Zainspirowałaś mnie! Spróbuję zrobić inną wersję Twojej pieczeni drobiowo-cukiniowej z dodatkiem duszonego pora i suszonych pomidorów :)
Zrobiłam. Na gorąco dla mnie niejadalne, już myślałam, że całość wyrzucę, ale na zimno może być. Przypomina clafoutis i jest dość słodkie. Tak się zastanawiam, czy to może nie proszek powoduje ten naprawdę nieciekawy smak na gorąco. W clafoutis nie daje się proszku i jest bardzo smaczne na gorąco.
Wielkie dzięki, już zapisuję i niebawem wypróbuję :))
Najprościej użyć swoją ulubioną zalewę do papryki marynowanej - jeżeli oczywiście robimy.
Patent Bahati, wykonanie moje, czyli ocet i woda w proporcji 1:7, trzeba ilość dobrać do ilości papryki (myślę, że za miarkę robiły u mnie "pół szklanki"). Do tego trochę soli (sypałam na oko - myślę, że łyżeczka), cukier (też na oko, po trochę - aż uzyskałam smak, który mi odpowiadał), coś ostrego - była szczypta chipotle, ziele angielskie (kilka ziarenek) i liść laurowy (ze dwa, trzy). Całość zagotować, chwilę pogotować. Wyłączyć, wrzucić paprykę, trzymać do wystudzenia zalewy lub dłużej - będzie mocniej marnowane
Ja w sprawie patentu Bahati - papryka marynowana, moja ulubiona i do tego na szybko = rewelacja. Można prosić o odtajnienie patentu? :))
Bahati - Twój patent na paprykę konserwową na szybko rewelacyjnie zdał egzamin. Tylko tyle ile potrzeba i twarda, jędrna. koniec ze słoikowaniem.
Nie był to przepis Megi. Pampas odnalazł brakujaca część przepisu, łącznie z linkiem do oryginału
Wydaje mi się, że jest to polewa megi65, z krówek i śmietany, bo też taką robię do ciasta miodowego i "odgapiłam" właśnie od niej.
Czy jest szansa na odzyskanie drugiej części przepisu - konkretnie przepisu na polewę. Jak się domyślam - zamieszczona wersja jest wersją sprzed awarii - bo z komentarzy wynika, że przepis na polewę uzupełniłam.
Szkoda jej - fajna była. Ale nie pamiętam kompletnie z czyjego przepisu pochodziła.
Zawsze można taką dynię dać kozom - zjedzą ze smakiem :) Tylko najpierw trzeba znaleźć pokaźne stado kóz :P
Jak nie zrobisz wszystkiego w jeden weekend - tylko zapakujesz dynię do słoików... Już raczej podejrzewałabym dyniowstręt na najbliższe lata...
Tylko że ja też potem będę wyglądała jak dynia :) A dynię mam tak wielką, że starczy na: zupę, chlebek dyniowy, tort dyniowy, korzenne ciasto dyniowe, placki ziemniaczano-dyniowe, puree dyniowo-ziemniaczano-cebulowe i podejrzewam, że jeszcze na kilka innych potraw.
Myślę, że wielka dynia starczy Ci na jedno i drugie...
Ciasto jest bardzo długo świeże - nasze poprzednie wytrwało ponad tydzień, ostatni kawałek, który miał nie istnieć, jednak się zmaterializował - nie wykazywał oznak posiadani innych form życia (obwąchany i obejrzany dokładnie) - został pożarty przez Ślubnego, z informacją, że nadal świeże.
Dyniowy chlebek - aż nabrałam ochoty. A dynia w bagażniku olbrzymia czeka... no i teraz mam dylemat, piec tort dyniowo-marchwiowy czy jednak coś na kształt Twojego chlebka :)