A ja dziękuję, że miałaś ochotę tu zaglądnąć. Pozdrawiam
Lea, masz rację - widoki, zapachy... wspomnienia, to najcenniejsze "pamiątki" urlopowe. Trzeba tylko chcieć je dostrzec. Pozdrawiam
Wiem, że to wszystko jest Ci bliskie, bo Twoje zdjęcia pełne są takich widoków. Piękna ta nasza Polska, prawda? Te jabłka to późne papierówki. Pyszności
Miło mi, że się podobały. Dziękuję
Oj tak Już dawno nie czułam się taka "wolna"...
Tak, masz rację - piękna ta nasza Polska. Jeśli marzysz o zwiedzaniu, to życzę Ci z całych sił żeby Ci się udało wcielić te marzenia w życie. Pozdrawiam.
O jej! Ale się cieszę, że poruszyłam Wasze wspomnienia. Tam koniecznie trzeba wrócić dla widoków, smaków, zapachów...żeby poczuć "kolory szczęścia" i dla wspomnień
Dziękuję za emocjonalny komentarz
Wiem, wiem bo jak ogladnęłam sobie ostatnie fotki z Twojej galerii, to zaraz pomyślałam o tym, że pewnie razem byśmy z przyjemnością zjadły te same dania. Dziękuję za miłe słowa
Ale Wam było dobrze! Ty szczęściaro!
Trochę pięknych widoków, trochę smakowitości...czego chcieć więcej, prawda?
Dzięki, że podzieliłaś się tym z nami
Poczułam mgłę, chłodny świt, spokój i nieziemską błogość. Piękno w czystej postaci. Urokliwe fotki. Pozdrawiam
Naprawdę bardzo się cieszę, że ta moja "prościzna" przypadła Ci do gustu. Myślę, że taka pasta daje sporo możliwości do wprowadzania własnych modyfikacji. Dzięki, że podzieliłaś się swoimi odczuciami
Patrycja1, kupiłam taką pastę paprykową w Biedronce (oferta portugalska). Aktualnie jeszcze jest np. w moim sklepie, ale to raczej resztki oferty. Tu możesz zobaczyć jak wygląda opakowanie: http://www.biedronka.pl/pl/product,id,24409,name,pasta-paprykowa-pingo-doce-200-g
Bomba! Ale mieliście super urlop. Co prawda ja bym chyba miała ogromny problem z tym bujaniem , ale trzeba przyznać, że perspektywa wspaniałych przestrzeni i ciszy z dala od miasta zawsze kusi. Jak się tak patrzy na zdjęcia, to widać, że ta infrastruktura portowa bardzo się zmienia i to pozytywnie (na szczęście). Miło było popatrzeć na Twoje wspomnienia. Dziękuję
Lea, o oliwie zaledwie szepczę żeby Połówek nie usłyszał, bo Mu się ciśnienie podnosi . Od początku o tym mówiliśmy, że to podstawa zakupów a na koniec wyleciało nam z głowy. Zorientowaliśmy się dopiero po powrocie. Z pewnością warto odwiedzić Sycylię, ale chwilami przypominała mi Polskę za czasów PRL'u więc mam mieszane uczucia. Roślinność jest wyjątkowo bogata i to zachwyca najbardziej. Trochę mnie raził ten wszechobecny "bałagan" - ogromne ilości śmieci typu plastiki, torby foliowe, papiery... Sycylijczycy funkcjonują najintensywniej wtedy, gdy się ściemnia. Pamiętam powrót do domu przed północą i widok sprzedawcy ryb na straganie ustawionym pod wiaduktem. Nad Jego głową wisiała dziko zamocowana żarówka a asortyment miał jak w Makro ;-) Potem w maleńkich, wąskich uliczkach mijaliśmy powystawiane stoliki z różnym towarem a przy nich siedzieli starsi mężczyźni, którzy najczęściej grywali w karty w oczekiwaniu na klienta. Zaskakujące "klimaty" :-)
Powiem Ci szczerze, że Etna, to była frajda dla mojego Połówka. Na mnie zrobiła największe wrażenie wtedy, gdy zaczęła "wypluwać" lawę. Początkowo nie miałam pojęcia co to jest. Ciemna noc a na niebie znikający, ognisty punkt. Akurat jechaliśmy samochodem więc oglądaliśmy to z różnej perspektywy. To naprawdę niesamowity widok. Natomiast wchodzenie na Etnę było dla mnie mniej ekscytujące. Owszem widoki super, bo to trochę jak krajobraz księżycowy, ale ludzi sporo więc zabrakło atmosfery przygody...? Za to "w nagrodę" za te tłumy kupiliśmy tam najlepsze w tym regionie miody. Wszystkie certyfikowane i faktycznie bardzo oryginalne - eukaliptusowy (specyficzny, ciekawy) i pistacjowy (smakowita landrynka). Tam też skusilismy się na pastę pistacjową i migdałową. Zachęciła nas degustacja. Wszystko przepyszne.