Bardzo pyszne - troszeczkę zmodyfikowałam przepis, rezygnując z liści laurowych, kostki grzybowej czosnku i pieprzu ziołowego na rzecz świeżo mielonego zwykłego oraz odrobiny wegety domowej :)
Dziękuję :)
To jeszcze podpowiem, że gdybyście mieli więcej czasu, można ciasteczko oreo zblendować i zagnieść z masłem, następnie wylepić tortownicę tak przygotowanym pseudo ciastem. Na to wyłożyć banany i przykryć budyniem ugotowanym w połowie mleka, zmiksowanymna puch z miękkim masłem, a następnie delikatnie połączonym z bitą śmietaną. Całość posypuje się tartą czekoladą i deser bardziej pracochłonny, ale mega pyszny gotowy :)
O kurczę, rzeczywiście jest różnica wizualna między ciastem tuż po przełożeniu, a już wyleżakowanym. Moja znajoma podobne placki piekła do wigilijnej moczki.
Zdjęcie widzę, już wskoczyło. Przepis do wypróbowania!
Piwko było, a małoletni dostali swoją wersję z cukrem i cynamonem :)
Oj to fajne może być. Szkoda, że bez zdjęcia.
Bardzo lubimy te "kopytkowe" ciasteczka :) Ostatnio wróciłam do tego starego przepisu i piekłam 3 razy w niewielkich odstępach czasu.
Fajnie, że dodałaś przepis na to ciasto - zaintrygowało mnie, gdy wkleiłaś zdjęcie w słodkim wątku na forum :)
Druga połowa pleśniaka poszła na dzisiejsze śniadanie do kawy :) Czekał pod przykryciem folii aluminiowej. Skruszał, delikatnie zwilgotniał, bardzo pyszny.
Gdyby ktoś, tak jak ja, zastanawiał się nad upieczeniem mini pleśniaka z połowy porcji, nie sięgałam po smalec, dodałam 2 jajka, a do piany pół szklanki cukru. Reszta na pół :) Rabarbar posypałam łyżką cukru wanilinowego. Ciasta nie chłodziłam, nie tarłam, bo mi się nie chciało ;)
Lećcie robić, bo warto.
Pyszny powiadam :) Niestety miałam za mało rabarbaru, przydałyby się jeszcze ze dwie laski, żeby ciacho było mocno owocowe. Nie chciałam kapać na spód dżemem i w rezultacie pleśniaczek pachnie rabarbarową malizną. Ale i tak jest świetny :)
Polecam!
Super!
Idę robić! Z połowy porcji, bo nie mam tyle rabarbaru, a nie chcę mieszać z jabłkami - jedynymi owocami, które poza nim mam w domu.
Ale nie zamierzam ani chłodzić ciasta (za duży apetyt na ciasto!) ani trzeć (skoro nie będzie schłodzone, haha).
Wrócę później z kawałkiem ciasta ;)
:)