Hmmm..Powiem, że nie wiem. Piekę trzy blachy osobno. Ciasto jest twarde i raczej łamliwe, dopiero po połączeniu z masą nabiera "krajalności" i miękkości - więc ryzyko po twojej stronie.
Zrobione, zjedzone, pachnie malizną. Jak robiłam syn się pytał na ile dni - jak zjadł ostatnią porcję - to czy nie ma więcej. To chyba najlepszy komentarz.
Nie trzymałam się dokładnie przepisu (choć niewiele mi brakowało) - od siebie dodałam mozarellę i ser żółty (tylko dlatego, że plastry mozarelli pokroiły się zbyt "od serca" - a może 250 g wydawało mi sie sporą ilością w trakcie zakupu).
Sos paprykowy zrobiłam po swojemu - to znaczy ugotowałam w termomixie - w ten sposób unikam kawałków skóry,zwiniętych w małe szpileczki, bez konieczności przypiekania jej. No i osczędzam czas i swoją pracę (10 minut i gotowe).
Następnym razem spróbuję skrócić czas pieczenia, aby warzywa były bardziej chrupiące - będę miała porównanie, która wersja lepsza.
No i miałam problem z sokiem warzywnym - pomidory, cukinia i bakłażan puściły tego mnóstwo, dokładnie rozrzedzając sos paprykowy.
W trakcie jedzenia do głowy przyszło mi miliony wariacji - które chciałabym wykonać - i smakowały by bosko. Tak mówi wyobraźnia
A tak wyglądało moje danie po ułożeniu w garnku oraz po upieczeniu
Córka przyniosła garść kurek. Przeszukując WZ celem znalezienia przepisu, który pozwoliłby mi wykorzystać tą "ogromną" ilość grzybów - trafiłam na Twój przepis. Może była to wariacja - ale bardzo smaczna - mniej kurek, zamiast boczku mięsko z kurczaka i schabu (pozostałości po podsmażaniu do gyrosa) - dzięki za inspirację i przepyszny smak
Dzisiaj upiekłam w formie babki - zwiększając o połowę proporcje (tylko cukru dałam szklankę). Super - tylko trzeba dłużej piec- u mnie pełna godzina, po 45 minutach środek był nadal płynny.
Na pewno mniej bawienia się niż z mufinkami. Będę do tego wracać.
Zrobione. Na ciepło super - mięciutki i delikatny -choć ja go przygotowała z myślą o mięsku na zimno - aromatyczny, kruchutki. Polecam!!!!
Te 2,5 godziny dla mięsa nie będzie za długo? Schab już przygotowany czeka w lodówce - doprawiłam po swojemu - bo delikaty i gotowe kostki jakoś mi nie leżą.
Już widzę w przepisie - nie ma nic o mieszaniu. Poprawiam - dla mnie to było oczywiste - a wcale nei musiało dla kogoś innego. Jeżeli to było przyczyną kłopotów z garnkiem - przepraszam.
Nie wiem dlaczego polewa Ci nie wyszła - ona co najwyżej może się rozwarstwiać (to wina niektórych margaryn). Jestes pewien, że gotowałeś 4 minuty i mieszałeś? Bo w tym czasie to nawet karmel gotowany w garnku bez puszki nie stwardnieje.
Ta na cieście na zdjęciu jest własnej roboty (w tej chwili innej w zasadzie nie robię):
2 tabliczki czekolady mlecznej, 100 g masła i 4 łyżki mleka - to wszystko rozpuścić na parze i polać ciasto
Konsystencja zakwasu powinna być zbliżona do gęstego ciasta naleśnikowego - nie sztywna, ale dająca się mieszać i spływajaca leciutko z łyżki.
Moim zdaniem masz za gęste - dolej letniej wody, tylko powoli, aby zbytnio nie rozwodnić i powinno być ok.
Próbownie to rzecz bardzo umowna. Możesz próbować na drugi dzień, możesz później - przy pierwszych próbach musisz jednak pamiętać, że to nie jest pełnia smaku. Gdyby takie próbowanie (codziennie słoiczek) doprowadziło do zniknięcia zapasów przed zimą - nic prostszego jak zrobić następne - pod warunkiem posiadania ogórków. Albo czekać do następnego sezonu.
Najpewniej dla jędrności ogórków 30 minut w piekarniku na 150 stopni (wstawiasz do zimnego i zostawiasz potem do wystygnięcia) - z tym, że musisz po ostygnieciu sprawdzić dokładnie słoiki - bo czasami nie wszystkie dobrze sie zamykają (do tej pory nie stwierdziłam czy przypadkiem nie jest to wina nakrętek).
Możesz też w garze z wodą - wstawiasz do zimnej - i od chwili zagotowania 20 minut.
Super - może pieczenie z racji upału nie było zbyt wielką przyjemnością - ale ten lekki, orzeźwiający smak. Piekłam dzisiaj - i prawie wszystko zostało skonsumowane. Wyszło mi 18 mufinek (tyle mam gniazd w formach) - ale spokojnie wyszłoby 20.
Dałam mniej cukru (3/4 szklanki) i całość - z racji lenistwa - zmiksowałam w blenderze.
Trzy torebki mięty to w sam raz - leciutko orzeźwia a nie smakuje pastą do zębów czy kroplami żołądkowymi.
O kurcze - patrząc na początek cen - za bochenek chleba zdecydowanie mniej niż pod Grunwaldem. Problemy komunikacyjne kosztują...
Dzisiaj odnalazłam przepis - po urlopie postaram się zrobić - zawsze podobało mi się to danie w filmie dla dzieci.
Mam jednk pytanie - po sos jest dwukropek - więc nie wiem czy wcięło go, czy też (tak jak przypuszczam i jak wynika ze zdjęć) sos jest paprykowo-pomidorowy? Bo smażone plasterki raczej nie są sosem. No chyba, że to podpis do zdjęcia (ale inne nie mają)
Jeszcze robiłam, więc od razu lepiej wyjaśnić.