Pestki w pomidorach to sprawa osobistych preferencji. Mnie samej osobiście nie przeszkadzają - do wstępnego gotowania wykorzystuję termomix, więc są trochę przemielone - wobec czego nie usuwam ich (zresztą do przecierów też nie usuwam). Ale jeżeli czujesz dyskomfort w trakcie jedzenia - wtedy warto przetrzeć przez sito.
Zrobiłam - choć w moim wypadku to była czysta wariacja. ale ciasto podziałało na tyle na moją wyobraźnię - że robiłam je z pamięci. Zrobiłam na dużą blachę. Upiekłam dwa osobne placki. Górny biszkopt posmarowałam cieńką warstwą masy truskawkowej - aby glaretka nie wsiąkała. Połowa blachy zniknęła momentalnie.
A oto przepis:
biszkopt z przepisu Dorotyxx
Masa:
0,5 kg truskawek
0,5 l śmietany
0,5 kg serka homo
4 galaretki
na górę:
2 galaretki + truskawki do obłożenia całej góry
Kiełbaska zrobiona, pierwsza partia skonsumowana - według zasady oczy by chciały, ale gęba już nie. Bardzo syta, nawet moje dużo pochłaniające dziecię po jednej kiełbasce stwierdziło, że syta - dał radę "wtrząchnąć" trzy. Bardzo dobra, będziemy wykonywac regularnie.
Było sporo niedociągnięć w moim wykonaniu - ale będę one znikały w miarę nabierania doświadczenia.
Polecam wszystkim - i tym na diecie, i tym poza nią.
Mięso się pekluje - zrobię mniej więcej z polowy porcji .
Mam tylko wątpliwości co do wody - dodajemy ja dwa razy (do peklowanego mięsa i potem do zmielonego) czy gotowanie wody po 1,5 godziny ma na celu wyznaczenie czasu na jej studzenie i dolewamy ją tylko raz - do zmielonego mięsa? Wydaje mi się, że powinna być ta druga opcja - ale profilaktycznie pytam, aby całości nie zmarnować przez opilstwo miesa....
Z biszkoptem (chociaż to raczej ciasto ucierane a nie biszkopt), szczególnie z kakaem bywa różnie - raz urośnie, raz nie. Dlatego ja - aby uniknąć problemów, od jakiegoś czasu, piekę dwa placki. Nawet jak są niskie i dosyć twarde (jak niezbyt urośnie miękkiego miąższu jest niewiele) to i tak nie przeszkadza - masa serkowa doskonale wszystko nawilża.
Jak masz w piekarniku w naczyniu zamkniętym temperatura nie ma aż takiego znaczenia. A po otwarciu - nie musisz zmniejszać - tylko najwyżej zadać krótszy czas i sprawdzać czy już jest zrumieniony. Po pierwszym razie będziesz w stanie określić czas jaki potrzebujesz przy swoim piekarniku
Sądzę, że możesz -choć gwarancji nie dam (nigdy nie robiłam w ten sposób). W końcu wykonuje sie namiastke dżemu ze śliwek. Może dałabym tylko mniej żelatyny - bo powidła są zdecydowanie bardziej ścisłe niż gotowane śliwki z cukrem.
Ile mufinek wychodzi z tego przepisu?
generalnie nie odgrzewam - raz, że moje dzieci zjadają wszystko na jedno posiedzenie, a dwa - nie bardzo mi smakują odgrzewane. Ale jeżeli już trafia się okazja podgrzewania to robię to w mikrofalówce. Moja córka latami nie jadła na słodko - tylko same kluski polane masłem. Dopiero niedawno przekonała się do cukru.
On rośnie ogromny - zobacz na moje zdjęcia - i też pęka. Mnie osobiście takie pękanie nie przeszkadza. Moja teoria twierdzi, że aby nei pękał należałoby mu dać jeszcze trochę wyrosnąć. Ale czy tak będzie za każdym razem - nie wiem - bo to tylko własne doświadczenia
Natomiast glinowaty smak - ja stawiałabym na nadmiar mąki razowej. Kiedyś czytałam, że nie należy przekraczać 50 % udziału mąki razowej - po kilku "glinusiach" w ramach eksperymentów trzymam sie tej zasady.
Kolejne danie wykonane. Zapomniałam o jajku. Zamiast twarogu dałam fetę - bardziej mi pasowała do tego dania.. Efekt ogólny - pycha - niebanalnie podane kotlety mielone. Na formę na 12 gniazd potrzeba ponad kilogram mięsa. Przygotuję w przyszłym tygodniu na komunię - jako odmianę i uzupełnienie obiadu (pozostałe dania mięsne też zreszta będą protalowe - heheh)
Uroczystość to urodziny moje (były) i mojego męża (będą za kilkanaście dni). Tort wszystkim smakował - jest leciutki, delikatny, dzięki kwaśnym wiśniom lekko orzeźwiający. Na pewno jeszcze nie raz będzie gościł na moim stole.
Wykorzystałam Twój przepis na ciemny biszkopt - wyszedł nawet za duży - robiłam na dużą blachę i po cichu liczyłam, że skoro przeznaczony do tortownicy, to bez zwiększania proporcji wyjdzie to co potrzeba. A jest spory - musiałam wiecej nasączyć. Gdybym miała z tego zrobić tort - spokojnie dałby sie na trzy przekroić. Za dwa tygodnie wypróbuję jasne ciasto.
Tort zrobiony czeka w lodówce na gości. Może nie jest to mistrzostwo, ale i tak fajnie wygląda. Powiedz mi tylko co rozumiesz pod pojeciem kompot wiśniowy średniej wielkości (założyłam, że to słoik 0,7 l). Nie miałam kompotu - ale wykorzystałam wiśnie mrożone - cały kilogram. Liczyła, że z tego kilograma (bo skoro miał być tylko słoik - czyli jakieś 30 -40 dag owoców) zrobię i konfiturę, i wyłożę tort. A wiśni wystarczyło na wyłożenie, konfiturę musiałam sobie darować - wczoraj święto (i to wyjątkowo uczciwe, nawet lokalne sklepiki pozamykane), więc nawet nie było gdzie szukać.
Ominęłam żelatynę do bitej śmietany (nie lubię tego połączenia), dałam usztywniacze. Zrezygnowałam też z alkoholu, bo tort będą konsumować mamy po porodzie, karmiące oraz przyszłe.
O efektach smakowych dam znać potem.
Kolejny przepis wypróbowany - jak zawsze super. Do tego warzywa na parze Spróbowałam też zrobić z samym serem żółtym zamiast warzyw - ale zdecydowanie gorsza wersja, bo mięso suche. Czy marchewka ma być taka twarda, czy tylko moja okazała sie odporna na pieczenie - jeżeli tak to następnym razem trochę ją podgotuję, stanowiła pewien dysonans z całością. I jeszcze jedno pytanie - czy sos jogurtowy w trakcie pieczenia się warzy? Mój wyszedł taki brzydki, strzępiaty wizualnie - choć smakowo rewelacyjny to słowa mojego syna, który jadł go z ryżem.