Po raz kolejny w czerwcu wybraliśmy się na Podlasie. Mogę już napisać moje, magiczne, urocze miejsce na Ziemi. Pogoda była optymalna bez upałów, burz, nawałnic. Noce najkrótsze w roku a dni najdłuższe. Ranki a raczej ''przedświty'' były cudowne , spacery po polach i laskach otulonych mgłą w towarzystwie dwóch towarzyskich labradorów Trufika i Benka .
Spróbuje pokazać Wam parę fotek ... szczerze to nie za bardzo miałam ochotę na fotografowanie )))
Dorzucam jeszcze fotki ''miejskie'' i kwiaty pałacowe i z naszej letniej zagrody.
Wow! 4 nad ranem to praktycznie jeszcze noc ;) Ale warto było :)
Mam nadzieje, ze pozdrowiłaś boćki od nas :)
Nadiu ! O nocy nie ma mowy - słońce wschodziło o 3.59 a jeszcze chcieliśmy zdążyć na ''przedświt''. I tak sobie myślę ludzie na wakacjach próbują różnych sportów ekstremalnych (skoki na bungge , nurkowanie ) a ja (my bo znalazłam z jeszcze jedną wariaciunię ) bladym świtem wymykałyśmy się na spacery polnymi drogami ku laskom.
Ludziska czasem jadą daleko, płaca grubą kasę za koncert, bo gra fajna kapela , występuję w teatrze gościnnie wybitny aktor a my ... za darmo mieliśmy cudowny spektakl :światło, dźwięk i zapach. Role główne obsadzone od stuleci :słońce , księżyc statyści zmienni :rodzina jeży, skowronek, stado kawek czy kogut w zagrodzie. No i tak fajnie o porannej rosie znaleźć polanę poziomek. Prawda ?
A poranna kawa czy śniadanie po takiej wyprawie smakuje wybornie ))
Megi65 cuuuudownie :)
Megi to jest wlasnie to! Tez uwielbiam spiew ptakow o poranku, wygladajace niesmialo slonce, oraz podgladanie przyrody, dlatego codziennie rano chodze do ogrodu i pobieram codzienna dawke pozytywnej energii :)
Czego jednak nie lubie, to gdy moj kot pojawia sie w ogrodzie a juz szczegolnie jak usiadzie sobie na plotowym murku, wtedy ptaki jakby sie wsciekly, jeden wielki jazgot nie idzie tego sluchac a jak kota sciagniesz to kot obrazony a ptaki przez jakis czas jeszcze krzycza, dopoki nie zniknie z ich pola widzenia ;) Pewnie bronia gniazda, ktore jest po drugiej stronie sasiada i wysoko, wysoko, no ale pokrzyczec trzeba ;)))
Ładnie tam, prawie jak u mnie na wsi : D)).
Boćki na dachu pałacu są świetne - pewnie ichnia arystokracja :D.
I śliczne niebiesko-'niebiańskie pole' (fot. 26), z rajskim ptasim koncertem. Zazdraszczam i gratuluję talentu Autorce - wielkie brawa dla Ciebie Meguś, niedoścignionej Matki Natury i jej dziatwy.
Smosiu ! Dziękuję za miłe słowa, jeszcze raz powtarzam nie znam się na fotografii a tego lata miałam wybitnego lenia, fotki takie sobie )).
Boćki faktycznie arystokracja w pełnym wydaniu z pałacu Bucholtzów i nawet miały ''focha''...kiedy poszliśmy do pałacu wypieli się na nas . No cóż myślę sobie kiedyś się ''hrabia'' odwróci szlachetną częścią ciała. Oj kosztowało mnie to - wszyscy poszli na lody a ja nadal z aparatem jak paprazzi pod płotem stałam. Ale co tam lody ... oglądacie pałacowe boćki
Lea2 (2017-07-09 01:05)
Piękne i urokliwe miejsca, aż chce się tam wypoczywać w tak spokojnej i sielskiej scenerii jaką oddają wspaniale uchwycone fotki... :)