W dużym garnku na małyym ogniu rozpuszczamy miód, margarynę i cukier na jednolitą masę i studzimy. Do ostudzonej masy dodajemy mąkę, jajka, sodę rozpuszczoną w chłodnym mleku, sól i przyprawy, zagniatamy na jednolitą masę. Nastepnie wkładamy do garnka, miski - naczynia w którym ma dojrzewać, owijamy je ręcznikiem lub ściereczką i folią ale nie całkiem szczelnie i stawiamy w chłodnym miejscu ( balkon,lodówka) na 4-5 tygodni. ( Raz ciasto czekało u mnie tylko tydzień i były cudowne.)
Po dojrzewaniu ciasto wałkujemy, niezbyt cienko bo będzie twarde i wycinamy ciastka.
Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni i tak ok.10-15 min do zrumienienia,czas zależy od wielkości i grubości pierniczka ( jak będzie ciasto miękkie nie czekamy do zupełnego stwardnienia pierniczka). Po ostudzeniu dekorujemy albo zostawiamy takie brązowiutkie.
Można zrobić pierniczki z okienkami : w środek ciastka włozyć landrynkę i tak upiec, po wystudzeniu ładnie wyglądają.
Ten przepis znalazłam kilka lat temu w internecie i nie umiem przytoczyć autora. Pierwotny przepis zmodyfikowałam bo nie używam smalcu i gigantycznych ilości cukru, moja rodzina i znajomi pieką te pierniczki tak długo jak mamy ten przepis i co roku przybywa zwolenników tych pierniczków.
Przepis jest łatwy a na dodatek jak mamy juz ciasto to można je np. podzielić na porcje i piec stopniowo w miarę możliwości czasowych lub można je traktować jako ciasto " goście jadą" czyli wyjąć z garnka kawałek ciasta i upiec trochę pierniczków do kawki, herbatki czy grzanego winka.
Smacznego !!!!