Do gotującej się szklanki wody dodajemy olej, sól i cukier zdejmujemy z ognia, wsypujemy szklankę mąki i mieszamy na gładką masę. Czekamy chwilę aż nasza mieszanina nie będzie gorąca i dodajemy żółtko i resztę mąki. Zagniatamy.
Wszystkie składniki na farsz połączyć, porządnie doprawić i dokładnie wymieszać - jak na mielone.
Ciasto rozwałkować, i wykrawać malutkie placuszki. Na połowę placka nakładać farsz i sklejać jak pierogi - zostawiając troszkę więcej ciasta na końcówkach tak, aby zawinąć je jeszcze na palcu i złączyć "końcami" - nie jest to konieczne, ale fajnie wygląda. Wkładać delikatnie do lekko osolonej wrzącej wody, delikatnie zamieszać i kiedy wypłyną pogotować jeszcze ok. 1-2 minuty. Wykładać do miseczki wyłożonej wiórkami masła i delikatnie wymieszać.
Podaję z octem i ewentualnie sosem na bazie majonezu - każde w osobnych miseczkach. Najpierw pomaczać w occie a potem delikatnie w majonezie. Taki sposób jedzenia przejęłam od mojego syberyjskiego przyjaciela, chociaż na początku pomysł maczania "pierogów" w occie wydawał mi się absurdalny :). Smacznego!
Najlepsze oczywiście robione na świeżo. Jednak spokojnie można je mrozić surowe. Ja najpierw wkładam pojedynczo na półkę szybkiego mrożenia a po pół godzinie przekładam do woreczka - wtedy nie będą sklejone.
W innym moim przepisie z takich samych składników robiłam czeburieki: czyli wielkie pierogi smażone w głębokim tłuszczu. Polecam - pyszne!
Na zdjęciu surowe przygotowane do mrożenia.