To ciastko nosi nazwę Cannoli Siciliani. Jest tradycyjnym przysmakiem sycylijskim. Chrupiące a w środku bardzo słodki krem na bazie sera ricotta z różnymi dodatkami np. ze skórką kandyzowanych owoców. Dla mnie zbyt słodkie, ale za to kawa rewelacyjna. Odnoszę wrażenie, że właśnie we Włoszech piłam (jak do tej pory) najlepszą A skoro mowa o przysmakach... Jedliśmy takie kule ryżowe o nazwie Arancini, które były nadziewane warzywami albo mielonym mięsem (tych nie jadłam). Po obtaczeniu w bułce tartej wrzucane sa na głęboki tłuszcz i podawane na ciepło. Taki rodzaj szybkiego, ulicznego jedzenia. Pierwszy raz kupiłam bez przekonania, bo byłam bardzo głodna, ale potem... Mmmmm, super sprawa! Najlepsze były z warzywami (głównie bakłażanem) albo ze szpinakiem. Do wszystkim dodawany był ser, który wspaniale sklejał nadzienie a czasami ciągnął podczas jedzenia Gorsza sprawa, że czasami był to ser kozi, którego nie cierpię i wtedy Połówek bez mrugnięcia okiem zjadał dwie porcje
Wpadło mi w oko pierwsze zdjęcie na stronie startowej i bez spoglądania na podpis wiedziałam, że to Twoje
Bardzo lubię takie ujęcia pełne delikatności, które nie "krzyczą", ale bardzo sugestywnie docierają do naszych zmysłów. Urocze.
Artykuł jest bardzo ogólny i stanowi doskonałą bazę do dyskusji o witaminie C. Jednak ja się tego nie podejmę, bo zrobił to Ktoś, kto zna się na tym doskonale i w moim odczuciu jest autorytetem. Polecam wszystki wykłady Jerzego Zięby autora książki "Ukryte terapie", gdzie zamieścił szereg informacji dot. mitów i porad w temacie witaminy C i wiele innych ciekawostek. Dzięki tym informacjom zrozumiałam, że nie ma najmniejszego sensu kupowanie jej w aptece, bo można to zrobić w najczystszej formie (bez osłonek, przeciwzbrylaczy itp.).
Aktualnie cała moja rodzina i znajomi chwalą sobie zakup witaminy C od producenta, w formie proszku a nie tabletek. Dzięki temu nie dostarcza się do organizmu zbędnych substancji, nie przepłaca i nie inwestuje w opakowania. Nie będę tutaj zamieszczać informacji gdzie ja kupuję tę witaminę żeby mnie nikt nie posądził o reklamę.
Polecam wykłady doktora Zięby: http://ukryteterapie.pl/strona/wyklady
Dodam jeszcze tylko, że są kraje, gdzie dożylnym podawaniem witaminy C leczy się bardzo poważne choroby. Koncerny oczywiście starają się aby ta wiedza nie była popularyzowana, ale to już inna sprawa i z pewnością każdy domyśla się dlaczego tak się dzieje.
Właśnie idę sobie zrobić swój napój z dodatekiem witaminy C
Oooooł! Ale super relacja z rodzinnej, kreatywnej zabawy. Gratuluję pomysłów. Wspaniale Wróbelku. Jestem przekonana, że ten dzionek zapadnie na długo w Waszą pamięć.
Lenka, wspaniałe wspomnienia, opisane tak sugestywnie i z tak prawdziwymi emocjami, że aż chciało się czytać i czytać.
Zdjęcia oddają cały ten klimat, o którym wspominasz. Jeeeeny, ile tam jest kolorów i odcieni. A te fotki z wodospadami aż zapraszają żeby zobaczyć ten "raj" na własne oczy. Delfiny udało się "cyknąć"? Jakoś ich nie wypatrzyłam :-)
Dziękuję!
Jeśli ktoś nie ma talentu do pieczenia ciast, za to wielkie zdolności do robienia zakalca, to przy tym przepisie ma szansę na pełny sukces Mmm...pyszne, puszyste i wilgotne ciasto. Długo takiego szukałam i proszę gdzie znalazłam? U mojej Nonki! Dziękuję, że podzieliłaś się z nami tym rodzinnym przepisem.
Ale uczta dla oczu! Super relacja. Mieliście wspaniały urlop - wszystkiego po trochu, bo i rodzinne spotkania, i zwiedzanie, i lokalne zakupy... Ech, super!
Dziękuję, że zabrałaś nas w te swoje wspomnienia.
Śliczne. Zdjęcia zachodów słońca zawsze mają w sobie jakąś magię. Nawet jeśli ktoś powie, że ocierają się o kicz, to i tak trudno nimi się nie zachwycać.
Moje typy, to fotka 2 i 4. Brawo!
Serdecznie Wam dziękuję za miłe słowa. Co tu dużo gadać - cieszą i już Człowiek się raduje, że jego fotki jeszcze Komuś sprawiają przyjemność i, że może podzielić się kawałkiem swoich wspomnień. Pewnie każdy z nas ma w kraju takie miejsca, do których by wrócił z wielką przyjemnością więc życzę tego z całych sił - niech się ziści
Mmmmmm Ale fotki! Galerię z żarełkiem oglądnęłam z jęzorem na brodzie. Jeja! Jak ja lubię takie talerze pełne różnych różności. Dla mnie poznawanie świata nierozłącznie wiąże się z poznawaniem smaków. A do tego dochodzą jeszcze zapachy, kolory... Oj Dziękuję!
Rewelacja! Aż mi zapachniało tymi "kolorami". Czekając na II część fotorelacji już zaczynam marzyć, że może ja też kiedyś...?
Dziękuję!
O jej! Jak tam piękniaście. I do tego jeszcze moje ukochane maki. Nawet nie chcę sobie wyobrażać jak w takim miejscu musi smakować to Twoje ciacho i kaffa. Mmmmm
A! Jeszcze jedno - zapomniałam dodać, że moje herbatniki zostały rozdrobnione i wymieszane z rozpuszczonym masłem i tym wyłożyłam dno blaszki. Jednym słowem zrobiłam klasyczny spód więc nie wiem jak się sprawdza rozwiązanie jakie proponuje autorka.
Trzeba przyznać, że sernik gotowany, to nie to samo, co pieczony, ale z pewnością jest bardzo smaczny. Jeśli ktoś nie ma warunków do pieczenia, to polecam spróbować. Ja dałam tylko jedną warstwę herbatników (na spód). Margarynę zastąpiłam masłem. Polewa czekoladowa jest w tym przypadku niczym "kropka nad i" - fajnie wzbogaca smak.
Dziękuję za przepis.
Nadia, nasze pochwały to jeszcze nic, ale masz na swoim koncie inne osiągnięcie. Jest taka osoba, która kiedyś skrytykowała Twój przepis a teraz go chwali i co więcej poleca innym