Na zdjęciach wygląda doskonale. Struktura chleba kusi. I te dodatki. Wyobrażam sobie smak całości.
Ale to twarożek nie "z" ogórkiem, tylko "pod" ogórkiem A to już zupełnie insza inszość, którą też bardzo lubię, a jakże. No i jeszcze zagryzać pomidorkami koktajlowymi, mrrr :)
Trudno nie lubić czekolady
Niestety nie każdy lubi sok warzywny, który wytwarza się podczas kontaktu z solą i wilgotnym twarożkiem. To, co pamiętam jako koszmarek z dzieciństwa to biały serek w "warzywnej zupce", które nie znosiłam i która serek czyniła niejadalnym.
Poza tym niestety jest spora różnica między ogórkami gruntowymi z własnej działki, lub po prostu w miarę jędrnymi, suchymi, trzaskającymi pod ząbkami, a wężowymi, które składają się często gęsto z samej wody, puszczanej wprost do twarożku.
Więc, jestem zwolenniczką wkrawania warzyw wprost do twarożku bez kombinowania i zjadania natychmiast, pod warunkiem, że się tego twarożku potem nie odstawia do lodówki lub nie ma warzyw, które potopem spłyną :) A wtedy trzeba sobie jakoś radzić :D
No różnie ją można robić, tę zupę :) Najczęściej bazą jest wywar warzywny, który gorący miksuje się z dojrzałym awokado, zmiażdżonym ząbkiem czosnku i przyprawia solą i świeżo mielonym pieprzem lub papryczką chilli lub jalapeno. Można lekko zabielić śmietanką (raczej nie śmietaną). Ja lubię też w wersji z rzuconymi na wierzch grillowanymi pomidorkami koktajlowymi, polanymi oliwą extra virgin i chrupiącymi grzankami z pszennego pieczywa (prażonymi na mieszance oliwy, masła i z dodatkiem soli morskiej).
Wiesz co? Muszę dorwać ze dwa ładne awokado, bo nabrałam ochotę na ten zielonkawy krem. Może uda się sfocić, to wstawię przepis :)
agusiu35, awokado jest bardzo wdzięcznym produktem. Pod warunkiem, że będzie odpowiednio dojrzałe. Pyszne są masła z awokado, pyszne grzanki z awokado, pyszne jajka nadziewane awokado. Zupa, wiadomo też. Niestety często w sprzedaży można spotkać egzemplarze przejrzałe lub zerwane przedwcześnie, które nie chcą dojrzeć, mimo że stajemy na głowie. Po prostu się brzydko starzeją, a w końcu psują, ale nie nabierają typowej lekko miekkiej, maślanej konsystencji o cudnie zielonożółtej barwie miąższu.
Jeśli skórka pięknie odchodzi, jak z banana niemal, to znak, że awokado nadaje się, by rozgnieść je widelcem, skropić cytryną, nałożyć na grzankę, przykryć plastrem pomidora, oprószyć solą i pieprzem i spałaszować ze smakiem. Takie kocham najbardziej. No, może dodatkowo z kapką oliwy extra vergin :)
Cześć, ja do karkówki dodaję pieprz albo zwykły albo kolorowy - oba najchętniej świeżo mielone, dzięki temu drobinki mają grubszą konsystencję i są fajnie wyczuwalne. W przypadku pieprzu mielonego torebkowego czujesz tylko pierność ogólną, a chodzi o to, by była tu i ówdzie mocniej zaakcentowana.
Pieprzu ziołowego do karkówki raczej nie używam - jest to nie sam pieprz, a mieszanka przypraw, która nie zawsze dobrze komponuje się z pozostałymi składnikami, a często zbyt mocno czuć ją w smaku.
Na koniec ilość - niestety musisz sama zdecydować. Jedni lubią szczyptę, inni mówią, że szczypty nie czują. Po pierwszym pieczeniu będziesz wiedzieć, ile lubisz. Ja bym oprószyła. Doprószyć pieprzem na talerzu zawsze możesz :)
Chmurko, strasznie mi miło, że podzieliłaś się wrażeniami po upieczeniu rogalików :) Dziękuję za komentarz!
Muszę ściągnąć zdjęcie muffinków z lawą i wstawić przepis, może znów ktoś skorzysta i zostanie wessany przez manię pieczenia w domku :)
Buziole!
Wiesz co? Ta ścierka u mnie, jest obowiązkowa właśnie odkąd próbowałam przechowywać chleb w worku - niestety był bardziej podatny na pleśnienie. Z kolei sama ściereczka lniana bez worka sprawiała, że zsychał się. Chlebaka nie mam, więc trudno mi coś o nim powiedzieć. Więc metodą prób i błędów na razie stanęło na ścierce w lekko otwartym worku - co przyniesie przyszłość, zobaczymy :)
A jak przechowywałaś? Ja mam taki zwyczaj, że bochenek najpierw całkowicie studzę na kratce, potem zostawiam jeszcze dodatkowe kilka godzin na kratce bez przykrycia, następnie zawijam w czystą lnianą ściereczkę i wsuwam do reklamówki, ale tę już zostawiam rozchyloną, nigdy nie zawijam szczelnie folii :) Mam jeszcze dwie kromki na jutrzejsze śniadanie i mogę się założyć, że nic im nie będzie. Ale fakt, raczej suchy czas mieliśmy ostatnio.
Dziś dojadamy ostatnie kromki z chleba upieczonego 31 marca. Wypiek ma szósty dzień, a wciąż smakuje rewelacyjnie.
Pół kostki masła lub margaryny będzie w sam raz.
Niezła jesteś - wszystko potrafisz chyba z tej wikliny papierowej uformować :)
Meguś, ja tę zupę kiedyś robiłam bardzo regularnie, a teraz od wielkiego dzwonu, bo za wiele przepisów i pomysłów kusi :)
Ale pamiętam, że było z nią różnie i chyba tylko z 2 razy wyszła mi naprawdę ostra w smaku. Dobrą metodą jest chyba niestety dokupienie korzonka chrzanu, obranie go i starcie na tarce z oczkami do tarcia ziemniaków - można wtedy po łyżce dodawać chrzan świeży i wzmacniać ostrość.
Hehe, ano :D