CIASTO:
Mąkę siekamy na stolnicy z margaryną, aż całość będzie wyglądała jak kasza. Wtedy dodajemy cukier puder, żółtka i śmietanę i szybkimi, zwinnymi ruchami zagniatamy ciasto. Im szybciej tym lepiej, bo kruche ciasto bardzo nie lubi kontaktu z ciepłymi łapkami i może póżniej wyjść twarde jak skała. Gotowe ciasto zawijamy w folię (tudzież czystą ściereczkę :)) i wstawiamy na 2 godzinki do lodówki. Później wylepiamy nim blaszkę o wymiarach 25x36 cm i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni na 20 minut.
TO JESZCZE NIE WSZYSTKO :)
Jabłka drobno kroimy i dusimy w rondelku. Doprawiamy cynamonem (nie podaję ilości, bo jeśli chodzi o cynamon to nie znam umiaru i nie każdemu mogłoby to smakować ;)), a jeśli jabłka były kwaskowate lekko je też słodzimy.
Z białek ubijamy sztywną pianę, dodając pod koniec ubijania cukier.
Podpieczone ciasto wyjmujemy z piekarnika. Lekko je studzimy, a później wykładamy na nie jabłka. Na owocach rozsmarowujemy pianę z białek, a ją z koleji posypujemy mieszanką posiekanych orzechów, rodzynek i wiórków. Całość znów wstawiamy do piekarnika, ale tym razem wystudzonego do niższej temparatury (jakieś 120-130 stopni). Pieczemy aż pianka apetycznie się zarumieni, czyli orientacyjnie 15-25 minut.
Smacznego!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!