochoty brak na coś konkretnego więc i pomysłów też nie ma.
Goplano jak się czujesz? Jest poprawa?
Pogoda.... Oj, nieprzyjemnie - mokro i wietrznie.
Trzymajcie się zdrowo. Dobrego dnia
Witam. Na początek pytanie do Smakosi - co sobie zaserwowałaś na zatoki? chyba to Ty pisałaś kilka dni temu, że coś tam się z nimi dzieje. Pytam, bo córkę zaatakowały i boli ją głowa przy nosie i ma katar. Stosuje coś tam /w płynie coś do zakrapiania/ i ibuprom zatoki, ale jakoś nie pomaga. Chętnie skorzystam też z porad innych.
U mnie mokro i szaro, ale +8 jest. Nie lubię takiej nijakiej pogody.
Ja dziś nie jestem w formie, coś nie za dobrze, sama nie wiem czemu, jakby od żołądka.
Mam ten sam problem, nie wiadomo czego się chwycić w kuchni, co ugotować, co zjeść. Najgorzej mam ze śniadaniami, nic mi nie pasuje, wędlina mnie odrzuca, jak babę w ciąży. Serów już też mam dość, bo ile można...
Tyle sobie zaplanowałam na dzisiaj do zrobienia, ale coś chyba moje samopoczucie mnie zwolni z planów, przynajmniej częściowo.
Tymczasem trzymajcie się zdrowo.
Alman najlepsze i jedyne skuteczne oraz bez wpływu na inne rzeczy jest irygacja nosa.
Zbiornik z wodą, jedną dziurką wchodzi, drugą wylatuje. Może być ręczna, może być elektryczna (z gniazdka lub na baterie).
Najgorszy stan zapalny do opanowania w 2 tygodnie.
Ja się doprowadziłam do takiego stanu, że antybiotyki i sterydy przestały działać.
2 miesiące diagnozy, w poszukiwaniu zmian rakowych w mózgu, diagnoza- chroniczne zapalenie zatok, 3 miesiące stałego bólu.
I za radą naszej Makusi, zaczęłam szukać tego co dostępne na rynku amerykańskim (bo tego rodzaju co ona miała w Stanach nie ma). Zaraz popatrzę w korespondencji, może linka do tego co posiada podsyłała mi prywatnie, a nie na forum.
Ja już 4 lata mam spokój ze stanem zapalnym. Nie miałam antybiotyków. Nawet jak się trafia początek czy tylko zatkany nos, zaczynam płukać, czasami, gdy zaczyna się katar i jak mam czas, to i 3 razy dziennie.
No niestety było na forum, a w wiadomościach rozmawiałyśmy o działaniu.
Jeśli chodzi o mnie, to serwowałam sobie wyłącznie Ibuprom zatoki więc nic szczególnego nie podpowiem. Współczuję córce bardzo, bo jeśli nic nie działa, to już musi być poważnie. Ja nie jestem za leczeniem antybiotykami ale czasami jak już nie ma wyboru... Hm ..
Dzięki za podpowiedzi. Skorzystała z rady Ekkore, podobno już lepiej, tak przynajmniej mówi.
Antybiotyk pomaga na chwilę. Ale jak jest zapalenie chroniczne, to będzie wracać. I przerwy pomiędzy antybiotykami będą krótsze, do momentu aż bakterie się uodpornią. I wtedy już nic nie pomoże.
Ból jest straszny (a ja odporna generalnie). Mimo, że powyższą wiedzę posiadałam, zgadzałam się z moim lekarzem, ale gdy nie przypisał mi antybiotyku szłam na pomoc doraźną, oni zawsze dadzą antybiotyk i sterydy na zmniejszenie ciśnienia. Bo to mnie bolało.
No i doszłam do ściany ostatecznej..
Pełna diagnostyka w poszukiwaniu zmian rakowych. Na szczęście nic, "tylko" zatoki.
I za radą Makusi nabyłam co dostępne w Stanach.
Najlepiej wydane 100 dolarów.
Ale przez te kilka lat zatoki oczyściłam doskonale, już od dawna nie stosuje cotygodniowego płakania prewencyjnego, tylko jak czuję ucisk, zazwyczaj jedno, dwa, trzy płakania i wystarczy.
A może dlatego nie miałam covidu, bo wszystko zabiłam solanką w zarodku. Bo co lekko przytkany nos, od razu płukanie. Ja od początku pandemii nie miałam pełnego kataru nawet.
Dzień Dobry w Trzech Króli
Niech każdemu z nas także przyniosą dary zdrowia,szczęścia i wszelkiej pomyślności
Hej ,co tam robicie,świętujecie odpoczywając,czy świętujecie pracując ?
ja właśnie jestem w trakcie gotowania obiadu.Robię dewolaje,kluseczki śląskie i marchewkę z groszkiem. Potem może śmignę jakieś ciasto a jak nie to deserki z galaretki. Zobaczę,póki co wracam do kuchni. Może wpadnę później na jakąś kawusię
A co to za spanie??? południe już!!!
Pobudka, kawa i herbata świeżo zaparzone, a do tego szarlotka z pomarańczowym lukrem. Kto pierwszy ten lepszy, więc radzę się pośpieszyć.
Oooo jak dobrze, że przyszłam w porę. Jeszcze się załapię na to pyszne ciacho
Witam
Ja walczyłam, dosłownie, z pierogami:
najpierw ciasto śmietanowo-jajeczne nie chciało 'złapać formy i gęstości /sporo mąki dodałam/;
potem farszu wyszło tak dużo, że zostało do bułeczek bahatkowych /wg przepisu z serem mozzarellą/.
Mam pierogów i kapusty dość na kilka miesięcy.
Fajna ta kolęda kościelna, do nas chyba przyjdą osobiście Kolędnicy.
Deserek chapnę od Alman'ki i starczy, bo już boczkami wychodzą te świąteczne słodkości
U mnie roboczy dzień.
A Trzech Króli w kościele będzie w niedzielę.
Piątek, piąteczek, piąteluniek
No nie ma to jak spokojny, domowy poranek
Powoli jednak muszę zagęszczać ruchy, bo dziś idziemy na rodzinny obiad i szykuje się małe świętowanie. Dlatego szykowałam rybę po grecku i sałatkę jarzynową.
Pogoda do "bani". Pada od rana, ciemno i ponuro.
Jej, jak dobrze, że jutro jest sobota. Jeszcze trochę wolnego i cieszenie się dzionkami.
Udanego dnia
Ja dopiero od stolnicy i wałka odpadłam, od wczoraj tylko te pierogi i buły z tym samym farszem + śliwki suszone lub połówki orzechów.
Farsz: kapusta kiszona + zblendowane grzyby suszone, długo moczone wcześniej, marcheweczki surowe i woda po moczeniu grzybków + zmielona sztuka mięsa /taka szyneczka po-świąteczna/.
Piergale gotowałam i parę usmażyłam, surowe - najpierw podsmażone, podlane wodą i przykryte.
Ruszać się nie chce, nawet słonko mnie do spaceru nie zmusi
Fajnej imprezki
Wczoraj był ciężki dzień. Mały nie spał wcale przez cały dzień (do 3 po południu, potem zasnął na pół godziny, ale nie był to spokojny sen). Był jak zombi, zbyt zmęczony, żeby spać.
Może szczepienie z wtorku go tak rozstroiło, może pogoda, bo wczoraj jak nigdy mnie się chciało spać, może zmiana rozkładu, zaczęło się przedszkole, budzę go, żeby przewinąć, nakarmić i wsadzić do fotelika. Przedszkole dla Małej, nie dla niego.
A może wszystko na raz.
Tak mi go szkoda było, szczególnie, gdy nie możesz pomóc.
U nas jajka strasznie podrożały. Teraz za sztukę trzeba zapłacić tyle co za całe pudełko 12 sztuk kiedyś.
Pierwszy 100% wzrost cen nie był trudny, bo były naprawdę tanie.
Ale kolejne 100%, i to w stosunku do ostatniego zakupu naprawdę napawa przerażeniem.
Być może to efekt nowego prawa w niektórych stanach, że musi być bezklatkowy chów kur, że muszą mieć metraż. No i była okazja do podwyżki, której nie da się tłumaczyć paliwem, bo to staniało w stosunku do wiosny/lata.
Witam. No, no, widzę, że świętujecie nadal. Całe szczęście, że zima, bo wiosną to by było gorzej z tak długim świętowaniem i spaniem do południa.
U mnie pogoda rzeczywiście tylko do spania, jakoś szaro, buro i ponuro, na szczęście teraz nie pada już.
Dziś przygotuję częściowo coś na obiad jutrzejszy. Planuję rosół, kotlety z piersi kurczaka, które dziś przygotuję i zamarynuję w maślance oraz kapustę kiszoną zasmażaną z boczkiem, śliwką i jabłkiem i tą zrobię dziś. Na dziś obiad wczorajszy będzie jeszcze.
Miałam dziś koszmarne sny, obudziłam się z krzykiem, rzucająca się po łóżku... tak się wyrywałam z napaści...
A poza tym wszystko po staremu.Córka zatokowo już dobrze, dzięki za porady.
Miłego dzionka.
Witam sobotnio
Dziś wstałam wyjątkowo późno jak na mnie, bo przed 9-tą. No ale nie jestem zaskoczona, bo wróciliśmy przed 2-gą. Na jakiś czas starczy mi imprez
Dziś już nie pada więc powoli trzeba się mobilizować i zrobić jakiś spacer. Niestety Połówek wyjeżdża jutro późnym popołudniem więc teraz jest więcej spraw do załatwienia. Tak to jest jak się zostawia na ostatnią chwilę.
Póki co czas na kawę. Komu, komu? Ktoś chętny?
Dobrego dnia
Dzisiaj było spanie do oporu...obudziłam się dwie minuty przed budzikiem do pracy.
W roboczy dzień ledwie otwieram oczy, ciężko mi się zebrać w sobie. Dzisiaj rześka, wypoczęta.
Będzie długi dzień.
W planach góry prania (nasze plus córka przywiozła swoje), rozebranie choinki i zewnętrza, zakupy.
I na obiad czy obiadokolację tatar.
Za tydzień, jak będzie pogoda ruszymy gdzieś wypróbować drona.
Widzę, że towarzystwo zapadło w sen zimowy. Śpijcie dobrze i śnijcie na kolorowo, nie będę przeszkadzać.
Ja ogarniam pranie, hehehe. Nasze, córki.
Mieliśmy rozebrać choinkę, nadal stoi. I dzisiaj pewnie też zostanie. Nikomu nie przeszkadza...Tylko zewnętrzne dekoracje wczoraj pochowaliśmy.
Mojemu mężowi ciśnienie szwankuje znowu.
Ma 150/100 średnio, na lekach.
A to oznacza, że znowu droga przez mękę będzie, bo jemu bardzo trudno dobrać. Do tej pory tylko jeden lek działał.
Jak wyszło, że może być rakotwórczy, po zmianie męczył się przez pół roku, potem kazał lekarzowi wrócić do starego, bo lepszy rak w przyszłości niż brak komfortu teraz.
Na szczęście okazało się, że to jakaś tam partia z Chin była taka, inne są ok.
Zobaczymy, może tylko dołoży mu jakiś wspomagający.
Ekkore, ja oprócz tabletek na ciśnienie mam jeszcze Diuver, lek moczopędny, wspomagający lepsze wchłanianie tego na ciśnienie. Poza tym może to okresowe tylko skoki, bo czasem pogoda też potrafi namieszać.
Ja nie mierzę każdego dnia, bo mi się nie chce, mierzę tylko gdy źle się czuję, ale przeważnie wtedy ciśnienie jest ok, więc nie wiadomo o co chodzi. Przed wizytą u lekarza za to mierzę przez 10 dni rano i wieczorem o tej samej porze i zapisuję.
Mój mąż dostał zalecenie od lekarza, bo na wizycie miał za wysokie (pół roku temu jeszcze było w normie), inaczej by nie wiedział. Mówiłam, aby mierzył dwukrotnie, dla sprawdzenia. Ale oba pomiary za wysokie.
Jego głowa boli często, wystarczy zmiana ciśnienia zewnętrznego w górę lub w dół poziomu, który akceptuje i już ledwie żyje.
Ale jego tata ma tak samo. I nie ma wytłumaczalnej przyczyny. Z diagnozy wychodzi, że migreny- ale według mnie nie do końca pasuje. Żadnych zmian nie ma.
Wcale nie przeszkadzasz - moja kociarnia już od ciemnej nocki szaleje i spać nie daje. Chyba coś wisi w powietrzu, zadyma śnieżna albo inne kataklizmy pogodowe.
Na razie spokojnie, chyba zmęczenie poświąteczne wszystkich dopadło, nikogo nie widać, rzadko słychać.
koniec balowania
Witam wieczorkiem
Czas leci jeszcze szybciej,bo nawet nie mam kiedy wejść parę słów skreślić. Zrobiłam obiad i tak leniuchuję. Położyłam się z nadzieją obejrzenia filmu i zasnęłam. W sumie nic dziwnego,bo nie śpię już trzecią noc. Jednak u mnie tak zawsze jak pełnia. Nie zasnę choćbym brała coś na spanie. Tylko z boku na bok.
Poza tym wciąż jestem osłabiona,tudzież nie do końca zdrowa. Oczywiście jest o wiele lepiej,ale wciąż jednak nie tak jak trzeba. Poza tym bardzo u nas chorują. Mój brat też chory,a miał jechać na weekend.. No cóż ,co się odwlecze to nie uciecze. Wczoraj przypłętały się do nas dwa bliźniacze pieski.Oblegaly córkę gdy ta wróciła z kościoła. Wleciały do garażu i za chiny nie chciały wyjść. okazało się,że to psiaki naszych nowych sąsiadów,martwili się,że zaginęły,a one postanowiły zrobić sobie spacer do nas,nie mówiąc o kurach drugiego sąsiada
Trochę późno,ale może skusicie się na wuzetkę? Zawsze w karnawał musi być,poza pączkami i faworkami ,bo ten zestaw obowiązkowo,ale później
Wuzetka
Realnie nie, ale wirtualnie jak najbardziej. Taki cukier mi nie zaszkodzi..
Piękna WZ, ulubione ciasto syna, na równi z karpatka. Nie chciał na urodziny tortu, tylko któreś z tych dwóch.
Gdy mieli gdzieś 13-15 lat była karpatka, cała blacha.
Myśmy się zmyli z domu, zostawiając chłopakom całą dużą blachę ciasta.
Po imprezie nawet okruszki wyjedli, także nie spróbowaliśmy nawet.
Nie ma to jak spust nastolatka...bochenek chleba na posiłek...
U mnie tak samo. Mężowski przepada za WZ i karpatką,ale tylko za masą..Potrafi masę wyjeść a ciasto zostawić
Na takie ciacho zawsze i wszędzie skuszę się, dzięki
Do tego jeszcze porządna parzona kawa
Witam poniedziałkowo
Dla mnie to nie tylko początek tygodnia ale też czas na ogarnięcie się po wyjeździe Połówka. Mam sporo rzeczy do nadrobienia. Zaczynając od prania i zakupów a kończąc na zaległych spotkaniach, telefonach i nauce angielskiego. Mam tego tyle, że chyba przez tydzień się nie wyrobię.
Wczoraj rozebraliśmy choinkę. Nie wiem czym była pryskana ale igły nie leciały a wyraźnie uschła. Smutno mi się zrobiło. Na dodatek wiedziałam, że Połówek już prawie spakowany i kiedy się to nałożyło, to poczułam żal, że to już po wszystkim. Tyle jest zawsze przygotowań i radości a potem "pyk" i już styczeń i wszystko wraca na utarte tory.
No nic, czas zacząć odliczanie i czekać na wiosnę
Odebrałam wyniki z laboratorium i są prawie super. To "prawie" robi oczywiście dużą różnicę Wszystko by było super gdyby nie ten cholesterol, który mam jakiś "kosmiczny". Trójglicerydy są bardzo dobre, HDL super ale LDL mocno przekroczone. Postanowiłam dać sobie trzy miesiące i zaczynam robić tę pastę, którą Wam kiedyś poleciłam. Mam nadzieję, że zadziała. Gdybym się słabo odżywiała, to bym wiedziała, że tutaj tkwi problem, ale w moim przypadku tak nie jest. Ruchu mam sporo, mięsa praktycznie nie jem, słodyczy mało, jestem szczupła, papierosów nie palę. Hm...może to stres tak działa? Obadamy za trzy miesiące. Mocno liczę na ten koktajl. Dziś po pracy kupię wszystkie składniki i "startuję"
Pogoda rano fajna, bo nie pada, ale popołudniu już tak miło nie będzie.
A jak u Was aura? Chowacie już ozdoby świąteczne do pudełek?
Dobrego startu w nowy tydzień
Dzień dobry :)
U nas podobnie, sucho, cicho i ciepło. Krzaki oczarów kwitną, nawet nie wiem kiedy tak wystrzeliły kolorami: pomarańczowy, potem żółty.
Wiosna blisko, czas na wysiew nasion selera?? albo chociaż kiełki w słoju 'posieję
Poza tym nic nowego - czas ucieka jak szalony, przysypiam na filmach jak Goplana, nawet 3y kawy nie pomagają. Nic dziwnego, skoro moje kochane sierściuchy od raniuśka marudzą i wybudzają przed budzikiem.
Ozdób świątecznych nie zbieram, lubię je, są namiastką dawnych, białych i pięknych dekoracji zimowych. Niech wiszą aż do oporu czyli do lutego.
Czas na szykowanie konkretnego żarełka, pierogi i bułcie kapuściane wczoraj wyżarliśmy, słodycze grycanowe też znikły więc czas na mnie,marsz do kuchni
Gary wielkie na szorowanie czekają, eM na strzyżenie domowe też czeka.
Sporo zadań, ale po kolei, dam radę o ile coś niespodziewanego nie wyskoczy...
Pozdrawiam i fajnego tygodnia nam życzę :)
Twoje obiadki takie,że paluszki lizać. Co czytam to jeść mi się chce,a zrobić się nie chce. Dlatego podziwiam,bo pewnie sporo czasu Ci idzie. ja niestety ostatnio jakaś leniwa jestem
Dzięki
Różnie z tym czasem bywa - czasami szybko i sprawnie, gdy mam już podszykowany farsz czy mięso, nieraz do późnego wieczora albo kończę następnego dnia.
A jaki masz stosunek złego do dobrego? To jest najważniejszy wskaźnik
Jak masz trojglicerydy w porządku, to sam cholesterol nie jest aż taki groźny.
A może masz za mało tłuszczu w diecie. Bo paradoksalnie tłuszcz rozbija cholesterol (oczywiście dobre tłuszcze roślinne i bez nadmiaru golonek, smalcu i karkówki), a najbardziej szkodzi cukier.
Ja jestem na lekach, bo wydawałoby się przy zdrowym odżywianiu miałam za wysokie trojglicerydy. Jak zabrakło tabletek (mój lekarz zamknął praktykę, zaczęła się pandemia za dwa czy trzy tygodnie i ponad trzy miesiące czekałam na wizytę u nowego), poszybowały w kosmos.
Nie zaryzykuję odstawienia leków, żeby sprawdzić czy daję radę bez. Na tabletkach wyniki mam konkursowe, do tego regularnie badane są parametry wątrobowe- czy nie ma zmian.
Wrzuciłam te swoje wyniki w kalkulator cholesterolu i trójglicerydów i wyszło coś takiego :
Twój cholesterol całkowity: | jest znacznie podwyższony |
Twój cholesterol HDL: | jest powyżej normy (co jest wskazane!) |
Twój cholesterol LDL: | jest znacznie podwyższony |
Twoje trójglicerydy: | są w normie |
Proporcja cholesterolu całkowitego do HDL wynosi: |
3.20 i stanowi bardzo niskie ryzyko chorób sercowo naczyniowych |
Proporcja cholesterolu LDL do HDL wynosi: | 2.01 i stanowi średnie ryzyko chorób sercowo naczyniowych |
Proporcja trójglicerydów do cholesterolu HDL wynosi: | 0.91 i stanowi niskie ryzyko chorób sercowo naczyniowych |
Smakosiu tu masz naturalny srodek na obnizenie cholesterolu - zwykle pestki dyni :)
https://www.zdrowyportal.org/2778/nasiona-dyni-10-powodow-dla-ktorych-warto-siegac-pestki-dyni/?fbclid=IwAR0lQ3AWiChHU_h9SZj161ZwvK4FcXXJZCfMd0bQcrIMdVggsqikDnw_2Mc
Nadiu, zupełnie zapomniałam o pestkach dyni. Dziękuję
Koniecznie wypróbuj. Ja do niedawna podejrzewałam wysoki cholesterol,nawet zrobiłam sobie odpłatnie szczegółowe badania,a tu ku mojemu zdziwieniu i zadowoleniu jednocześnie wyszedł jak najbardziej prawidłowy. Niestety cukier podniesiony i potas też. A co do zbicia cholesterolu to przypomniało mi się,że moja kuzynka zrobiła miksturę z czosnku z jakiejś książki,chyba Tombaka i bardzo jej pomogło. Co ciekawe to nikt by nie powiedział,że ma taki wysoki,bo była i jest bardzo szczupła,a jednak..
Choinka u mnie jeszcze stoi. Sztuczna więc mi się tak nie spieszy,choć plan był by rozebrać zaraz po 6 stycznia. Bombki mam różne ,takie z dzieciństwa,takie sprzed kilku lat i takie własnoręcznie zrobione.
Tylko z czosnkiem ostrożnie, bo obniża ciśnienie. Moja mama tak się leczyła czosnkiem, że za bardzo sobie obniżyła.
Ale to pewnie zależy od osoby.
Tylko z czosnkiem ostrożnie, bo obniża ciśnienie. Moja mama tak się leczyła czosnkiem, że za bardzo sobie obniżyła.
Ale to pewnie zależy od osoby.
Czosnek niedźwiedzi obniżył mamie ciśnienie? W tym koktajlu jest właśnie ten. Ja mam raczej wysokie więc gdyby było niższe, to by chyba było nawet lepiej...?
Już wystartowałam
Ja pomyślałam o zwykłym, tak to jest gdy nie doczytasz to sobie wymyślisz.
Dzięki Twojej wzmiance o czosnku sprawdziłam jakie ma właściwości ten niedźwiedzi i napisane jest, że też obniża ciśnienie. Dodatkowo jest przeciwzapalny i obniża cholesterol.
Witam wtorkowo
Ciężko mi się dzisiaj wstawało. Chyba teraz potrzebuję więcej snu. Jakieś zmęczenie czy co...?
Pogoda fajna, bo nie pada (póki co), prawie nie ma wiatru i temperatura na plusie. Z przyjemnością zrobiłam sobie poranny spacer.
Coś nie chce mi się pracować. Mam jakiegoś lenia. Chodzi mi po głowie, że najchętniej bym teraz była w domu i oglądała dobry film. Ja przegonić to "nie chce mi się" i zmobilizować do działania...? Ech, marudzenie jakieś! Trzeba się mobilizować, bo przecież siedzę za biurkiem i przede mną parę godzin z papierami.
Dobrego dnia
Witajcie podwieczorkowo :)
U nas pogoda, a właściwie to niepogoda , deszcze i wiatr do tego, ale w sercu kwitnie maj
Wczoraj z mężem obchodziliśmy pełna rocznice slubu, no i trzeba było troche przygotowań zrobic :)
Poniedzialek, to dzień roboczy, więc przyjemności zostawiliśmy sobie na weekend. A mianowicie poszliśmy do restauracji, wystrój starowiktorianski, a wiec elementy z Indii. Cała restauracja była zrobiona jakby ze starego drewna, z balkonami w stylu właśnie z Indii, pełno jakichś materiałów, ale naprawde klimatycznie, nawet akwarium bylo z rybkami.
My bylismy na balkonie, jedzenie wyborne a dodatkowo dowiedzieliśmy sie, ze w piątkowe wieczory są tam mini opery, no i teraz wszystko wiadomo, po co te balkony i chętnie wybierzemy się kiedyś, żeby zobaczyć z ciekawości, jak to wygląda. Naprawde bylismy zadowoleni
W niedziele, mojemu mężowi dałam prezent w formie baryłek z alkoholem, trufli cukierkowych i cukierki z whisky, a on mi wczoraj podarował 3 bukiety różnokolorowych tulipanów
Oczywiście upiekłam tort, ale to był tort 3 w jednym, czyli zaległy, z okazji moich urodzin, córki urodzin i naszych godów Ale za to jaki pyszny.
Biszkopty się udały jak nigdy, naponczowalam je mocna herbata z cytryna, kremy byly kupne, waniliowy zrobiłam z masłem i spirytusem, na to włożyłam dżem zrobiony przez koleżankę ze świeżych żurawin ( cudownie kwaśny, bo to mial byc do mięs, i zlamal ten slodki smak), a śmietankowy dodałam budyń o smaku piernikowym (sam proszek) i troche zmienil kolor na karmelowy, wiec kazda warstwe tego kremu posypalam rozkruszonymi piernikami własnej roboty, a i jedna warstwe przełożyłam moimi powidłami.
Tort smakował wybornie.
Niestety zdjec nie moge wkleic, bo znowu albo zbuntował mi się komputer, albo komórka i zdjęć na razie nie będzie, a szkoda...
Kochani pozdrawiam Was i zycze milego wieczorku
Nadineczko kochana, toż to wspaniały jubileusz! Wszystkiego najlepszego na kolejne szczęśliwe lata,niech się Wam wiedzie zawsze i wszędzie
Niezapominajka i jasnowidz? Ciekawe połączenie, ale bardzo dziekuje
Gratulacje za poprzednie lata. I powodzenia i wytrwałości na następne.
My w tym roku 32 będziemy obchodzić.
A 30 świętowaliśmy od grudnia roku poprzedzającego (ekspres do kawy ciśnieniowy) do stycznia roku po rocznicy (zaległy rejs na Karaiby, który miał być prezentem. Ale dzięki temu dodatkowo wpadł nam wyjazd Arizony, Grand Canyon i te sprawy).
Wszystkie wyjazdy, wszystkie duże zakupy były z okazji, a co, jak świętować to cały rok.
Dziekuje Ekkore i Tobie rowniez gratuluje
Oj, to pięknie i smacznie świętowaliście!
Gratuluję okrągłej rocznicy i życzę dalszych, wspólnych lat w zdrowiu i szczęściu
Perłowa rocznica i tak udane, szczęśliwe małżeństwo - gratuluję.
Niech szczęście i miłość wypełnią wszystkie następne lata
Wędrujcie zgodnie wybraną ścieżką, trzymając się za ręce lub pod rękę ,
los nie skąpi darów a słońce nadziei zawsze świeci nad Wami.
Smośka
Dziekuje Smosku za tak piekne zyczenia
Witam środowo
Wyraźnie spowolniliśmy w tym nowym roku. Sporo się wcześniej działo, bo święta i Sylwester a teraz taka trochę "pustka" i szara codzienność. Ta szarość na dodatek jest też w pogodzie. Czas na poszukanie styczniowych plusów.
Macie takie swoje ulubione zajęcia, które sprawdzają się w tym okresie? Każdy pewnie radzi sobie inaczej. Dobra książka, fajny film, jakieś robótki rękodzielnicze, eksperymenty w kuchni... Pewnie pomysłów jest wiele.
U mnie styczeń to taki czas, kiedy ewidentnie czuję, że lekko "przysiadam pośladki". Nie lubię zimna więc mniej spaceruję. Jednak żeby tak całkiem się nie rozleniwić staram się mobilizować do ruchu. Gotowanie też jest trochę inne - mam większą ochotę na różne kasze, ciągnie mnie do gorących, rozgrzewających zup i zazwyczaj mam koło siebie gorącą herbatę z imbirem. Kiedy jestem w domu, to na podgrzewaczu stawiam dzbanek z jakimś naparem z dodatkiem goździków, miodu i cytryny - mój ulubiony uwielbiam rozświetlać pokój aromatyczną świecą. W tym roku odkryłam nową z firmy Botanica o zapachu marokańskiej mięty i pomarańczy. Pięknie się pali a aromat jest delikatny. Fajnie jest tez zapalić takie malutkie światełka na baterię. jak tak sobie o tym wszystkim myślę, to ponury styczeń robi się całkiem miłym miesiącem
Dobrego dnia
Dobrze to określiłaś-spowolniliśmy. Też tak to czuję,zwłaszcza,że nie przeżyłam świąt tak jak trzeba,więc mam pewien deficyt. A pustka myślę,że tymczasowo. Karnawał się zaczął więc pewnie będzie kolorowo
Ja nie mam na nic czasu, mały ma problemy z jelitami.
Nie ma kolek, ale kupa nie przechodzi mu jak powinna, bardzo go to męczy, płacze, nie daje spać. I nie masz jak pomóc takiemu małemu.
Śpi jak zając pod miedzą, kilka minut, zaraz się budzi.
Tak mi go szkoda...
Szkoda maluszka...
Mamusia karmi piersią? może napar z nasion kopru czy inne zioła pomogą?
!! Te herbatki raczej powinna pić matka karmiąca
Masowanie brzuszka?? po konsultacji z lekarzem.
Rodzice lekarze pewnie lepiej wiedzą co i jak podać małemu.
Czy to jest tzw. kolka? Niby nic groźnego, ale umęczy strasznie i bobaska i opiekunów.
Pozdrawiam :)
Witam z samego rana
Na dworze ciemno, buro i ponuro i pada. Do stycznia to w ogóle nie podobne. Taki jednak mamy czas i co zrobić. Wstałam i zajrzałam do grochu, którego wieczorem zalałam wodą aby się wymoczył. Będę dziś gotować po kilku dobrych latach. Mężowski wspominał ostatnio jak dawni nie jadł, więc dziś zje. Zobaczymy tylko jak mi wyjdzie.
A teraz zrobię herbatę z imbirem bo mnie wciąż drapie w gardle i poczekam do świtu.
Pozdrawiam i napiszcie co u Was
Witam czwartkowo
Pada i taki ma być chyba cały dzień. W planach zakupy po pracy. Przede wszystkim produkty do koktajlu zbijającego cholesterol (mam nadzieję). Ostatnio w Lidlu kupiłam super paprykę - soczysta i słodką więc może teraz też trafie na taką dobrą. Pomidory są do kitu. Nawet te "czekoladowe" jakieś bez smaku.
Wczoraj nic mi się nie chciało. Po pracy załadowałam pralkę i włączyłam sobie film. Potem jakieś telefony i tak mi zleciał dzień. Przestawiam się stopniowo na ten spokój i ciszę po wyjeździe Połówka. Tyle się działo i tyle było ciągle do zrobienia a teraz "spowolnienie".
Ekkore, niestety nie mam doświadczenia z niemowlętami, to nie będę pomocna Ty już pewnie przeszukałaś internet i wyczytałaś wiele porad. Myślisz, że maluszek wystarczająco dużo pije? Pewnie jest Ci teraz ciężko, bo przeżywasz to wszystko, jak przy własnym dziecku.
Zostawiam gorącą herbatę z cytryną. Częstujcie się.
Dobrego dnia
Witam
i herbatę chętnie wypiję.
Poranek u nas słoneczny i mokry, lekki wiaterek szumi.
Jak nic, idzie wiosna - czuję to w kościach i widzę po moim ogólnym rozleniwieniu.
Jedyne co mnie kusi, to zaleganie w ciepłym kącie, czytanie i przeglądanie nowości w tivi. Jak nic fajnego nie widzę, to wracam do starych, lubianych filmów.
Poza tym porządkuję dom, by pod koniec miesiąca, na urodziny eMa było elegancko, miło a goście mogli zaglądać gdzie chcą /bez wstydu, że zobaczą bajzel/.
Może lepsze ciasto upiekę?? może, pomysłów za dużo a żadnego konkretnego.
Czas kolędników zaprosić, taka nowość chyba wymuszona przez pandemię, ułatwienie dla nas i starszego, zmęczonego Proboszcza.
Może na sobotę jeszcze mają wolne terminy??
Zaraz obdzwonię zaprzyjaźnionych Sąsiadów.
Serdecznie pozdrawiam Bywalców i Kibiców
Alman co porabiasz? lenisz się czy masz ciekawsze sprawy na głowie
Witam w deszczowy czwartek :)
U nas albo pada, albo na chwile zaswieci slonce, za to wciąż wieje.
Natomiast roślinność myśli, ze tuz za rogiem jest wiosna i kiełkują już roślinki takie jak, krokusy, żonkile, czy dzwonki, a więc czekamy na wiosnę
U mnie wczoraj na obiad był krupnik i fasolka po bretońsku, dzisiaj miałam w planach, tak jak Goplana, ugotować grochówkę, ale mam jeszcze troche zapasu z rosołu, wiec zrobie pomidorowa z ryżem, tak troche ''lajtowo''
Fajne te Wasze opowieści o świecach, swiatelkach, herbatkach etc...
Od razu zrobiło się cieplej na duchu
Ekkore mam dla Ciebie porady starego dochtora, czyli zawsze niezawodny dr Jerzy Jaśkowski - Uwielbiam tego człowieka, bo realnie stąpa po ziemi
https://www.youtube.com/watch?v=HcRwv-X5uYU&ab_channel=AndyChoinski
Pozdrawiam cieplo i zycze milego dnia
Dzięki za wsparcie i porady.
Ja jestem ograniczona wyborami rodziców.
Teraz się inaczej chowa dzieci niż kiedyś, nie ma dopajania tylko mleko do 6 miesiąca.
Oferowałam im herbatki z kopru, mam, bo sama piję, lubię ten słodkawy smak, który mieszam z herbatą imbirowo cytrynową, kupili krople.
Lekarzom naprawdę trudno radzić, żeby nie przekroczyć swoich kompetencji.
Mały ma ogromną przepuklinę pepkowa, wessalo mu w to kawałek jelita. W teorii to nie ma wpływu.
I do roku się z tym nic nie robi, często nawet ewentualna operacja w wieku 5 lat.
A na moje oko to to robi problem. Ma zmniejszone światło jelita, przez co kupka nie idzie płynnie, a on się męczy.
Nie ma kolek, tylko dopóki sobie nie srulnie, ciężko mu spać, potem spływa na niego spokój. Tyle, że już jest tak zmęczony, że nie może zasnąć. Poza tym jest głodny, bo wcześniej nie może jeść, bo jest pełen.
I takie błędne koło, które trzeba przetrwać i robić wszystko co mu pomoże.
Piątek, piąteczek, piąteluniek
Jupi! Jutro się wyśpię! Dziś znowu nie chciało mi się wstać (to nie w moim stylu). Obróciłam się na bok, zamknęłam oczy i marzyłam o sobocie No ale nie ma zmiłuj - pomaszerowałam do pracy i zaczynam odliczanie godzin. Popołudniu idę do rodziców a weekend będę miała do swojej dyspozycji
Wczoraj zrobiłam zakupy, ale jakoś nie miałam na nie pomysłu. W zasadzie to zadbałam tylko o składniki do koktajlu. Hm...
Chyba w weekend ugotuje sobie fasolę z warzywami w pomidorach. Ostatnio wspominałyście coś o fasoli, to i ja sięgnę po nią
W moim rejonie ma być dziś pogodny dzionek. Niestety nie wszędzie będzie tak ładnie
Dobrego dnia
Witam w piątek 13-ego
Od rana w uszach świta mi piosenka ''13-ego wszystko zdarzyć się może...''
U mnie zdarzyło się już wczoraj. Mianowicie od rana wyłączyli gaz,a ja miałam nastawiony groch i co? Jakaś awaria. Zjechali robotnicy z gazowni, rozkopali spory dół i ostatecznie gaz włączyli dopiero przed 18:00. Grochówka więc była na 20:00 a to oznacza,że konsumpcja będzie dopiero dzisiaj. Owszem mogłam ugotować na maszynce elektrycznej,gdyby nie to,że w głowie świrowała ekonomia-za drogi gips. A tą zupę jednak długo się gotuje niestety.
Codziennie czekam na rachunek z Taurona. Ciekawe ile trzeba będzie zapłacić..
Właśnie popijam kawę i sobie tak myślę co porabiacie? Alman gdzieś zniknęła, czyżby też się rozleniwiła styczniową aurą? A tak w ogóle mam w planach faworki. Mężowski chory i ma smak na coś słodkiego i chrupiącego,więc chyba zrobię. Kiedyś wszystko z chęcią a teraz coś się porobiło i z pewnymi oporami. Zdecydowanie muszę zregenerować organizm. Smakosia już poczyniła kierunek ,ja też muszę. A swoją drogą Smakosiu,dobry ten koktajl? Chodzi o smak,bo przecież do poprawy musi minąć pewien okres.
Tymczasem kończę . Na razie
Goplano, powiem Ci, że ku mojemu zaskoczeniu ten koktajl jest naprawdę smaczny. Jest też syty więc muszę sobie jakoś przemyśleć kiedy go spożywać. Dziś nie będzie mnie popołudniu w domu więc wypiłam przed wyjściem do pracy i póki co moje śniadanie ciągle czeka aż zgłodnieję
Ja nie mam wyboru, tylko elektryka, gotowanie i ogrzewanie. Nie ma u mnie gazu miejskiego (choć w innych częściach miasta jest). Mam wielką butle do kominka, ale żeby podłączyć do niej kuchenkę i ogrzewanie, trzeba było podejmować decyzję na etapie budowania, a myśmy kupili dom gotowy do zamieszkania.
Grudzień był przyjazny dla kieszeni, ogrzewanie mało działało, teraz rachunek trochę da popalić. Może już jest, potem sprawdzę na stronie.
Witam pogodnie i ciepło
My 13kę przespaliśmy - chyba budzik nawalił.
Szum wioskowy i rozjaśniony korytarzyk mnie wybudziły.
Pognaliśmy do swoich zajęć bez kawy porannej i ciepłego śniadania.
Teraz przeglądam wieści sieciowe i mam ochotę znowu zasnąć, obudźcie mnie proszę gdy świat odzyska harmonię. Chyba w tym życiu nie doczekam się, na następne nie mogę liczyć - nie wierzę w reinkarnację. Jak na grudkę gliny przystało, z prochu powstałam i ...
To tyle mojego smęcenia
Na + zaliczam nowe odkrycia ciastowe - wstęp do ciacha tortowego, co dalej zobaczę, może znowu skończę na gotowcach
Trzymajmy się zdrowo
Wczoraj zmarła Lisa Marie Presley - córka Elvisa Presleya, zatrzymało jej się serce...
Czy to nie dziwne, ze coraz wiecej mlodych ludzi umiera na nagłe zatrzymanie serca
Witam. Almanka jest, żyje, ale pierw nie mogła pisać, coś prawa ręka wysiadła /może coś mam z cieśnią jednak/, a teraz jakiś wirus mnie dopadł. Z nosa ulewa, muszę trzymać chusteczki w dłoni, więc jak tu pisać.
Pozdrawiam i zdrowia życzę.
Cześć :)
może i cieśń - wybadaj dokładnie, by nie cierpieć bez milionów , zoperować sprawnie i szybko a potem cieszyć się wiosną.
Alman, trzymaj się i szybko wracaj do zdrowia. Uściski
Almanko kochana nie daj się chorobie,zdrowiej jak najprędzej ,dużo wypoczywaj,to regeneruje najszybciej. Pozdrawiam serdecznie
Ja mam zespół cieśni nadgarstka, miałam EMG potwierdzające.
Mnie on nie boli, tylko tracę czucie, na razie w jednym palcu, tym potrzebnym do pisania na telefonie. Ale i tak z niego korzystam.
Nie zdecydowałam się na zabieg, bo lekarz powiedział, że wcale nie muszę odzyskać czucia.
Mnie to nie dziwi, tempo życia dobija każdego, a w tych sferach celebryckich to nawet morduje.
R.I.P. (***)
Tempo życia, tempem.
Celebrytow dobija styl życia i to co przyjmują oraz jak się prowadzą.
Narkotyki, alkohol, papierosy, sex party z wieloma...Mają marne szanse dożyć późnej starości.
Choć smutno się robi, gdy umiera ktoś w twoim wieku, ona była rok starsza ode mnie.
Narkotyki, alkohol zawsze mieszają w głowach.
Przyjmują je by złapać luzik, potem biorą bo nie umieją bez nich funkcjonować.
Tragedia szalonego biznesu, jedni koszą kasę, ofiary płacą za to zdrowiem i często życiem.
Jak dobrze szaraczkiem bezimiennym być
I już piątek, nie wiem kiedy przeleciało.
Dziś mija rok od udaru teściowej.
Mam być w pracy krócej, choć zazwyczaj wtedy coś się urodzi i wychodzę nie tak, jakbym się spodziewała.
Tak czy siak, mam nadzieję, że do 3 wyjdę.
Chyba mnie coś zacznie rozkładać.
Niby jeszcze nic, a czuję się słaba.
Najwyżej weekend w łóżku będzie.
Zobaczymy czy to przeziębienie czy całotygodniowe zmęczenie wychodzi.
Jeszcze trochę i ciało się przyzwyczai.
To szybko działaj,żeby się nie rozwinęło jak mnie..
Już rok minął? Leci to jak z pejcza
Nos wypłukany solanka, wieczorem jeszcze gardło wodą utlenioną profilaktycznie- bo lekko mnie skrobie.
Najbardziej doskwiera mi słabość człowieka, choć przychodzi falami i nie trwa długo. Nie mam ani kaszlu, ani kataru.
Test covidowy zrobiłam na wszelki wypadek, negatywny.
Oby te naturalne starania wystarczyły ale skoro kiedyś działały, to jest nadzieja, że i teraz. Myślę, że ta słabość, o której wspomniałaś, to walka organizmu z niewidzialnym "czymś" (może wirusem?). On nam często wysyła sygnały ale my w tej naszej, codziennej gonitwie ich nie zauważamy albo za późno dostrzegamy. Obyś dziś napisała, że czujesz poprawę
Na pewno jakieś przeziębienie mnie bierze, chyba coś grypowego, bo czuję się jakbym ktoś mnie młotkiem rozklepał, ale nie na stałe, tylko falami.
Organizm walczy.
Nie mam kataru, tylko powoli nos mi się zatyka, ale nadal oddycham nosem, ciągle jeszcze solanka przepływa sprawnie.
Nie kaszle, gardło też nie boli za bardzo, tylko tak lekko skrobie.
Mam weekend na wypoczęcie, poleniuchuję sobie dzisiaj.
Witam sobotnio
Poszłam spać o godz. 21-ej i nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się o 6-ej. 9 godzin spania , to jak na mnie sporo..
Teraz kawa i takie spokojne cieszenie się porankiem.
Wczoraj miało być słoneczne popołudnie ale niestety był wiatr i chłodek. Zrobiłyśmy z Mamą spacer ale w szybszym tempie, bo jakaś mało przyjemna była ta pogoda
Do obiadu mieliśmy zasmażaną kiszoną kapustę. Jej, jak my dawno nie jedliśmy. Może dlatego tak nam smakowała A Wy często robicie?
Jak tam plany na dzisiaj? Co robicie na obiad?
Dobrego dnia
Ja mam w planach leniuchowanie dla zdrowia. Kominek, koc podgrzewany i niech choróbsko sobie idzie.
Co na obiad jeszcze nie wiem.
Najpierw myślałam zrobić takie a la muffinki - foremki wyłożone boczkiem, wypieczony do momentu żeby zrobił miseczkę. Wtedy puree ziemniaczane z białym oraz żółtym serem, na górę czapeczka z sera. I zapiec to, do momentu stopienia.
Jadłam to na imprezie u koleżanki, jakie to dobre było...
Wyobraźnia podpowiada mi jeszcze wykorzystanie kalafiora i brokułów.
Ale mam też opakowanie wędlin dojrzewających z krótkim terminem przydatności, do początków lutego, były po 50 centów, koleżanka wykupiła wszystkie i obdzieliła nas (my tak robimy - jak jedna jest a coś trafi - kiszone polskie ogórki, krakowską w aldim to bierze co jest i potem się dzielimy), więc pewnie to wygra.
A może pójdziemy na pizzę, bo dojrzałam. Ostatnią jadłam w wakacje. Średnio lubię. Znaczy jak jem, to mi smakuje. Ale sama myśl o następnej wymaga bardzo długiego czasu.
A na jutro zupa pieczarkowa na wywarze od grzybów świątecznych. To będzie obuad na poniedziałek gotowy.
Witajcie w sobotę :)
U nas strasznie wieje, popaduje, ale dobrze, ze wczoraj pozgrabialam liście, bo teraz wygląda wiosennie i mam pewność, ze orla nie wywine
Nie wiem jakie plany jeszcze na dzisiejszy obiad, ale wczoraj zrobilam placki ziemniaczane z cebula i czosnkiem plus kwasna smietana do tego, wszyscy zadowoleni, a ja sobie po cichutku marzę o zwykłych babcinych plackach ziemniaczanych, ale bez cebuli i czosnku, a za to posypane cukrem - mam mile wspomnienia z tamtego czasu, moze dlatego tak mi smakuja
Zrobilam tez skarpetki, tym razem dla siebie i nowa metoda, czyli skarpetki robie od palców do gory, po drodze, tam gdzie ma być pieta wrabiam jaskrawa włóczkę i dopiero jak całość zrobię, to zaczynam robic piete.
Po angielsku to się nazywa Afterthought, czyli refleksja, czyli po naszemu zamyslilas się i zapomniałaś o pięcie, więc na końcu ja wrabiasz
Widze, ze niektórzy chorują a niektórzy mają przysłowiowego dołka, więc wszystkim życzę dużo ZDROWIA, bo pogoda niestety nie sprzyja
Milego dnia :)
Nadia a w skarpetkach to nie wyrabia się pięty na końcu? U mnie tak było, w mojej bardzo krótkiej skarpetkowej historii, nawet jak zaczynane od góry. Denerwowało mnie to dyndajace z boku.
U mnie w domu robiło się placki z cebulą i czosnkiem, potem ze śmietaną i cukrem. Ja jedna jadłam same.
Mój mąż je ze śmietaną i z solą.
Ekkore skarpetki generalnie robi się, bez względu na to, czy zaczynasz od palców, czy od gory, to jak przychodzi kolej na piętę, to ja wyrabiasz i lecisz dalej.
Ta metoda, która teraz wypróbowałam, to jest właśnie taka, ze robisz piętę po zakończeniu skarpetki, ktora tak naprawde wyglada w tym momencie jak rekawiczka bez palcow A jak skonczysz to masz najprawdziwsza skarpetkę
Ja tak robiłam. Przeciągało się nitkę przez oczka, pozostawione na piętę, zostawała dziura, do której się wracało, po zamknięciu palców.
Tak samo było z kciukiem rękawiczki bez palców, dziura i wyrabianie palucha na koniec.
Wtedy to wyglądało jak robione w inną stronę.
Tylko, ze tutaj nie ma pozostawionej dziury. To tak jakby byla wrobiona rozowa welna i robi sie dalej, a na końcu łapie się oczka z jednej strony tej różowej wełny i z drugiej, a wełnę sie potem wyciąga i masz dopiero wtedy dziurę, ale już oczka są zabezpieczone i gotowe do robienia na drutach
Cześć
A nam pogoda dzisiaj poprawiała humory,
reszta już mniej fajna ;(
Od rana sprawy pilne i pilniejsze do załatwienia - ciągle w biegu i trochę w nerwach, bo eM zawarł umowę przez telefon a po testach okazało się, że na niej nic nie zyskaliśmy /a miało być tak fajnie, nowe kanały tivi i lepsza jakość obrazu, dźwięku - tylko dźwięk był super, pozostałe sprawy do bani/.
Teraz wisimy w próżni, pomiędzy nowym niewypałem a starą bidą
Na pocieszenie mam fajne ptysie z cukierni i super makowiec zawijany, też nie mój.
Pozdrawiam wieczornie
Witam w niedzielę
Na zewnątrz słota taka,że tylko spać się chce. Żeby się trochę rozbudzić musiałam wypić mocną kawę. Teraz gotuję rosół,pachnie w całym domu. Na drugie będą ziemniaczki albo kluski,czerwona kapusta i kotlety z piersi indyka.
A co u Was dziś na obiad? A co słodkiego na podwieczorek? I przede wszystkim jak tam zdrowie Almanki i Ekkore?
U nas od wczoraj ''kucharz'' gotuje, więc wczoraj były ogony wołowe w sosie pieczeniowym z cebulka, sos skarmelizowany, ale nie słodki i do tego krychane ziemniaki - naprawde smaczne. A dzisiaj będzie zupa z wołowych ogonów :) Wczoraj kucharz to wszystko zrobił, a dzisiaj tylko na podgrzanie.
Teraz kucharz jest na skalkach, bo musi sie odstresowac po wczorajszym
Witam niedzielnie
Od samego rana czytam coś albo słucham popijając swój zdrowotny koktajl i nawet nie wiem kiedy zleciały prawie dwie godziny. Kawa była wypita wcześniej więc teraz czas na herbatę. Przez te płyny brakuje już miejsca na śniadanie
Myślałam, że skoro wczoraj tak długo spałam, to dziś obudzę się dużo wcześniej. Okazało się, że nadal mam potrzebę snu. Organizm, to mądry "instrument" - sam szuka dla nas odpowiedniej harmonii. Trzeba się jedynie w niego wsłuchać.
Wczoraj upiekłam dynię. Zastanawiałam się na co mam ochotę i wymyśliłam, że połączę ją z dużą fasolą , pomidorami i bulionem warzywnym. Zetrę też marchewkę, seler i pietruszkę. Może dodam trochę soku z ogórków kiszonych...? Zobaczę.
Muszę się też pouczyć więc czas szybko mi ucieknie. Ale póki co mamy jeszcze ranek więc dobrego dnia
Wczoraj upiekłam pierwszy raz drozdzowke bezglutenowa i nawet wyszła :)
A dzisiaj w ogrodzie znalazłam prawdziwego przebiśniega! Mimo ze śniegu nie ma, ale za to jest bardzo zimny wiatr - Pozdrawiam :)
Witam :)
Skąd ja to znam, kawa lub sok a śniadanie? z obiadem /za 1nym zasiadem/.
Goplana mnie zawstydza, kolejno wszystkie posiłki, pracochłonne i pysznie zestawione.
Nigdy nie będę dobrą kucharką i musimy wszyscy z tym żyć.
Na szczęście pieczenie czasami wychodzi superowe, więc bilans jest do przyjęcia.
Dzisiaj?? chyba mięso upiekę, marynowana chudziutka karkówka prawie schab.
Ja zjem z ogórkami, eM chyba z ćwikłą, ostatnio ulubiona to taka z motylem.
Jakaś kasza do tego, może kuskus znajdę.
Deser makowy, pyszny, bakaliowy. Jak oni to cieniutkie, delikatne ciasto wyrabiają i jeszcze tak ślicznie zawijają - podziwiam talent i spryt.
Teraz rozliczeń czas, nowe rachunki czekają na spłatę, abonament rtv za cały rok zapłacę to 10% oszczędzę.
Poza tym dzień do bani, od rana pada deszcz ze śniegiem albo leje sam deszcz.
Kolejną kawę chyba wyproszę by nie zasnąć przy garach.
Pozdrawiam i udanej niedzielki życzę nam
No chyba idzie ku lepszemu, kataru i kaszlu niet, osłabienie jakby mniejsze, wczoraj jedna fala mnie dopadła.
Pranie zrobione, dzisiaj ostatnia pralka na ten tydzień (do wywieszenia, a musi wyschnac jedna z wczoraj. Te do suszarki to idą jedna za drugą).
Dzisiaj zupa pieczarkowa, już się cieszę.
Na śniadanie zapodam sobie chleb z miodem.
Widziałam rachunek za prąd, nie jest przyjazny, święta- światełka i gotowanie plus świąteczne mrozy, gdy ogrzewanie non stop chodziło.
W zeszłym roku taki duży mieliśmy za okres, gdy 2 tygodnie nas nie było, bo akurat wtedy przypadł najzimniejszy i nie było dogrzewania kominkiem.
Nie ma wyjścia, trzeba zapłacić, następne będą mniejsze.
Witam i melduję, że żyję, ale co to za życie. Czas spędzam w łóżku. bo już mi niby przechodziło, gdy nagle choróbsko wróciło. Do kataru doszedł kaszel, choć dziś wydaje się już mniejszy.
Trzymajcie się zdrowo.
A Ty zdrowiej.
Mnie moje mini choróbsko nie zagnalo do łóżka.
Współczuję, odpoczywaj i zdrowiej.
Niestety sezon grypowy w pełni, ostrożni noszą maseczki
Ja tylko unikam tłoku, trzymam dystans w kolejkach i noszę lekkie, warstwowe /na cebulkę/ubrania, by nie przegrzać organizmu.
Wyjątkowo smakuje mi ostry tarty chrzan, nawet ćwikłę nim podkręcam.
Miód i przyprawy mieszane w domu, z cynamonem, imbirem też mnie wzmacniają.
Pozdrawiam
Wylez w lozku, to bardzo ważne i nie wychodź za prędko na dwór - zycze zdrowka :)
Witam w nowym tygodniu
Almanko przykro mi, ze się tak pochorowałas, taki niestety mamy czas. Kuruj się jak tylko się da. Na gardło cytryna. Pamiętam jak radziłaś by ją cyckać i jest dobra na gardło. Od tamtej pory tak robię i dobrze działa. Chora byłam a gardło mnie nie bolało.
Ekkore słabość u mnie do tej pory jest, wydaje mi się, że potrzebna jest jakaś rewitalizacja.
Smosiu przecież Ty jesteś niemal zawodową kucharką. Te Twoje autorskie przepisy to jest coś i jakie pyszne, ja to takie proste rzeczy robię..
Nadia kiedy pochwalisz się skarpetkami?
Smakosiu a jak tam dzisiaj pogodka? Chyba ze coś przeoczyłam. Pozdrawiam i życzę miłego dnia i smacznego
Witam poniedziałkowo
Co chwile ktoś wchodzi albo dzwoni telefon i nie udaje mi się wejść do Kawiarenki. Kto to słyszał żeby się aż tak zabierać od poniedziałku za pracę
Wyobraźcie sobie, że u mnie świeci słońce. jak patrzę na prognozę, to wygląda na to, że w większej części kraju dziś będzie tak pogodnie. Super! Zaraz jest inna energia Poczułam ją jeszcze mocniej kiedy otworzyłam okno. Niesamowite. Nie miałam pojęcia, że tak to mnie "poruszy". Patrzę na drzewa i na Odrę - niby szaro ale inaczej...
Obiad mam ugotowany na jakieś 3 dni - fasola jaś z warzywami (marchew, cebula, pietruszka, pomidory z puszki i pieczona dynia). Pod koniec gotowania dodałam soku z ogórków kiszonych i to fajnie "podkręciło" te łagodne smaki.
Zrobiłam herbatę z cytryną i goździkiem. Ktoś się przysiądzie?
Dobrego startu w nowy tydzień i pełnego wyzdrowienia dla wszystkich, którzy jeszcze czują przeziębienie
Witam. Chyba już nie zarażam, a choćby nawet, to mój wirus nie przenika przez ekran, więc wpadłam do kawiarenki, by w miłym towarzystwie napić się kawusi.
Postanowiłam dziś opuścić już łoże, bo kto to widział, żeby z byle powodu wylegiwać w łóżku tyle dni. Kaszel przechodzi, smarkam jeszcze, ale to chyba pozostanie na dłużej, bo zatoki moje to też pozostawiają wiele do życzenia. Postanowiłam jednak nie poszerzać już kręgu specjalistów medycy i nie zaprzyjaźniać się z nowymi... to co mam, wystarczy mi w zupełności, zważywszy, że przez wiele długich lat krąg ten był minimalny, ba, zerowy.
U mnie pogoda prawie wiosenna. Szkoda dzieci, bo u nas zaczęły się ferie. Starszy syn pojechał z rodziną na narty, pewnie zamiast tego będą morsować.
Dziś najstarsza wnuczka kończy 16 lat... no, młoda babcia to i wnuki młodziutkie.
Zawsze dzwonię do nich o godzinie narodzin, więc pilnuję, by nie przegapić 12.10.
Trzymajcie się zdrowo i omijajcie wszelkie wirusy. Ja omijam, ale mój M przytargał skądś.... efekt taki, że po nim spłynęło jak po kaczce, a ja trafiłam do łóżka.
Dziś idę później do pracy, pracodawca weekend spędził w szpitalu jako pacjent, zapalenie uchyłków, dzisiaj jest w domu.
Nie lubię takich dni, gdy oni pętają się po domu. Ale co zrobić.
Młody facet, przed 40tka i już uchyłki. Będzie musiał uważać z ziarenkami wszelkimi i błonnikiem.
Jakie to dziwne - najpierw masz jeść dużo błonnika, żeby nie doszło do stanu zapalnego.
Ale jak i tak dojdzie, to wtedy błonnikiem na liście do unikania.
Ja mam uchyłki, ale to najprawdopodobniej 3/4 ludzkiej populacji je ma. I dopóki tylko są, to istnieją. Ale jak się zapchają i otworzą, wtedy problem.
Słabość sobie poszła, ale nos się zatkał.
Dalej czuję zapachy, w kościele musiałam użyć leków wziewnych, jak ksiądz pokadzil.
Jeszcze im chyba oryginalna mieszanka została z Trzech Króli, na nią mam uczulenie, duszę się. W ciągu roku to coś mniej aromatycznego używają, bo nue działa na mnie wcale.
U nad dzisiaj święto państwowe Martin Luther King. Szkoły, instytucje państwowe i duże zakłady mają wolne.
Mój mąż ma, ja nie, lekarze muszą pracować. Więc i ja też.
Mąż idzie sobie do kina na Avatara 3D, ja nie oglądam w tej wersji, bo mi się w głowie kręci. Męczyć się ponad trzy godziny, za wyższą cenę biletu, nie dziękuję.
Po angielsku to diverticulitis.
To kieszonki, które się tworzą na naszych jelitach i zapychają tym co jemy a raczej wydalamy.
Bardzo dużo ludzi je ma, nie mając pojęcia o tym, po prostu są.
Jak się zapchają całkowicie, wtedy następuje stan zapalny lub mogą pęknąć i cała zawartość wypływa razem z krwią z siłą wodospadu z człowieka.
Wtedy diametralna zmiana diety. Ograniczenie błonnika oraz ziarenek, bo to one zapychają te kieszonki.
To już druga osoba z tą przypadłością w postaci choroby z bliskiego mi otoczenia.
U mojej koleżanki się otworzyły.
Dobrze, że wtedy była w domu.
Kolonoskopia chyba pomaga je wykryć i w porę usunąć.
Powikłania są straszne, z rakiem jelita włącznie.
Może wiosną na badania pojadę.
Tak kolonoskopia wykrywa.
Ja wiem, że mam dzięki "prezentowi" na 50tke. Nawet nie dostałam zalecenia kolonoskopii co 5 lat (jak mój mąż, z powodu polipów).
Ale doktor powiedziała, że ich się nie usuwa, dopóki nie rodzą problemów. Bo operacja może namieszać.
Mój pan doktor będzie miał operację, koleżanka nie miała, ma tylko pilnować co je.
Nawet nie wiedzialam ze takie cos istnieje - dziekuje za wyjasnienie.
Witam wtorkowo
Poniedziałek był intensywny i to do tego stopnia, że jeszcze po 23-ej mój mózg był gotowy do intensywnej pracy. Przez to późno zasnęłam i obudziłam się o 4.30 czyli o pół godziny przed czasem
Dziś zrobiłam sobie poranny spacer ale ten wiatr nie jest przyjemny i przez to czuje się mocniej chłód. Tak czy siak nie marudzę, bo nie padało a to już coś. Po pracy śmigam do rodziców więc powrót do domu dopiero wieczorem.
Oglądałam najnowszą gazetkę Lidla. Jest bardzo dużo produktów z kuchni azjatyckiej. Jeśli ktoś lubi, to teraz ma super okazję na zakupy. Ja wielu rzeczy nie znam, ale kto wie...może czas spróbować...?
Dobrego dnia
Dobry wtorek
bo słoneczny i jak u Nadii, zdrowy, lekko mroźny.
Nam wtorek daje popalić, od rana w biegu, potem szybkie śniadanie i znowu bieg bo rachunki nowe dowieźli, za pokwitowaniem.
Głowa pęka od tych podwyżek, może chociaż orang'utan ma litość i podrzuci coś ekstra na otarcie łez, zobaczymy jak ich odwiedzimy /zaproszenie do salonu - wygląda fajnie, co z niego wyczarują?? zobaczymy niebawem/.
Na pocieszeni wyczytałam nowy pomysł na ulubioną pizzę - wg wużetu /UFO zapiekanka/, składniki prawie zebrane, coś od siebie dodam też.
Tylko oddech złapię przy kolejnej kawie, ustawię pranie, zmywanie, dopieszczę kociarnię
Udanego dnia pracusie
Ja wciąż czekam na rachunek od Tauronu i dalej nic. Boję się ,że jak mi siekną sumką to się nie pozbieram
Jak tam UFO ? Smakowało?
Goplano UFO bardzo nam smakowało ale dopiero dzisiaj upiekłam ciasto, farsz wczorajszy, dodałam jeszcze pieczarki, drobno siekane i dużo sera tartego.
Po komentarzach /rzadkie ciasto/ odważyłam więcej mąki niż w przepisie 0,5 kg a nie 450g: 400g luksusowej i 100g ryżowej, reszta już przepisowa.
Od razu wyrobiłam idealne ciasto, odstawało od ręki i dobrze wałkowało.
Za cienki spód miałam /wzięłam więcej niż połowę a lepiej odciąć 2/3 całej porcji, na wierzch starczy 1/3.
Wypiekłam w dużej, głębokiej foremce do pizzy.
Powtórki będą, bo to super sposób na czyszczenie lodówki z wędlin, pieczonego mięsa obiadowego i grzybków.
Mam śniadanie na jutro, dla wszystkich.
Obiad będzie chyba rybny, by odpocząć od mięsiwa.
Witam wtorkowo
Pogoda od samego rana jest super! Lekki mrozik, poidelka pozamrazane, ale za to jakie zdrowe powietrze, az chce sie oddychac i isc na spacer
Pościel przewietrzyłam i teraz siedzę ciepło ubrana przy otwartych drzwiach, niech przewietrzy się to co ma sie przewietrzyc, bo taka pogoda, to na wage zlota. Ani się nie przeziębisz, pod warunkiem, ze ubierzesz się stosownie, najlepiej tak jak mówi Smosia, na cebulkę, a dodatkowo mozesz zyskac zdrowie. No chyba ze tak jak Alman ozdrowieniec prawie, to bym uważała jeszcze.
Zaraz sie biore za gotowanie grochówki, bo na taka pogodę najlepsza!
Wieczorem upiekę szarlotke bezglutenowa na jutro, oczywiscie jesli uda mi się kupić kwaśne jabłka. Jutro przychodzi do nas osoba, ktora tez jest bezglutenowcem, wiec trzeba sie wykazac
Robię nowe skarpetki, tym razem od gory, takie eksperymentalne, na przysłowiowe oko, bo jeszcze chyba takich nie robiłam, a tylko robiąc od gory, czyli od tego ściągacza, mozna zrobic wzmocniona piete, no a jak przyjdzie zamówiony material, to zacznę uczyć się szyć t-shirt
Pozdrawiam w ta piękną mroźną pogodę i lecę do kuchni.
Jak ktoś chce herbatki ziołowej w skład której wchodzi: rumianek, melisa, pieciornik gesi,, nagietek i pokrzywa, to mowic smialo, mam w czajniczku sparzona, a herbatka jest delikatna i dodatkowo przeciwbólowa, bardzo pomocna przy bolesnym okresie u młodych dziewcząt ( sprawdzone)
Milego dnia
Witam. U mnie ani mrozu, ani słońca. w tej chwili +5, a poza tym wygląda jakoś mgliście, ale to nie mgła.Ja dziś leniuchuję, nic mi się nie chce robić, więc nic nie robię. Jest nas w domu tylko dwoje, wiec jakichś zajęć dużych ne ma.
Szkoda mi Smosi, że tak ciągle jest w biegu, tyle pracy w domu, tyle jakichś załatwień. Ja wszystkie sprawy urzędowe załatwiam z domu, tak bankowe, jak też wszelkie opłaty.
Jutro mam ochotę upiec chleb, choć się zastanawiam. Z przyczyn ekonomicznych szkoda grzać piekarnik tylko na chleb. W ub. piątek upiekłam chleb z dużą ilością różnych ziół, to przy okazji jeszcze drożdżowy zawijaniec z kakao i cynamonem. Zastanawiam się, czy nie poczekać też do piątku i upiec przy okazji jakieś ciasto, a może rogaliki. A jutro może zrobię proziaki. Och, jakie pyszne robiła moja Mama, ja takich nie potrafię. Chodzą też za mną cebularze, też takie Mamine. Och, gdzie te czasy, było, minęło, już się nie wróci.
To byłoby tyle moich nowości, bo to, że nadal smarkam nowością nie jest. Córka kupiła takie ustrojstwo do płukania nosa /irygacji/, ale czy ja to zrobię? wątpię. Kosztowało niecałe 30 zł więc niech będzie jeszcze jeden przydaś, ale nie wyobrażam sobie tego płukania.
W nocy nadal też nie śpię, budzę się koło 1-wszej i 3 h z głowy. Nie chcę jednak zażywać nić na spanie, a meliski jakoś nie działają na mnie.
Bardzo dziękuję, współczucie to rzadkość teraz - zwykle słyszę ponaglenia albo miiiaukania /dobrze, że nikt jeszcze na mnie nie szczeka/ .
Już spokojniej, nawet kolejne porządki odwaliłam, by do końca tygodnia mieć sprzątanie z głowy.
Nie wszystko mogę z łapy-klawiatury załatwić.
Jak nie zmieniamy banku, umowy z orange i ubezpieczeń, to jest wszystko przez internet odwalane. Niestety ostatnio sporo zmian było, będą kolejne i to wymaga już wizyt w punkcie, biurze.
Zaplanowałam UFO-zapiekankę Kasiuli, ale tylko farsz zdążyłam przygotować.
Będą zawijane buritosy, eM cały szczęśliwy, ja ciut mniej.
Śpij dobrze, jak melisa nie działa to może lampka wina lub kubek grzańca?
Nie namawiam, ale ja po nich śpię jak .
Dobre wietrzenie sypialni, u nas zawsze w dzień, gdy jest najcieplej, bardzo pomaga przespać całą noc.
Jak nic nie pomaga, to czytanie nudnej książki na 100% uśpi każdego
Jeszcze troszkę poprzynudzam i zaśniesz na 200%, tylko nie spadnij z krzesła bo będę miała wyrzuty sumienia...
Spokojnej nocki
Całkiem zapomniałam o grzańcu. A on nie dość,że dobrze rozgrzewa to jeszcze leczy przeziębienie. Oby tylko nie za często się tak leczyć
A co mi tam, raz się żyje ...
Jak to mądre Babunie mówiły: wszystko można, byle w miarę - bez przesady
Odnośnie inhalatora, to dopóki nie jest koniecznością, ciężko się do niego przekonać. Jak już wszystko inne zawiedzie, wtedy staje się ostoją
Jak masz zatkane zatoki to wydaje się, że głowę rozsadzi. Plukanie potrzebuje przerw, zajmuje kilka minut. Jak drogi czyste, mniej niż 30 sekund. Tak miałam dzisiaj, bo jeszcze ciągle płuczę rano kontrolnie.
Mój jest na baterie i wygląda tak.
To jedno co jest dostępne na rynku.
Dosyć drogie, eksploatacja również, bo działa na oryginalne kapsułki (teraz są podobno podróbki, blokujące rozpoznawanie, ale z opinii zadziała albo nie). Dla mnie warte każdego dolara.
Uciapalam sobie rano palucha, nóż się ześlizgnął i poszedł w palucha, dosyć głęboko. Nie leje się ze mnie, ale ciągle krwawi, bo nie ma jak zasklepić. Zawinęłam na 4 plastry, bo w głupim miejscu, prawie na czubku, zobaczymy co dalej. Może na wieczór da się trybiotyk położyć, to będzie lepiej.
Ojjj, to współczuję.
Lepiej, że krwawi, oczyści ranę.
Jak nie masz hemofilii to przeżyjesz, a tak serio - plastry w sprayu są rewelacyjne, niektóre nawet wodoodporne.
To muszę popatrzeć, przy dzieciakach dawno temu w domu miałam, teraz dla nas to zwykłe plastry wystarczają.
Ale w pracy mają bandaz elastyczny, samoprzylepny, zalepiłam plastrami z gazą, a całość owinęłam dosyć ciasno kawałkiem takiego bandazu. Już dwa razy luzowalam, bo miałam wrażenie, że za mocno. Bandaz się nadal klei do siebie.
Muszę sobie kupić taki do domu.
Jego używa się na wszelkie stłuczenia, zwichnięcia, żeby trzymać sztywno.
Na pobraniu krwi mocują nim wacik do miejsca, przy okazji jest ucisk, nie będzie siniaka.
Na wierzch nasadziłam obcięty palec id rękawiczki jednorazowej, nie będę znaczyć wszystkiego dookoła.
Przeżyję na pewno.
To najgorsze miejsce, pełno zakończeń nerwowych i moze troche potrwac, zanim sie zagoi.
Jak grabiłam w ogrodzie, to skorka mi się obtarła w zagięciu, między kciukiem a palcem wskazującym i niby nic takiego, ale szczypalo, pozniej jakby to była ranka otwarta, i nic nie szlo zrobic bez plastra i rękawiczki jednorazowej - teraz juz z gorki, życzę Ci tego samego, czyli z górki
Witam środowo
Znowu rano chciało mi się spać. Nawet zaczęłam snuć plan, że może wezmę w piątek dzień urlopu ale już mi "przeszło". Dam radę Wstałam w nocy do toalety i zauważyłam, że za oknem jest jakoś inaczej. Byłam tak zaspana, że odpuściłam sobie "dochodzenie" co to takiego ale ostatecznie okazało się, że to mróz ogarnął ziemię i oszronił samochody. jest zaledwie minus cztery i nie ma dużego wiatru więc całkiem przyjemnie.
Chodzą za mną placki ziemniaczane ale mam tyle tej fasolki, co to gotowałam ostatnio, że chyba muszę wywalić z głowy (póki co) takie pomysły. Hm...a może usmażę w sobotę...?
Uuuuu, jaka mgła jest teraz. Tak nagle się pojawiła.
Dziś w planach zakupy w Lidlu. Jestem ciekawa tych azjatyckich produktów. może na coś się skuszę.
Wierzycie w energie? Takie przekazywanie emocji na odległość? Niesamowite czasami jest to, że myślimy intensywnie o kimś i wtedy tę osobę spotykamy albo do nas dzwoni czy wpada do skrzynki e-mail od niej. Ostatecznie okazuje się, że też była myślami blisko nas. Często Was to spotyka czy prawie wcale? A może podzielicie się swoimi zdarzeniami - one bywają bardzo ciekawe.
Udanego dnia
Dobra środa
chociaż deszczowa, chłodna i śliska.
Nie mam energii wcale, uciekła gdzieś, spłynęła razem z deszczem?
Kolejna porcja dopalaczy kawowo-herbacianych powinna pomóc odzyskać chęć do działania, bo wczorajsze plany tylko częściowo wykonane a nowe już czekają w kolejce.
Do lidla nie pojadę, obejrzę ofertę w sieci - dzięki, może na sobotę zaplanuję wypad? jak coś ciekawego jeszcze do soboty zostanie
Energię czuję i wierzę chyba też- od kiedy mądra Pani od fizyki, w szkolnym laboratorium, wytłumaczyła nam jak działa i czego jeszcze może dokonać /odpowiednio ukierunkowana/.
Wtedy doszłam do wniosku, że właściwie poza nią /dobrą czyli pożyteczną lub 'złą czyli szkodliwą dla nas/ nic nie istnieje.
Rozpad, rozkład materii żywej i 'martwej zaczyna się od zakłóceń w przepływie energii. W świecie są jej różne formy, niestety jesteśmy tak skupieni na badaniu 'materialnym, że pomijamy cały świat niewidoczny dla oka i mikroskopu.
Przykład - mało kto w poważnych kręgach medycznych słyszał, zna i serio traktuje metody leczenia oparte na poznaniu, doładowaniu naszych 'bateryjek organicznych /czyli czakr/ - przecież nikt ich nie widzi, sekcje czy badania tomografem nic takiego nie wykazują. Często 1sza reakcja to śmiech: a gdzie to widziałaś, jaka mądrala to wymyśliła??
Skracając temat: skoro są centra energetyczne w nas, to muszą istnieć też połączenia pomiędzy nimi - tak wierzę, że można oddziaływać na siebie wzajemnie lub nawet przyciągać. Magnetyzm spojrzenia czy myśli na tym właśnie polega wg mnie, ale to tylko moje wolne i dowolne wnioski.
Często mam przeczucia czyli takie wiadomości od osób dobrze znanych, zwykle rodziny lub przyjaciół, wiem że powinnam ich odwiedzić lub tylko napisać wiadomość, zadzwonić i porozmawiać. Może to 'wina mojej Babci?? może wybranego 3go imienia a na pewno: intuicji, wyobraźni i środowiska nafaszerowanego energią wszelaką, głównie elektryczną.
Pozdrawiam energetycznie, pozytywnie i po kolejny kubek herbaty gnam ;)
Fotki archiwalne: ostrokrzew w donicy i ten sam, po latach 'na swoim.
Ależ ten ostrokrzew się rozrósł. Suuuper!
Co do energii - zgadzam się z tym, co napisałaś. Są osoby w sieci, które bardzo ciekawie o tym opowiadają np. p. dr Danuta Adamska-Rutkowska. Jako, że jest naukowcem zna dogłębnie temat a oprócz tego doświadczyła w swoim życiu tego, czego właśnie nie da się tak zwyczajnie "objąć rozumem". Polecam wywiady z Nią.
Tutaj z udziałem Krzysztofa Jackowskiego (są też inne czyli dalszy ciąg z tą samą panią profesor :
https://www.youtube.com/watch?app=desktop&v=HIMKfx1hj3A
Fajnie, poczytam i posłucham gdy nasze życie zwolni, za dużo teraz nerwowych spraw urzędowych na głowie.
Mamy niestety rozum zablokowany przez system edukacji, rodzinę, środowisko i propagandę, media, tivi.
Każdy samodzielnie myślący próbuje przełamywać bariery, zgłębiać temat ale bez przewodnika, wsparcia jest skazany na porażkę.
Zwykle trafia w ślepy zaułek, zniechęca się i wraca na utarte tory i tak do następnej próby gdy znowu coś lub ktoś go 'wybudzi.
Ale próbować warto, nawet trzeba.
Są na świecie rzeczy o którym nie śniło się naukowcom...
... nie śniło, nie.
Niewiele o tej sferze naszego życia wiemy, a szkoda.
Nadal, jak małolata, przyznaję, że "czucie i wiara silniej mówi do mnie, niż mędrca szkiełko i oko - cyt. Adaś M. albo inny niepoprawny romantyk polski
Witanko w środku tygodnia
U nas pluchy ciąg dalszy i coraz więcej zachorowań. Coraz częściej mówi się o noszeniu maseczek. Może zmieni się jak spadnie śnieg i znów będzie mroźno.
Dziś na obiad robię żeberka w kiszonej kapuście. Zastanawiałam się co ugotować i tak nagle mi myśl zaświtała. Treściwie i na czasie.
Poza tym spać mi się chce.Niby spałam dobrze,a taka jakaś dalej senna jestem.
Ekkore znam ten ból,też sobie kiedyś w podobny sposób palca zalatwiłam. A mój tato całkiem. Wyciągnął z zamrażalnika słoninę dla ptaszków,zaczął kroić tyle co naostrzonym nożem i nagle nóż mu zjechał i wbił się centralnie w środek palca. Jeszcze tego samego dnia miał szyty i dziś niestety ten palec jest małosprawny bo uszkodziło się ścięgno. Żona mu mówiła,żeby odczekał,aż się słoninka odmrozi,ale tacie się spieszyło ptaki nakarmić,no i... To było bodajże na początku zeszłego roku,czyli rok temu...
A teraz idę zaparzyć herbatę z miodkiem i przyprawami. Uwielbiam ją Napijecie się ze mną?
Herbatka
Taką herbatę, to ja tez uwielbiam więc szybko się przysiadam
Witam. Co za dzień!!!
Już tu rano wpadłam na kawę, ale taka senność mnie naszła, że nawet nie byłam w stanie nic napisać, tylko poszłam znowu spać. Ale już wstałam.
Chciałam się napić też takiej herbatki, ale przepis mi się nie otwiera /?/
Placki ziemniaczane też za mną chodziły w ub. tygodniu i zrobiłam... z dodatkiem odrobiny szynki. Były pyszne. Smakosiu, zakasuj rękawy i sobie zrób, bo warto.
Dodam, że za radą T.Jakubiaka połowę ziemniaków starliśmy na najdrobniejszych oczkach, a połowę na grubych, wyszły pysznie chrupiące.
Nie chce mi się gotować, a i jeść też mi się nie chce, na nic nie mam ochoty, może tylko na coś kwaśnego? zachcianki jak u kobiety w ciąży??
U mnie +7 i coś się sączy z nieba, bo trudno to nawet deszczem nazwać.
No to trzymajcie się zdrowo.
Ja bym placki zrobiła z przyjemnością, bo jak mam ochotę, to robota mi nie straszna, ale nagotowałam gar fasoli z warzywami i muszę najpierw z tym się uporać Kiedy robię placki, to ziemniaki trę na tych grubych oczkach. Kiedyś ktoś w TV tak robił i od tamtej pory tylko w ten sposób to robię. Faktycznie są niesamowicie chrupiące. Ech, nie mogę już mówić o plackach, bo mam ślinotok
Niestety , nie otwiera tego przepisu - może ktoś usunął i widzą go tylko wybrańcy /bo mają zapamiętany w 'ulubionych/.
Ale herbatka brzmi smacznie, jak każda z miodkiem
Chętnie wstąpię, ale widzę tylko białą plamę /dobrze, że nie białe myszki.. / z napisem: szukaj a może gdzieś znajdziesz
Goplana, ja próbowałam bułkę dzień wcześniej upieczoną przekroić. Zrobiłam ciut mniejsze no i z wierzchu wyszły bardziej chrupiace, nigdy nie miałam takich (nota bene bardzo dobre), nóż się odbił i poszedł w moją łapę. Nic, mówi się trudno, mam nadzieję, że nie po nerwach.
Wczoraj poszliśmy na pizzę, bo trochę byłam się gotować, żeby nie otworzyć rany, jest na opuszku, prawie na szczycie i ciągle się obija o coś.
I to był dobry pomysł, bo nawet jak by się nie obijało, to rękę non stop moczy się i plaster byłyby do wymiany.
Dzisiaj śniadanie i pakowanie zmywarki robiłam w rękawiczce, zabezpieczonej gumką na nadgarstku, żeby się woda nie wlewala. Do pracy wezmę gumowy palec tylko, cały dzień w rękawiczce to niezbyt przyjemny.
U mnie dziś letnia pogoda, na kilka dni, potem weekendowe ochłodzenie, ale bez przymrozku.
Ciekawe czy śnieg spadnie w tym sezonie.
Witam w mroźna środę :)
Jest przecudnie mroźno i słonecznie
Przebiśnieg się dzielnie trzyma. Beczki z woda w ogrodzie pozamarzaly i to naprawde porzadnie - tutaj to naprawde anomalia
Jeśli chodzi o sen, to obudziłam się w nocy i praktycznie do rana nie spałam, sama nie wiem dlaczego :(
Natomiast jeśli chodzi o placki ziemniaczane, to niedawno robiłam i chyba dzisiaj tez zrobie. Co ciekawe, wiele osób teraz ciągnie do plackow ziemniaczanych
W energie wierze, bo my jestesmy energia, wiec mowa nam jest tak naprawde niepotrzebna, bo myslami jestesmy w stanie wykreować rzeczywistosc.
Jednak nie dbamy o to za bardzo, poszliśmy na łatwiznę, a nasza energetyczność i wibracje zostały gdzieś z tyłu, zapomniane.
Mialam kiedys przypadek, ze gdzies z córką pojechałam i przypomnialo mi sie, ze tu ktos znajomy mieszka i zaczelam myslec o tej osobie i nagle i niespodziewanie, (gdy praktycznie już szlysmy na przystanek), za plecami pojawia się ta znajoma osoba. To bylo cos zaskakujacego i bardzo dziwnego dla mnie, ale przede wszystkim dało mi dużo do myślenia
Na koniec wstawiam kilka fotek:
Moje zaległe zdjęcia ze skarpetkami robione od dolu na drutach z zylka.
Dzielny przebiśnieg.
Zamarznięta woda w beczce.
Zaczęłam dziergać skarpetkę od gory (ściągacz i pieta już zrobiona) inna metoda, ze wzmocniona pieta. Włóczka ta sama tylko odcień koloru jest troche inny, bardziej niebieska niż poprzednia.
Częstujcie się szarlotka bezglutenowa, wczoraj wieczorem upiekłam, i do tego nadiowa kawa lub herbata, co kto woli :)
Milego dnia
Proszę cały zestaw, bez wody beczkowanej
Witajcie czwartkowo :)
Niestety Bitdefender zablokowal mi cala strone Wielkie Zarcie na przegladarce Chrome :(
Jestem teraz na Firefoxie, ale ta strona mi czesto ''skacze'', ''mruga'' , nie wiem jak to nazwac, ale nie ma komfortu czytania i oczy sie szybko mecza. Dlatego bede mniej sie pojawiac na WZ, ale mam nadzieje, ze odblokuja mi w koncu to WZ na Chrome
Pozdrawiam cieplo z chlodnego zaktka i zycze mniej blokowan i wiecej wolnosci dla zwyklych ludzi
Witam czwartkowo
Dzisiaj mam "kocioł" i nie idzie usiąść w Kawiarence.
Zostawię chociaż prognozę pogody
Dobrego dnia
Witam. U mnie wróciła piękna zima i śnieg pada nadal, ale zapewne wkrótce zamieni się w deszcz, bo temp. 0 st.
A myślałam, że już będzie wiosna, wszak za 2 dni św.Agnieszka wypuści skowronka z mieszka... chyba jednak nie wypuści...
A poza tym... po staremu.
Bywajcie i zdrowo się trzymajcie.
Dzisiaj ostatni dzień późniejszej pracy, od jutra na 6 rano.
Nadia piękne te skarpety, może mnie zazdrość, taka pozytywna, weźmie i wrócę do drutów. Choć marne szanse, bo ciągle nie mogę się dostosować do wady w plusach. Ale pozazdroszczę...
WZ nie ma żadnych zabezpieczeń. I w monencie aktualizacji wywala ją jako niebezpieczną. Kiedyś też tak miałam, ale samo wróciło. Może i u Ciebie tak się stanie. Oby.
Wyciągnęłam nowe buty, stare wywaliłam do śmieci (wytarłam dziury na piętach od środka). Tyle, że zapomniałam, że nowe buty wymagają krwi. No i wczoraj obtarlam pięty, nowe mają bardziej sztywne zapiętki, ze spaceru wróciłam w zadeptanych. Teraz muszę coś rozklapanego wynaleźć, żeby chodzić do pracy.
Ale i tak dobrze, że teraz, a nie na wyjeździe za tydzień, z marszu, bo wtedy to byłby problem.
Witam w zimowy czwartek
Tak ,zima powróciła. Pada,pada śnieg W naszym rejonie są ferie ,więc jak tak więcej napada dzieciaki będą miały frajdę.
Hm,nie wiem czemu Herbatka się nie otworzyła,mnie też nie chce, ale wstawiłam komentarz,więc sobie poczytajcie przepis.
Nadia ja miałam bardzo podobnie. Żebym mogła korzystać z Wielkiego Żarcia mąż musiał zdjąć zabezpieczenie Bitdefender,bo co weszłam to hasło-strona niebezpieczna
Na obiad dziś mam żur z całymi ziemniakami i chrzanem. Na drugie ,a właściwie na kolację będą naleśniki. Z wczorajszych żeberek nie zostało dosłownie nic, a liczyłam chociażby na kapustę
Pozdrawiam i zdróweczka życzę
Jest! Jupi! Piątek, piąteczek, piąteluniek
Wczoraj miałam tak intensywny dzień i tyle było w nim emocji, że się "wypompowałam". Była tez u mnie koleżanka i posiedziała do późna więc poszłam spać dopiero po 23-ej. Obudziłam się o 4.30 więc mało było tego snu. No ale na szczęście jutro nie trzeba będzie się zrywać skoro świt. Oj, jak doooobrze
Byłam w Lidlu przewertować tę azjatycką ofertę i...nic nie kupiłam. Przyprawę Garam Masala jeszcze mam więc odpuściłam sobie a poza tym nic nie przykuło mojej uwagi.
Dziś zrobiłam sobie poranny spacer, ale trzeba przyznać, że ten mały mrozik (-3) dość mocno daje się odczuć. Było by wszystko dobrze gdyby nie ten wiatr. Marzę o wiośnie
Dobrego dnia
Nareszcie piątek
Mroźny, aż nosy zatyka. Podobno było -4 u nas.
Teraz herbatka rozgrzewająca i coś na ząb, potem kolejne odkurzanie, szorowanie domowe.
Wczoraj okno kuchenne na świeżo ubrałam, przy okazji orzechy laskowe w gliniaczku ozdobnym znalazłam i wyłuskałam. Wszystkie były drobne a nawet malutkie, ale owocki całkiem fajne.
Fajnie, że jutro ciut wolniejszy dzień /do pracy nie jedziemy, ale nie odpoczywamy zbytnio/, może wstąpię do lidla po przyprawę, nie mam takiej a kusi mnie by spróbować, tańsze mleko kokosowe albo owoce w puszkach kupię?
To do dzieła, herbatka polecana przez Goplanę w planach, potem Jej śledziki w sosie śmietanowo-majonezowym z koperkiem /mam mrożony/.
Pozdrawiam :)
Fotki z archiwum zimowego
Witam. Ależ u tej Smosi się dużo dzieje... ruch jak nie wiem co... sprząta, czyści, szoruje, a w między czasie jeszcze gotuje i zwierzyńcem się zajmuje. A energia tryska z Niej, że przez ekran to czuję.
A u mnie zima nadal. choć dziś nie pada i 0 st. na liczniku.
Ja dziś jakoś nawet lepiej spałam, bez długich przerywników, więc am nadzieję, że i robota będzie mi się paliła w rękach. A zaplanowałam na dziś wypiekanie. Mam zamiar upiec chleb z dodatkiem nasion chia, rogaliki drożdżowe z marmoladą różaną i ciasto czekoladowe... bardzo czekoladowe, coś a'la murzynek, ale z dodatkiem czekolady. Wszystko to co lubią wnuczęta, wszak jutro Dzień Babci.
Za to na obiad nie mam nic i pomysłu też brak.
No to ja zmierzam w kierunku kuchni, a Wy trzymajcie się zdrowo.
chwilami aż za dużo i można stracić oddech, bo ponaglają urzędy, rodzinka albo zwierzaki /zimą dochodzą dzikuski wiecznie głodne i śwergolące aż serce topnieje/
sama nie zjem na czas ale te skrzydlate i futrzaki przemarznięte, a nawet gryzonie dokarmić muszę
Herbatkę mam, jest pyszna: w kubku i metalowym sitku-zaparzaczu z pokrywką (aldikowa oferta gazetkowa sprzed lat), zaparzona.
Przyprawy mielone wsypałam, nie słodziłam bo wg mojego jęzora cynamon i kardamon dodają już słodyczy - jest łagodna nawet bez żadnego mleka i miodu.
Goplana dzięki za podpowiedź, teraz na Twoje śledziki czas.
Ja też w takim sitku zaparzam,a ta herbata na takie pogody najlepsza.
Daj znać jak zrobisz śledziki i jak smakują U nas zawsze są na wigilijnym stole,ale i na karnawał też robię. O widzisz,jutro oprócz Dnia Babci są także moje imieniny. Tato już się zapowiedział,że wpadnie,więc będzie miał niespodziankę Myślę też o zrobieniu pączków,nie dużo, po jednym na głowę
Od jakiegoś czasu intrygują mnie te od Nutelli,choć osobiście uważam,że 8 żółtek i cała kostka masła na pół kg mąki to jakieś nieporozumienie. Mimo to jest mnóstwo pozytywnych opinii,a że czasem bywam ciekawska,zwłaszcza pod względem kulinarnym postanowiłam wypróbować. Z taką różnicą,że zrobię z połowy,żeby w razie czego mniej żałować
Na pewno wyjdą śledziki smaczne, ja lubię takie sosy i koperek, cebulkę zostawię innym smakoszom - wolę czosnek.
Pączki polecam, wg wużetu:
od Hani, wg przepisu Miszki;
albo Bahusowe 'wprost do rączki, z dodatkiem cytrynówki /miałam domową/ wyszły ekstra.
Nie odradzam innych, ale takie ilości masła, żółtek i potem smażone na smalcu czy oleju to chyba nic smacznego. A ile to pracy fizycznej przy wtłaczniu stopionego masła w ciasto. 100g to dużo, 200g już nie dla mnie.
Sama zdecyduj
I ja już pączków nie smażę, od dawna piekę, nawet w tortownicy 24 /nie większej bo środkowe sztuki nie będą fajnie wypieczone/ jak zroślaczki.
Powodzenia
Zrobiłam te pączki z czystej ciekawości,no i wcale nie są takie boskie jak w tytule. Tak zresztą podejrzewałam ale chciałam zweryfikować opinie innych. Jak już to lepiej je upiec. Na oleju strasznie się palą,aczkolwiek są mięciutkie a nawet puszyste mimo swej tłustości. Myślę jednak,że to zasługa dobrze ubitych żółtek i tyle
Ale pytanie czy pieczone to jeszcze pączki czy bułki (drożdżówki).
Ja smażyłam na smalcu, jedno co było na tym tłuszczu, nie przypalały się. Może za mocno rozgrzałas olej?
I jak dla mnie to były najlepsze pączki z tych, które robiłam w życiu. Zawsze podwójna porcja plus podwójna faworków, tak do końca liceum syna (czyli do wyprowadzki do Stanów).
A najlepsze na świecie pączki robiła moja babcia, zaraz potem mama, obie na wyczucie, bez przepisu.
U mnie zawsze na urodziny zamiast tortu były pączki. Mama lubiła robić. A koleżanki jeść. Wtedy nie doceniałam tego za bardzo.
Ale na życzenie syna była karpatka lub wz -tka zamiast tortu.
Dobre pytanie. Wg mnie pączki to tylko smażone. Te bym upiekła ze względu na tłustość. Nie bez kozery Nutella podała smażyć na smalcu bo ma wysoką temperaturę palenia,a olej nie. W tych pączkach jak wiemy jest sporo masła,żółtek i cukru,który jest głównym winowajcą przypalenia.
Jeśli chodzi o wrzenie oleju,to był pod kontrolą. Pewnie jakbym usmażyła na smalcu byłyby lepsze. Tak czy inaczej wolę te mniej tłuste i jajeczne
W swoich zbiorach mam przepis babciny na kwaśnym mleku,na kg mąki są tam zaledwie 4 łyżki cukru i oleju. Są bardzo dobre,ale jak to ja, lubię poznawać inne przepisy
Zależy jaki olej, są też odporne na wysokie temperatury, ale ceny, zwłaszcza teraz, mają zbyt słone jak dla mnie.
Niektórzy smażą na plancie - też nie jest tania, jak na 1norazowe użycie.
A jak kiedyś upieczecie te pączkowe drożdżówki, to wtedy pogadamy - kto nie jadł, ten nie wie jak są delikatne i jak smakują.
Mają tylko 1ną wadę, co potwierdzają ich wielbiciele - można ich zjeść o wiele więcej niż smażonych
Polecam i namawiam wszystkich - nie pożałujecie ;)
Dałam rzepakowy,planty już dawno nie widziałam w sklepach. Pokazuje się ale bardzo rzadko. A co do pieczonych pączków to mam akurat porównanie,bo piekłam w zeszłym roku i dobre,delikatne,ale osobiście wolę te ze smażeniny
A jeśli chodzi o proporcje nutellowych pączków,to trzymałam się dokładnie wg przepisu,mąki nawet ciutka nie dosypałam,jedynie co, to dozowałam mleko jak wspomniała w opisie. Mąkę dałam tortową,przesianą. Mężowski był w szoku,że tyle masła zużywam na tak mało mąki a na końcu stwierdził-robiłaś lepsze..
Mnie domowe pączki to właśnie z tymi nutellowymi się kojarzą.
Wcześniej próbowałam różne przepisy, z tych oszczędnych, bo ja zawsze wolałam zrobić coś mniejszym kosztem niż wydać więcej na składniki.
I dopiero nutellowe smakowały jak trzeba.
Czy dziś by mi smakowały nie mam pojęcia. Bo nawet nie odważę się spróbować jednego, ze względu na cukier.
A na erytrytolu nie będę robiła, bo to za droga imoreza na eksperymenty.
Obejdę się smakiem.
Do pączków lepiej wcale nie dodawać cukru,a jak już to najwyżej kilka płaskich łyżek. A tak spytam, nie używasz cukru z zasady czy masz problemy zdrowotne?
Zaczęło się od zasady i eksperymentów z erytrytolem.
Do momentu aż odkryłam, że silne ataki nerwobóli mam po zjedzeniu rzeczy cukrowych, trzcinowy i buraczany tak działają. Miód i syrop klonowy są ok.
Teraz eksperymentuję jak mało mogę zjeść, aby nie łazić w nocy z bólu. Jest tego mało.
Coraz częściej się potwierdza, że cukier biała śmierć, a mój teść mimo cukrzycy, żyje w myśl starej zasady-''cukier krzepi'' i go nie przekonasz. Zjada go mnóstwo,j ak nie w ciastach, to prosto z cukiernicy..
Ja mam neuropatię (z tego też jest zespół cieśni nadgarstka). Nieuleczalną, bo nie jest związana z inną chorobą. Biorę leki, które spowalniają proces i ograniczają ataki.
Operację jeżeli się wykonuje to dopiero w przypadku paraliżu.
Jak odkryłam, że cukier tak na mnie działa.
Lubię wino. Nie dla samego alkoholu, tylko dla smaku do posiłku, jako uzupełnienie.
Jednak wino powoduje u mnie bardzo duży spadek cukru, zawsze wtedy mam potrzebę zjedzenia czegoś słodkiego. To moja obserwacja, nie potwierdzona przez lekarza, bo nikt mi nie badał i chyba nie będzie badał chwilowego spadku cukru po alkoholu, chyba, że sama kupię glukometr (tylko po co, zostanę przy gdybaniu).
I zawsze myślałam, że napady bólowe są od alkoholu, jakoś bodzie mnie po nerwach.
W zeszłym roku, po wyjeździe brata, wzięłam się za gubienie nadwyzki kilogramów. Zero alkoholu, zero słodyczy poza odstępstwami ustalonymi z góry.
I byłam na imprezie urodzinowej u koleżanki, dużo słodkiego w wersji amerykańskiej. Już w dzień źle się czułam, potem pół nocy lazilam.
Zaczęłam łączyć fakty.
Sama zrobiłam jeszcze jedną próbę, efekt taki sam.
Od tego czasu unikam tradycyjnego cukru, po winie testując jak mało mogę zjeść. Niestety erytrytol nie podnosi mi cukru we krwi. Testuję jeszcze nerkowce, one są słodkie. Poza tym winogrona.
A ze słodkiego mogę zjeść ledwie pół batonika marcepanowego z lidla, żeby noc była jedynie z drobnymi skurczami, bez bólu.
Od września, od pamiętnej imprezy nie jem niczego z cukrem, żadnych ciast, słodyczy, poza ilościami testowymi po winie, żeby mieć rezerwę. Jeżeli słodzę to erytrytolem (który mi smakuje bardziej niż cukier).
Wiem, że najprościej zrezygnować z wina. Bo wtedy nie będę miała skoków cukru. Ale na to nie jestem gotowa.
Ale żółciutkie, jak wielkanocne kurczaczki
Ile mąki wsypałaś? przepisowe proporcje czy dodałaś więcej?
Te od Nutelli są bardzo dobre, wiele lat je robiłam. Tylko mąki trzeba więcej, bo w oryginale ciasto za rzadkie według mnie.
Tyle, że na dzień dzisiejszy to rozpusta, jajka ponad 5 dolarów za 12.
Zresztą i tak wychodzi za dużo, lepiej kupić opakowanie donatow 12 sztuk za 6 dolarów bez roboty.
Ja też się cieszę na piątek. Krótkie dwa dni wolnego.
Choć mnie tylko polechtalo, sprzedałam przeziębienie mężowi, teraz on pociąga nosem i kaszle. A przeziębiony chłop to umierający człowiek...
Weekend w domu, niech wydobrzeje, a za tydzień jedziemy do parku rozrywki oraz na zwiedzanie.
Dzisiaj na obiad będzie makaron z czarnej soji (nawet niezły, jak na wynalazki), na oliwie, z krewetkami i różnymi paprykami, na sam koniec dodam pomidorki, tylko aby się ogrzały, posypany parmezanem na talerzu.
Już się nie mogę doczekać.
Wy mówicie o zimie, a u mnie wiśnie ozdobne zaczynają kwitnąć.
I kamelie, ale to akurat ich pora, od końca grudnia do końca lutego plus minus.
Dzisiaj znalazłam nowy, dla mnie, superowy przepis na schab.
Wklepię z pamięci, więc jest troszkę inny od oryginału, może kogoś skusi:
8 plastrów schabu
5-6 ziemniaków
przyprawy: pieprz, sól
kawałek żółtego sera - ok. 300g lub gotowy, stary ser
2 łyżki śmietany
4 łyżki majonezu
ulubione przyprawy - pieprz, czosnek, majeranek, bazylia lub papryka
tłuszcz do smarowania formy
folia spożywcza
Kotlety rozłożyć na desce, przykryć folią i rozbić,
zdjąć folię, odwrócić mięso, przykryć tym samym kawałkiem folii, rozbić.
Folię wyrzucić, przyprawić kotlety.
Ja przyprawiałabym przed rozbijaniem, by przyprawy wnikały w mięsko, ale jak kto woli.
Ziemniaki surowe obrać, zetrzeć na grubych oczkach tarki, w misce z wodą wypłukać wióry ziemniaczane, przelać na sito, polać znowu wodą i dociskając łychą, odsączyć je dokładnie.
Naczynie żaroodporne lub ceramiczne wysmarować olejem, oliwą czy masłem.
Ziemniaki surowe nabierać garściami, odcisnąć mocno, ułożyć na dnie.
Ziemniaki uklepać łychą lub drewnianą łopatką. Można je po swojemu przyprawić /posypię solą, koperkiem i czosnkiem/.
Na ziemniakach ułożyć kotlety.
Ser zetrzeć na tarce, wymieszać z majonezem, śmietaną i przyprawami.
Wyłożyć na mięso, wyrównać.
Przykryć papierem do pieczenia i folią aluminiową albo pokrywą.
Piec 20 minut w 180 C, zdjąć przykrycie i piec kolejne 20 minut.
Uważać by nie spalić masy serowej.
Smacznego :)
Ja już mam ślinotok, więc może niedzielny obiad będzie właśnie jednogarowy, schabowy
Smacznych snów ;)
Dopisano 2023-1-22 12:58:36:
Znalazłam ten filmik i :O kurka,ale przepis wyczaiłaś, samo czytanie już sprawia buzowanie w kubkach smakowych Tylko proszę, wstaw go między swoje przepisy ,tak będzie najłatwiej
A można tak?? odgapiony przepis wstawić
Chciałam dzisiaj odnaleźć ten kanał, filmik, ale nic z tego. Jak zwykle gdy przeglądam szybko stronki i pokazówki kuchenne bez zapamiętywania.
Sto lat Agnieszko w zdrowiu, szczęściu i dobrobycie.
Z okazji imienin ślę najlepsze życzenia: dobrego humoru i wspaniałego balu aż do wieczoru, pięknych prezentów i spełnienia marzeń osobistych, rodzinnych i kulinarnych .
Przytulasy i cmoki nasza droga Solenizantko
Goplano, ja też się przyłączam do życzeń - niech Cię zdrowie nie opuszcza a radość i spełnienie chodzą za Tobą krok w krok.
Goplano - Agnieszko, zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia, do tego radości ze wszystkiego co Cię otacza, spełniania wszystkich marzeń, a szczęście niech pcha się do Ciebie drzwiami i oknami. 100 LAT!!!
Prześlicznie dziękuję Alicjo,nasza droga Almanko. Śliczne tulipany ,moje ulubione
Dziękuję bardzo Smakosiu ,jakie śliczne motyle
Myslalam ze Agnieszka obchodzi dopiero 20 kwietnia :)
Goplano wszystkiego najlepszego z okazji Imienin, duzo radosci, usmiechu, zdrowia, zadowolenia z zycia i spelnienia wszystkich marzen zyczy NieMarek
Owszem,Agnieszki jest także 20 kwietnia,ale od samego początku obchodzę imieniny 21 stycznia.
Pewnie dlatego,że jestem z października,a styczeń jest najbliżej,no i jest bardziej znane niż w kwietniu
Dziękuję ślicznie za piękne życzenia i bukiet Miło bardzo
No i tyle z wolnego weekendu. Mały w nocy dostał temperatury, Mama pojechała do szpitala z nim, tata idzie na 7 do pracy.
A ja będę z Małą. Może tylko na kilka godzin.
Jednak nie idę, szybko zeszło w szpitalu. Na szczęście tylko przeziębienie z temperaturą. Nie dziwię się, że pojechali do szpitala, bo Mały oddychał bardzo ciężko, aż rzezil. Chyba będzie jego sposób oddychania na zatkany nos, zatoki i drogi oddechowe. Jak jeszcze doszła gorączka to można się przestraszyć.
Choć brzmiał strasznie, w tym stanie spał relatywnie normalnie.
Będę miała długi dzień, teoretycznie więcej ogarnę.
Pranie i zakupy na pewno.
Witam sobotnio
W czwartek miałam stresujący dzień. W piątek wyszłam z pracy zdenerwowana i rozżalona. Trochę tego dużo jak na taki krótki czas. Ale dziś na szczęście sobota. Staram się jakoś zresetować ale średnio mi to wychodzi póki co. Włączyłam sobie film i może tym sposobem powoli odgonię różne myśli. Pewnie każdy miewa czasami takie dni. Jak wiemy one mijają. Więc wracam do oglądania a Wam życzę super weekendu
Witajcie sobotnio :)
Kochani dzisiaj Dzien Babci, wiec zycze wszystkim babciom, wszystkiego co najlepsze, radosci z wnukow i wspolnych rozmow na ciekawe tematy, czestych wizyt, oraz samych radosnych chwil, bo wnuki i babcie to juz nie byle kto - w kupie sila
Dla naszych babc, ktore juz dawno odeszly, warto o nich ciepo pomyslec, bo to byly dobre i niezastapione istoty
A ja dzisiaj uszylam swoj pierwszy t-shirt na maszynie w kolorze miety - dla corki. Wydaje sie taki prosty, a tak naprawde, to jest bardziej skomplikowany niz ktos moglby pomyslec. Teraz wiem dlaczego lepiej kupic Ale tez wiem, ze ten co uszylam jest wyjatkowy, bo niepowtarzalny
Milego wieczorku
Mam nadzieję dostąpić kiedyś tego zaszczytu bycia babcią
Dziś Dzień Dziadka. Znałam tylko jednego-Antoniego,bo Józef zmarł 19 lat przed moim narodzeniem mając zaledwie 55 lat
Cieszę się jednak ,że miałam okazję znać i mieszkać razem z dziadziusiem Antkiem. Z powodu choroby serca był na rencie i to on poświęcał nam najwięcej czasu. Piekł przepyszne chleby. Tzn babcia zarabiała ciasto,a on robił resztę. Prawdziwy,pieczony w piecu,tzw sabatnioku. Pamiętam jak taką specjalną łopatką wsuwał wszystkie blachy do środka.Chleba starczyło na cały tydzień.
Najbardziej lubiłam nasze wspólne pacierze po ciemku na klęcząco i opowieści z młodości,niestety zahaczone o wojnę.. I choć dane mi było być z nim tylko 10 lat,to mam jak najlepsze wspomnienia
Uwielbiam te Twoje opowiesci, moglabym ich sluchac bez konca :)
Cześć :)
w pochmurną niedzielę.
Ja tylko jednego Dziadka pamiętam, drugi zmarł chyba z 10ć lat przed moimi narodzinami.
Kochani byli obaj, ten zapamiętany to dusza człowiek - łagodny, cierpliwy i wrażliwy. Kiedy wyjeżdżaliśmy, zawsze stał przed domem i odprowadzał nas wzrokiem, łzy ukradkiem ocierał, by wnuczki ich nie widziały ...
Babcia z tych bardziej charakternych i surowych, tak dla równowagi w Rodzinie
Oboje zmarli daaawno temu, 1szy Dziadek, niebawem i Babcia - z żalu i tęsknoty /a mówili, że taka herod baba, zahartowana/.
Tyle tych wspominków, czas wracać do żywych i żarełko szykować
Smacznej niedzielki
Dziadka ze strony taty nie pamiętam, zmarł jak miałam rok. Znam go z kilku zdjęć rodzinnych.
Ze strony mamy zmarł jak miałam 6 lat. W pamięci mam jego postać, coś ciepłego we wspomnieniach.
Pamiętał jak w zimie kopał tunel do obory (miałam 4 lata, zabrał mnie wtedy na długie wakacje do siebie na wieś, to było na drugi koniec Polski), było widać śmigającą łopatę i czubek dziadka czapki. Takie to były zimy na Zamojszczyźnie.
Moje dzieci nie znają mojego taty, zmarł rok przed narodzeniem syna, ten ma drugie imię po nim.
Drugi dziadek żyje, sędziwy wiek, 91 lat skończone. Moja córka to jego ulubienica, jak syn był teściowej.
Goplano, a nie mówiłam już kiedyś, że mamy coś wspólnego? nie wiem co, ale to czuję... ja też miałam dziadunia Antoniego, a drugiego Karola nie znałam...
A babcią będziesz na pewno, ja jestem 4-krotną babcią.
No to dolaczam do klubu, bo tez mialam dziadka Antoniego :)
I już niedziela, jutro do pracy.
Przyniosłam Wam gofry z mąki migdałowej, bardzo delikatne, puszyste. Częstujcie się.
Nie wiem czy Wam pokaże, bo zdjęcie się coś wywala. Nawet po edycji.
Wczoraj robiłam a la muffinki z boczku i puree ziemniaczanego z serem żółtym i philadelphia. Trochę nie wyszło jak chciałam, bo zostawiłam tłuszcz z boczku, a on wymieszał się z masą ziemniaczaną (a myślałam, że zostanie na dnie, ja wyjmę tylko babeczki) i ją rozrzedził. W smaku poezja, ale wygląd średni. Jako, że mi masa została, dzisiaj zrobię jeszcze raz. Tylko po wypieczeniu boczku, wyjmę go i zleję cały wytopiony smalec. Babeczki będą do podgrzewania w tygodniu
Witam
jak gofry i to migdałowe, to ja 1sza - lubię, najbardziej taki 'suche, bez dodatków.
Smalec wytopiony to ja zawsze zlewam i trzymam jak skarb w lodówce, jest super dodatkiem do mięsa duszonego czy kapusty, jajecznicy.
Fajny pomysł babeczkowy na przekąski, 2gie śniadanie czy kolację.
Zjadłabym, ale muszę mięsny obiad upiec, a że to debiut więc zajmie parę godzin. Potem spiszę listę zakupów do ciasta dla eM, by zjadł coś słodkiego, domowego na urodziny.
U nas szaro i zimno, tylko ptaki szaleją - sikorki od raniuśka dziobią co im podsuwam, kociarnia półdzika krąży /1n by zapolować na fruwające wróble i sikory, 2gi chyba z głodu - u nas zawsze dyżurną michę z karmą suchą znajdzie/.
To do dzieła: kurs do sklepiku, plany i robota kuchenna.
Udanego dnia i całego tygodnia
Ekkore mozesz podac przepis na te gofry?
Wstawię do przepisów, jak mi maluchy pozwolą, przynajmniej nie zginie.
Oryginał przepisu nie miał gumy guar, ja dałam łyżeczkę, bo kupiłam i tak naprawdę nie wiem po co. Z myślą o zagęszczeniu sosów, normalnie zagęszczam warzywami, ale to nigdy nie da tekstury takiej jak zasmażka. I potem poczytałam, że sos to glut, nie wiem czy mam ochotę go zepsuć.
Nie wiem czy puszystość jest dzięki temu, bo się nie rozpada. W opisie na opakowaniu było łyżeczka na miarkę mąki bezglutenowej.
Dodane.
Nie mogłam nigdzie dodać zdjęć z goframi ani na forum, ani do przepisu. Dopiero jak zmniejszyłam rozmiar to weszły.
Paradoksalnie inne zdjęcia tym samym aparatem przecież dodawały się bez problemu, sprawdziłam. Może nasycenie kolorami zrobiło większe pojemnościowo zdjęcie. Nie mam pojęcia.
To wczorajsze gofry, którymi Was częstowałam.
Zostały jeszcze gofry? Ja proszę chociaż jednego. Ale pysznie to wygląda
Witajcie poniedziałkowo
Wpadłam żeby zameldować, że żyję, ale niestety mam teraz od groma spraw i ciągle mało czasu żeby skrobnąć do Was. Wybaczcie.
Dobrego startu w nowy tydzień
Witam. No, widzę, że dobrze się śpi w ten zimowy czas.
Ja też rano dłużej przysypiam albo tylko leżakuję, a to z powodu tego, że moje noce to... szkoda nawijać o tym ciągle.
Za oknem zimowo, mgła jak w Londynie, temperatura koło 0 st. Chyba warunki drogowe niezbyt dobre, ślisko.
Jako że obiad mam jeszcze wczorajszy, dziś mam wolne od kuchni. Małe pranko tylko robię /właściwie pralka robi/, a potem luzik.
Tylko telefon z życzeniami muszę wykonać do przyjaciół... on ma dziś imieniny i urodziny... 94 lat!!! Piękny wiek.
No to idę pławić się w błogim lenistwie. Wam zostawiam do kawy czy herbaty rogaliki i super ciasto czekoladowe, bardzo czekoladowe i pyszniutkie.
Trzymajcie się zdrowo.
Rogaliki i ciasto czekoladowe wygladaja oblednie
Dzieki za pogode, dla porownania u nas zimniej, ponizej zera.
Witam poniedzialkowo :)
Zaczynamy nowy tydzien, wiec wszystkie troski i klopoty, oraz zmartwienia zostawiamy w poprzednim tygodniu, a w ten wkraczamy z mina usmiechnieta, i tak jak Alman z pakietem pysznych slodkosci, i co za tym idzie usmiech i rdosc na twarzy
Musze Wam powiedziec, ze to nie tylko nowy tydzien, ale takze Nowy Rok Chinski, ktory zaczal sie wczoraj i wkroczylismy w Rok Krolika :)
U nas ponizej zera nawet w dzien, wszystko pozamarzalo a przebisnieg ledwo sie trzyma, bo to w koncu przebisnieg a nie przebimroz
2 dni temu juz widzialam w parku pierwsze krokusy, ale czy nie zamarzly teraz tego nie wiem...
Na koniec chce Wam sie pochwalic nowym uszytym t-shirtem dla corki w kolorze mietowym, oraz koncze druga skarpetke w kolorze blue :)
Pozdrawiam i zycze milego dnia
No normalnie szok! Ale z Ciebie zdolniacha. Gratuluję.
Dziekuje Smakosiu- na razie jeszcze sie ucze, popelniam wiele bledow
Witajcie wtorkowo
Powiem Wam, że jak coś się zaczyna stresującego w pracy, to potem na długo ta energia zostaje i co rusz "coś" wyskakuje. No normalnie końca nie ma. Nerw wisi w powietrzu i chwilami totalnie odbiera siły. Wczoraj znowu było nerwowo. Hm...
Po pracy pobiegłam do rodziców i wróciłam do domu dopiero wieczorem. Nie miałam na nic siły i zasnęłam o godz. 20.00 Oby wreszcie dziś było "normalnie".
Pogoda znośna, bo nie ma mrozu i co ważniejsze nie ma też deszczu. Fajnie, że mogłam sobie zrobić rano spacer. nawet wyjątkowo ptaki śpiewały. Uwielbiam, kiedy się tak "budzą wiosennie".
Dobrego dzionka
Witam.
Na początek łączę się w tych stresujących momentach ze Smakosią. Pamiętam dni pełne stresów z mojej pracy i często słucham na ten temat od córki.
Smakosiu, jeśli się nie mylę, jesteś w kawiarenkowym towarzystwie jedyną pracującą zawodowo, dlatego należą Ci się specjalne słowa wsparcia i powinnaś mieć tu szczególne względy. U mnie masz zagwarantowane, bo znam to wszystko z długoletniej praktyki. Za samo codzienne wstawanie i pędzenie do pracy bez względu na pogodę należy się medal. Ale pamiętaj, że te wszystkie stresy miną i kiedyś będziesz się z tego śmiać, bo "wszystko przemija, nawet najdłuższa żmija".
U mnie nadal jakby przedwiośnie? temperatura koło 0 st.
Jakoś nie ma we mnie werwy, nic mi się nie chce. Gdyby nie te oczy i ten wzrok, chętnie bym poczytała, ale cóż, po kilku minutach oczy odmawiają.
Ale cóż chcieć, już się dość naczytały, też chcą wreszcie odpocząć.
Trzymajcie się zdrowo.
Dzień Dobry we wtorek
Wczoraj mi zeszedł niemal cały dzień poza domem. Najpierw w ośrodku test combo,na szczęście ujemny,potem wizyta u lekarza a na końcu RTG płuc. Dziś równy miesiąc jak zachorowałam i nadal nie mogę się wyleczyć. Zadzwoniłam więc do przychodni prosząc o kontrolną wizytę,a oni mi zaserwowali ten test. Nie wiem na ile on jest skuteczny,bo po 15 minutach był już wynik,no ale samo słowo,że ''wynik negatywny'',to już czlowiekowi lepiej. Niemniej jednak dr stwierdził,że nie podoba mu się mój kaszel i zlecił to RTG. Jutro odbiór zdjęcia i znowu wizyta lekarska. Powiem Wam szczerze,że powoli mam dość,zwłaszcza,że ja po prostu ''muszę'' być zdrowa,głównie dla mojego dziecka.. Przepraszam,że Wam tu marudzę,ale miałyśmy pisać nawet o trudnych sprawach,bo przecież życie to nie tylko sielanka,prawda?
Almanko,tak,pamiętam jak pisałaś,że mamy ze sobą wiele współnego,choćby podobne hobby Ostatnio mając więcej czasu powrociłam do ulubionych krzyżówek. Najbardziej lubię Jolki,bo trzeba trochę pogłówkować. Dobre to na ćwiczenie mózgu. A mój tata może to potwierdzić. Rozwiązuje wszystkie które ma pod ręką,a jak coś zapomni to ja mu przypominam
Nadia ,skarpetki świetne,chciałabym takie dostać,bo zrobić nie ma szans. Moja babcia robiła na drutach,także swetry,ale ja nie załapałam bakcyla,podobnie jeśli chodzi o szycie,a bardzo żałuję. No ale cóż zrobić..Muszę z tym żyć
Ekkore,gofry super. Muszę niebawem zrobić,zwłaszcza,że mam w szafce mąkę migdałową,muszę tylko sprawdzić czy na terminie.
Smakosiu przytulaski dla Ciebie,mam nadzieję,że ta nerwówka wkrótce się skończy.
Smosiu,a co u Ciebie,co dobrego dziś warzysz na obiad? U mnie dziś dawno nie robiony Placek po węgiersku. A teraz pora na małą czarną z przyprawami. Napijecie się ze mną?
Za kawę dzięki, nie lubię z dodatkami i smaczkami...
A co do kaszlu... Zarówno ja, jak i mój młodszy syn tak mamy, że jak podłapiemy kaszel jesienią, to do wiosny nie możemy się go pozbyć. W ub.r. syn nawet też był wysłany na prześwietlenie i wszystko było ok.
A ja, odkąd pamiętam też tak mam. Pamiętam, kiedy byłam jeszcze piękna i młoda złapałam wirusa jesienią i potem całą zimę kaszlałam bez przerwy. Kolega z pracy mówił do mnie - Aluniu, ja kaszlałem połowę z tego co ty, to miałem kilka dziur w płucach, ty zapewne masz płuca już na agrafkach. Nie przejmowałam się tym jego gadaniem, ale do lekarza też nie poszłam. Ale strach mnie obleciał gdy gdzieś wiosną padła moja kolejka na prześwietlenie, bo wtedy co jakiś czas wszystkim obowiązkowo prześwietlali płuca. Poszłam mając z tyłu głowy te jego słowa. Na szczęście wszystko było ok a wiosną kaszel też minął.
Powiem Ci jeszcze, że mnie pomagały tabletki emskie, ktoś mi doradził i dla mnie one były pomocne.
Mój mąż po covidzie kaszlał bardzo długo, bardzo brzydko, aż strach było słuchać, rentgen, tomografia komputerowa nic nie wykazały. Aż przeszło.
Miesiąc, nawet jak miałaś covid, to i tak nic nie wykaże.
Najlepiej, aby samo przeszło jak najszybciej.
Goplano, ja myślę, że jest tak, jak to opisują dziewczyny - te wirusy czy inne przeziębienia ciągną się teraz paskudnie. Różnie organizmy reagują i pewnie nie zawsze identyczne mutacje się trafiają. Każdy też ma inną odporność. Obstawiam, że jeśli się robi zdjęcie RTG w trakcie choroby, to wtedy jest duże prawdopodobieństwo, że wynik może nas przestraszyć. A to jakieś ślady zmian ogniskowych a to zwapnienia pozapalne itd. Za jakiś czas powtarzamy badanie i już płuca wyglądają inaczej. Tak więc dobrze jest zrobić to i potem porównać, ale najważniejsze żebyś się nie wystraszyła jeśli lekarz powie, że nie wszystko jest w normie. Trzeba to przetrzymać. Twój organizm się nie poddał, bo nie powalił Cię dziś na łopatki i nie musiałaś "leżakować" w szpitalu więc teraz będzie powoli tylko lepiej. Głowa do góry! Myśl pozytywnie, bo to dodaje sił. Wytrzymaj i wygoń niespokojne myśli z głowy. Dobrze, że możesz dochodzić to pełni sił we własnym domu. Ja też przesyłam uściski.
Ps. Koniecznie dawaj znać jak sobie radzisz.
Dziekuje Goplano, ale skarpetki tez potrzebuja szlifu ;) A bakcyla takiego zdrowego oczywiscie, to mozesz zlapac w kazdej chwili - wtedy kiedy bedziesz gotowa
Almanko... dziękuję za ciepłe słowo. To takie przytulenie a czasami człowiek tego potrzebuje. No i już lepiej
Ściskam równie serdecznie
Alman jakby nie było to ja też pracuję zawodowo, na etacie. W pracy jestem codziennie, dostaję roczny pit.
Fakt, że to trochę inne warunki niż praca biurowa, ale etat i nadgodziny.
Dzisiaj zjadłam drugiego gofra, z guacamole, łososiem, dobry był. Trzeba przyznać, że gofry migdałowe podgrzewane są rewelacyjne. Zdjęcie nie chce się dodać, nie mam czasu zmniejszyć, musicie wierzyć na słowo.
Wczoraj ciężki dzień w pracy.
Młode przeziębione, marudne, płaczliwe.
U Małej wzrost zazdrości o brata, ciągle skierowany do dorosłych (ale to dobrze). Ale wcześniej jak była chora, to ona siedziała na kolanach, była tulona, zaopiekowana. Teraz przy płaczącym bracie straciła pozycję księżniczki. A on płaczek nieziemski. Wcześniej jelita, a teraz chce być na rękach.
Jak on śpi (bardzo krótko) to nie chce towarzystwa w zabawie, jak on wymaga atencji to i u niej cofanie w rozwoju i wielka bezradność.
Wczoraj z tego żalu zasnęła na fotelu, na ponad dwie godziny. Ale taki odpoczynek był jej potrzebny.
Ekkore, przepraszam, jasne, ze też jesteś kobietą pracującą, do tego pracujesz, gdy my już mamy wolne /tzw. fajrant/. Wybacz starowince, której pamięć już zawodna. Jakoś tak nie ogarnęłam całej kawiarenki, ot skleroza i już.
Ale ja śpię w najlepsze, gdy Wy już na nogach...
Witam środowo
Spacer zaliczony ale jest zimno, nawet bardzo zimno a temperatura tego nie pokazuje.
Ciekawe jak dziś upłynie dzień...?
Wczoraj koleżanka do mnie zadzwoniła, że Jej mama (82 lata) upadła i złamała biodro (wzdłuż). Bardzo się zmartwiłam, bo wręcz uwielbiam tę panią. Wyjątkowo serdeczna osoba. Bardzo dobry człowiek. Pomijając już fakt, że koleżanka ma teraz duży problem, bo mama nie może się ruszać więc toaleta itd. odpadają to, co gorsze starsza pani bardzo cierpi. Gdybyście miały jakieś doświadczenie w tym temacie i mogły podpowiedzieć coś, co będzie pomocne, to proszę dajcie znać.
Zrobiłam herbatę z imbirem, cytryną, sokiem z czarnej porzeczki i jeszcze dodałam dwa goździki. Jest pyszna i gorąca. Skusicie się?
Dobrego dnia
Witam.
Smakosiu, niestety w kwestii biodra nic nie wiem. Owszem, moja przyjaciółka miała operację 1 grudnia na biodro, ale to inna sprawa, coś jej wymieniali, no i ona na czwarty dzień wyszła już ze szpitala, a piątego dnia już odesłała swoją córkę do domu, bo sprawnie się sama obsługiwała w domu.
U mnie nadal jakby przedwiośnie, temperatura 0 st. szaro i ponuro.
Leniuch nie chce mnie opuścić, wziął mnie tak mocna w swe objęcia, że chyba mnie nie opuści do wiosny. Czyż nie lepiej byłoby zapadać w sen zimowy i budzić się wiosną?
Kawa wypita w samotności, zatem idę poszukać jakiegoś zajęcia.
Miłego dnia.
Ja doświadczenia nie mam ,ale moja koleżanka tak. Jej mama przewróciła się w przedpokoju i złamała biodro. Była już dobrze po 80-tce, miała osteoporozę,więc nawet ''zwykły'' upadek narobił szkód. Niestety od tamtej pory,pomimo udanej operacji lepiej nie było. Długo leżała i trzeba było koło niej wszystko zrobić. Z czasem pomaleńku stawała by chociaż skorzystać z toalety,ale nawet to było niebotycznym wysiłkiem. W końcu koleżanka na NFZ kupiła przenośne WC,takie krzesło z otworem i było znacznie łatwiej. Jeśli chodzi o mycie,to z wejściem do wanny nie było mowy,tzn z wejściem jeszcze ok,ale z wyjściem kiepsko. Musiała trochę poprzerabiać pod osobę niepełnosprawną.
Bardzo dziękuję za podpowiedź - wspomnę koleżance o tej przenośnej toalecie. Póki co wstawanie nie wchodzi w grę. Jest jednak nadzieja, że potem to się zmieni i być może na początek taka toaleta ułatwi życie.
Smakosiu pamietaj o odlezynach, bo jezeli lezy sie w jednej pozycji, to u takich osob szybko o to. Najlepiej oklepywac plecy spirytusem rozcienczonym a jak skora cienka, to najpierw nasmarowac kremem zwyklym a dopiero potem oklepywac - bardzo dobre na drogi oddechowe i wlasnie na odlezyny, zmieniac co jakis czas pozycje, to ta osoba lepiej bedzie sie czuc i szybciej dojdzie do siebie.
Nadiu, masz rację z tym oklepywaniem. Oczywiście już wspominałam o tym koleżance ale ona mówi, że w tym momencie nie ma na to szans. Każdy ruch powoduje ból. Plecy póki co są cały czas oparte. Zmiana pozycji ciała, to istna katorga. Może jak przyjdzie pielęgniarka, to uda się im razem znaleźć jakieś rozwiązanie. Boją się odleżyn i też mają to na uwadze. Ciężki czas przed nimi.
Dziękuję za czujność i każdą sugestię.
Przydalby sie materac p/odlezynowy, to rozwiazaloby wiele problemow. Nie trzeba go kupywac, tylko zobaczyc czy mozna wypozyczyc.
Właśnie wczoraj załatwili ten materac. Teraz czekają na łóżko, które chyba pojawi się za tydzień. Na szczęście można je wypożyczyć.
Tutaj to potrzebny dobry lekarz, a potem dobra opieka i biodro ladnie sie zagoi. Nie chce straszyc, ale u starszych osob, wlasnie wszystko zaczyna sie od zlamanego biodra, potem dochodza inne chorobska niewiadomo skad, wiem bo moja babcia tak miala, dopoki nie zlamala biodra, to byla zdrowa jak rydz, a potem posypalo sie. Dlatego moim zdaniem najwazniejsze jest juz po, czyli jak wyjdzie ze szpitala, pielegnowac, rehabilitowac jak lekarz pozwoli, i zadbac o odpornosc.
To wszystko prawda... Niestety mama koleżanki po złamaniu biodra już nigdy nie wróciła do pełnej sprawności.. Było lepiej, ale nie tak, że mogła samodzielnie się przemieszczać. Słabła z każdym dniem. Na końcu nastąpiła niewydolność nerek. Potrzebne były dializy. Nie trwało to jednak długo, miesiąc lub dwa. Zmarła w sędziwym wieku-93 lat. A plecy były codziennie smarowane spirytusem, żeby nie było odleżyn. Stary sposób ale dobry,no i miała taki specjalny materac przeciw odleżynom.
Oj długi dzień był wczoraj.
Niby później zaczęłam, ale praca była do prawie 20.
Muszę zacząć nosić rezerwową torebkę orzechów na stałe.
Bo to jak jadłam wczoraj, nie podobało mi się.
Mała miała tańce, ja sobie wymyśliłam, że zamiast wracać do ich domu, pospaceruję dookoła (Mały praktycznie nie spał w dzień), wzięłam wózek. Tyle, że jeżdżąc samochodem, nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak źle jest z chodnikami. Ale jakoś dałam radę. Poszłam na kanapkę, ale on i tak nie spał, chciałam zjeść na zewnątrz, bo w środku za ciepło dla niego, ale miejsca zabezpieczone na zimę, nie było na czym usiąść. To na stojaka, ufaflana sosem (ale kanapka super była albo ja taka głodna).
Wróciłam do domu spać. I tak od spania do spania...
Mój pracodawca będzie miał operację na jelita, poważną, bo z usuwaniem jego kawałka. Ma to robić jego kolega z byłej pracy, w Tennessee. I chcą mnie zabrać ze sobą na tydzień. I to już w marcu.
Czy dojdzie do skutku, czy nie (bo może rodzina się jakoś spręży, choć z dwójką małych dzieci i wizytami w szpitalu to ciężko), powiedziałam, że pojadę.
Taka operacja wydaje się bardzo poważna. Wujek miał robioną stomię,ale to chyba coś innego.
To uchylki, stan zapalny.
Mojej koleżance same się otworzyły, myślałam, że to gorsza opcja, jak się okazało to organizm sam się oczyścił. Wylądowała w szpitalu wtedy, ale na tym się skończyło.
Mówiła, że gorszy jest stan zapalny, bo może oznaczać nawet zmiany rakowe w jelitach.
Gdy taka sytuacja ma miejsce wycina się kawałek jelita, z problematycznymi uchylkami. I wtedy badanie czy nie ma groźnych zmian.
Tak czy siak dieta bezblonnikowa i bezziarenkowado końca życia w każdym przypadku.
Nawet jak bez zmian nowotworowych, źle połączone jelita mogą przyprawić o ogromne problemy.
Ciekawe ile mu zejdzie dochodzenie do sprawności.
Czy taka przypadłość, to głównie obciążenie genetyczne czy może jakieś błędy żywieniowe? Kurcze, człowiek nie ma pojęcia "co w nim siedzi"... Niby dużo wiemy, czytamy, słyszymy a jak przychodzi co do czego, to organizm nas zaskakuje.
Uchylki ma większość populacji ludzkiej, ja mam. I sobie są. Nic się z tym nie robi.
Gdyby nie przypadek koleżanki, byłyby tylko pojęciem. Gdy jej powiedziałam o pracodawcy, dostałam cały wykład co i jak (a wtedy nie wiedziałam jeszcze o operacji, tylko, że był w szpitalu. I myślałam, że jej przypadek gorszy, gdy wszystko się wylało. A tu nie.).
To takie kieszonki, które się zapychaja mniej lub bardziej.
Jak pisze Alman, na mój rozum też tak to wygląda. Tyle, że wyrostek jest naszą częścią, a uchylki tworzą się w trakcie życia.
Stany zapalne dotyczą głównie osób ze złą dietą, problemami trawiennymi, problemami z wydalaniem.
Ale też nie ma reguły.
Moja znajoma miala zmiany rakowe na jelicie grubym, miala operacje i wszystko wrocilo do normy.
Witam czwartkowo
Jak łatwo można się domyślić już przebieram nogami w oczekiwaniu na piątek
Wczoraj wieczorem byłam w filharmonii na koncercie pani Krystyny Prońko. Co za głos! Zazwyczaj podczas koncertów na żywo doskonale widać klasę wokalistki. Szczególnie jeśli ma się już "swoje lata". W przypadku pani Krystyny zamykam oczy i mam wrażenie, że słyszę nagranie studyjne, gdzie wokal jest lekko "podrasowany". Aż się wierzyć nie chce, że ten głos jest ciągle na najwyższym poziomie. Oklaski były na stojąco. Wyjątkowe doznania.
Po pracy śmigam do fryzjera. Włosy rosną mi niesamowicie szybko. Być może trochę przyspiesza to kolagen, który łykam każdego dnia (rozpuszczam w wodzie). Nie chcę zapeszyć, że bardzo mi pomaga na kości. Kiedyś często miałam jakieś dolegliwości z lędźwiami.
Dziś zimno i wilgotno. Wsiadłam w tramwaj. Nie miałam ochoty na spacer.
Jak zdrowie? Jak nastrój?
Dobrego dnia
Witam. Dziś nawet spałam w nocy znośnie, ale o dziwo, ziewam i jestem jakaś niewyspana nadal.
U mnie -1 st. szaro, smutno... nie lubię takiej pogody.
Co do uchyłków... nie jestem obeznana w temacie, ale wyobrażam sobie to tak.
Jelito grube nie jest całkiem gładkie, jest pofałdowane i po drodze ma tu i ówdzie takie... wypustki? zatoczki? Te są zapewne mniejsze i większe /płytsze i głębsze/ i jak w którymś wędrujące resztki zabłądzą i zagoszczą na dłużej, robi się stan zapalny.
Różne narośla i polipy wewnątrz jelita grubego lekarz może usunąć w czasie kolonoskopii, a tego "zakrętasa" nie ma jak, bo to "uchył" na zewnątrz jelita. To podobnie chyba jak ze ślepą kiszką, wszyscy mają, a tylko nielicznym się zapcha i jest stan zapalny wymagający wycięcia.
Dziś robię na obiad pierogi z brokułem i serem... pierwszy raz... aż sama jestem ciekawa, co z tego wyjdzie, ale nabyłam brokuła i muszę z nim coś zrobić. Nie mam innego pomysłu, a ponieważ coś na obiad muszę ugotować, to będą pierogi.
A poza tym wszystko po staremu. Trzymajcie się zdrowo i byle do wiosny.
Witam czwartkowo
Odebrałam wynik z RTG -płuca bez zmian ogniskowych, sylwetka serca w normie. Uff, co za ulga, lecz dalej kaszel i katar.
Pogoda smętna,po śniegu ani śladu. Nic tylko spać się chce. Trzeba dobrą kawę wypić,żeby się trochę rozruszać I za obiad się zabrać. U mnie dziś podobnie jak u Almanki pierogi i zupa ogórkowa.
A gdzie się podziała Smosia?
Uf, właśnie myślałam dziś o tym Twoim prześwietleniu. Musisz nauczyć się żyć z tym przydługim kaszlem, przyjdzie wiosna i kaszel minie. Ale spróbuj tych emskich, nie kosztują wiele, co Ci zależy spróbować. Mnie one nawet smakują, ale rozpuszczone w mleku.
A Smosia... pewnie przygotowuje mężowi urodziny wielkie jak wesele, bo faktycznie zniknęła już na kilka dni.
Odpisuję tutaj na Twoje pytanie odnośnie przepisu na chleb. Otóż, ja piekłam w jednej keksówce rozmiar 30/14,5 cm . Jakbym wzięła na dwie to byłby za cienki ten chleb,bo ja też lubię większe kromki
Pisałam, że mój mąż kaszlal przez kilka miesięcy po covidzie, gorzej po niż samego wirusa przeszedł (bo gdyby wiedział nie pchałby się wtedy na lotnisko, podejrzewał lekkie przeziębienie po pogrzebie, wszystko przyszło potem). Kaszel potrafi długo trzymać. Moi w pracy już rychają drugi tydzień, mały to aż rzezi. I już nic mu nie jest.
Teraz ma grypę typu B (mój mąż). Wczoraj poszedł do lekarza, przetestowali go na wszystko. Bo po tygodniu zamiast lepiej, było gorzej, szczególnie z kaszlem.
Dostał tabletki, muszę o nich poczytać, które bardzo usypiaja (w opisie jest, aby nie prowadzić pojazdów, przespał wczoraj całe popołudnie), ale kaszel jak ręką odjął. Znaczy kaszle, ale to już tak przyjemnie, a nie, że dudni.
Wirusa to pewnie ode mnie dostał (a ja z pracy), te prawie dwa tygodnie temu, co tak grypowo się czułam przez weekend. Tyle, że ha wygrałam walkę. A mój pracodawca (ten od uchylkow) dalej coś go męczy.
No i pięknie! Super wiadomość! Teraz już pełne zdrowienie będzie szło dużo lepiej Kiedy zaczniesz się uśmiechać i cieszyć dobrymi wynikami, to Twój organizm dostanie taką dawkę energii, że aż miło
Tak ,to dobra wiadomość,bo już nawet myśli powodowały u mnie gorsze samopoczucie
Piątek, piąteczek, piąteluniek!
Jej, jak doooobrze Za parę godzin będzie luzik.
Włosy podcięte i całkiem fajnie dały się rano ułożyć więc jest OK. Zakupy wczoraj zrobiłam co mnie cieszy, bo nie przepadam za tym
Zostawiam Wam herbatę z cytryną i zabieram się do pracy
Miłego dnia
Witam. Też się cieszę, że piąteczek, choć to znowu o jeden tydzień do przodu czyli więcej na liczniku.
Zazdroszczę tych podciętych włosów. Mam fryzjera tuż, tuż, a trudno mi się wybrać, więc zmieniłam fryzurę z zawsze krótkich na takie wyrównane do uszu i zmieniam też barwy... prawie jak wiewiórki... one na zimę zmieniają kolor na taki ... blond? no i ja jestem blondi...
U mnie -1 st. zatem c.d. przedwiośnia.
Wczoraj zrobiłam pierogi z brokułem i twarogiem... no cóż powiem... jadałam lepsze.
Smosia to chyba faktycznie jakieś wesele przygotowuje, bo zbyt długo Jej nie ma, zatonęła w kuchni.
Herbata wypita, a ponieważ nie lubię siedzieć sama, zmykam, życząc miłego dzionka.
Nie jesteś sama w Kawiarence Przyszłam Ci potowarzyszyć
Tak sobie myślę, że czasami ten mały wysiłek, że człowiek się przymusi i zrobi coś dla siebie naprawdę wiele może zdziałać. Proponuję Ci umówić się do fryzjera (szczególnie, że masz blisko) i ładnie podciąć włosy. Niby nic a sama zobaczysz jak to dużo. To by był taki krok w stronę wiosny. Zaskocz wszystkich - zrób niespodziankę. Z pewnością poczujesz nową energię
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Nic tak nie poprawia humoru jak drobna zmiana w wyglądzie, zwłaszcza jeśli chodzi o włosy. ja byłam ostatnio kilka dni przed świętami.
A ja nie cierpię fryzjera.
Zdecydowanie lepiej wyglądam przed niż po.
Obcinam, bo mam za dużo włosów i mi źle z tym, za gorąco, szczegolnie latem lecą na bardzo krótko. A lepiej wyglądam w ciut dłuższych.
Więc czekam najdłużej jak się da, żeby cieszyć się dłuższymi, które dalej są krótkie.
Teraz właśnie dochodzę do ściany, muszę się zapisać na którąś lutową sobotę. A potem na masaż z prezentu od pracodawców, będę miała takie weekendowe spa.
Do tego nie lubię jak mi ktoś dotyka włosów, karku, jestem zadowolona, że mój fryzjer jest szybki.
Jak byłam na statku, to bawiła się ze dwie godziny, modląc się nad każdym włoskiem niemalże. A i tak poza drobiazgami dodanymi do stałego obcinania (pazurki przy uszach) i tak wolę cięcie mojego fryzjera.
Ja też mam tylko dłuższe,za ramiona. 2 razy w życiu obcięłam się na chłopczycę i wyglądałam delikatnie mówiąc niekorzystnie. Poza tym mam cienkie i ''dziecinne'',więc muszę się nieźle nakombinować, żeby wyglądały w miarę dobrze. A u fryzjera się po prostu relaksuję. Spędzam tam zwykle 2 godziny na rozjaśnianiu, podcinaniu i wszelkich zabiegach poprawiających jakość włosa.
Ja spędzam czas na przerzedzeniu trawnika czy dywanu. Tył krótko, góra krótko i rzadko, boki ewentualnie do końca małżowin usznych (na lato krócej, żeby był balans z całością). Wyglądam jak wyglądam, ale z każdym dniem lepiej. I to się liczy w całej fryzurze. Jak mi Tył zaczyna siedzieć na karku albo z góry zaczynam robić kucyki, pora na ścięcie.
Większość życia miałam włosy długie do ramion. Zawsze spinki, wsuwki, gumki.
Kilja lat przed przeprowadzką ścięłam na takie do końca szyi. To była najlepsza moja fryzura
I najlepsza fryzjerka, jaką miałam.
Tyle, że w Stanach było mi za gorąco z moją gęstością włosów. Nie mogłam znaleźć fryzjera, ciągle byłam niezadowolona ze strachu przed skracaniem. Aż z polecenia pracodawcy trafiłam do mojego.
Artysta z niego żaden, wymyślnej fryzury mi nie zrobi, ale rozumie moje włosy, umie je obciąć jak one lubią. Bo pierwszy dzień mało ważny, ważne jest to jak będą się zachowywać w trakcie odrastania.
Farbowanie dawno porzuciłam, bo nie mam pojęcia jaki kolor wyjdzie. Siwe wyglądają wspaniale ,dając złote refleksy do rudości, robię się coraz bardziej blondynka, żeby wypatrzeć siwy, trzeba się przyglądać, ja sama mam problemy - bo widzę je, przegarne włosy i już mam inny kolor.
W kościele jest chłopak, z 16-17 lat.
Ma przepiękne loki (jego siostra tylko fale, chyba, że aż tak prostuje), w kolorze złoto-rudym. Ani to rudy, ani to blond.
I właśnie z tydzień temu uświadomiłam sobie, że to jest mój obecny kolor, tyle, że całkiem proste.
Witam w piątek, ostatni w tym miesiącu
Pół godziny temu rozmawiałam z koleżanką. Od slowa do slowa doszłyśmy do obiadu. Pytała mi się co gotuję, a ja ,że dziś frytki, smażone filety dorsza i ogórki konserwowe. Spytałam, a ty co warzysz ? A ona, że krupnik z chlebem. Z chlebem? A ona-''tak z chlebem,bo inaczej w domu by się nikt nie najadł'' Hm, pomyślałam sobie i przypomniało mi się,że w dzieciństwie niemal wszystkie zupy jadaliśmy z pajdą chleba. Dziś jednak sobie tego nie mogę wyobrazić. Co najwyżej zrobiłabym grzanki, ale w jednej ręce łyżka a w drugiej kromka ,jakoś mi dziś już nie podchodzi. A Wy jecie czasem zupę z chlebem??
Nie, nie jem z chlebem i chyba nigdy nie jadłam. Nie lubię.
I żadnych grzanek, nawet do sałatki, wszystkie wygrzebię.
Czasem jem, lubię, ale ze względu na kalorie unikam... oczywiście nie wszystkie zupy nadają się do jedzenia z pajdą...
a na poprawę humoru u mnie nie fryzjer, a... pierwiosnek... nabyłam dziś będąc na zakupach... zostawiam Wam jego podobiznę, trochę wiosny się przyda
Jaki śliczny ten pierwiosnek. Zdecydowanie kojarzy się z nadchodzącą wiosną
Piekny pierwiosnek i do tego zolty jak sloneczko, jak wiosna :)
Ale mi przypomniałaś! Faktycznie kiedyś dość często jadało się zupę z kromką chleba. Czasem z masłem a czasem bez. Zazwyczaj był to krupnik, kapuśniak, jarzynowa.... Pewnie jeszcze jakaś ale w tej chwili nie pamiętam. Moim zdaniem smaki fajnie do siebie pasują ale nie jadam w ten sposób od niepamiętnych czasów. Staram się nie zapychać mąką
Mnie się przypomina, że jadłam z chlebem także kapuśniak, grochową, żurek czy zalewajkę. A dziś nie wyobrażam sobie dodatku chleba. Podobnie jak bigosu czy fasolki po bretońsku. A kiedyś zawsze było obowiązkowo pieczywo. Krupniku jako dziecko nie potrafiłam przełknąć, a dziś chętnie zjem, choć zdecydowanie za rzadko gotuję.
No tak, tylko jaki kiedys byl chleb gatunkowo, a jaki jest dzisiaj. Dzisiaj jak sama sobie nie upieczesz, to jesz co jesz
Ale sa firmy jeszcze ktore sobie chwale np. taka Goplana :)
Czekolada gorzka, czyli zdrowa i do tego bezglutenowa, no bajka po prostu.
Nieprawdaz Goplano?
Prawdaż, prawdaż Nadio ,bez dwóch zdań
Witam sobotnio
Poranek z kawą a potem z herbatą. Słucham też książki, którą czyta autor czyli "Metatron" Piotra Wrońskiego. Polecam jeśli lubicie słuchać a nie tylko czytać.
Dzionek bardzo ponury. Szaro tak, że nie da się nie zapalać światła. Planów obiadowych brak ale absolutnie mnie to nie martwi, bo możliwości jest sporo. Czekam jedynie co podpowiedzą mi ślinianki Chyba będzie kasza bo dawno nie jadłam. Czas też na kolejną porcję koktajlu pomagającego uporać się z cholesterolem
Dobrego dzionka
My zaraz ruszamy w świat, taki bliski, na dwa dni. Człowiek trochę polata dla siebie, a nie dookoła dzieci.
Tak myślałam o poprawie humoru.
Chyba nie mam takiej potrzeby. Zawsze mi towarzyszy, w każdej złej sytuacji umiem znaleźć jakieś pozytywy, a mózg już ustala jak wyjść z "opresji" Ani fryzjer, ani zakupy tego nie czynią, są jakąś tam koniecznością do odwalenia. Nie lubię chodzić po sklepach dla samego chodzenia, zakupy są z listą, spisaną półkami do danego sklepy, żeby jak najmniej chodzić i mieć z głowy. Albo zamawiam do odbioru to co nie wymaga mojej atencji. Nie lubię, gdy zakupy jedzeniowe ma zrobić ktoś za mnie (poza tym co jest zapakowane hermetycznie i nie ma znaczenia kto to kupi, bo nie wiadomo co w środku). Bo nie lubię mieć pretensji do kogoś za niewłaściwe mięso, warzywa i owoce. A przecież na siebie nie będę się złościć.
Radość sprawiają mi wyjazdy, zwiedzanie. Ale one nie są na poprawę humoru, tylko zaplanowane bez związku z nim.
Zbyt długi pobyt na miejscu, bez ruszenia gdziekolwiek zaczyna mnie irytować, męczyć.
.
To masz jak ja. Ja także nie znoszę chodzić po sklepach. Tyle co muszę i także z listą w ręku. Nie rajcują mnie wyprzedaże,ani tym bardziej black friday. Potem i tak się okazuje, że rzeczony towar kosztował taniej niż go przedstawiono.
Wreszcie doczekałam się rachunku za światło. Podejrzewałam wysokiej podwyżki,tymczasem podnieśli,ale nie tak znacznie. Gaz niestety już tak.
Dzień na nogach zakończony, tylko 6 godzin było.
Super. Tym razem na żadnej karuzeli nie byliśmy, nie było kiedy. Tylko przedstawienia.
Temat przewodni Mardi Gras. Zatęskniłam do Nowego Orleanu.
Zostawiam Wam kilka zdjęć.
Jutro zwiedzanie historyczne.
Miłego odpoczynku w oderwaniu od codzienności, nowych smaków i widoków
Dzięki za zdjęcia,fajnie pooglądać urywki z wyprawy. Proszę o więcej jak można
Witam niedzielnie
Spałam jakoś niespokojnie. Obudziłam się jak do pracy. Czułam, że chce mi się jeszcze spać ale do głowy napływało sporo różnych myśli . Po co? Nie wiem. Przymusiłam się i jeszcze na chwilę przysnęłam. Poranną kawa wypita, herbata też więc czas na śniadanie. Opróżniając szklankę słuchałam dalszej części książki, o której Wam wcześniej wspominałam. Wciągnęła mnie na całego.
Zazwyczaj czytam a teraz ku własnemu zaskoczeniu zainteresowałam się taką formą. Ale czemu nie? Jedno nie wyklucza drugiego
Pogoda beznadziejna - pada, jest bardzo szaro i bardzo ponuro. Doskonała okazja żeby umościć sobie wygodne miejsce i zatopić się w czymś przyjemnym
Udanego dnia
Ps. Czy już wiadomo kto przejmuje w lutym klucze do Kawiarenki?
Wiadomo, teraz kolej na mnie Aż dziw, jak ten styczeń szybko zleciał, dwa dni i po...szkoda. Ani chybi nadleci Wielkanoc, potem wakacje i znów do zimowych świąt...a lat nie ubywa. Dziś moja koleżanka świętuje okrągłe 50 a tyle co chodziłyśmy do szkoły.. Dziś też dzień który wolałabym usunąć z kalendarza, ale się nie da...To już 34 lata od kiedy moja Mamusia pożegnała się z tym światem...w dodatku to też była niedziela.. No cóż takie życie... Bóg nikomu nie obiecał, że dożyje sędziwego wieku ,za to pewnik, że będzie żył aż do śmierci. Tak powtarzał dziadek mojego kuzyna No i racja, jak i z tym, że nie można życia brać tak serio bo i tak się z tego cało nie wyjdzie
Moje urodziny są w dzień śmierci koleżanki syna. Umarł samotnie, na ulicy, bo nawet jego ojciec (były mąż), który mieszka w Polsce akurat przyleciał do Stanów na rozliczenie podatków, zaraz potem zaczęła się pandemia, nie mógł wrócić. Nigdy nie będą jej się dobrze kojarzyć...
Ja do tej pory nie przepłakałam śmierci mamy, ciągle jest to w zawieszeniu, jakoś umysł nie przyjmuje do wiadomości, że jej już nie ma ponad 10 lat (w lipcu 11). Za kilka dni byłyby jej 80 urodziny.
I w tym roku nie pojedziemy na cmentarz, za daleko. Musimy przygotować nasze mieszkanie do sprzedaży i spędzić czas z teściem.
Witam. U mnie znowu wróciła zima, przyszła po cichutku nocą, ale na szczęścia nie zasypała śniegiem, a tylko pobieliła skwery i trawniki. Jednak w zapowiedziach są większe opady.
WOŚP gra od rannych godzin, aż miło. Ja zwyczajowo dokonałam wpłaty przelewem. Nie wiem jak Wy, ja jestem całym sercem z tą akcją i podziwiam zaangażowanie tylu ludzi.
Wczoraj upiekłam bardzo prosty chleb, ale wyszedł bardzo smaczny. A do kawy - kremówka bez pieczenia na groszku ptysiowym. Dobrze smakuje, ale źle się trochę kroi przez te groszki. Częstujcie się do popołudniowej kawusi.
Pozdrawiam.
Ja także popieram akcję WOŚP. To co dobre, zawsze jest warte wsparcia.
Piękny chlebuś Ci wyszedł, ja też wczoraj upiekłam ,tym razem dwa. Jeden w ''normalnej'' keksówce, a drugi w mniejszej. Ty wiesz, że ja myślałam o kremówce, żeby zrobić? Tylko,że na myśleniu się skończyło..
Twoja wygląda bardzo apetycznie,chętnie,oj chętnie się poczęstuję
a wiesz, że ja też upiekłam 2 bochenki i też jeden w większej keksówce, a drugi w mniejszej?
Twoje chlebki cudne, tylko posypka akurat taka , jakiej ja nie lubię, bo sezam i chyba czarnuszka? ale chlebki piękne... a z jakiego przepisu, bo ja raczkuję w kwestii chleba i podpatruję różne przepisy i testuję...
Wystawiłam komentarz pod przepisem. Robiłam go już wiele razy a dopiero teraz zauważyłam, że jeszcze nie wystawiłam tam komentarza. U nas czarnuszkę i sezam dodajemy niemal do każdej potrawy, jak i inne przyprawy, zazwyczaj ostre. Za to soli jak najmniej. Moja Mamusia chorowała na nerki i soli praktycznie u nas nie jadano, więc pewnie rekompensuję te ''niedobory'' przyprawami
http://wielkiezarcie.com/przepisy/chleb-z-ziarnami-latwy-do-zrobienia-30026180
Powodem śmierci mojej Mamy też były nerki.
Co do ziół - lubię i używam, ale jakoś czarnuszka i sezam mi nie lezą. Chleb natomiast bardzo lubię posypany kminkiem lub makiem.
I dokonałam odkrycia... ten chleb piekłam jako pierwszy w życiu w 2009 r. ale potem o nim zapomniałam, a dowiedziałam się z... komentarzy... wtedy komentowałam przepis i moje przygody przy pieczeniu tego chleba... i nawet sobie przypomniałam teraz to całe zdarzenie. Ale heca....
Piękne chleby. Aż mi nimi zapachniało.
WOŚP wspieramy tradycyjnie jak każdego roku. Oby to był kolejny rekord
Moja w lipcu tego roku skończyłaby 70 lat, a tak zgasła mając zaledwie 35...
przykre...przytulam Cię mocno...to ile lat Ty miałaś? moja zmarła mając 60 lat, też za szybko...
Mój tata zmarł, jak miał 52 lata, raczysko go zjadło. Ja, najstarsza miałam 25 lat, najmłodsza siostra 11.
Teraz jestem starsza niż tata, gdy odszedł, ale bardzo się bałam tego roku z moimi 52... przeszedł, ja mam się dobrze.
Doskonale to rozumiem. Miałam podobne odczucia gdy dochodziłam do 35 roku życia.. A potem ulga, że minęło 35,36,40,45 itd
A swoją drogą mój mężowski kończy w tym roku 52 a córka 25 lat
Witam poniedziałkowo
Co za pogoda! Jej, jak źle się szło - wiatr wieje bardzo silnie, parasol się wygina a deszcz nie ustaje. Br! Dobrze, że już jestem w biurze. Płaszcz schnie a ja cieszę się, że nie pracuję w zimnie i mam pod ręką gorącą herbatę. Czy już mówiłam, że nie lubię naszej. polskiej zimy? Niech się szybko kończy.
Weekend zleciał w znacznym stopniu na słuchaniu kolejnych części książki "Metatron". Nie ugotowałam żadnego obiadu (jak zazwyczaj) na 3 dni , bo stwierdziłam, że nie chce mi się stać przy garnkach a po drugie nie mam na nic aż takiej ochoty żeby potem wyjadać przez tydzień. Dziś będzie kasza jaglana z żurawiną i płatkami migdałowymi. Na tym koniec planów. Wczoraj jak głupia najadłam się placków z jabłkami. Niby już byłam najedzona więc nadwyżka wylądowała na osobnym talerzyku. Potem ile razy weszłam do kuchni, to znikał następny placek i tak wyczyściłam do wieczora całą nadwyżkę Ech!
Dobrego startu w nowy tydzień
Witam. U mnie też pogoda pod Azorkiem... lekki mrozik, ale wiatr potęguje zimno.
Ja też wczoraj do obiadu miałam kaszę jaglaną, do niej był gulasz po hiszpańsku z przepisu WŻ i buraczki, a zupa grzybowa, niby świąteczna, ale była wczoraj /oprócz grzybów suszonych są w niej boczniaki, smaczna/.
Mam podobnie z jedzeniem, na nic nie mam ochoty. Ale w sobotę sobie dogodziłam, miałam flaki... kto lubi? ja uwielbiam. Nie lubię i nawet nie umiem gotować, ale w biedrze są w mojej ocenie pyszne - flaki wołowe w rosole. Nie inne... bo kiedyś córka mi kupiła też w owadzie flaki wołowe po królewsku... paskudztwo, fuj....te w rosole są pyszne.
Zaczynam się martwić o Smosię. Pisała, że ma urodziny męża i pucowała dom, tudzież pewnie kuchnia Ją pochłonęła, ale nie ma Jej nadal i to zaczyna mi się już nie podobać. Smosiu, odezwij się.
Miłego dnia, trzymajcie się zdrowo.
Jak miałam wrzesień w kawiarence, to mój powinien być marzec?
Podpowiedzcie proszę.
Wróciliśmy do domu nawet wcześnie, obeszliśmy kilka domów bez pośpiechu, słuchając tego co mają do powiedzenia.
Byliśmy u tego co robi drewniane pojemniki - beczki, wiadra, maselnice. Dalej u krawca, oni szyją ubrania dla ponad 700 osob obsady stałej i sezonowej. Wszystko ręcznie, włącznie z pikowaniem materiału. Nie wszystkie, bo by nie dali rady, ale takie, których nie da się zamówić hurtowo.
Stwierdziłam, że na emeryturze mogłabym tam pracować jako wolontariat w sezonie letnim lub zimowym. Albo w kuchni.
A mój mąż znalazłby coś dla siebie w sekcji uzbrojenia.
Dalej byliśmy w przedzarni, tkalni i farbiarni w jednym.
Jak to człowiek się uczy i weryfikuje to co ma w głowie.
Gdzieś na początku naszego pobytu zobaczyliśmy reklamę cotton gin. Na zbiorniku, tanku. Założyliśmy z gory, że to mowa o alkoholu. I jakoś nigdy nie było podstaw do weryfikacji, ciągle chcieliśmy się napić tego wynalazku (w sensie testowania) i ewentualnie przywieźć do Polski, tylko w żadnym sklepie nie było.
I wczoraj opowiadający ciągle używał pojęcia cotton gin, ale z kontekstu nie wynikało, że to o alkoholu. Potem sprawdziłam, ten gin to skrót od engine i oznacza maszynę do oddzielania ziaren bawełny od włókna.
Na koniec byliśmy w sądzie.
I w drogę do domu.
Kilka zdjęć dla Was
Fajnie, że dzielisz się z nami swoimi wrażeniami i zdjęciami. Dobrze jest się "zapoznać" z tym, co tak odległe i popatrzeć z innej perspektywy.
Zabawna jest ta historia z ginem
Ależ mieliście piękną pogodę.
U mnie to standardowa pogoda, dużo więcej dni w roku jest takich właśnie, bez względu na temperaturę na zewnątrz, niż pochmurnych czy czysto deszczowych.
Nawet przed i po huraganie niebo jest błękitne i pojawia się słońce.
Na tornado, choć jest pochmurnie, to niebo ma nieziemski, zupełnie inny wygląd. Jasny, bo jest aż biało, ale jednocześnie ma to w sobie coś mrocznego i przerażającego, ze względu na układ chmur.
Wczoraj i przedwczoraj było w granicach 16 stopni, prognoza mówiła o niższej, ale było cieplej.
Bardzo ciekawe zdjęcia. Można by powiedzieć,że co niektóre przenoszą w czasie
Tam jest odtworzone miasteczko z XVIII wieku. Większość przykładowych budynków, po jednym plus minus każdego rodzaju. I ludzie, którzy tam pracują wykonują wszystko jak w tamtym czasie.
Krawiec szyje wszystko ręcznie, drukarz uzywa maszyn drukarskich z tamtego czasu. Przeda, tkają, powstałe tkaniny wykorzystują do szycia, na tyle na ile to możliwe. Jakby nie było ponad 700 ludzi do obsłużenia.
Wszystko co możliwe robią na miejscu sami.
Dwie gospody warza wg przepisów z tamtego okresu, wykorzystując warzywa z gubernatorskiego ogrodu.
A wiedza opowiadaczy jest ogromna, znają mnóstwo smaczków, szczegółów, nie jest to wyuczony tekst, tylko to zwiedzający kreują tok opowiadania.
Myślę, że rzadko można usłyszeć coś dwa razy.
Witam w ostatni dzień stycznia
Zaczynamy wtorek i powoli żegnamy się z pierwszym miesiącem roku. Zleciał prawda? Ale to żadna nowość. Tak naprawdę mam odczucie, że wszystkie dni przyspieszyły. Chyba im człowiek jest starszy, tym bardziej to wrażenie się wzmaga. Hm...czas się kurczy proporcjonalnie do wieku...?
Wczoraj miała być kasza. Weszłam do domu i zjadłam trochę zupy. Tak to jest z tym planowaniem. Wypiłam swój koktajl i odechciało mi się jedzenia. Miałam coś do napisania więc kwitłam przy monitorze komputera do samego wieczora. Zleciał mi dzień nie wiadomo kiedy.
Rano, przed piątą usłyszałam jakiś dziwny, równomierny dźwięk na klatce schodowej. Był bardzo głośny. Uchyliłam drzwi i pierwsze co poczułam, to nieprzyjemny zapach. Wtedy dotarło do mnie, że to jest zwyczajnie bardzo głośne chrapanie. Pewnie jakiś bezdomny mężczyzna dostał się na klatkę schodową (z domofonem...hm...) i mocno zasnął.
Zerknęłam teraz na niebo i zobaczyłam samolot i jego smugę. Lubię ten widok. Zazwyczaj wtedy budzi się we mnie tęsknota za urlopem. Wracają te fajne wspomnienia i to uczucie szczęścia kiedy to wszystko się zaczyna Ech...
Droga kawiarenkowa ekipo, dziękuję Wam za ten wspólny miesiąc - wszystkie ciasta, chleby, kawy, herbaty i wzajemną serdeczność. Czas przekazać klucze
Witam.
Smakosiu, mam analogiczne odczucia co do upływu czasu, im więcej na liczniku, tym bardziej pędzi. Pomyśl tylko, jak wygląda ten bieg u mnie z moim stanem licznika???
Dziś obudziłam się koło 6.30, ale koło 7 usnęło mi się znowu i obudziłam się o 9.10... ale co mnie obudziło... sen...
Śniło mi się,że jest wieczór, leżę już w łóżku, w dużym pokoju kilka łóżek, a w nich też do snu układają się panie /coś, jakbym była na jakimś wyjeździe służbowym/ i jedna z nich zobaczyła u mnie bliznę na klatce piersiowej i pyta - a co ci się stało? a ja jej mówię, że 3 lata temu miałam operację na sercu, właśnie dziś, i zapomniałam o tym, a miałam przeżywać to jeszcze raz między 7 a 11.30... ona pyta, czy taka operacja ciężka, ja odpowiadam, że nie i zaczynam opowiadać szczegółowo... i wtedy się budzę....
Tak, dziś mijają 3 lata, a kiedy to piszę, to dokładnie od 7-mej byłam w rękach kardiochirurgów...
I jak tu nie wierzyć w realność snów... czasami.
Ja wczoraj na obiad zrobiłam sobie wątróbką z cebulką, dziś też ją jeszcze zjem. Już nawet zupy nie jadłam, bo nie byłam głodna.
Smosi nadal nie ma. Smosiu, odezwij się, martwię się, a mnie nie wolno się denerwować.
Trzymajcie się zdrowo.
Sny są transmisja tego co siedzi w nas, gdzieś ukryte a niewypowiedziane. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego.
Małe dzieci strachy z dnia często przeżywają płaczem w nocy.
Oczywiście nie wszystkie, część z nich.
Witajcie w ostatni dzien stycznia :)
U nas pogoda wiosenna, ale troche wieje. Jednak to zadna przeszkoda dla kwiatow, zaczynaja sie pojawiac krokusy, zonkile a o przebisniegach nie wspomne, bo te sa praktycznie wszedzie :)
Bardzo piekne i apetyczne zdjecia wstawiacie, czasami to az slinka leci za monitorem
Goplano ten chleb co upieklas, to pieke bardzo czesto, tylko uzywam 3 saszetek suchych drozdzy na ponad kilo maki (1/3 takiej chlebowej a reszta pszenna) i wychodza mi 3 chlebki.
Ekkore masz fajne przygody a patrzac na Twoje zdjecia to mozna faktycznie przenisc sie w czasie, szczegolnie te z przedzalnia - ja chyba kiedys bylam tkaczka, bo bardzo mnie to pociaga
Smakosiu chcialam Tobie szczegolnie podziekowac za ten miesiac gospodarzenia, za codzienne prognozy pogody, gdzie staram sie zerkac w razie potrzeby, i za mila, oraz sympatyczna atmosfere w styczniu, klimacik byl, a to najwazniejsze
Koncze robic druga skarpetke (na drutach z zylka) dla meza w kolorze kawy i juz nie moge sie doczekac, kiedy skoncze, bo tak naprawde, teraz ciagnie mnie do zywszych kolorow, jak czerwien, zolty, soczysta zielen, ale to chyba za sprawa wiosny, ktora czeka tuz za drzwiami na swoja kolej
Pozdrawim i zycze milego wtorku
Wczoraj miałam południowy dyżur u psa córki. Nikt z jej znajomych akurat nie był wolny, a ona sama miała tzw shadowship, czyli przyglądanie się pracy specjalisty, w szpitalu 30 km od domu.
Więc załatwiłam koleżankę, żeby popilnowala dzieci w samochodzie, a ja wyprowadziłam psa. Bentley jest szybki, oba "biznesy" załatwił w 5 minut.
I potem zaczęły się śmieszne schody.
Najpierw uciekł mi z domu, był szybszy za drzwiami ode mnie, bez smyczy. Ale dał się zwabić do bagażnika. Założyłam smycz, wyrwał mi się na schodach, znowu bagażnik, żeby złapać smycz. On myślał, że go zabiorę do siebie do domu.
Udało mi się go zaprowadzić do domu.
Zaprowadziłam go do sypialni i przymknelam drzwi, ledwie sama dobiegłam do drzwi wejściowych.
Jak został sam, płakał potem, córka sprawdziła na kamerze.
Mała miała radochę, zresztą wszyscy śmialiśmy się.
I na sam koniec Małemu się znudziło, zaczął płakać. Koleżanka do mnie - odpalaj silnik, ja przypnę Małą . Ruszyliśmy, uspokoił się. Dziecko podłączone do kol, muszą się kręcić, hehehe.
Wpadłam, by zobaczyć, czy się ktoś pojawił, no i z podziękowania dla Smakosi za miłą i ciepłą gościnę przez cały miesiąc.
Dziękuję Smakosiu. Cmoki i przytulasy dołączam.
Witam po południu
Właściwie wpadłam na chwilę podziękować Smakosi, oraz Wszystkim za wspólnie spędzony czas. Jak zwykle było miło ,przyjemnie i smakowicie.
Do zobaczenia w Lutowej Kawiarence