Kolendra ma bardzo intensywny aromat - albo się go kocha, albo unika w potrawach jak ognia - być może należysz do tej drugiej grupy :)
Jeśli masz na myśli bagietki "puchate" w środku, to raczej nie, choć co kto lubi :) Moim zdaniem najlepszym przeznaczeniem tych bułeczek na drożdżach są kanapki :)
Tak sobie czytam i czytam i nie do końca mogę zrozumieć sens mieszania pyrek z mizerią - wolałabym je połączyć dopiero w jamie ustnej, jeśli mogę się tak wyrazić - i tak się tam pięknie rozgniotą i pomieszają, nie muszę efektu łączenia składników oglądać wcześniej i chyba bym nawet nie chciała.
Nie bierz, broń Boże tego komentarza do serca, dziś mam niedobry dzień jeśli chodzi o komentarze (ponobno jestem czepialska) - na wszelki wypadek wyciągam rękę na zgodę i mam nadzieję, że się za to wcześniejsze porównanie nie pogniewasz, ale nie mogłam się powstrzymać :)
Przepraszam, ale czy jest jakaś szansa, że do składników zostaną dopisane brakujące żółtka?
Tylko zapakuj w przezroczystą folię spożywczą, żeby nie wyschły :)
katherin19, nieporozumienie nastąpiło, ale niestety w sformułowaniu użytym przez Ciebie w opisie wykonania.
Dlatego sugeruję reedycję przepisu i uzupełnienie zdania "Chleb na zakwasie nie wyrośnie tak jak na drożdżach, trzeba być tego świadomym, aby się nie zniechęcić." na "Żytni chleb na zakwasie nie wyrośnie tak jak na drożdżach, trzeba być tego świadomym, aby się nie zniechęcić." Te dwa zdania mają zupełnie inne znaczenie.
Szkoda, że "nakręciłaś się" negatywnie po otrzymaniu komentarza. Nawet najlepsi popełniają błędy, nie trzeba się tego wstydzić, wystarczy próbować z nimi walczyć lub najzwyczajniej w świecie je naprawić. I po sprawie.
Rzeczywiście chleby żytnie są bardziej zbite od pszenno-żytnich.
I jeszcze jedno, w Internecie wszyscy zwracamy się do siebie na Ty.
Aha, również bardzo lubię oprószać blachę płatkami, które smakowicie otaczają skórkę upieczonego chleba.
Witaj ponownie,
zacznę od końca: mój zakwas czasem jest nieruchawy i nie jestem w stanie nabrać czubatych łyżek - muszę dobrać dodatkową trzecią łyżkę zakwasu. Innym razem po wyjęciu z lodówki, zamieszaniu i pozostawieniu przez kilka godzin w temperaturze pokojowej zaczyna pracować i mogę bez problemu nabrać łyżkę z czubkiem. Sporo zależy od rodzaju mąki i tak naprawdę nie wiem, czego jeszcze - nie jestem zbyt doświadczona w pieczeniu chlebów :)
Surowe ciasto chlebowe mieszam w maszynie, w wysokiem misie z dużym metalowym hakiem. Konsystencję zawsze staram się utrzymać na wymaganym poziomie leistości i kleistości - ze zwartego nieklejącego się ciasta wychodzi z tego przepisu mniej smaczny chleb. Przepisów na ręcznie formowane bochny wyrastające w koszach jeszcze nie opracowałam, a skoro nie mam doświadczenia, nie będę się wymądrzać :)
I na koniec - tak, trzytygodniowy zakwas uzyskiwany z zaczynów powinien być już gotowy, aby podjąć próbę uniesienia foremkowego chleba np. z tego przepisu:
http://www.wielkiezarcie.com/recipe70264.html
lub z tego (tylko zmniejsz o połowę ilośc składników, chyba że chcesz upiec dwa olbrzymie bochenki) http://www.wielkiezarcie.com/recipe69267.html
Ze względu na to, że zakwas jeszcze nie jest bardzo dojrzały, być może będzie potrzebny dłuższy czas wyrastania surowego chleba już w foremkach.
No to co? Powodzenia! :)
Tak, wiozłam je zaraz po wystudzeniu - na zimno są bardzo smaczne, ale z lodówki już bym ich nie podała. Temperatura pokojowa jest w sam raz :)
Chleb na zakwasie nie wyrośnie, piszesz... hm... a to ciekawe, nawet bardzo, bo przecież wystarczy nie użyć 100% mąki żytniej/pełnoziarnistej/razowej, tylko wymieszać ją z pszenną, i nie wyrabiać ciasta chlebowego zbitego, lecz luźne. Plus dojrzały zakwas i w efekcie, voila, pieczemy chleby jak na zdjęciach poniżej bez grama drożdży, i zapewniam że zakwasu nie musi być więcej niż 3 łyżki na kilogram mąki:
A to jest, proszę szanownej Pani, smak mojego dzieciństwa :) Pamiętam jakby to było wczoraj, nakręcanie specjalnej nakładki na ręczną maszynkę do mięsa, przykręconą z kolei do obdrapanego taboretu i magiczne wyłażenie z dziurek wężowo wijących się ciastek. Niektórych kakowych, innych z makiem, z ozdobnymi grzbiecikami. Rewelacyjne do herbaty. Wciąż mam tę nakładkę, zostawiłam ją chyba przez sentyment, na pamiątkę, bo przecież nie mam jej na co nakręcić - ale co tam :)
Promyczku, ja właśnie na napisałam podobnego artykułu, tylko takie tam parę zdań w ramach w wstępu do jednego z przepisów, które zamierzałam w najbliższym czasie opublikować :)
Bardzo fajne rady, uśmiechnęłam się szeroko, ponieważ niemal w tym samym momemcie pisałam przepis na kluski leniwe i opis wykonania poprzedzałam "kluskowym dekalogiem" opracowanym w oparciu o własne doświadczenia w gotowaniu pyz i klusek. Jak się możesz domyślić, większość z nich się pokrywa :)
Aniula27, mąkę arachidową zawsze kupuję w dużych sklepach sieci Zatoka (czasem jest, czasem nie ma, ale zwykle co którą dostawę rzucają ten rodzaj mąki na dział ze zdrową żywnością). Myślę, że jest też do dostania w sieci Bomi. W supermarketach typu Tesco, Auchan itp. nigdy nie widziałam.
Kuchacik, nie zawstydzaj mnie, bo dekoracja tegoż wcale mi nie wyszła. Całośc wygląda jak z książki kucharskiej sprzed trzydziestu lat :D Na zmiany jednak czasu nie było, bo talerz natychmiast po wykonaniu zdjęcia poleciał na spotkanie do znajomych i został wyjedzony zanim gospodarze zdążyli zaparzyć mi herbatę.
No, na wygląd takie sobie, bo brązowe mięso i brunatna fasolowa papka, ale podejrzewam, że jest bardzo smaczne. Rzeczywiście niezłe są podawane przez Ciebie propozycje diety, którą od dłuższego czasu zachwalasz.