Moja bratowa ma pogryzione całe przedramiona przez swego rocznego synka. Wygląda to fatalnie. Ktoś postronny mógłby pomyśleć, że jest ofiarą przemocy domowej, bo siniaki mają cały wachlarz kolorów od zółtego, zielonego do granatowego.
Mały kiedy jest zdenerwowany lub zmęczony wpija się zębiskami tam gdzie sięgnie, mało tego jak już się wpije to puścić nie chce.
Może ktoś ma takie doświadczenie i móglby poradzić co z takim małym oprawcą zrobić. Konsekwentne tłumaczenia i odstawianie do łóżeczka nic nie daje. Myślałyśmy o smarowaniu się czymś mało apetycznym, ale jest to raczej mało realne ze względu na ubrania i zasięg Małego.
Za wszelkie rady z góry dziękuję :o)
Użytkownik Tusiaczek napisał w wiadomości:
> Moja bratowa ma pogryzione całe przedramiona przez swego rocznego synka.
> Wygląda to fatalnie. Ktoś postronny mógłby pomyśleć, że jest
> ofiarą przemocy domowej,
A nie jest?
Nie jest, widziałam to na własne oczy i od samego patrzenia bolało
Znaczy się, że jest! To tylko mąż może być sprawcą przemocy? Nie, żona, dziecko też.
Tusiaczku nie jestem ani psychologiem, ani nie miałam doczynienia z takim problemem. Myślę sobie jednak, że to gryzienie wynika z jednego: dziecko nie potrafi w inny sposób zakomunikować, że coś mu nie pasuje. Piszesz, że kiedy dziecko się zdenerwuje lub jest zmęczone. Pewne okoliczności można u dziecka zaobserwować i zareagować w miarę wcześnie. Bo to na pewno nie jest tak, że podchodzi i dziab gryzie, skoro piszesz o dwóch podłożach takiego zachowania (złość i zmęczenie). U dzieci takie zachowania nie dzieją się bez konkretnej przyczyny.
Na pewno trzeba gadać, gadać i jeszcze raz tłumaczyć dziecku do znudzenia. Nie tylko w czasie kiedy to robi. Później można mu pokazać, jakie są tego skutki i że to mamę boli. Roczne dziecko to już duże dziecko i wbrew wszystkiemu dużo rozumie.
Może można go w czasie takiej próby ugrzyzienia przetrzymać na odległość wyciagniętych rąk od obiektu gryzienia? Tak, żeby nie mógł ugryźć. Albo mieć zawsze pod ręką jakieś jabłko albo inny gryzak i po prostu podać mu niech gryzie? Albo odwrócić jego uwagę? Na pewno coś zadziała, trzeba tylko znaleźć metodę. I (powtórzę się): gadać, gadać i tłumaczyć.
Aha i obserwować co jest przyczyną takiego zachowania, może można je wyeliminować? Chociaż w części.
To tyle, tak na szybko i chłopski rozum.
Roczne dziecko już rozumie. Niech go tez ugryzie a jak będzie płakał- wytłumaczy ze ja tez boli. Przecież nie ugryzie mocno, tak żeby poczuł, wystarczy leciutko , powinno pomóc
No napisałam, że "wbrew wszystkiemu dużo rozumie" :)
Gdzieś czytałam, ze dzieci już od półroczku próbuja szantażowac rodzinę
Tego nie wiem. Jak wspomniałam psychologiem nie jestem. Tym bardziej dziecięcym. To tylko moje własne obserwacje na dzieciach, nie tylko moim. U dziecka widać zawsze efekt. Przyczynę trzeba znaleźć. To moje subiektywne zdanie :)
Ja wychowałam troje a teraz wnuczkę, tak ze trochę mojej obserwacji , trochę z ksążek a i od innych ludzi. Masz racje z szukaniem przyczyny.
Tak mi się wydaje, że to to czyli przyczyna. Roczne dziecko rozumie, ale najczęściej jeszcze nie umie mówić, nie potrafi powiedzieć o co mu chodzi i robi jak potrafi. Byle zwrócić na siebie uwagę. I tak jak pisałam u niego widać efekt. Trzeba poszukać przyczyny :)
Fajne masz doświadczenie: trójka dzieciaków i wnuczka :) Jest co poobserwować i niezłe pole doświadczalne :) Ja mam jedynego, ale za to tabuny dzieci przewijających się przez dom :) Zresztą nie tylko. Podobno dzieci mnie lubią No ja lubię na pewno :)
Oczywiście że próbują.. W tym wieku, najczęściej płaczem..
Jeśli się dziecku od małego nie mówi : "tak nie rób", "nie wolno", "bo to boli", albo "to nieładnie", to skąd dziecko ma wiedzieć, że nie powinno tego robić...Dziecko uczy się od pierwszych dni swojego życia.. My jesteśmy od tego, żeby go nakierować.... Mniej lub bardziej właściwie.... Dlatego nienawidzę uwag w stylu, "zostaw go, jest jeszcze mały" , jako reakcję na moje stanowcze nie, na np. skakanie po fotelu (który może się przewrócić, z którego można spaść prosto na meblościankę, z ostrymi kantami......wrrrrrrrrrrrrrr)
Ta albo jeszcze to: "ono jeszcze nie rozumie". Wszystko rozumie, mówić nie potrafi, ale rozumie.
Ja jestem o tym przekonana, że dzieci rozumieją dużo..
Jak Młody był młodszy, miałam okazję obserwować jak owija sobie Najdroższego wokół palca........ I udało Mu się.. :)) Ze mną nie poszło tak łatwo.. Młody szybko się nauczył, że ja na byle piśnięcie nie reaguję.. A na płacz reagowałam tylko wtedy, kiedy faktycznie był jakiś powód... :)) I prawie zawsze mówiłam do niego normalnie.. Siedziałam z Nim w domu rok i gadałam z Nim jak z dorosłym :))) Znaczy ja gadałam a On z zaciekawieniem, czasem większym, czasem mniejszym, słuchał:)))
Moja cwaniara ma już 9 lat i znalazła sposób na mnie , jak coś chce to prosi, przytula się, całuje- babitka kocham cie. No cóz, nie zawsze jej się udaje ,z tym ze tłumacze dlaczego nie wolno. Ponieważ wszyscy pracują to najwięcej spędza czasu ze mną. Bardzo duzo rozmawiamy, bawimy sie . Ale mój maż boi się chodzić z nią do sklepu, wydulczy co będzie chciała ( mamy ją jedną).
Mój też ma 9 :)) i ze mną do sklepu nie lubi chodzić, bo ja Mu nie kupuję wszystkiego co On chce:)) Natomiast Najdroższy... i owszem.........
Ostatnio Młody się nauczył miny kota ze shreka... I tym to nawet mnie rozbraja :)))))))))))))))))))))))))))))))))
A całowanie, łaszenie i przytulanie są na porzadku dziennym... Albo to "Mamuś, dzisiaj cały dzień byłem grzeczny....." .. i potem następuje lista życzeń.... hihi
Dziewczyno, nie robisz niczego żeby skrzywdzić, bo ja za bardzo kocham dzieci żebym mogła proponować coś złego. Wystarczy jak powiesz dziecku ze go tez ugryziesz a ono już czuje ból a jak jeszcze leciutko złapiesz zębami to już cała rozpacz. Mnie moje dzieci nie pozwalają nawet filmów oglądać o krzywdzie dzieci bo ryczę jak głupia, wiem ze to film a i tak ryczę
Regino w to że masz dobre serce nie wątpie :):) Nie można tak uczyć dzieci Nie rób drugiemu co Tobie nie miłe. To tylko roczne dziecko które nie wiadomo z jakiej przyczyny gryzie swoją mamę może Robie żle to trzeba tłumaczyć ale nie wolno pokazywać swojej siły i wykorzystywać tego. Ja wiem że dawniej być może takie były metody wychowawcze ale to się zmieniło na szczęście. teraz wiemy, że takie działania nie przynosza nic dobrego wręcz przeciwnie.
Agusiu nie znam tamtego dziecka . Trudno powiedzieć, może ty masz racje a może ja, a może jeszcze ktoś inny
Tusiaczku ja poradzę aby bratowa opowiedziała o tym lekarzowi pierwszego kontaktu. Nikt tutaj nie znajdzie przyczyny. Takie zachowanie może( nie musi) być początkiem albo oznakiem jakieś choroby.
Mój synek przez kilka miesięcy miał "fazę" na gryzienie. Byłam cała posiniaczona, mówiłam, pokazywałam, prosiłam, krzyczałam... Często płakałam z bólu,a maluchowi najbardziej podobał się mój krzyk - zaśmiewał się do rozpuku. po prostu traktował to jako zabawę. Raz, po kolejnym ugryzieniu powiedziałam mu proszę to jest twoja rączka ugryź ją mocno - mały oczywiście z propozycji skorzystał i bardzo mocno wgryzł się w łapką. Długo płakał i miał ogromnego sińca, a ja ogromne wyrzuty sumienia, że poniosły mnie emocje i doprowadziłam to tego, chociaż od tamtej pory więcej mnie nie ugryzł.
Tak przypuszczałam, że bidulek może ząbkować.
A ja Wam powiem, że u mnie jest jeszcze gorzej. Dwoje moich dzieci regularnie i z premedytają wysysa ze mnie krew.
tutaj jest więcej o rocznych dzieciach
http://www.edziecko.pl/male_dziecko/1,79340,3871901.html
Bardzo Wam dziękuję za rady, Jednak to nie taka prosta sprawa jak wynika z artykułu, ale przynajmniej mamy jakiś punkt zagryzienia yyyy tzn. zaczepienia :)
Jeszcze raz bardzo dziękuję i pozdrawiam :))
Mniej nosić dziecko a więcej pozwalać bawić się na podłodze. Ja jak brałam dzieci na ręce to zawsze na ramieniu miałam położona pieluchę. W tym przypadku proponuję ręcznik lub mały kocyk. Mam 3 dzieci nigdy żadno mnie nie ugryzło.
Mój mały, ugryzł mnie tylko 2 razy, więcej nie gryzie! a wiesz co zrobiłam? rozpłakałam się specjalnie, zaciekawiony patrzył dlaczego płacze. Pokazałam mu że mam kuku i że mnie to boli , pogroziłam palcem że tak nie wolno! To on znów mnie ciach, to ja go wtedy ugryzłam w paluszek, zaczął płakac, następnym razem jak szykował się do gryzienia, wsadziłam jego palec do ust i powiedziałam, zaraz też cię ugryzę, pomogło !
Należy groźnie warknąć wrrrrrrrrrrr i hauknąć głoooośno- pokazując zemby. - Maluch zrozumie, że: ,,Mama, Tata Zły Pies- może Go ugryźć też''