Nie mogłam się oprzeć, aby nie zrobić zdjęcia mojej "patrzącej" pieczeni - tak się na mnie tymi oczami patrzyła, gdy poszłam schować ja do lodówki po wystygnięciu.
A - zamiast smarować blachę -wyłożyłam ją papierem do pieczenia - w ten sposób odpadły mi otręby, bułka, tarta, margaryna czy parafina.
Zrobiłam dzisiaj na obiadek. Pycha. Niby zwykła pieczeń rzymska - ale w ramach stereotypów nie przyszłoby mi do głowy zrobić jej z mięsa drobiowego. Mięsa nie peklowałam. Pamiętając przepis na pieczeń z mielonego boczku - dolałam mleka - jakieś 0,5 szklanki. Wydaje mi się, że w ten sposób mięso nie było tak mocno suche - jak chudy drób. Pieczeń miała być w nieprotalowym sosie chrzanowym...tyle, że zgadałam się z Till, między innymi też o tym przepisie, że zapomniałam o sosie. Przypomniałam sobie o nim, gdy porcje były już na talerzach. Zjedliśmy z samym chrzanem. Mąż mówi, że może i dobrze - bo wtedy dałby radę jeszcze mniej zjeść. Do tego były warzywa na parze.
a jutro na śniadanie pieczeń na zimno.
Smaka mi tym tortem narobiłaś. Co prawda mężowi na urodziny zamierzałam zrobić ten z adwokatem. Zamiast migdałów - celem ustalenia czym się różni mąka od zmielonych migdałów - nabyłam już mąkę migdałową. Będziemy eksperymentować.
I zjadło mi drugą część komentarza...
I wydaje mi się, że z orzechów jest bardziej wilgotny
Chyba by wyszło. Ja mam przepis na placek do torta (tort dla dorosłych), który się robi z orzechów lub migdałów (ta sama gramatura) zamiast mąki. Robiłam i z jednego, i drugiego.
Jeżeli masz różnicę temperatur - gorącą kawę i bardzo ciepłe mleko - nie powinno się zagotować (zimniejsze od kawy) - nie ma szansy aby nie wyszło. Tyle, że kawę trzeba wlewać po ściance - jak chluśniesz z góry to się wymiesza. Piana najlepsza wychodzi przy ubiciu mleka mikserem (ja ubijam w trakcie podgrzewania w garnku) ani blender, ani dysza do spieniania z ekspresu ciśnieniowego nie dają takiego efektu. Dzisiaj też robiłam
To zrób sama. Są różne wersje. 1. Ugotuj dwa budynie (śmietankowe lub waniliowe) w 0,5 l mleka, dalej jak w przepisie. 2. Wymieszaj 1 budyń z dwiema łyżkami mąki (mogą być dwie pszenne, może być 1 pszenna, 1 ziemniaczana) - ugotuj na 0,5 l mleka. Ważne, aby wszystko dobrze rozmieszać, żeby nie było grudek z mąki
Wstaw też przepis do swoich przepisów -dolinkuj do artykułu. Początkowo jest na pierwszej stronie - jako nowododany, potem póki dyskutujemy, artykuł przewija się w komentarzach, potem nie zawsze ludziom się chce przeglądać artykuły - i przepisy uciekają w zapomnienie. A tak zawsze się znajdzie, nawet przez wyszukiwarkę przepisową czy też wchodząc do działu pieczywo.
Ja też przechowuję w lodówce. Przy dłuższym wyjeździe można zamrozić - tyle, że nie warto - bo wyprowadzenie zajmuje praktycznie tyle samo czasu co wykarmienie od początku
mąka 1400 nie jest mąką zwykłą tylko sitkową, można ja uznać juz za razową. Zwykła chlebowa ma w granicach 700 (za zwykłą uważana jest do 1000)
A dlaczego dodajesz drożdże do zakwasu? Przecież nie są potrzebne jako stały składnik. W ten sposób nigdy nie dowiesz się czy zakwas ma swoją moc - bo całą robotę odwalą za niego drożdże, których nei jest mało (ja piekę chleb z kilograma mąki z 3 g drożdży - i wszystko wyrasta). Drożdże są ewentualną deską ratunkową, gdyby zakwas nam nie wyrósł lub nie miał pełnej mocy - ale dodaje się je w ostaeczności, gdy po kilku godzinach rośnięcia ciasto nie powiększa objętości.
Moja wersja zakwasu przewiduje wykonanie zakwasu z ogółem 400 g mąki żytniej razowej. Prosze dodajdo artykułu -że musi być mąkarazowa, na zwykłej zakwas nie urośnie - wiem to z doświadczenia, nie było takiej informacji przy moich pierwszych próbach i zakwas nie wyrósł. No i mojego zakwasu nie trzeba dokarmiać systematycznie - tylko po użyciu. I przechowuje się długo. Mrozić nie warto - bo aby nadawał się do użycia po rozmrożeniu procedura jest podobna do hodowania nowego zakwasu. Ale spokojnie można, bo da sie wyprowadzić.
Jeżeli nie dodasz sera - zmienisz smak dania.Bo lazur to ser z "pazurem" - z pleśnią -białą, zieloną i niebieską (trzy rodzaje). Dostępny na pewno jest w Biedronce. Możesz dać też gorgonzolę - jest nawet jeszcze bardziej aromatyczna i ostra (moim zdaniem lazur to polski odpowiednik, zdecydowanie dostowany do polskich gustów, które źle znoszą aromatyczne, intensywne sery)
Jeżeli zdecydujesz się na moją wersję sosu - pomić czosnek świeży (albo jak znasz smak konserwowego w sosie to daj ten). Jeszcze tutaj dało się zjeść, choć raził niemiłosiernie. Ale robiłam też dzisiaj wersję z kapustą pekińską i porem - reszta ta sama. Porażka totalna - czuć było sam czosnek, który nie podkreślał dania, a dominował nad nim.