Moi synowie chodzą do przedszkola. Dziś było u nas w cieniu 18 stopni. Przez przypadek zobaczyłam, że chłopcy do przedszkola są ubierani już w rajtuzy i spodnie. Bawią się też tak w przedszkolu 4 godz, a w sali temperatura też jest chyba ponad 20 stopni. Całą zimę też tak chodzą ubrani. Nawet w maju chłopcy mieli rajtuzy i spodnie. Byłam zaskoczona mocno. mam 2 synów i ja rajtuzy ubierałam im jak było na prawdę zimno.
Moje córy do przedszkola chodzą w spodniach bez rajstop, do tego koszulki z krótkimi rękawami, rano cienkie kurteczki i chusty pod szyją. Rajstopy noszą pod spodniami dopiero, gdy zrobi się naprawdę zimno, w przedszkolu mają ciepłe bluzy rozpinane gdyby zrobiło im się chłodno. Koszulki noszą na "gołe ciało" tak samo jak ja, nie mogę znieść dodatkowej warstwy materiału, Młode maja tak samo. Zresztą zawsze uważam, że lepiej ubrać dziecko za cienko niż za grubo. Nieraz słyszałam uwagi, że dzieci przy 15 st powinny mieć grube kurtki albo czapki. Zawsze wtedy pytam życzliwych co powinny nosić przy -10st C....
Oj. To ja przy 12 stopniach daje dzieciom wiatrówki. Na głowę córce nie daje nic, a synom kaszkietówki.
Ja dzisiaj widziałam dorosłe osoby (głównie panie) w długich kozakach!!! Krótkie botki to jeszcze rozumiem, ale kozaki? To co w takim razie ubiorą jak przyjdą syberyjskie mrozy, takie jak zeszłej zimy? Ale jak to mawia moja mama "teraz jest taka głupia pora, że jeden chodzi w sandałach a drugi w kozakach" :)
A to nie były takie kozaczki wiosenno- jesienne bardzo cienkie bardziej dla ozdoby niż dla ciepła?? Ja kiedyś takie miałam do lekkiego płaszczyka fajnie pasowały.
Może kozaki były bez ocieplenia. ja takich nie mam ale mi się marzą.
Ja biegam w kozakach:))) Przede wszystkim są bardzo wygodne i prześliczne, poza tym nie są ocieplane. Zimą noszę buciory taktyczne, przynajmniej na lodzie się nie ślizgam:)))
Ja w lipcu widziałam panią w kozakach:-)))
Jeśli chodzi o dzieci małe to też zauważyłam że kiedy przychodzą 1 chłody mamy ubierają dzieci jak eskimoski za ciepło. Widok mamy w lekkiej bluzeczce a dziecko w kurtce i czapeczce mnie przeraża i mam ochotę jej powiedzieć sama się tak ubierz. Dużo matek przesadza. A rajstopki pod spodnie to już duże przegięcie. Dzieci takie są przegżane i częściej chorują.
Co do nastolatek to już inna bajka co prawda ja też nie nosze podkoszulek, ale ta grupa społeczna ma dużo wyższy próg zimna. Widok dziewczyny w krótkiej spódnicy lekkich kozaczkach i oczywiście krótkiej kurtce przyprawia mnie o gęsią skórke. Ale one bardziej myślą o tym aby dobrze wyglądać niż mieć ciepło w pupę to chyba już takie prawo nastolatek.
U mojego syna w przedszkolu nie zauważyłam zeby któreś z dzieci miało rajstopy pod spodniami. Osobiscie takie ocieplacze zostawiam na czas kiedy bedzie naprawdę zimno. Wychodzę też z załozenia że lepiej dziecka nie przegrzewać bo szybko sie rozhartuje a wtedy błyskawicznie łapie wszelkie choroby.
U nas w przedszkolu nawet pani każe ubierać dzieci na cebulkę zeby w razie czego mogły zdjąć cos lub załozyc w zaleznosci od pogody a obecnie ciężko trafic bo rano potrafi byc bardzo zimno a później ciepło i słonecznie.
Wczoraj mój szwagier przywiózł mi swojego syna na 2 godziny abym sie nim zajeła , jak zobaczyłam jak jest ubrany to mi poprostu rece opadły.A mianowicie podkoszulek, 2 dość grube bluzki oczywiście kurtka ,czapka i chustka pod szyje , rajstopy i spodnie, a póżniej sie dziwią ze dziecko tak czesto choruje....
O matko.... To ja mojego chyba cieniej ubieram zimą bo rajstopki pod spodnie owszem ale na góre to moim zdaniem wystarczy podkoszulek na ramiaczkach lub na krótki rekaw i 1 grubsza bluzka lub swaterek i oczywiście czapka, kurtka i rekawiczki, szalika małemu nie zakładam. Wychowałam się bez szalika i mi to nie zaszkodziło więc małemu też nie zaszkodzi.
Ja moje dzieci ubieram w zimie:majtki, rajtuzy (jak jest w okolicy 0 stopni), spodnie. Na górę: podkoszulek z krótkim rękawem. Bluza średniej grubości lub sweter i kurtka lub polar. Zamiast szalika zakładam (oczywiście innego koloru. To zdjęcie to tylko przykład), rękawiczki dopiero rok temu w wieku 4 lat do przedszkola i czapka odpowiednia do temperatury.
Moja córka od małego chodzi niemalże "na golasa"...jak na nią patrzę to mi zimno.
O koszulkach zapomniałam jeszcze w przedszkolu - ona była ciągle mokra. Teraz przeważnie całą zimę chodzi w krótkim rękawie i na to bluza (no i kurtka - ale jak są cieplejsze dni to potrafi bluzę ze szkoły przynieść w torbie - a i tak jest spocona)
rajstopy to cała awantura, którą wygrała, bo okazało się, że ma uczulenie na skład rajstop (nie mówie o bawełnianych, ale w pewnym momencie to obciach takie nosić). Nosi tylko skarpetki, ktore jak przyjdzie do domu od razu ściąga.
Kapci już nie posiada - bo to wyrzucone pieniądze w błoto - i tak ich nie nosi, nawet w przedszkolu był z tym problem, bo ciągle je "gubiła".
Odnośnie kozaków - ona nosi nie ocieplane (takie z cieniutką gąbką w środku). Jako, że jest zdolna i załatwiła dwie pary w sezon, na przedwiośniu już tylko takie udało mi się kupić - i stwierdziła, że tak lepiej, bo przynajmniej nie ma spoconych nóg
Ja się ciągle boję o jej nerki, korzonki, jajniki...Tylko, że jak będzie ciągle spocona - to raz dwa ją owieje i przeziębienie gotowe
jest najzdrowszym człowiekiem w naszej rodzinie - nie choruje, może dwa razy w roku - a przeważnie i tak na uszy. Te ma bardzo wrażliwe i szybko marznie - i co jak co - ale bez czapki z domu nie wyjdzie, jak sie robi chłodniej. Latem jak jej wieje nosi kaptur. A jak chce jechać przy otwartym oknie (ten wiatr we włosach), wkłada w uszy słuchawki - blokując dostęp wiatru - sama to sobie wymyśliła.
Z moim Dziecięciem było podobnie. W zasadzie był ubierany tak jak ja (w sensie warstw :) )- i zazwyczaj się pocił..
Zawsze starałam się ubrać moje Dziecko tak jak siebie- jak był upał- był porozbierany, jak ja miałam leciutką kurtkę- to On też.. Jedynie w czasie zimy , jak jeździł jeszcze w wózku- był ubrany nieco cieplej, albo okryty jakimś kocykiem..
Od kiedy pamiętam zawsze dookoła słyszałam- lepiej dziecko PRZEZIĘBIĆ NIŻ PRZEGRZAĆ !! I tego się zawsze trzymałam..
W domu zawsze było świeże powietrze- okna mieliśmy otwierane nawet przy - 20 st. (oczywiście bez przesady, ale zawsze było wywietrzone! ). Żal wchodzić do mieszkań, w których jest po 20 kilka stopni i zaduch niesamowity- bo małe dziecko w domu, musi być ciepło????? brrrrrrrr
I niektóre mamusie nie potrafią powiązać tych faktów z częstymi chorobami- przeziębienia, oskrzela, a nawet płuca-kilka(naście) razy w roku... Moje dziecko- cały pierwszy rok życia- codziennie było na dłuuuuuuuugim spacerze- dwa razy dziennie..Niezależnie od pogody- lało, wiało, -20, + 30- dla nas pogoda nie była ważna- i dzisiaj mam tego efekty- Młody prawie wcale nie choruje..
W ogóle niektóre mamusie przesadzają ze wszystkim- dzieci piją tylko i wyłącznie wodę mineralną (albo z filtra), jedzą tylko i wyłącznie słoiczki, ew. kaszki - na wodzie mineralnej.. A potem idzie takie dziecię do przedszkola, czy gdzieś w "obce" miejsce, gdzie próbuje normalnego jedzenia - i od razu sensacje..
We wszystkim potrzeba zdrowego rozsądku...
Do przedszkola ubieram syna na cebulke. Ma podkoszulek na ramiaczka i na to krotki rekaw (gdy nie grzali i bylo zimno na sali to mial z dlugim cienki podkoszulek), bluza zostaje w szatni, oczywiscie spodnie i skarpetki. Gdy bedzie bardzo zimno to bede zakladac mu rajtuzy pod spodnie, ale na pewno w szatni bede mu je sciagac, zawsze tak robilam.
Co do nastolatek sama pamietam jak nie nosilam zadnych podkoszulek i wszystko musialo byc krotkie :D Teraz nie wyjde wiedzac ze moze mi gdzies wiaterek podwiac bo od razu bym zesztywniala z zimna ;)
starsze ubieraja sie tak zeby nie zmarzly(same) a maja do przedszkola spodnie koszulka z krotkim rekawem na to bluza lub sweterek i kurtka jak jest chlodno i czapka (taka robiona na szydelku-same dziury:) wieksza to ozdoba niz czapka) na miejscu jak jest jej cieplo to rozbiera sie do koszulki a zima pod spodnie rajtuzy a w przedszkolu sciagam spodnie i lata w rajtkach i spodnicy ja jestem zdania ze lepiej nie przegrzewac :)
Rajstopki do przedszkola to troche za ciepło, na dworze tez bedzie troche zbyt ciepło, dzieciaki przeciez cały czas ganiaja, biegaja i na pewno nie będzie im zimno.
A co do nastolatka, to nie zmusisz go do noszenia pokoszylka, gdy inni tak nie nosza, - takie prawo tego wieku. Sama dobrze pamietam, kiedy chodziłam do szkoły mama kazała mi założyć czapke, oczywiście zakładałam, ale za pierwszym zakretem juz była w kieszeni.
Znowu tego samego chłopca widziałam w przedszkolu tydzień temu w rajtuzach i spodniach, a było 20 stopni. Zwróciłam wychowawczyni na to uwagę. Była zdziwiona bardzo. Nawet sprawdziła dyskretnie. Na placu zabaw niektóre dzieci chciały nawet z krótkim rękawem bawić się.
As, "daruj" sobie :))) Wydaje mi sie ze to sprawa rodzicow tego chlopca :) Kazda matka niby wie co jest najlepsze dla swojego dziecka, moze dojdzie kiedys do wniosku ze za grubo ubierala swojego syna a moze chlopczyk ma chore nerki albo co innego (nie wiadomo, w tym momencie wymyslam ;) Moze innych rodzicow dziwi cos u Ciebie :) chcialabys zeby lecieli z tym do wychowawczyni? :)))
Ja się po prostu martwię o to i inne dzieci. Czy rodzice nieświadomie nie zrobią im w przyszłości jakiegoś problemu np bezpłodność. Te miejsca szczególnie u chłopców nie powinny być przegrzewane. Boję się porozmawiać z mamą tego chłopca bo co będzie jak zacznie go ubierać inaczej i chłopak się pochoruje akurat. Wątek ten założyłam po toby dowiedzieć się czy inne mamy też tak ubierają swoje dzieci. Może to ja krzywdzę swoje dzieci? Ostatnio było kilkanaście stopni i młoda mama niemowlaka pytała się mnie czy powinna mu pod spodnie ubierać rajtuzy bo tego nie robi. Ja bałam się jej poradzić i powiedziałam by włożyła rękę pod spodnie czy nie ma zimnych nóżek. Nogi były cieple więc doszłyśmy do wniosku, że na razie nie musi mu zakładać.
No właśnie kazda mama najlepiej wie jak ubrać swoje dziecko, jesli ma wątpliwości to pyta. Nie mozna bac sie udzielać porad innym- jesli nas o to prosza.