Niezmiernie mi miło, że smakowała. :)
Mając w pamięci wypowiedź koleżanki B. z forum, że "racuchy Żony Zofii są najlepsze na świecie" postanowiłam spróbować. I są najlepsze na świecie! Koniec. Kropka.
Iwett, pewnie niezbędny nie jest ale dodaj. Super podkręca i zmienia smak. Pierwszy raz spróbuj z octem a potem zdecydujesz.
Iwett - dla mnie cała radocha polega na tym, że takie wielkie (2 na patelnię). To jak z calzone - jest sens robić mniejsze?
Izma - moje wcale nie wyszły tłuste. Może temp. oleju u Ciebie była za niska? Ja smażyłam na patelni na ok. 1 cm. oleju i nie było z czego osączać. Ręcznik kuchenny był prawie suchy.
Wkn - gotowane czebureki? Ja podziękuję. To wolę zjeść rzadziej ale takie, jak w przepisie. A odsmażyć, to sobie odsmażę zwykłe pierogi z mięsem. :)
RE! WE! LA! CJA!
Bardzo dobre ale też bardzo słodkie. :) Robiąc, obudziłam się, że nie mam żadnych herbatników, więc sernik bez spodu. Następnym razem, na pewno, zrobię na cieniutkim biszkopcie. Dla mnie troszkę za dużo czekolady, postanowiłam, że następnym razem białej dam połowę, a do "gorzkiej" warstwy dosypię trochę kakao. Ale to kwestia indywidualnego gustu. Generalnie bardzo dobry deser, którego zrobienie zajmuje dosłownie chwilkę. Na bank będą powtórki. Polecam z czystym sumieniem i dziękuję za przepis. :)
Dzięki. Teraz biorę do mojej kolekcji chlebków. :)
Niom, moje też ładnie wyglądają ale co z tego. :)
Nic to - pójdą na zupkę.
Będzie bez zdjęcia, bo mój "przyjaciel" zdechł. Miałam dwie golonki... duże golonki. Na raz do szynkowaru zmieściła się tylko jedna. Po dwóch godzinach gotowania, urządzenie powędrowało do lodówki. Na drugi dzień... golonka taka, że można sobie zęby połamać. Wzięłam się na sposób (albo tak tylko mi się wydawało) i drugą gotowałam trzy razy po godzinie, z przerwami na stygnięcie. Potem do lodówki. Na drugi dzień ... zęby można sobie połamać. Według mnie golonki musiały być ze starego bydlęcia, które odeszło z tego świata w baaardzo sędziwym wieku. Wniosek - trzeba kupić naprawdę fajne młode goloneczki. Przykro mi za ten komentarz, nie jestem w stanie właściwie ocenić przepisu. :/
Czy możesz uzupełnić przepis?
Tym razem zrobiłam karczek i jest równie godny pochwał. Jeśli mi się uda zrobić dobre zdjęcie, to się pochwalę. :)
A ja się waham.... bo kiedyś robiła podobny (podkreślam - podobny) i nam nie przypasował. A ten jest prawie surowy i to mnie ciągnie do niego. A przypraw prawie zupełnie nie używam, więc to mi nie przeszkadza. Nauczyłam się doceniać smak produktu a nie przypraw maskujących np. smrodek.
Dziewczyny, gdzieś mi umknęły te wszystkie komentarze. Cieszę się niezmiernie, że smakują i dziękuję za komentarze.:)
A ja pożyczę od teściowej szynkowar i zrobię. Mąż mnie ozłoci i po niemytych stopach będzie całował. Dzięki i w ulubione.