40 dag mąki pszennej,
6 żółtek,
5 płaskich łyżki gęstej kwaśnej śmietany 18%,
1-2 łyżeczki cukru waniliowego lub wanilinowego,
1,5 łyżki spirytusu,
sól na czubku łyżeczki (symbolicznie),
1,5 litra oleju do smażenia,
1/2 szkl cukru pudru,
miąższ z 1 laski wanilii
Sezon ''chruścikowy'' rozpoczęty:) Pomysł z wałkowaniem rozwałkowanego bardzo dobry.Dzięki temu chruściki są jeszcze bardziej kruche,a dzięki wanilii zapach po prostu niebiański.
Cieszę się, że pomysł z wałkowaniem na jeszcze cieńsze tego, co już było rozwałkowane przypadł do gustu :) U nas sprawdza się od kilku lat - jeśli robię dla domowników, wałkuję podwójnie. Gdy wiozę chrust do stałych znajomych, których dzieci nieodmiennie i niewyuczanie chwytają faworki za sam koniuszek, powodując natychmiastową katastrofę i rozpad faworka na tysiąc bąbelków, wałkuję raz i mogą chwytać, za co chcą :)
Tylko takie mam pytanko, czy wystarczająco wymęczyłaś swoje ciasto, bębniąc w nie wałkiem? Albo czy olej był wystarczająco rozgrzany? Bo coś bąbelków mało mają - ale może to tylko złudzenie i kąt patrzenia :)
Ale zdjęcie śliczne - dziękuję!
Wałkiem mocno nie męczyłam:) Raczej nożem,ot stary sposób wyniesiony z domu,ale cała reszta zgodnie z przepisem.Musiałam je zaraz schować,bo rodzina skonsumowała by je wszystkie jeszcze przed obiadem:)
Wcale im się nie dziwię, nie ma to jak domowy chrust :D Jeszcze raz dzięki za komentarz!