Ziemniaki i cebulę (ew. również czosnek) kroję w plasterki.
Na patelnię wlewam olej i masło, układam warstwami ziemniaki i cebulę, każdą warstwę posypuję przyprawami.
Nieważne, która warstwa jest na wierzchu, ważne, by na samym dole były ziemniaki.
Kładę na wierzchu trochę masła, szczelnie przykrywam i nastawiam średni ogień.
Kiedy ziemniaki na spodzie się przyrumienią, delikatnie wszystko przewracam (a właściwie mieszam, bo warstw jest kilka). Całą operację powtarzam nie częściej niż dwa, trzy razy, bo inaczej wszystko się rozpaćka. Zawsze zresztą trochę się rozpada i często nie wygląda jakoś specjalnie reprezentacyjnie, ale smak ma anielski.
Może być dodatkiem do jakiegoś mięcha, ale dla mnie jest absolutnie samodzielnym daniem.
Cały problem polega na tym, żeby jak najwięcej ziemniaków "złapało brąz", ale też żeby nic się nie przypaliło ani nie zamieniło w magmę.
Życzę powodzenia, bo efekt mnie nieodmiennie zachwyca.
meniasta (2008-06-30 22:30)
to sa tak zwane krazki??? nie?? Pyszne...