"Jesienią najpierw używam dyni do dekoracji domu, później, po kilku tygodniach rodzina zjada je ze smakiem w różnych potrawach"
a dlaczego mi "zeżarło" dalszą część wpisu??? Czy to tylko ja mam problem z dynią? O ile świeżo zerwana kroi sie cudnie, o tyle później potrzeba mi chłopa z siekierą co by to porąbał :) Tak czy siak dynie uwielbiam i musze jeszcze poczynić zapasy dyniowego puree. (u mnie pieczona, okaleczona blenderem i zamrozona)
Kurczę, sprawdziłam na dwóch przeglądarkach i wiedzę cały przepis, nie wiem, o co chodzi... sprawdzę jeszcze z komputera z pracy, ale to dopiero za kilka godzin.
Tak, mięso drobiowe też super pasuje do puree ziamniaczano-dyniowego :)
Jeśli chodzi o krojenie dyń, to chyba sporo zależy od gatunku. Hokkaido od początku twarda, a te nasze polskie banie, faktycznie jeśli przeleżą do grudnia jakby większy opór nożowi, nawet wielkiemu i ostremu stawiają. Moje ulubione dyńki to te nie za wielkie, z gładką cienką skórką, fantastycznie się je kroi i z łatwością obiera. Może i nie mają grubaśnego miąższu, ale za to łatwo je przerobić :)
Wkn-ja przepis tez cały widzę. Chodziło mi o mój wpis....naprodukowałam się a widać tylko co to zacytowałam....więc dokończyłam myśl w kolejnym komentarzu:)