Uwielbiam takie proste ciasta. Uwodzą kruchością i bezą nad bezami. Można je robić na mnóstwo sposobów, nieco zmieniając proporcje, a zawsze wyjdą pyszne :)
Zdjęcie można by zjeść wraz z monitorem (też chrupiącym!)
Ależ to świetny pomysł! Koniecznie muszę wypróbować z młodą kapustą.
Sfotografowałaś najzwyklejszy pod słońcem cukier kryształ o średniej grubości ziaren. Czyli taki, jaki najczęściej Polacy zdejmują z półki przeciętnego sklepu. Do przetworów nadaje się w zasadzie każdy oprócz grubej rafinady - zresztą z dość oczywistych powodów - duże kryształki trudno się rozpuszczają, poza tym cukier gruba rafinada jest duuuużo droższy :)
Gdybym była jasnowidzem i wiedziała, jak się zachowają ciastka w każdym modelu piekarnika, zamiast pisać "piec do lekkiego zrumienienia", podałabym ilość minut.
Wiele zależy od grubości ciasteczek - wystarczy różnica 2 mm w grubości, a czas pieczenia będzie inny. Uprasza się więc o dopasowanie czasu pieczenia do swojego piekarnika i ulubionego trybu pieczenia.
Miód na moje serce lejesz :) Podczas gotowania tej zupy powinno się pamiętać, że w zależności od rodzaju groszku - świeżo łuskany, mrożony różnych firm - można uzyskać zupełnie inny efekt. Tak samo jest z dodatkiem boczku - inaczej smakuje i wygląda zupa z boczkiem lekko podsmażonym i gotowanym w tejże zupie po podsmażeniu, inaczej tak, do której wrzucimy cienkie i chrupiące bekonowe skwarki :)
No i na koniec ilość groszku - po pierwszym ugotowaniu i spróbowaniu zupy można podjąć decyzję na przyszłość, z jakiej ilości groszku krem będzie nam smakował najbardziej.
Boże drogi, Alll, ja byłam przekonana, że to ja jestem posądzana o oszustwa, stąd pierwsze zdanie. Ono się odnosiło do mnie, nie do Ciebie.
Nota bene zupa na zdjęciu była gotowana właśnie na groszku firmy Bonduelle, hm...
Żeby był przestrzenny, musisz go upiec, moja droga, a warto, bo prosty i pyszny :) Na razie WuŻet nie ma funkcji 3D ;P
Nie znoszę kłamstw, więc napiszę, jak to jest z moją groszkową :) Nie jest to dokładnie ta sama zupa, którą widzieliście na banerze głównym - akurat tym razem nie było to zdjęcie Pampasa.
Dzielę się jednym ze swoich ulubionych przepisów na groszkową półkrem z boczkiem, którą sfotografowaliśmy w warunkach polowych, w lesie na obgryzionym stole sprzed 30 lat schowanym pod kraciastym obrusie. Zdjęcie zostało wykonane bez odpowiednich lamp, więc jest jakie jest.
Ratowaliśmy je, pstrykając zupę jeszcze przed końcem gotowania, żeby zachowała soczyście zielony kolor. Jest też gęstsza niż na końcu, aby boczek nie tonął. Później wylądowała z powrotem w garnku, dogotowała się przez kolejne 15 minut i została nieco rozrzedzona wywarem.
Miłego eksperymentowania ze smakami życzę :)
Ach, pamiętam taki przepis, pamiętam... Czytałam o nim kiedyś w starych książkach kucharskich. Bardzo były chwalone ciastka, które z niego wychodzą!
Zdradź, czy obierałaś migdały ze skórki przed mieleniem?
Ostatnio zastanawiałam się w warzywniaku, czy kupić boczniaki, a w sklepie ogólnospożywczym, czy potrzebne mi do czegoś kotlety sojowe. Teraz wiem, że tak!
W najbliższym czasie na pewno wypróbuję sałatkę, składniki są świetnie dobrane, całość ładnie opisana i wszystko pięknie prezentuje się na zdjęciu.
Ależ apetyczne zdjęcie! Wyszło zupełnie inne ciasto, ale wygląda wspaniale, z drobną , kruchą posypką i bardziej wilgotną pianą niż chrupiącą bezą.
No, zajrzałam na czeską stronę, zakupiłam, czekają na spożycie w lodówce w baaardzo szczelnym pojemniczku :D Jechały do domu w bagażniku zapakowane w 5 warstw foliowych toreb i roztaczały wokół zapach skarpet sprzed kilku sezonów :}
Trochę się boję, ale jestem ciekawa smaku!
To rzeczywiście ciasto na niedużą prostokątną blachę lub średniej wielkości tortownicę o mniej więcej 26 cm średnicy.
Podziwiam talent i cierpliwość! Nie wiem, czy zdołałabym wbić nóż w takiego maślanego słodziaka - przypuszczam, że skończyłoby się na zjedzeniu suchego chleba.
Nic tam nie będzie do odcedzania.