Warto czasem zrobić wyjątek od ''pierniczenia '' lub wgryzania się w korzenne smaki i upiec coś lekkiego, letniego takiego co rozpływa się u ustach. Moje ptysie a w zasadzie nazwałam je ptysiaki bo nie są dużych wymiarów , takie średniaki między klasycznym ptysiem a profiteroles .
Można zrobić wcześniej alboo upiec z podwójnej porcji takie ''wydmuszki'' spokojnie zapakować w bawełniany woreczek i zostawić w chłodnym suchym miejscu. Ciasto :
Do garnka wlewamy wodę i tłuszcz zagotowujemy . Do gorącej wody z tłuszczem dodajemy mąkę z solą i energicznie mieszamy aż powstanie zwarta masa , odchodząca od dna garnka .
Odstawiamy do wystudzenia.
Do zimnego ciasta dodajemy pojedynczo jajko i mieszamy (mikserem lub trzepaczką ) .
Gotowe ciasto wkładamy do worka cukierniczego ,wybieramy rozetkę ok1.5 cm szerokości.
Blachę z piekarnika wykładamy papierem do pieczenia i nakładamy kupeczki ciasta , zostawiając spory odstęp , gdyż ciasto sporo rośnie .
Pysie stawiamy do nagrzanego piekarnika w temp.200 C i pieczemy ok 20 -30 min do złotego koloru .
Ptysie zaraz po wyjęciu z piekarnika przekładamy na krateczkę aby nie złapały wilgoć od formy .
Jeśli zostanie nam ciasto pieczemy następna partię.
Wystudzone ptysie przekrawamy ostrym nożem i nakładamy krem .
Z tej porcji ciasta upiekłam 18 szt .
Krem :
Schłodzoną śmietankę ubijamy z cukrem pudrem, dodajemy serek , ajerkoniak i na koniec utrwalamy. Ja zdecydowanie wybieram zawsze żelatynę , którą schłodzoną należy delikatnie wmieszać w krem. No cóż zostaje nam już teraz tylko dekoracja .
Tym samym rękawem
(czystym) i tą samą rozetką nakładamy krem do środka w ilości jaką lubimy .
Ptysie można posypać cukrem pudrowym lub zrobić kleksiki z polewy czekoladowej .
Smacznego :)