To jest chore, juz trzeci raz pisze, wszystko wcielo nic sie nie pokazalo.Wkn chetnie czytam Twoje artykuly, ale prosze nie pisz o tym o czym pojecia nie masz ( konkrety) Takie wodolejstwo Tobie nie przystoi.Smakosia prosze o linka co gdzie kupujesz ...............na pw
Pozdrawiam Basia
Smakosiu, dzieki bo za Twoja sprawa sprowadzilam sobie ksiazke Zieby........jest super.
Spróbuję z tym moczeniem w letniej wodzie - przymus mrówek w pupie nakazuje przetestować
Nie parzy się, tylko moczy. Na dodatek kilka minut, więc z czosnkiem nic się nie stanie. No ale każdy robi jak mu najwygodniej, ważne, żeby efekt końcowy był zadowalający
Heh, dziwna sprawa z tymi ostrymi papryczkami... niby człowiek wie, co się stanie, gdy dotknie śluzówki lub innego wrażliwego miejsca, a i tak się po fakcie zapomni i cierpi
Ja słyszałam gorszą historię od znajomej, która zjadła za dużo jakichś ostrych papryczek (nie pomnę już czy świeżych czy sproszkowanych) - miała potem kłopoty, jak by to dyskretnie napisać na stronie o jedzeniu... sedesikowe... i wcale nie o rozwolnienie się rozchodziło
No nie, wtedy to tak. Nawet do zwykłego obierania.
Podobnie jak z jalapenio. Jak dodaję do smaku, jedną lub dwie, nie zakładam rękawiczek.
Ale jak robię jalapenio nadziewane, na nas dwoje jakieś 15 papryczek, nie ryzykuje więcej. Na początku nie raz miałam podrazniona sluzowke nosa, usta czy oczy. I wielokrotne mycie w płynie do naczyń, płukanie w mleko niewiele daje.
Ja też bym dla jednego rękawiczek nie zakładała. Ale gdybym była czosnkomaniakiem i robiła np. schab szpikowany czterdziestoma ząbkami czosnku, wówczas bym się zastanowiła nad silikonowa powłoczką :D
Dla jednego zabka rękawiczki?
Nie natrafiłam na taki, co się nie chciał obrać. Jak nie rękoma to przy pomocy noża
ekkore, nie trzeba tak mocno cisnąć, żeby sok wyleciał. No i od czego kuchenne rękawiczki :) Czasem ząbek da się bez nagniecenia obrać a często niestety nie.
A z mango faktycznie czasem jest problem...
Nie ważne, czy beczułki czu paczuszki, ważne, że się udały w smaku :) Dziękuję za komentarz!
Zrobione, zjedzone :) Moje nie wyszły takie ładne, bo indyk był w dziwnych kształtach i summa summarum bardziej miałam beczułki niż paczuszki, ale to nie zmienia faktu, że smakowało :)
Nie cierpię zgniatania czosnku, potem lupka i moje ręce ufaflane w soku czosnkowym. Pal licho lupka, ale zapach na rękach zostaje długo. Zdecydowanie wolę tradycyjne obieranie, nie stanowi wiekszego problemu.
Zresztą podobnie z cebulą.
Dużo większym problemem jest awokado albo mango. Mango większym.
No tak, tylko po co parzyć czosnek, skoro można z łatwością obrać go bez moczenia w wodzie :)
Ząbki czosnku wkładam do ciepłej (nie gorącej) wody, czekam jakieś 10 minut i skórka złazi jak ta lala:)
Fajny pomysł!