Na parze, powiadasz... Jestem nieco zboczona na punkcie kulinariów, więc niewykluczone, że się poświęcę i połączę na parze :D
Sekret może tkwić we właściwym połączeniu utartych żółtek z piwem. Pamiętam, że próbowałam zrobić grzane piwo w czasach, gdy miałam znikome (lub żadne) pojęcie o gotowaniu i wyszedł mi farfoclasty bełt, który mógł strawić wyłącznie klozet. Pochodzenie farfoclastego bełtu dziś jest dla mnie jasne - nie wrzuca się surowego żółtka bezpośrednio do wrzącego piwa. Ot, błędy wesołej młodości :)
Skoro nie lubisz grzanego piwa, ale to Ci zasmakowało, muszę zimową porą wypróbować. Niestety mój "grzany eksperyment" z przeszłości zakończył się smakowym fiaskiem i postanowiłam na wszelki wypadek zrezygnować z podejścia drugiego.
Oooo, coś dla mnie! Akurat mam w lodówce mały kawałek Grana Padano (myślę, że stanie na wysokości zadania i zastąpi Parmegiano). Baardzo fajny pomysł połączenia dyni z makaronem!
Nie, jak dasz zwykłej, to będzie zupełnie inaczej :) Przede wszystkim kupna jest mocno słona, więc jeśli sięgniesz po gotową, użyje jej zdecydowanie mniej!
Marto, a dlaczego po prostu nie klikniesz, aby dostać się do przepisu na wegetę? Przecież w składnikach jest link!
Gdy zobaczyłam ją na naszym forum, miałam nadzieję, że wkleisz ją przepisów. Uwielbiam takie niezdrowe majonezowe sałatki. Uwielbiam też zdrowe, ale nie ma to jak zaszaleć od czasu do czasu :)
Bardzo prosty i smakowity przepis.
No, cieszę się, że odnalazłaś guzik "udostępnij" - super wygląda ta dyniowa zasmażana potrawa :)
Ale smakowita! Poczułam się jak u siebie w domu - mam taką samą pasiastą miseczkę do codziennych obiadów :)
No właśnie, zakwas zakwasowi nierówny - trzeba uczyć się interpretować ich kapryśną naturę. Najbardziej lubię piec chleby na moich zakwasach żytnio-razowych, są bardzo silne, choć wcale nie nadmiernie kwaśne. Skutecznie unoszą ciężkie ciasto chlebowe, natomiast zakwasy żytnie z mąki 720 pomieszanej z pszenną niestety są leniwe i wiecznie głodne - nie zawsze radzą sobie ze strukturą chleba, którą trzeba ratować drożdżami. Tak było i w moim przypadku. A więc, niech żyją zakwasy "śmieciowe" - z mąki z dużą ilością substancji odżywczych!
Upiekłam wczoraj wieczorem. W dużej formie keksowej w postaci jednego bochna, ponieważ na samym zakwasie za nic nie chciał rosnąć, złośliwiec jeden, mimo że minęło 5 godzin od wyrobienia i musiałam go dokarmić miksturą letniej wody, łyżeczki cukru i łyżeczki suchych drożdży. Wyszedł ciemniejszy niż Tobie i przez rozwodnienie o nieco innej konsystencji, ale smaczny! Następnym razem upiekę na silniejszym zakwasie żytnim (teraz miałam leniwy pszenno żytni, w dodatku głodny) i troszeczkę po swojemu pozmieniam sposób wykonania, ale to tylko dlatego, że jestem uzależniona od kulinarnych eksperymentów :)
Mój czosnkowy uraz na pewno można leczyć - najlepszym dowodem potrawy, do których czosnek dodaję, choć dekadę temu, nawet bym na niego nie spojrzała :)
Za kolejnych 10 lat, to hoho, kto wie, jakie czosnkowe przepisy będę wstawiać :D
maria, ja znam szkołę, która mówi, że zakwas to bez drożdży, a zaczyn to zakwas, który ożywiamy częścią płynu i mąki i zostawiamy do wyrośnięcia - a potem z tak przygotowanego zaczynu przyrządzamy ciasto chlebowe :)
Fajnie brzmi ta "korespondencja" :D Może ja nie mogę się przekonać do połączenia tych dwóch smaków, ponieważ średnio na jeża lubię czosnek. Toleruję go w wielu potrawach, w niektórych uznaję za wręcz niezbędny, ale zdarza się, że zapach czosnku odrzuca mnie na kilometr - to taki mały uraz z dzieciństwa :/
Patrycjo, masz całkowitą rację - ząbek czosnku bardzo pasuje do tego typu surówek, jednak warto wtedy rozważyć rezygnację z pora - wg mnie oba smaki nie do końca ze sobą korespondują, ale wszystko jest rzeczą gustu :)
Przyrządzam też wersję surówki nie z gęstym jogurtem bałkańskim, lecz ze zwykłym niesłodzonym jogurtem naturalnym - wtedy sos jest rzadszy (szczególnie gdy sałatka postoi chwilę), ale wspaniale smakuje z pieczywem z grilla.